środa, 28 maja 2014

— 5. Lust, hate, desire



Trójka uczniów zajmuje miejsce na wyczarowanych krzesłach przed biurkiem nauczycielki. Każdy zupełnie inaczej podchodzi do tego spotkania. Ron nerwowo bawi się palcami, a jego twarz nadal ma kolor dorodnego buraka. W myślach przeklina blondyna na miliony sposobów, za to w jakim świetle przedstawił go przed jego dziewczyną. Nie może również zapomnieć o czasie wakacji, kiedy… Nie był z Hermioną szczery. Jednak, gdy znowu spogląda na blondyna, jego współczucie od razu znika. Nie powie Hermionie co się stało, chce być z nią szczery, jednak miałoby to za duże konsekwencje dla niego. Dziewczyna rudzielca zakłada nogę na nogę i z podniesioną głową spogląda na każdy ruch profesorki.  W jej oczach można dostrzec skruchę oraz strach przed słowami jej opiekunki. Nie chce stracić tego, na co tak ciężko pracowała przez te wszystkie lata w Hogwarcie. A wszystko przez tych dwóch kretynów, którzy zajmują miejsca po jej obydwóch stronach. Fuka pod nosem, gdy jej podświadomość przypomina, że ona również brała w tym udział. Przecież musiała odpłacić się, za to co zrobił. Przecież to niedorzeczne żeby on pocałował ją. To musi mieć jakieś drugie dno, albo ona już po prostu wpada w paranoję. Kolejny z trójki skazańców rozkłada się na krześle, a ręce wkłada do kieszeni. Cicho pogwizduje pod nosem, zadowolony, że jego plan przebiega tak idealnie. Nie obchodzi go to, że wylądował w gabinecie na dywaniku – ważne, że dopiął swego. Ten pocałunek miał pokazać Wieprzlejowi, że Hermiona zasługuje na kogoś lepszego, a on jest skończonym śmieciem, który tylko bawi się jej uczuciami. To nie tak, że coś się w nim poruszyło i zaczął współczuć dziewczynie. O nie… On tylko uważa, że każda kobieta powinna być traktowana z należytym szacunkiem. Oczywiście w swoich myślach pomija to, że chwila gdy poczuł jej słodkie usta na swoich, spowodowała u niego dziwne uczucie, które rozlało się po całym ciele, tworząc przyjemną falę ciepła. Każdy z uczniów jest tak zajęty myśleniem, że nie zauważa dyrektorki, która w końcu siada na krześle przed nimi. Mierzy ich nerwowym spojrzeniem, a w jej głowie panuje zawzięta walka ze samą sobą. W końcu jej obowiązkiem jest pozbawienie tej trójki odznak. Jaki dają przykład młodszym klasom? Kręci głową z niedowierzaniem. Jednak zatrzymuje ją jedna osoba, która patrzy na nią błagalnym wzorkiem. Tak… Niestety jej najlepsza uczennica również jest wplątana w całą tę intrygę. Wzdycha głośno. Wreszcie wpada na pomysł, który wszyscy odczują na swojej skórze i w końcu zrozumieją, że bycie prefektem to nie przelewki.
- Strasznie się na was zawiodłam - zaczyna. - Bójka na początku roku w wielkiej sali,  a ponadto wszczynają ją prefekci. Jaki przykład dajecie?
Pyta, lecz żadna odpowiedź nie wydobywa się z ust uczniów. Kobieta poprawia swoje okulary i spogląda na kota, który leniwie przeciągnął się obok jej stopy. Uśmiecha się pod nosem, lecz gdy przypomina sobie, że przed nią znajdują się uczniowie, od razu przybiera srogi wyraz twarzy.
- Macie szczęście, że to dopiero początek roku. Próbowałam znaleźć wam już jakieś zajęcie, jednak nikt nie potrzebuje was do pomocy. Oczywiście pomijając pana Filch’a, ale jeśli macie sprawować patrole, to niestety musimy pominąć tę propozycję. Jednak takiego zachowania nie mogę pozostawić bez żadnej kary. - Przerywa i mierzy uczniów wzrokiem przepełnionym mądrością. Jej uwagę przykuwa blondyn, który z zainteresowaniem przygląda się jej gabinetowi i strzela palcami, nucąc jakąś melodię. - Czy ja nie przeszkadzam panu, panie Malfoy?
Wyżej wymieniony przewraca oczami, lecz w końcu swój wzrok zatrzymuje na dyrektorce, która kipi ze złości.
- Powiedzmy, że jest to wasze pierwsze przewinienie w tym roku, więc… Przymknę na to oko i nie odbiorę wam odznak, lecz pamiętajcie, że jeszcze jeden taki wybryk, a cała trójka odda mi je, zanim zdąży powiedzieć słowo „Hogwart”. Zrozumiano? Dodatkowo nie będę was już bronić przed pomocą woźnemu. A coś mi się wydaje, że komnata pamiątek dawno nie była czyszczona.
Uśmiecha się wrednie w stronę blondyna, który wzrusza ramionami. Pozostała dwójka na słowa dyrektorki kiwa sztywno głową.
- Od dziś, przez okrągły miesiąc, będziecie pomagać profesor Galhaei, uczęszczając na jej lekcje OPCM wraz z pierwszoklasistami.
Malfoy chichocze pod nosem, a na szczęście - dla niego -  Minerwa nie słyszy jego reakcji.
- Pani Alba potrzebuje niewielkiej pomocy, przy prezentowaniu zaklęć, czy poprawianiu sprawdzianów i tak dalej. Myślę, a raczej mam nadzieję, że to nie przerośnie waszych możliwości.
Blondyn prycha pod nosem, mierząc opiekunkę Gryfonów złośliwym wzrokiem. Ta tylko uśmiecha się, bo najlepsze zostawiła na koniec.
- Oczywiście, przez taką nagłą zmianę muszę zmienić wasze rozkłady zajęć. Jeśli wszystko ma dobrze funkcjonować to wasze domy muszą mieć wspólnie lekcje. Na pewno wasi koledzy się ucieszą i podziękują wam za zachowanie, które zaprezentowaliście na sali. Już od dawna chciałam wprowadzić małe zmiany, a wy w końcu naprowadziliście mnie na pierwszy krok to takowych zmian.
- Co!? Nie może pani tego zrobić! - Ron podnosi się ze swojego krzesła i gestykuluje nerwowo rękami.
Malfoy chichocze pod nosem. Gdyby nie jego plan, już dawno skoczyłby z mostu, słysząc, że przez cały rok ma męczyć się z tymi palantami… jednak w zaistniałej sytuacji, wychodzi na to, że i dyrektorka mu sprzyja. Uśmiecha się ironicznie do rudzielca, a ten jeszcze bardziej czerwienieje na twarzy.
- Chce pani, żebyśmy się na tych lekcjach pozabijali?!
- Ron! - upomina go Hermiona.
- Dziękuję panno Granger - uśmiecha się do swojej uczennicy. - Nie chcę was pozabijać panie Weasley. Chcę, żeby wasze domy w końcu zeszły ze ścieżki wojennej. Każdy ma już dość waszych wymyślonych sporów. Proszę więc trzymać swoje wzburzone emocje na wodzy, bo zdania nie zmienię. A co do waszego szlabanu… Dodatkowe lekcje Obrony przed Czarną Magią będziecie odbywać podczas okienek lub po lekcjach. Na pewno was o tym poinformuję.
- Ale…- ponownie zaczyna Ron.
- Nie ma żadnego „ale” - odpowiada stanowczo. - Jutro po obiedzie stawcie się w gabinecie profesor Alby i nie chcę już dłużej słychać sprzeciwów.
Ucisza ręką latorośl Weasley’ów, w którym nadal gotują się negatywne emocje. Gdy tylko spojrzy na Malfoy’a, który swój przebrzydły wzrok utkwiony ma w jego Hermionie. JEGO. To… z chęcią ponownie zepsułby mu tę śliczną buźkę. Malfoy również kipi, ale z napływu pozytywnych emocji. Od początku doskonale wiedział, że dzięki wspaniałej kujonicy nie odbiorą im odznak. W końcu Hermiona Granger bez odznaki, to by wywołało niemałe zamieszanie. Nie podoba mu się, że dyrektorka ma swój „wspaniały” plan na pogodzenie ich domów, ale jeśli dzięki temu będzie mógł częściej podokuczać Granger i reszcie… To czemu nie? Widząc co chwilę Wieprzleja na skraju załamania nerwowego, będzie uznawał ten rok za naprawdę udany. Hermiona natomiast zerka na obydwóch chłopaków, którzy mierzą się nienawistnym spojrzeniem, a w myślach ma mętlik. Cieszy się, że to spotkanie skończyło się tylko malutkim szlabanem, lecz lekcje ze Ślizgonami… powodują u niej mieszane uczucia. Nie wie czy wytrzyma tak częste spotykanie się z blondynem. Przecież oni mogą się naprawdę zabić. Nie dość, że on nie wywiązuje się z ich umowy, to jeszcze sprawia jej problemy. W końcu profesor prosi, aby opuścili jej gabinet i wrócili do swoich dormitoriów. Gdy odchodzą trochę dalej, Ron w końcu wybucha;
- Jesteś z siebie zadowolony?! - krzyczy. - Wszystko przez ciebie… Chciałeś nam spieprzyć cały rok. Proszę bardzo! Zrobione, ale masz to jak w banku, że nie podaruję ci tego.
- A proszę bardzo - śmieje się ironicznie blondyn. - Nie mogę się doczekać, może skończy się tak jak rzygałeś ślimakami. To dopiero było widowisko.
Hermiona dotyka ramienia swojego chłopaka i mocno je ściska.
- Ron - szepcze. - Proszę cię, odpuść.
Rudzielec wyrywa rękę z jej uścisku i popycha blondyna na ścianę. Ślizgon uśmiecha się ironicznie w stronę Hermiony.
- Twój chłopak chyba niezbyt cię szanuje, co? - śmieje się, a gdy Ron podnosi na niego rękę, komentuje: - Chowaj te łapska, bo jeszcze sobie zrobisz krzywdę. Było śmiesznie, gdy groziłeś mi jakimiś idiotycznymi zemstami, ale jeśli ja to zrobię, uwierz, że zapamiętasz to do końca życia. Nie muszę użyć siły, aby zostawić na twojej psychice blizny, której nawet w Mungu nie będą umieli wyleczyć.
Odpycha go od siebie i otrzepuje się z niewidzialnego brudu.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić - odpowiada, a ręce zaciska w pięści.
- Merlinie ratuj mnie, bo do czynienia mam z kompletnym idiotą - mierzy go wzrokiem. - Nic ci nie każę… Ja tylko ostrzegam. Nie chcę przez twoją głupotę tracić odznaki, więc przemyśl to sobie… Tylko dokładnie.
Uśmiecha się ironicznie. Spogląda na Granger, która mierzy go podejrzliwym wzrokiem.   W końcu od kiedy to Malfoy przepuszcza tak dobrą okazję to naśmiewania się z innych,  a tym bardziej z Ron’a. Dziewczyna widzi w nim pewną zmianę, a dokładniej w jego oczach, które nie patrzą na nią przepełnione nienawiścią, tylko… No właśnie. Blondyn jest jedyną osobą, u której Gryfonka nie może wyczytać żadnych emocji. Draco podchodzi do niej  i szepcze jej do ucha;
- Zostaje mi tylko powiedzieć: do zobaczenia na zajęciach - uśmiecha się i odchodzi.
Hermiona nadal stoi w jednym miejscu, jakby coś przytwierdziło ją do podłoża i nie chciało puścić. Ron łapie ją za rękę i ściska za mocno. Dziewczyna przygląda mu się z wyraźnym zdziwieniem oraz ostrożnością. Dzisiejszy dzień kompletnie wybił ją z rytmu. Tak… Pierwszy raz Hermiona Granger nie wie co powiedzieć.
- Co to miało być?! - unosi głos. - Co się z tobą ostatnio dzieje?
- Co się dzieje ze mną? - pyta urażona.
- Ciągle gdzieś znikasz, chodzisz zamyślona… Obrażasz się o byle co i dodatkowo pozwalasz mu się do siebie zbliżać. To nasz wróg!
- Mój już nie – odpowiada i podnosi głowę do góry. - Zakopaliśmy topór wojenny i tobie również doradzam tę opcję.
- Chyba żartujesz - spogląda na nią z byka. - Robisz mi na złość? Może jesteś na mnie o coś zła? Ginny ci coś mówiła?
- Co? Ron… Nieważne. Proszę cię, przestań. Od dawna nam się nie układa. Nie wiem co spowodowało tę zmianę, ale przez wakacje oddaliliśmy się od siebie. Myślałam, że jak wrócimy do Hogwartu to uczucia również wrócą, ale myliłam się. Ja… Ja potrzebuję czasu, żeby wszystko przemyśleć.
- Co!? Nie no… Głupoty jakieś dzisiaj gadasz! - wrzeszczy. - Co chcesz przemyśleć?! Przecież wszystko jest idealnie. Ja kocham ciebie, a ty kochasz mnie! Nie pozwólmy, aby naszą relację zepsuł jeden przebrzydły Ślizgon. Chyba mu nie ufasz?! Przecież to jest pewne, że podrywa cię tylko dlatego, żeby coś z ciebie wyciągnąć! Przecież nie kręciłby z jakąś…
- No proszę - zakłada ręce na piersi. - Dokończ, dokończ. Szlamą? To właśnie chciałeś powiedzieć. Jak miło, że w końcu wyznałeś, co tak naprawdę o mnie myślisz Ronaldzie. Mówię to ostatni raz – tak żeby w końcu to do ciebie dotarło. Tu nie chodzi o Malfoy’a. Zrozum w końcu, że również możesz popełniać błędy, a ja nie będę ich zawsze wybaczać. Nie ten!
- Hermiona… - szepcze.
- Nie! - unosi głos. - To koniec Ron… Koniec.
- Mionka - łapie ją za rękę. - Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważna. Broniłem cię dzisiaj, gdy on wymyślał o tobie jakieś brednie. Klei się do ciebie, a ja… Nie mogę na to patrzeć.
- Więc go uderzyłeś - dopowiada. - Tak Ron… Wiem to. Byłam tam. To jest Malfoy… Zawsze taki był, a ty powinieneś nad sobą panować. Taka dobra rada na przyszłość. Ja mam dość. Dość każdej chwili, w której muszę udawać, że wszystko jest dobrze. A ty? Myślisz tylko o sobie… Ron. Gdzie się podział ten chłopak, w którym się zakochałam?
Pyta, a gdy czuje, że po jej policzkach zaraz popłyną łzy, ucieka. Słyszy za sobą jego nawoływanie, lecz ignoruje je. W środku kipi ze złości, lecz również ze smutku. W końcu nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Ale jeśli ma być sobą to z osobą, która ją zrozumie, wysłucha i da jej oparcie. A teraz… Ma już dość ciągłego wybaczania oraz cierpienia. Nawet nie zauważa, gdy podchodzi do drzwi prowadzących do dormitoriów. Wyciera rękawem swoją twarz oraz pozostałości po łzach. Wciąga do płuc kilka głębokich wdechów, aż  w końcu wchodzi do środka. Jej wzrok zatrzymuje się na jednym z foteli, na których siedzi blondyn. W ręce – co dziwne - trzyma książkę, a nie szklankę z ognistą. Jego wzrok mierzy ją od dołu do góry i zatrzymuje się na oczach. Zauważa w nich smutek, a później zaczerwienienia obok nich oraz na nosie.
- Płakałaś - stwierdza bardziej, niż pyta.
- Nie twoja sprawa - opowiada.
Przechodzi koło chłopaka, lecz gdy chce go ominąć, przeszkadza jej w tym jego ręka, która zaciska się na jej nadgarstku. Chłopak przybliża się do niej, a swoje ręce kładzie na jej talii.
- Przepraszam, jeśli zrobiłem coś źle - szepcze do jej ucha.
Hermiona odpycha go od siebie i oddala się o kilka dużych kroków. Spogląda na jego bladą twarz, po której błąka się teraz światło ogników z kominka. Jego oczy ponownie emanują dziwnym blaskiem, który jest dla Gryfonki czymś interesującym. Sekundy mijają, a ona nadal nic nie mówi. Chce go okrzyczeć za to co robił w sali, za jego obojętność w gabinecie i za wkurzenie jej chłopaka… Byłego chłopaka, ale żadne słowa nie wydobywają się z jej ust. Wie, że poniekąd dzięki niemu zauważyła, że nie może żyć w toksycznym związku, że ponownie chciała poczuć się wolna i kochana, a nie zależna od jego decyzji. Uśmiecha się delikatnie, a na czole blondyna pojawia się zmarszczka. Gryfonka zapamiętuje ten delikatny ruch twarzy, który u niego oznacza zaciekawienie oraz zdumienie.
- Nie umiesz wywiązać się z umowy, co? - pyta. - Zmieńmy ją trochę i zacznijmy wszystko od nowa.


* * *

Hermiona wchodzi pod wanny. Odkręca kilka kurków, z których zaczyna lecieć  kolorowa woda. Jedna z nich pachnie lawendą, a inna natomiast świeżo skoszoną trawą i cytryną. Jej zmysły rozluźniają się po tak długim i męczącym dniu. Poranek i od razu kłopoty, później Ron - którego woli nie wspominać - i lekcje, dłużące się w nieskończoność. W końcu czas na błogie lenistwo. Uśmiecha się do siebie i postanawia okręcić jeszcze jeden kurek, przez który powstaje więcej baniek, pachnących różami. Kładzie głowę na ręczniku, który położyła obok wanny i odpręża się. Oczywiście, jej myśli wracają do niebieskich oczu Dracona, które tak dziwnie spoglądały na nią, na każdej lekcji. Czuła się nieswojo, w końcu pierwszy raz taka sytuacja ma miejsce. On patrzy na nią i to nie z nienawiścią. Cały dzień zachowywał się tak normalnie - najwidoczniej zaczął ich umowę traktować na serio. Nie nazwał jej ani raz szlamą, a Ron… Tak. I tu jest między nimi różnica. Ten wredny Ślizgon wie jak się zachować w każdej sytuacji, a Ron… Nie radzi sobie, gdy jest zdenerwowany.
Gdy woda robi się zimna, szybko wychodzi z niej i zakłada na siebie piżamę. Wszystkie rzeczy wrzuca do swojego pokoju i dopiero wtedy otwiera drzwi od strony blondyna, przez które już po chwili wchodzi on. Uśmiecha się do niej, a ona to odwzajemnia.
- Dobranoc Malfoy - mówi.
- Dobranoc Granger - odpowiada.
Uśmiechnięta pada na łóżko. Jej myśli wirują w kółko, a ona nie może przestać czuć tego dziwnego uczucia, które wypełnia jej ciało. Spogląda na lusterko i zauważa, że na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Karci się za to w myślach.
- Przecież to tylko Malfoy - szepcze.
Przypomina sobie jego pocałunek. Jego delikatne usta, które złączyły się z jej. Nie wiedziała wtedy, że to zrobi. Była tak zdumiona, że nie zdążyła zareagować od razu. Dopiero chwilę potem jak zaczęła rozpływać się w jego uścisku, zrozumiała, że to on. Łapie się za głowę, a jej podświadomość karci ją za zachowanie nastolatki. Uśmiech nadal nie schodzi jej  z twarzy. Wie, że nie pozbędzie się go tak szybko. Wtula się w kołdrę i wciąga nosem śliczny zapach. Nagle powstaje pytanie, które zaczyna ją nurtować: A jeśli jutro wróci stary Malfoy?
Zaprzecza głową. Zauważyła w nim dziś człowieka, który ma uczucia i potrafi wstawić się za nią. Nawet uświadomić jej w jakim toksycznym związku żyła.
Pierwszy dzień nauki minął, a ona nadal nie ma zamiaru uciec. Czy to podstęp? Nie… Ma jedynie nadzieję, że kolejny dzień przyniesie jej przyjemne wspomnienia. A gorąca plotka  o niej i o Malfoy’u powoli przycichnie. Chociaż… Uśmiecha się do siebie. Czy nie lepiej podniecić ten ogień, który już i tak grzeje za gorąco. Zamyka oczy, wymyślając wredny plan, który zaskoczy pewnego blondyna i da mu nauczkę za dzisiejsze przedstawienie, które urządził jej w wielkiej sali.



Draco po szybkiej kąpieli zakłada na siebie spodnie od dresu i przegląda się w lustrze. Pierwszy raz nie poznaje chłopaka, który stoi przed nim. Widzi delikatny uśmiech i iskierki radości w oczach. Domyśla się, kto spowodował tę zmianę, jednak nie chce przyznać, że to prawda. Coś jednak ciągnie go do jej pokoju, próbuje przełamać tę potrzebę, jednak wszystko na marne. Puka do drzwi, a gdy nikt mu nie odpowiada naciska na klamkę, która – o dziwo – nie jest zablokowana. Mija chwila, gdy jego oczy przyzwyczajają się do ciemności. Wtedy zauważa ją, wtuloną w jedną z poduszek. Blondyn uśmiecha się mimowolnie. Ciągnięty przez jakąś niewidzialną siłę, podchodzi do niej i przykrywa ją kołdrą, aby nie zmarzła. Przez chwilę patrzy na jej twarz; spokój i radość, która maluje się na niej, daje mu nadzieję, że jednak wszystko się ułoży. Porusza się delikatnie, a jeden kosmyk jej włosów opada na twarz. Malfoy stoi przez chwilę w bezruchu, aby nie obudzić współlokatorki, lecz po chwili dotyka jej policzka, który jest przyjemnie ciepły. Bierze w palce jej włosy i zakłada za ucho. Gryfonka ponownie się porusza, więc chłopak ucieka szybko do łazienki, a potem przez drzwi w niej do swojego pokoju. Rzuca się na łóżko i rozgląda na około. Wygląda dokładnie tak samo jak dziewczyny obok, jednak różni się barwami - u niego dominują zimne kolory. Patrzy jeszcze przez chwilę na baldachim, myśląc o niej. W końcu po paru minutach odpływa do krainy snów.


* * *

Błoga cisza panuje w obydwóch dormitoriach. Jednak Hermiona nie może spać spokojnie, przewraca się na boki i mamrocze pod nosem. Czuje, jak kropelki potu spływają jej po czole oraz plecach. To znowu się dzieje, powróciło to, czego najbardziej się bała. Ponownie spotyka się z nią we śnie. Nie wytrzymuje już bólu, który zadaje jej kobieta, więc zaczyna krzyczeć. Wszystko jest ponad jej siły. Chce umrzeć, chce żeby cały ten koszmar się skończył.
Gdy Draco słyszy głośny krzyk od razu wstaje z łóżka, rozgląda się dookoła przypominając sobie, gdzie się znajduje.
- Granger - szepcze i szybko wybiega przez drzwi.
Dziękuje w myślach, że dziewczyna zapomniała zabezpieczyć swoich drzwi zaklęciem                       i wyciszyć pokoju. Podbiega do jej łóżka i przygląda się jej, gdy rzuca się po łóżku, krzycząc i mamrocząc. Nie wie co robić. W końcu pierwszy raz ma ochotę komuś pomóc i to bez wzmianki o odpłacie. Siada na skraju łóżka i łapie ją za rękę. Jego dotyk powoduje, że jej oddech normuje się oraz z jej ust nie wydobywają się już krzyki. Blondyn obejmuje ją ramieniem i szepcze do ucha słowa pocieszenia, gdy nagle jej oczy się otwierają.
- Malfoy? - pyta cicho, a w jej głosie czuć nutkę ulgi.
- To tylko sen, tylko sen - szepcze do niej.
Gryfonka jest tak zmęczona, że nie zwraca uwagi na to, że jej głowa powoli opada na jego ramię, a jego ręce mocniej oplatają ją w pasie.
- To było tak prawdziwe - odpowiada zachrypniętym głosem,  a z jej oczu powoli zaczynają lecieć łzy. Jedna po drugiej spadają na goły tors blondyna, powodując u niego dreszcze. Przytula ją do siebie jeszcze mocniej. Nadal zastanawia się czy dobrze robi, ale na pewno nie zostawi jej teraz samej. Byłaby to najgłupsza rzecz, którą by wymyślił.
- Cii - szepcze jej do ucha. - Spróbuj zasnąć. Będę tu z tobą. Obiecuję, że już nic złego się nie stanie.
- Nie dam rady - przerywa. - Za bardzo się boję.
- Podobno Gryfoni nigdy nie tchórzą - docina jej.
Jej oczy spoglądają w jego, po chwili na jej ustach pojawia się delikatny uśmiech,  a na policzkach robią się małe dołeczki, których przedtem Malfoy nigdy nie zauważył.
- Dziękuję ci, że mi pomagasz - odpowiada i kładzie swoją głowę na jego klatce piersiowej. Jej oddech staje się miarowy i powoli zaczyna się uspakajać. Już po chwili zasypia. Blondyn delikatnie gładzi jej włosy, przed oczami przelatuje mu widok jej czerwonych oczu,  a w uszach słyszy jej krzyk. Przypomina sobie ten dzień, kiedy nie zrobił nic, aby ją uratować Pozwolił, aby jego ciotka ją torturowała… Na jego oczach działa się ta tragedia. Jego spojrzenie od razu kieruje się w stronę jej przedramienia. Napis ‘szlama’ nadal na nim widnieje. Ślizgon czuje wielką gulę w gardle, gdy spogląda na swoją rękę, gdzie widnieje czarny znak. Jaki był głupi, żeby za namową ojca włączyć się do armii Voldemorta. Idiota.. Idiota! Spogląda ponownie w jej stronę. Śpi tak beztrosko, wygląda tak delikatnie, jakby nawet dotknięcie mogło ją zranić, a przeszła tyle złego. Przytula się do niej i wciąga nosem jej śliczny zapach. Draco w tej samej chwili uświadamia sobie, że jego plan zaszedł za daleko. Chciał się z nią tylko przekomarzać. Chciał, żeby było jak dawniej, kiedy codziennie sobie dogryzali. Jednak co takiego się zmieniło, że to już nie jest możliwe? Boi się, że stał się słaby. Za słaby, aby okazać nienawiść. Stracił tyle i po co mu to było? Chyba potrzebuje zmiany. Potrzebuje wejść na inną ścieżkę, która doprowadzi go do szczęścia, o którym tak bardzo marzy.







  • na początku rozdział chce zadedykować Sofi , która codziennie wspiera mnie i chwali oraz dzięki niej mam wiele pomysłów na kolejne rozdziały. Dziękuję! Jesteś kochana :* Teraz rozdział... wiem, że na pewno niektórych wkurzy to, że oni już sobie okazują emocję. A właśnie, że nie! Pokazują swoje słabości, a druga osoba po prostu próbuje pomóc. Kolejną niezbyt pozytywną sprawą jest to, że w poniedziałek jadę na obóz naukowy i nie będzie mnie , aż 4 dni. Tak , więc nie bójcie się, że Was zostawiłam (czy coś takiego), lecz następny rozdział pojawi się na pewno  trochę później :) Dziękuję za Wasze opinię pod poprzednim rozdziałem, na prawdę zaskoczył mnie tak duży odzew i to pozytywny! :D

26 komentarzy:

  1. Jaka piękna dedykacja dla mnie *.* Wzruszyłam się <3
    Rozdział bardzo ciekawy. Sama już nie wiem co myśleć o tym Malfoy'u. Wreszcie pokazał emocje;D jestem nim miło zaskoczona:D
    a co do Hermionki to niech mu da dobrą nauczkę!:D
    za to Ron to już całkowicie mnie denerwuje.Te wakacje to wielki znak zapytania.... Ale wierzę, że wszystko szybko nam wyjaśnisz:D
    Podsumowanie: Cudoooo:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój najlepszy rozdział do tej pory :) Ładnie opisałaś uczucia bohaterów w gabinecie dyrci. Typowo dla nich, nie było czegoś nienaturalnego w ich reakcji - super. Mionka jest wolna od Rona - również świetnie. I ta opiekuńczość Draco - słodziutka. Naprawdę świetne zakończenie dzisiejszego dnia. Może i było zbyt ckliwe czy cuś, ale mi się podobało, naprawdę. Uwielbiam momenty, kiedy Ślizgon opiekuję się szatynką. To zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Oby więcej takich momentów!
    Pozdrawiam ciepło,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój bosz! Rozdział wręcz genialny. Słodki, słodziaśny i wogóle piękny.
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem jak to się stało, ale trafiłaś dokładnie w to czego akurat teraz potrzebowałam, marzyłam, żeby przeczytać coś miłego, romantycznego i przyjemnego; ron mnie zdenerwował, ale dobrze, że hermiona skończyła ze związkiem bez przyszłości, zainteresowała mnie obietnica małego planu hermiony, chociaż czy teraz będzie chciała odpłacić się blondynowi za incydnt w wielkiej sali? po tym jak pocieszał ją w nocy? wg mnie najlepszym momentem tego rozdziału były jednak odwiedziny draco u hermiony w momencie, kiedy ta już spała - to jak delikatnie i opiekuńczo się zachował względem niej, uroczy.... czekam na kontynuację, życzę udanego wyjazdu i szybkiego powrotu (tego drugiego to pewnie sobie raczej życzę, bo chcę więcej takiego malfoy'a)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę, że Ci się spodobało. Dziękuję ;*

      Usuń
  5. Jak dal mnie wszystko jest idealnie <3 Rozdział naprawdę wspaniały i poruszający. Chyba najbardziej podobały mi się końcowe przemyślenia Dracona. Nie żeby reszcie coś brakowało, no ale jakoś tak :) Oby tak dalej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie najlepszy rozdział. Uczucia Hermiony i Draco są niesamowicie opisane, a poza tym jest niezła akcja :D
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty mnie ciągle zaskakujesz,niesamowite! Z tymi emocjami..nie,udało ci się to. Ta scena z pocieszeniem była wprost genialna! Cały ten rozdział ...po prostu mnie rozbroił.
    Ta kłótnia, Ron...dyrektorka, no i Malfoy! Wszystko tak dobrze zgrane że uwierzyć nie mogę!

    I kolejny raz...słów mi brak.
    Może jedno malutkie ale...ten tors i klatka piersiowa...wyszło zbyt ...ech,romantycznie. Wszystko inne jest świetne!

    Pozdrawiam!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam w zamiarze żeby wyszło to romantycznie :D ale w następnym rozdziale ta klata jeszcze nam posłuży po coś ( dlatego ją dodałam) :3
      Dziękuję za opinię ;*

      Usuń
  8. Ślicznie <3 Akcja się rozwija, jest super. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, ale szkoda że przedstawiłaś Rona w takim złym świetle :'(
    Poza tym- bosko <3
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;)
    http://taksobiewymyslam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron zasłużył na to :3 Jeszcze się dowiesz potem co on tam wyrabia xd Dziękuję ;*

      Usuń
    2. Czekam z niecierpliwością ;)

      Usuń
  10. Ech rozpłynęłam się!
    No, bo cóż innego pozostaje mi do zrobienia, po przeczytaniu tak wspaniałego rozdziału?!
    Jest fantastyczny! Bardzo cieszę się, że Ron w końcu przeszedł już do historii. Prywatnie bardzo nie lubię jego postaci. Co do Hermiony i Draco... Bardzo słodko. Draco jest taki opiekuńczy i kochany, a Hermiona chyba po prostu potrzebuje kogoś takiego. Mocno trzymam za nich kciuki!

    P.S
    Jak możemy się skontaktować w sprawie tego szablonu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Najlepiej napiszcie do mnie na gg 17569021 ( szybsza komunikacja niż przez mejla)

      Usuń
  11. WOW...Jak Ty to robisz...? Twoje rozdziały są ...niesamowite...Czytałam po prostu z zapartym tchem..Szkoda mi Rona, ale cóż...To było takie romantyczne...
    ,,- Dziękuję ci, że mi pomagasz - odpowiada i kładzie swoją głowę na jego klatce piersiowej. Jej oddech staje się miarowy i powoli zaczyna się uspakajać. Już po chwili zasypia. Blondyn delikatnie gładzi jej włosy''
    Świetne!! <333
    Czekam na dalszą część...;3
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubisz Harry'ego i innych przyjaciół? Zapraszam: harry-potter-adventure-pl.blogspot.com

    PS. Przepraszam, że się reklamuje, ale nikt u mnie nie czyta. :D Czasem są komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Końcówka najlepsza! Dobrze, że w końcu zerwała z Ronem. Trzymam kciuki za Draco!

    OdpowiedzUsuń
  14. W zaledwie kilka sekund umiesz sprawić ze chce aby byli razem.
    Jeżu on jej pomógł <3 biedna hermi, Ron to dupek. Ale ma szczęście ma draco!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie będę znowu pisała o mojej ogólnej sympatii do Rona (oczywiście jeśli chodzi o "podstawową wersję" :D), bo w tym rozdziale znielubiłam go... znaczy Twojego Rona, o. Ciągle jestem ciekawa co też takiego skrywa, domyślam się pewnych rzeczy, ale i tak zawsze to jest jakieś napięcie :). W tym rozdziale rudzielec pokazał się od jak najgorszej strony, według mnie to Hermiona już dużo wcześniej powinna zakończyć ten toksyczny związek, ale z drugiej strony nie znalazła jeszcze rodziców, była w rozsypce po wojnie... że w sumie trudno jest się jej dziwić... bo jednak zawsze rudzielec przy niej był, od najmłodszych lat razem przechodzili przez trudności... dobrze, że jednak się skończyło coś tak raniącego dla Hermiony :). Z kolei Malfoy... no cóż, generalnie nie lubię go jako zbyt szybko zakochującego się czy też nagle, ni z gruszki ni z pietruszki, zmieniającego swoje nastawienie, jednak w tym rozdziale był wręcz uroczy! <3 Więc nie mogę się czepiać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uroczy - mam na myśli uroczo wredny, ale jednocześnie uroczo troskliwy, o :)

      Usuń
  16. Przed chwilą zaczęłam czytać, a już jestem tutaj i jestem strasznie zła na siebie, że teraz muszę przerwać czytanie i wyjść z domu... Zostawiam znak w postaci komentarza, że czytam i gdy przeczytam wszystkie rozdziały, na pewno pozostawię po sobie długi komentarz. ;) A ten rozdział złapał mnie za serce... Zresztą, rozpiszę się, gdy skończę czytać.
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń