poniedziałek, 9 czerwca 2014

— 6. Beautiful and evil




W jego posiadłości panuje grobowa cisza, jedynie cykanie zegara zakłóca jego myśli, które  w nieprzyjemny sposób obrażają Voldemorta i całą jego „wesołą” gromadkę. Jest zamknięty  w czterech ścianach swojego pokoju, aby nie przeszkadzać. Od momentu , kiedy nie zabił dyrektora wszyscy patrzą się na niego z wyrzutem, a po kątach rozmawiają o wymyślonym spisku , który uknuł z Zakonem. Co za brednie! Uderza pięścią w szafkę, która już ledwo trzyma się na swoich koślawych nogach i opada na ziemię. Co zrobił źle, że musi tutaj ślęczeć? Starał się jak mógł, ale nie wiedział, że zabraknie mu odwagi. Nagle słyszy odgłos teleportacji, a jego drzwi otwierają się w magiczny sposób.
- Mam dla ciebie niespodziankę - śmieje się z dołu jego ciotka.
Malfoy wie, że ta „niespodzianka” nie wróży nic dobrego, a gdy schodzi piętro niżej, otwiera oczy ze zdumienia. Przed nim stoi trójka uczniów z domu Godryka. Wyglądają okropnie, jednak najgorzej ona. Ręce szmalcownika dotykają ją po całym ciele, a ona zmęczona nie zwraca na to uwagi. Po ranach na jej ciele blondyn wnioskuje, że kilka razy musiała dostać mocną klątwą Cruciatus. Szmalcownik nagle rzuca ją o podłogę,  a ona traci przytomność, gdy jej głowa uderza o chłodną, marmurową posadzkę. Mężczyźni wybuchają śmiechem i wymieniają między sobą opinie o ciele dziewczyny. Blondyn z niedowierzaniem spogląda na tę scenę. Twarz dziewczyny kojarzy z częstym uśmiechem, a oczy z mądrością. Teraz leży bezwładna, krucha i delikatna. Jej piękne czekoladowe oczy zakryte są przez powieki, które delikatnie drgają. W pomieszczeniu rozbrzmiewa szyderczy śmiech Bellatrix, która przesuwa stół robiąc miejsce na ziemi i ciągnie tam bezwładne ciało Gryfonki. Przygląda się jej przez chwilę i warczy pod nosem jakieś wyzwisko. Teraz jej szaleńczy wzrok przenosi się na pozostałych.
- A kogo my tu mamy? - pyta i podchodzi do nich blisko.
Zza swojej szaty wyciąga różdżkę, którą przykłada do gardła rudzielca. Napawa się strachem, który widnieje w jego oczach.
- Patrz Draco - zaczyna. - Czy to nie Weasley? Oczywiście, że tak! Takiej brzydkiej mordy nigdy bym nie zapomniała. A tutaj kto?
 Podchodzi do szatyna, a w rękach bawi się kawałkiem magicznego drewna.
- Chodź tu Malfoy… Może w końcu się do czegoś przydasz - warczy. - Czy to nie twój kolega? Święty i wspaniały Wybraniec?
Szydzi i ponownie przygląda się chłopcu, który został potraktowany jakimś zaklęciem lub po prostu jest szkaradny. Blondyn za wezwaniem ciotki podchodzi do chłopaka i przygląda mu się z bliska. Wie, że to Potter, lecz po tym jak Szmalcownicy potraktowali Granger, nie ma zamiaru powiedzieć prawdy. Spogląda na jej ciało, które nadal nie rusza się z miejsca. Wzdycha i spogląda prosto w oczy Potter'a.
- To nie on - wyznaje.
Jego ciotka warczy pod nosem kilka przekleństw, gdy jej uwagę przykuwają mężczyźni, którzy  rozmawiają ze sobą o znalezisku. Jeden z nich trzyma w ręce miecz i to nie byle jaki: miecz Godryka Gryffindor’a. Bella rzuca na chwalipiętę mocnego Cruciatusa, a ten upada i zaczyna rzucać się na boki, mamrocząc coś niezrozumiałego oraz wyjąc z bólu. Malfoy dużo słyszał  o tym przedmiocie na naradach, ale zawsze kiedy mieli powiedzieć coś więcej, wyrzucali go  z sali. W końcu mu nie ufali.
- Skąd go macie?! - krzyczy na mężczyzn.
Tamci przerażeni furią, w którą wpadła kobieta, wyjąknęli cicho Granger i wskazali pół przytomną dziewczynę palcami. Blondyn wciąga powietrze, gdy zauważa w oczach szatynki strach. Bella podchodzi do niej i wymierza siarczysty policzek. Po chwili  zaczynają po nim spływać łzy. Malfoy stoi jak skamieniały, nie wiedząc co zrobić, albo jak pomóc. Patrzy się  z cichą nadzieją na jej przyjaciół, jednak oni już są w mocnych objęciach Szmalcowników.
- Zamknąć tę dwójkę do lochów – rozkazuje. - Później się nimi zajmę, a teraz trafiła nam się niezła atrakcja. Szlama. - Spluwa z obrzydzeniem. - Wiesz co ja mogę z tobą zrobić? Jest tyle do rozwiązania, a tak mało czasu.
Chichocze pod nosem, a po plecach Dracona przechodzą dreszcze. Bella  spogląda na młodziaka i mierzy jego twarz dokładnym spojrzeniem. Chłopak ukrywa swoje emocje - ma już to wyćwiczone do perfekcji.
- A może ty chcesz uczynić to co należy? Oznaczyć szlamę, aby wiedzieć, kogo należy tępić - pyta i wyciąga do niego swoją kościstą dłoń.
Draco spuszcza głowę w dół. Wzrok  zatrzymuje przez chwilę na jej twarzy. Oczy dziewczyny błyszczą od łez. Widzi w nich  nadzieję, ale on … Nie da rady zapewnić jej bezpieczeństwa. Jest za słaby, aby sprzeciwić się ciotce i Szmalcownikom.  
- Wiedziałam, że jesteś tchórzem - mówi z obrzydzeniem. - Lucjusz nie byłby z ciebie dumny.
W chłopaku coś się gotuje na wzmiankę o ojcu. Jednak  nie wybucha, tłumi swoje uczucia  w środku, a tylko dłonie składa w pięści, aby móc odreagować. Bellatrix siada okrakiem na szatynce i cięciami specjalnego sztyletu pisze na jej ręce ‘szlama’. Draco cały czas słucha jej krzyków i błagań, nie reagując. Wie, że zachowuje się jak skończony idiota, lecz nie może. I tak ma już zszarganą opinię, a jeśli postawi się w jej obronie to... Skończy śmiercią. 

* * * 

Płomienie słońca zaczynają palić ją w twarz. Chce zabrać drugą poduszkę, aby móc ponownie zatopić się w krainie słodkiego snu,  jednak coś jej w tym przeszkadza. Otwiera niechętnie oczy i rozgląda się po pokoju. Zauważa umięśnioną rękę, która oplata ją niczym diabelskie sidła oraz głowę z burzą blond włosów, która przeszkodziła jej ponownie zasnąć. Uważnie ogląda właściciela ręki, wciąga powietrze do płuc i łapie się za głowę. Czy to jest prawda? Może to nadal jest sen. Szczypie się w ramię, jednak nic się nie zmienia, oprócz zaczerwienienia na jej ręce, które nieprzyjemnie piecze. Hermiona Granger właśnie obudziła się w ramionach największego casanovy w Hogwarcie. Czuje jak na jej policzkach wypływają dwa niechciane rumieńce. Pozwala sobie spojrzeć jeszcze raz. Patrzy na jego twarz, którą zasłaniają włosy, opadające mu niesfornie na czoło. Pachnie świeżo oraz jego własnym charakterystycznym zapachem, czyli drogą wodą kolońską, pastą do zębów oraz nim samym. Ostatni zapach jest niczym eliksir miłosny, a współgrając z resztą jest jak mieszanka wybuchowa, od której nie można odejść – za każdym razem przyciąga jak najbliżej. Nigdy nie przeszłoby jej przez myśl, że Malfoy jest ładny, lecz teraz musi zgodzić się z innymi uczennicami. Malfoy jest cholernie seksowny, co oczywiście umie wykorzystać. Przez tyle lat, gdy ją wyzywał, postrzegała go jako ulizaną, utlenioną fretkę, niezdolną do innego uczucia jak tylko nienawiści. Teraz? Pomógł jej. Tej, którą przez ostatnie lata wyzywał od najgorszych. Nagle spogląda na jego lewe przedramię. Nadal widnieje na nim mroczny znak. Przygląda mu się uważnie. Pierwszy raz widzi go z tak bliska, zauważa teraz szczegóły, które przedtem wszystkim uciekały. Na ręce blondyna widać zaczerwienienia, które spowodowało wypalenie znaku. Był to bolesny zabieg, jednak wszyscy śmierciożercy musieli go przejść. Szatynka dotyka jednej z blizn i przejeżdża po niej delikatnie palcem. Chłopak reaguje na to drżąc delikatnie. Po jego ciele przechodzą dreszcze, a po nich pojawia się gęsia skórka. Dziewczyna ponownie spogląda na jego twarz. Usta ma delikatnie otwarte, a jego policzki zrobiły się różowe.  
- Co ja wyprawiam? - szepcze do siebie Gryfonka.
Próbuje wstać, aby umyć się jak najszybciej i przygotować się do lekcji. Niestety, jej plan niszczy Malfoy. Jego uścisk nie rozluźnił się ani odrobinkę. Szatynka zrezygnowana znowu opiera się o jego wysportowany tors. Czuje jak między nimi przelatuje jakaś iskierka. Próbuje to ignorować, przez co jeszcze bardziej się irytuje.
- Malfoy! No obudź się wreszcie - błaga żałośnie.
Chłopak nadal nie reaguje.
- Malfoy! - krzyczy i uderza go mocno w ramię.
- Co?! - blondyn podnosi się za szybko, czym powoduje upadek Hermiony z łóżka.
Gryfonka mierzy go wrednym spojrzeniem.
- Czy ty kiedykolwiek nauczysz się delikatniejszej pobudki, a nie jakiegoś nagłego zrywu?!
Chłopak wybucha śmiechem i pomaga wstać z ziemi uczennicy. Hermiona fuka pod nosem, czując, że jest cała obolała. Draco podchodzi do niej blisko i szepcze do jej ucha.
- No wiesz… Ja tak właśnie działam na kobiety. Zwalam je z nóg - mruczy i podnosi do góry jedną brew. - Dosłownie.
- Chyba w snach -  śmieje się wrednie pod nosem i zakłada ręce na piersi. - W takim razie weź ten swój niby urok i wyjdź z nim do swojego pokoju.
Łapie go za ramię i szybkim ruchem wypycha za drzwi. Słyszy za nimi ciche narzekanie oraz śmiech. Zauważa, że to pierwszy raz, kiedy w jego towarzystwie mogła poczuć się swobodnie.

 * * *

Gryfonka po szybkim prysznicu, wychodzi z pokoju, nie spotykając Ślizgona na swojej drodze. Już po chwili stoi przed salą do Transmutacji, czekając, aż przybędzie nauczycielka. Rozgląda się nerwowo, szukając wzrokiem Ron'a i Harry'ego. Gdy ich zauważa, ten pierwszy mierzy ją wrednym spojrzeniem. Dziewczyna szybko spuszcza wzrok, gdy widzi, że jej przyjaciele zaczynają się do niej przybliżać. Z niekomfortowej sytuacji wybawia ją dyrektorka, która otwiera im drzwi do pomieszczenia. Szybko zajmuje miejsce w ławce przy ścianie, najbardziej oddalone od jej dotychczasowego miejsca, gdzie siedziała z chłopakami. Ma to również swoje inne plusy. Nikt nie będzie zwracał na nią uwagi i w spokoju będzie mogła przemyśleć ponowne pojawienie się snów - nie podpadając pierwszego dnia nauczycielce. Jej koszmar wrócił. Kobieta z jej snu ponownie pojawiła się w nich, a jej śmiech do teraz brzęczy jej w uszach. Działo się to tak dawno, lecz jej wspomnienia za każdym razem odnawiają się i przeżywa ból na nowo. Nie myślała, że powrót do codzienności może okazać się tak ciężki. Trudno jej skupić się na materiale i słowach, które wychodzą z ust dyrektorki. Na jej szczęście całość przerobiła w poprzednich latach, a ostatni rok powtórzyła sobie w wakacje. Przekłada kartkę książki na wyznaczoną stronę i nagle słyszy głośny huk. Wszyscy uczniowie spoglądają w stronę drzwi wejściowych,  w których stoi blondyn. Uśmiecha się nonszalancko, a w kieszeniach swoich spodni ma – jak zawsze- swoje dłonie.
- Zajmij jakieś miejsce - warczy nauczycielka. - Porozmawiamy o spóźnieniu po lekcjach.
Malfoy rozgląda się po klasie i gdy zauważa ją, od razu rusza do niej do ławki. Z jego ust przez cały czas nie schodzi uśmieszek. Rozkłada książki na blacie stolika i siada obok szatynki.
- Kogo my tu mamy? - dziewczyna słyszy głos koło swojego ucha.
Wzdryga się, czując jego zapach, który jest bardzo intensywny.
- Nie mam humoru, Malfoy… odpuść i znajdź sobie inne miejsce - szepcze, aby nie narazić się nauczycielce.
Blondyn nic nie robi sobie ze słów uczennicy i otwiera książkę, podpatrując stronę u niej. Przez przypadek trąca ją ramieniem, przez co dziewczyna rumieni się na policzkach.
- Malfoy - powtarza jego nazwisko.
- No co? - dziwi się. - To ty zajęłaś moje miejsce. Mnie nie przeszkadza, że tu siedzisz…  A wręcz przeciwnie - dodaje po cichu.
Szatynka jeszcze bardziej czerwieni się na policzkach. Skąd mogła wiedzieć, że to on tutaj siedzi?  Już chce mu dopiec, powiedzieć, że ta ławka nie jest jego własnością, lecz szybko gryzie się w język, gdy widzi jak jej podświadomość uderza się w czoło.
- Ja nie pójdę do pierwszej ławki, aby ta stara jędza się na mnie wyżywała - oznajmia. - Wybieraj.
Gryfonka wypuszcza powietrze z ust i zaczyna pakować książki, aby odejść, jednak zatrzymuje ją jego dłoń, która zaciska się na jej ramieniu.
- Nie o to mi chodziło - tłumaczy się i ciągnie ją w dół, aby ponownie zajęła miejsce koło niego.
Ponownie czują dziwny dreszcz, kiedy ich ciała spotykają się ze sobą. Malfoy nawiązuję z nią kontakt wzrokowy, lecz szybko to dziwne uczucie się kończy, gdy Hermiona spuszcza wzrok i wyswobadza się z jego uścisku. Dziewczyna otwiera książkę i zaczyna czytać rozdział. Już kilka razy łapie się na tym, że czyta to samo zdanie kilka razy, jednak jak ma się skupić, kiedy czuje na sobie jego wzrok, mierzący każdą część jej ciała. Podnosi wzrok od lektury i zauważa jeszcze dwie pary oczu, które wpatrują się w nią; Ron z pogardą, a Harry z wyrzutem.

* * *

Gdy rozbrzmiewa dzwonek, jako pierwsza wybiega z klasy. Na opustoszałych korytarzach słychać tylko uderzenia jej butów o kamienną podłogę. Nagle ktoś do niej podbiega, łapie ją za ramię i mocno obraca w swoją stronę.
- Co to  było?! - krzyczy Ron, kiedy Gryfonka przestaje spoglądać na niego przestraszona.
- O co ci chodzi Ronaldzie? - pyta.
- Nie udawaj, że nie wiesz - warczy. - Zadajesz się z wrogiem! Na rękę było ci to zerwanie. Już sobie znalazłaś innego! Ostrzegam… Tylko nie przychodź do mnie z płaczem, gdy zostawi cię jak inne.
- Już ci kompletnie odbiło Ron! - podnosi głos. - Nie jestem z Malfoy’em i nawet o tym nie myślę. Zajmij się swoim życiem. To z kim siedzę czy rozmawiam to tylko i wyłącznie moja sprawa! Nic nie wiesz… A uważasz, że to co sobie wymyśliłeś jest prawdą. Gdybyś zauważył to on dosiadł się do mnie, nie mogłam odejść w połowie lekcji.  Odpuść i w końcu przestań urządzać mi scenki zazdrości.
Ron przez dłuższą chwilę patrzy w jej oczy, w których tańczą wrogie iskierki. Jak wcześniej nie mogła zauważyć jego chorej zazdrości oraz chęci panowania nad nią. Jaka była głupia, że zgadzała się na to, tłumacząc sobie jego zmianę śmiercią brata. Dla niej Fred również był bliski, ale nie przenosiła straty jaką odczuwała na innych! Rudzielec wczoraj postanowił, że nie odpuści tak szybko związku z Hermioną. Czuje cały czas, że oddalają się od siebie, lecz to się zmieni - on już się tym zajmie. Przed wojną było tak dobrze. Byli razem, a teraz?  Hermiona nie jest już taka sama jak przedtem i jeszcze ta sprawa z Malfoy'em. Śmierdzi mu to na kilometr! Nie zostawi tego bez rozwiązania. Nie wierzy w jego dobre intencje do dziewczyny i wie, że skończy się to dla niej źle. Ale on dowie się, o co chodzi temu zasranemu śmierciożercy i wtedy ona wróci do niego na klęczkach, przepraszając za swoje zachowanie.
- Hermiona - zaczyna. - Ja mu nadal nie ufam, a tobie radzę to samo.
- Jestem już dorosła - odpowiada. - Pozwól, że sama będę o sobie decydować.
- Ja się tylko o ciebie martwię - mówi i zbliża się do niej o krok. - Co się z nami stało? Daj mi drugą szansę. Wszystko wróci do normy, będzie tak jak dawniej. Rozumiesz?
Szatynka kiwa głową, lecz unika jego spojrzenia. Gryfon łapie ją za podbródek, a drugą ręką zaczyna gładzić jej policzek. Uśmiecha się, gdy dziewczyna nie odchodzi od niego, czy też nie rzuca w niego wyzwiskami. Jednak, gdy zbliża swoje usta, aby złączyć je z jej ustami, Hermiona wyrywa się z jego uścisku.
- Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś - mówi łamiącym się głosem i ucieka w stronę miejsca, gdzie znajdzie spokój. Tam nikt nie będzie chciał jej szukać. Ucieka do biblioteki.


Szybko przechodzi przez drzwi wejściowe, szepcząc cicho słowa powitania do bibliotekarki, która i tak posyła w jej stronę wrogie spojrzenie. Zaszywa się w najciemniejszym kącie biblioteki i otwiera swój pamiętnik. Wyjmuje atrament i pióro. Zamacza jego końcówkę i zaczyna pisać:


Nie wiem co się dzieje. Wszystko mnie przytłacza. Czuję się, jakby wszyscy oczekiwali ode mnie żebym była...Taka jak kiedyś. Ale ja nie potrafię, po prostu nie potrafię. Mogę sobie wmawiać, że zajmę się nauką i zapomnę, ale po co? Tylko okłamuję siebie.
Ron jest na mnie zły. Wiem, że coś do mnie czuje, lecz ja nie wiem czy czuję coś do niego. Chyba już  wygasło we mnie to uczucie, którym darzyłam go przedtem. Czy ranię go tym? Pewnie tak, lecz co na to poradzę. Nie chcę zachować się jak egoistka, która będzie udawała, że wszystko jest dobrze. To nie w moim stylu.
Nawet w Hogwarcie ona znajduje mnie w snach. Znowu ten sam niekończący się horror. Dziś w nocy było dokładnie tak samo jak zawsze…Chociaż potem przyszedł on. Odpędził mój koszmar i mogłam spać spokojnie. Boję się tylko, że stary Malfoy wróci, a wtedy wykorzysta moją słabość tak, jak zrobiłby to przed wojną.


* * *

Na następną lekcje znowu wchodzi jako pierwsza. Zajmuje swoje dotychczasowe miejsce, lecz teraz jej przyjaciele zmieniają swoje. Dziewczyna nerwowo zerka na Harry'ego, lecz ten omija jej spojrzenie. Jedynie Ron parzy na nią z pogardą. Próbuje nie zwracać uwagi na Gryfona. Wie, że poczuł się zraniony, a jego ego mocno ucierpiało, gdy znowu powiedziała mu "nie". Do sali wchodzi nauczycielka, która z uśmiechem wita wszystkich uczniów.
- Dzisiaj będzie praktyka - zaczyna. - Chcę zobaczyć jak dobrze znacie zaklęcia obronne. Podzielę was teraz na grupy trzyosobowe. Zajmiemy się dwoma zaklęciami: Selvio Hexia oraz Protego, które tworzą barierę ochronną.
Hermiona uśmiecha się pod nosem, obydwa ma opanowane do perfekcji. Zauważa, że ręka profesorki gestem przywołuje ją do siebie. Podchodzi szybko, a w jej ślady idzie Draco i Ron, którzy mierzą się zabójczym wzrokiem.
- Pierwszą grupę już mamy - stwierdza. - Nasze wspaniałe łobuziaki, z którymi spotkam się dziś po obiedzie, tak?
Trójka uczniów kiwa głowami.
- Znajdźcie sobie miejsce i pracujcie - rozkazuje i zaczyna przydzielać innych.
Hermiona łapie za swoją różdżkę lekko drgającymi dłońmi. Jest zestresowana. Nie wie czego może spodziewać się po chłopakach. Ich ostatnie bliższe spotkanie skończyło się bójką   i szlabanem.
- Aby wykonać dobrze obydwa zaklęcia musicie współpracować - wychodzi na podest  i kontynuuje. - Macie czas do końca lekcji.
Miona wciąga powietrze. Jeśli przez tych dwóch kretynów dostanie gorszą ocenę, to ich zabije, a potem siebie. Wyciąga różdżkę i mierzy jej czubkiem w obydwóch.
- Nie obchodzi mnie to, że za sobą nie przepadacie - zaczyna. - Zróbmy to szybko i miejmy to z głowy.
Blondyn i rudzielec przez chwilę posyłają sobie wrogie spojrzenia, lecz zgadzają się na pomysł Gryfonki. Już po chwili cała trójka podnosi różdżki do góry, lecz tylko Hermiona wymawia dobrze zaklęcie. Nad nimi pojawia się mała tarcza, jednak znika po kilku sekundach.
- Ron, wymawiasz to źle - zaczyna. - A ty Draco źle obracasz różdżką.
Szatynka podchodzi do niego i łapie jego dłoń. Razem wykonują idealne kółko. Blondyn cały czas spogląda na nią i mierzy wzrokiem każdy jej idealny ruch. Zauważa, że kiedy nad czymś pracuje ma lekko zadarty nos, a jej policzki przybierają różową barwę. Jej dłoń jest delikatnie ciepła, a pod wpływem jej dotyku chłopak czuje znów tą dziwną elektryczną iskierkę, która przebiega pomiędzy nimi. Hermiona również czuje to samo co blondyn, przez co jej policzki przybierają barwę purpury, a drugą ręką zakłada za ucho pasmo włosów. Spoglądają sobie w oczy. Nie widzą w nich ani nienawiści, ani lodu tylko życzliwość. Na ustach Malfoy'a pojawia się delikatny uśmiech.
- Chyba rozumiem - mówi, a po chwili słyszą dźwięk łamanej różdżki.
Obydwoje spoglądają szybko na Ron'a, który cały czerwony ze złości, trzyma w swoich dłoniach kawałki magicznego przedmiotu.
- Panie Weasley! - krzyczy profesorka. - Co pan zrobił z tą różdżką?! Proszę ze mną do mojego gabinetu, mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. A wy nadal ćwiczcie.
Hermiona odchodzi na kilka kroków od Draco i ukradkiem spogląda na jego twarz, która aż kipi z zadowolenia. Nie miał pojęcia, że Wieprzleja można aż tak szybko wyprowadzić z równowagi. Wystarczyło, że spojrzał na nią, a ona złapała go za rękę. Chichocze w duchu. Nawet jeśli zrezygnował już z planu na dokuczenie Granger, to plan o nazwie "Weasley  w Mungu" spodobał mu się od razu.
- Próbujemy jeszcze raz? - pyta Gryfonka.
Malfoy kiwa głową i z pomocą dziewczyny tworzą barierą ochronną. Blondyn pomniejsza ją specjalnie, aby ponownie poczuć jej bliskość. Hermiona zakłada ręce na piersi i fuka pod nosem.
- Od początku umiałeś ją wyczarować - mówi z wyrzutem.
Blondyn śmieje się szczerze i kiwa głową.
- Jestem dobry Granger - wyznaje. - Nie jestem Weasley'em.
Jednym skinieniem różdżki powoduje, że nad nimi pojawia się kolejna bariera, która powoduje, że znikają z oczu uczniów, którzy znaleźli nową atrakcję w Hogwarcie. Hermiona rumieni się na policzkach, gdy w końcu uświadamia sobie w jakim położeniu się znajdują.
- Ty wiesz, co sobie pomyślą! - krzyczy.
- Niech sobie wyobrażają co chcą - śmieje się. - Każdy z nich będzie miał inną historię, a i tak wszystkie będą nieprawdziwe.
- Nie chcę żadnych plotek, rozumiesz!? - warczy.
Blondyn uśmiecha się delikatnie i zdejmuje zasłonę, przybliżając się do niej. Bierze w palce kosmyk jej włosów i zaczyna się nimi bawić. Cały czas spogląda w jej oczy. Przybliża się do jej ucha i zakłada włosy za nie.
- I tak już są - wyznaje i odchodzi. Chwilę później rozbrzmiewa dzwonek, który kończy lekcję i zaprasza uczniów na obiad.

* * * 

Gdy tylko przechodzi przez  próg wielkiej sali, wszystkie oczy kierują się w jej stronę. Dziewczyny chichoczą pod nosem, a niektóre mierzą ją zabójczym spojrzeniem. Pewnie gdyby były bazyliszkami, Gryfonka leżałaby już martwa na podłodze. Szatynka przełyka ślinę i jak najszybciej zajmuje miejsce przy stole Gryffindoru. Nagle dosiada się do niej Ginny. Rudowłosa spogląda na nią z wyrzutem, lecz po chwili uśmiecha się delikatnie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - szepcze.
- O czym? - odpowiada pytaniem na pytanie.
Ginny patrzy na nią spojrzeniem numer dwa, które oznacza dosłownie "Nadal chcesz ciągnąć te brednie?".
- O tym, że jesteś z Malfoy'em - odpowiada.
- Nie jestem z Malfoy'em! - krzyczy, a cała sala ponownie zwraca uwagę na nią.
Teraz każdy chce słyszeć rozmowę między dziewczynami, oczekując jakiś nowych ploteczek, które później będą hitem w Hogwarcie. Do stołu przysiada się Ron. Mierzy szatynkę wzrokiem, ale nic nie mówi.
- Lavender powiedziała mi, że dziś na zajęciach... mieliście trochę czasu sam na sam - uśmiecha się i delikatnie uderza ją w ramię. - Później Parvati powiedziała, że z tego waszego wspólnego mieszkania może wyniknąć coś niezłego. A końcówkę już sama sobie dopowiedziałam. No mi możesz powiedzieć.
Uśmiecha się do niej uroczo i podnosi jedną brew do góry, oczekując na nową ciekawostkę.
- Nie jestem z nim, Ginn! - ponownie unosi głos. - Jeszcze niedawno powiedziałaś, że niemożliwe, żeby taka osoba jak on, zmieniła się, a teraz mnie z nim swatasz.
- To nie tak... - próbuje się bronić.
- Proszę cię Ginn, skończ - przerywa jej. - To, że się już nie kłócimy, nie oznacza, że od razu mamy lecieć ze sobą do łóżka - warczy w stronę Parvati.
Przerywa i zauważa, że cała sala spogląda na nią z wyraźnym zaciekawieniem. Nawet Malfoy uśmiecha się delikatnie. Co jak co, ale ta Gryfoneczka ma ognisty charakterek. Wstaje od stołu i spogląda na zgromadzonych.
- Zajmijcie się swoim życiem - warczy i odchodzi odprowadzona wzrokiem wszystkich zgromadzonych.




  • na początku chce powiedzieć, że ten rozdział nie przypadł mi do gustu. Przez te dwa tygodnie doskwierał mi brak weny, ale jakoś  zdołałam go nabazgrolić . Na pewno zgadza się z moim założeniem , w którym chciałam pokazać, że Malfoy ma dwie strony ( Beautiful and evil), więc tu chociaż nie jestem zawiedziona. Pierwsza część to retrospekcja i pewnie jak już , nie którzy sądzą część snu głównej bohaterki. Dziękuję wszystkim za komentarze, które były pod poprzednim rozdziałem i zachęcam do komentowania tego :) 
p.s. Lavender w moim opowiadaniu żyję.


18 komentarzy:

  1. Pierwsza<3 Nie jesteś zadowolona? Proszę Cię... mi się bardzo podobało :D Chociaż szkoda, że Harry tak, jakby się od niej odwrócił. Popatrz na to, bo, myślę, że powinni ze sobą porozmawiać; > Wybraniec na pewno, by jej nie zostawił: D Ogólnie rozdział ciekawy, potrafisz wyczuć, jak w danej sytuacji zachowałby się Draco, co ( powtórzę xd) bardzo mi się podoba:D Oby tak dalej ! ; 3 Jestem z Tobą ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry zachował się tak nie bez powodu :) Dziękuję za opinię ;*

      Usuń
  2. wrrr... komentarz mi się nie zapisał... no nic, rozdział świetny, moim zdaniem bardzo udany; uwielbiam te zagrywki malfoy'a no i iskry pomiędzy parą głównych bohaterów; przy tym rozdziale naprawdę się wciągnęłam i byłam zawiedziona, że tak nagle się skończył

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem rozdział jest przecudowny. Opowiadanie dopiero się rozkręca, a ja już je uwielbiam :D Podoba mi się takie wydanie zarówno Dracona jak i Hermiony :) Mam nadzieję, że wena już Cię nie będzie opuszczać :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana moim zdaniem ten rozdział jest numerem 1 dotychczasowych rozdzialow. Scena pierwsz, wspomnienia Draco byly genialne. Na prawde twoje opisywanie jest niezawodne i masz przeogromny talent. Najbardziej jednak spodobala mi sie ostatnia scena. Ach ten Draco. I dobrze ze chcesz pokazac jego obydwie strony. Zawsze bedzie ciekawej choc twoj blog juz jest jednym z moich ulubionych blogów.
    Z niecierpliwością czekam na nr 7
    Gorące pozdrowienia Lorelej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam małe spóźnienie, przepraszam!
    Rozdział bardzo mi się podobał, bo było mnóstwo scenek z Dracze, a u Ciebie to zawsze jest tak piękne, tak słodkie i urocze, że aż przyjemnie się czyta. Nie zauważyłam żadnych błędów.
    Muszę Cię pochwalić - naprawdę świetny rozdział. Liczę na więcej takich.
    Pozdrawiam,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział, a może powinnam powiedzieć...Draco...mnie po prostu uwiódł.
    Motyle w brzuchu się w rozwścieczyły u mnie, nie ma co. Jest pięknie i bardzo mi się spodobało.
    Jedynie co mnie zdziwiło, to że Harry nawet nie porozmawiał z Mioną.

    Ach, te zapachy...TEN ZAPACH :D udało ci się to. Zwłaszcza ta scena w łóżko. Jak Draco był...taki niewinny i spokojny.
    I co ja mam więcej jeszcze powiedzieć!!!? Już nic, bo <3 !

    Pozdrawiam, śmiało do przodu. U mnie też jakoś nie leci teraz najlepiej, ale próbuję się nie poddawać.
    Zapraszam, jest już krótka zapowiedź i nowy szablon: na-skraju-wolnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Harry postąpił tak nie z byle powodu. :D Prześliczny szablon i nie mogę doczekać się Twojego nowego rozdziału! Pamiętaj, że ja zawsze będę czytać <3

      Usuń
    2. To już jestem ciekawa tego powodu :)
      Dziękuję :) to bardzo mi pomaga ! Teraz akurat każde zdanie idzie mi strasznie powoli. Mam nadzieję, że będzie lepiej...ach. No cóż. Ale nie zamierzam się poddać.

      Jestem ciekawa co będzie dalej...u ciebie :D !

      Usuń
  7. Trarattata!!!! Mam zaszczy nominowanie Ciebie do Liebster Award!!! <3 Szczegóły u mnie! Na stronie głównej!
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem! Dopiero teraz :). Początek niezmiernie mi się spodobał ! <3 Opis posiadłości Malfoyów, Bellatrix i jej chora obsesja znęcania się nad innymi. Okazało się, że Draco chciał pomóc wówczas naszej poszkodowanej Hermionie. Ach, jak ona musiała wycierpieć, i do tego te męczące ją sny.
    Poranek doskonale opisany w ramionach Dracona ! I ten jego zapach, umiałam to sobie wyobrazić...Ta jego bliskość...<33. Potem na lekcji też pokazał, że potrafi być czarujący. Chyba Malfoy nie wie, że nie chodzi mu tylko,o to żeby wkurzyć Rona. Nieświadomie zaczyna rodzić się między nimi uczucie, choć obydwoje nie dopuszczają tego do wiadomości. Akcja szybko się toczy, to dopiero szósty rozdział, a oni są nawet blisko siebie. Nie lubię, gdy wszystko się tak szybko rozkręca, ale tu nie mam żadnych zarzutów. Nie wiem jaki będzie finał, więc nic nie mówię. Przynajmniej nie zamulasz tak jak mi często się zdarza. Cały Draco; mrok i urok <33.
    Szkoda mi, tylko Rona. Przedstawiłaś go w złym świetle, ale mi nic do tego. Fajnie jest poznać rudzielca z innego punktu widzenia. Właśnie myślę, że Rowling tak samo opisałaby jego zachowanie. Natręt i tyle. Coraz mniej go lubię, niech chłopak da sobie spokój; stracił Mionę na zawsze..Za to Draco ma pole do popisu, co mi się podoba :). Czekam na jakieś rozwinięcie akcji, mało się dzieje, ale jest bardzo ciekawie !!!! <33
    Doceniam Twoje opisy i w ogóle ... Hermiona prowadzi pamiętnik ? Nieźle ! Hmmm...może wpadnie w ręce Dracona? To by się działo :D.
    Uuu plotki o nowym związku naszej porządnej Gryfonki...Ostro :D.


    Czekam co to będzie dalej! Ach, jakże się niecierpliwie...<33
    Hermiona jest sobą, za co Cię podziwiam. Draco trochę się różni, a nawet bardzo od tego w moim opowiadaniu, czasami wydaje się, że to milusi Ślizgon, ale właśnie taki nie jest. Przedstawiasz świetnie te ,,dwie twarze'". Malfoy w końcu jest po ciężkich przejściach, więc nie ma się co dziwić tej jego zmianie.
    Sorki, chyba za długi komentarz, ale tak jakoś się mi wzięło na pisanie :).


    ŻYCZĘ DUŻO WENY, POZDRAWIAM SERDECZNIE ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję za komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział Rozdział 002 „twarzą w twarz” na adres http://amara-ultionis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Super opowiadanie... Czytam z zaciekawieniem kolejne rozdziały i nie mogę się oderwać :) Jestem uzależniona od tego Dramione

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja kocham Dracona! On jest świetny! A Ron niech się odwali!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale Malfoy jest nią zafascynowany!! Plan wesley w psychiatryku tez mi się spodobał. Mam nadzieje ze będzie kontynuowany ::D

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam uśmiech na twarzy, kiedy czytałam o tym poranku :). To takie zabawne, a jednocześnie... no takie wow :D Obudzić się w ramionach kogoś takiego, no cóż... pozostaje tylko marzyć :D Natomiast słowa McGonagall "Co pan zrobił z tą różdżką?!" spowodowały wybuch śmiechu u mnie, chociaż nie wiem w sumie dlaczego. Ogólnie rozdział podobał mi się, więc lecę czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń