Hermiona oderwała się od książki, gdy tylko usłyszała stukot, który rozbrzmiał w jej pokoju. Spojrzała za szybkę i zobaczyła małą, puchatą sówkę, która nie przestawała dziobać, ogłaszając w ten sposób swoje przybycie. Na twarzy Gryfonki pojawił się ogromny uśmiech. Odłożyła szybko książkę i podbiegła do okna. Otworzyła je na oścież, aby stworzenie mogło bez problemu wlecieć do środka. Sowa usiadła na jej
biurku i wyciągnęła w jej stronę nóżkę, do której przywiązany miała list. Szatynka zwinnie odczepiła go od zwierzaka i rozwinęła papier.
Herm!
Mam dobre wieści! Postanowiliśmy wszyscy wrócić do Hogwartu. Mama
oczywiście od rana wariuje i narzeka, że musimy jak najszybciej pojechać na
Pokątną. Masz plany na dziś? Bo jak nie wyjdę zaraz z domu, to zwariuję.
Spotkajmy się pod księgarnią o 10. Będę z Ronem i Harrym.
Buziaczki, Ginny.
Kąciki ust Gryfonki wzbiły się jeszcze wyżej w górę. Odstawiła list na biurko i sięgnęła po półki po pergamin i pióro. Szybko zamoczyła je zamoczyła i odpisała, że spotkają się o wyznaczonej godzinie. Spojrzała na zegarek i z
zaskoczeniem stwierdziła, że ma tylko kilka minut, aby wyjść z domu. Przywiązała odpowiedź do sowy, a ta po chwili wyleciała przez okno. Nie czekając, aż mały punkcik zniknie za horyzontem, szatynka uciekła już w łazienki, aby
przygotować się do spotkania.
* * *
Hermiona popchnęła z całej siły drzwi do knajpy. Wiatr delikatnie rozwiewał jej
fioletową sukienkę, a zapach słodkich, waniliowych perfum rozniósł się po
pomieszczeniu. Rzuciła okiem na pubie i jak zawsze zauważyła wielu czarodziei, którzy
popijli w spokoju swoje trunki, rozmawiając i narzekając na życie. Od kiedy
młoda czarownica weszła do budynku, ich spojrzenie spoczęło na niej. Śledzili każdy jej krok, podziwiając tę, która uratowała świat czarodziei przed złem.
Hermiona lekko zarumieniła się na policzkach. Nigdy nie lubiła być w centrum
uwagi i po wojnie nadal to się nie zmieniło. Szybkim krokiem podeszła pod ścianę, stuknęła różdżką w odpowiednie cegły, a mur po chwili osunął się na boki, odsłaniając tętniąco na nowo życiem ulicę Pokątną. Zauważyła wiele
zaciekawionych dzieci, które wraz ze swoimi rodzicami, szukali dla siebie
potrzebnych rzeczy na nowy rok w Hogwarcie. Uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie siebie, błąkającą się po uliczkach, kompletnie zagubioną w nowym świecie. Spojrzała na
zegarek i rzuciła się biegiem w kierunku księgarni. Nie minęła chwila, a już znajdowała się koło księgarni. Podeszła do rudej przyjaciółki od tyłu i zamknęła ją w silnym uścisku.
- Hermiona! - krzyknęła Ginny, obracając przyjaciółkę w swoją stronę i odwzajemniając uścisk.
- Udusisz mnie rudzielcu -śmieje się, po czym odsuwa się od Rudej i przenosi wzrok na stojących za nią towarzyszy.
- Miło was widzieć chłopcy - uśmiechnęła się do Harry'ego, który również ją
przytulił oraz do Rona, który pocałował ją w policzek, rumieniąc się przy tym jak piwonia.
- To od czego zaczniemy? - zapytała Rudy, a jego wzrok na dłużej zatrzymał się na Hermionie. Gryfonka wzruszyła ramionami.
- Ja muszę kupić nową miotłę - oznajmił Harry.
Hermiona zerknęła z ukosa na przyjaciela, a ten posłał jej tylko przepraszający uśmiech.
- To może się rozdzielimy-zaproponowała szatynka.- Wy zrobicie swoje zakupy, a ja z Ginny swoje.
Wszyscy ochoczo przytaknęli na plan, dzięki któremu obydwie strony będą zadowolone.
- Spotkamy się w tym miejscu za godzinę i potem pójdziemy na lody?-zaproponowała Ruda.
Ponownie wszyscy przystanęli na pomysł dziewczyny. Hermiona powachlowała się dłonią. Dzisiejszy dzień miał być jednym z gorętszych dni tych wakacji, lecz perspektywa późniejszych lodów, pozwoliła uczniom przetrwać. Harry i Ron pomachali dziewczyną i skręcili w lewą alejkę, po czym nie pokazali się więcej.
-To od czego chcesz zacząć?- spytała Ginny.
Hermiona wyciągnęła z torby listę
zakupów. Przebiegła po niej wzrokiem i zatrzymała się na końcu kartki, gdzie
widniał napis szata wyjściowa.
- Co ty na to? - zapytała przyjaciółkę, podsuwając jej pod nos kartkę.
- Wiesz, że uwielbiam zakupy! - zachichotała i pociągnęła Hermionę
prosto do sklepu Madame Malkin.
Gdy otwierały drzwi, nad ich głowami
rozbrzmiał dzwoneczek, który zwiastował przybycie nowego klienta. Już po chwili
koło uczennic pojawiła się niewysoka kobieta w podeszłym wieku. Uśmiechnęła się
przyjemnie i powitała je w swoim sklepie. Hermiona odwzajemniła uśmiech i pozwoliła Ginny
przejąć inicjatywę. Razem wpadły w wir zakupów. Przyjaciółka co chwilę pokazywała starszej coraz to nowsze i
droższe sukienki. Hermiona kupiłaby je wszystkie, lecz miała na uwadze to, że jej
budżet musi wystarczyć nie tylko na sukienkę. W końcu jej wzrok przykuła jedna. Wisiała w oddalonym kącie sklepu, przykryta innymi, lecz dzięki błyszczącej górze zwróciła uwagę Gryfonki
- Co ty na tę? - zapytała i wyswobodziła ją spomiędzy innych.
- Jest boska! - krzyknęła Ginny, dotykając materiału. - Jaka delikatna! Leć do przebieralni. No już! Ja zaraz do ciebie
przyjdę, jak tylko znajdę coś dla siebie.
Szatynka chwyciła sukienkę w ręce i popędziła w stronę przebieralni. Wybrała pierwszą z brzegu i zasłoniła żółtą zasłonkę. Szybko zdjęła ubrania i założyła na siebie to cudo. Wyszła z przebieralni i skierowała swoje kroki do wielkiego lustra, które znajdowało się na przeciwko wejścia. Spojrzała na siebie, a w swoich oczach zauważyła coś co ją zdziwiło, zachwyt. Obróciła się dookoła, aż nagle usłyszała chichot. Spojrzała w
stronę skąd dobiegał owy dźwięk i zauważyła pewnego Ślizgona, który nonszalancko
opierał się o ścianę. Ręce trzymał w kieszeniach, a kilka niesfornych pasm jego blond włosów
opadało mu na czoło. Hermionę przeszedł dreszcz. Nawet po wojnie miała wobec chłopaka
mieszane uczucia.
- Co tu robisz Malfoy? - spytała, siląc się, aby jej głos brzmiał naturalnie.
- Garnger...-przemieścił się za nią, tak że w odbiciu lustra mogła widzieć jego twarz. Widniał niej ironiczny uśmiech.- To samo co ty, kupuję szaty.
Gryfonka zastygła w bezruchu. Spojrzała w jego oczy w odbiciu, lecz nie zobaczyła w nich kłamstwa. Mówił prawdę, a to znaczyło...
-Wracasz do Hogwartu...-wyszeptała swoje myśli na głos.
- Brawo! A uważają cię za taką mądrą - zaśmiał się. - Tak Granger, wracam do
Hogwartu.
Usta Gryfonki ułożyły się w grymasie niezadowolenia, maskując przy tym szok, który wywołała najnowsza wiadomość.
- A i jeszcze jedno, zieleń to nie twój kolor skarbie - powiedział, a jego brew sięgnęła ku górze.
- Nie mam zamiaru cię słuchać - odpowiedziała nad wyraz spokojnie.
Draco zmierzył ją wzorkiem, kiedy znikła za zasłonką w przebieralni. Po chwili
wyszła, zerkając na niego nerwowo. Wiedział, że jego wzrok wywoływał u niej uczucie dyskomfortu. Zaczerwienione policzki były na to doskonałym przykładem.
- Jeszcze coś? - spytała, zakładając ręce na piersi.
- Oj Granger… - westchnął. - Jak zawsze nieuprzejma. Nie uważasz, że
powinniśmy się do siebie odzywać z szacunkiem? W końcu został nam jeszcze
ostatni rok, który spędzimy wspólnie.
Gryfonce ponownie dzisiaj zabrakło słów. Jej wzrok ze zdziwieniem wpatrywał się w Malfoya, a mózg przetrawiał wypowiedziane przez niego przed chwilą słowa.
- Chyba sobie żartujesz fretko. Co ty sobie wyobrażasz?! Czemu mam być dla
ciebie miła… Nie zasługujesz na jakikolwiek gest dobroci z mojej strony.
- Nie krzycz. Jesteśmy w miejscu publicznym - ostrzegł ją, przybliżając się w jej stronę o kilka kroków.
- A no tak zapomniałam - zmierzyła go wrogim spojrzeniem. - Takiemu
arystokracie jak ty nie wypada pokazywać się publicznie ze szlamą.
Nagle do szatni wbiegał Ruda, przywołana donośnym głosem swojej przyjaciółki. Gdy zauważyła Draco, od razu podbiegała do Hermiony.
- Chodźmy stąd - wyszeptała jej do ucha.
Starsza Gryfonka kiwnęła głową i wraz z przyjaciółką podeszła do kasy. Zapłaciła za swoją
zieloną sukienkę i skierowały się do wyjścia. Przed drzwiami zerknęła jeszcze w stronę Dracona,
który nadal bacznie się jej przyglądał. Z jego oczu nie mogła wyczytać żadnych uczuć. Pomachała mu torbą i uśmiechnęła się ironicznie. Jeszcze czego, żeby ta przebrzydła żmija mówiła jej w czym wygląda dobrze. Wyszył na ulicę. Od razu zaatakowało je słońce oraz krzyki młodych czarodziejów. Szybko zajęły się resztą zakupów, po czym przysiadły na jednej z ławek. Hermiona wróciła myślami do spotkania z Draconem. Opowiedziała wszystko przyjaciółce, a ona słuchała jej uważnie.
- Myślałam, że nie wróci - skomentowała, gdy Hermiona zakończyła swoją opowieść.
- Uwierz mi Ginny, też tak myślałam. Najwidoczniej chce nam zrobić na złość.
W końcu to Malfoy, czego się spodziewałaś?
- No tak - westchnęła. - Harry i Ron nieźle się wkurzą.
- Ron na pewno, przecież oni się nienawidzą - przyznała jej rację. - Chodźmy znaleźć chłopaków. W końcu obiecali nam te lody.
Ginny uśmiechnęła się do przyjaciółki i złapała ją pod ramię. Później zniknęły wraz z tłumem maszerujących czarodziejów.
* * *
Ból głowy
nasilał się z każdym ruchem. Hermiona czuła się strasznie, lecz nadal obiecywała sobie
w myślach, że nie da po sobie poznać żadnych negatywnych emocji. Wyciągnęła różdżkę z szafki nocnej i przyjrzała się jej uważnie. Czy jest gotowa
znowu jej użyć?, zapytała się w myślach. Przez te dwa miesiące wakacji myślała, czy nie
wyrządziła ona większej szkody niż pożytku. Nadal nie umiała sobie odpowiedzieć na to pytanie. Schowała ją szybko do spodni i założyła na siebie cienki sweter w kolorze
purpury. Westchnęła ciężko i
skończyła pakowanie rzeczy do kufra. Kiedy już wszystko miała dopięte na ostatni
guzik, zbiegła po schodach wraz z bagażem i zasiadła przy stole. Poczuła smakowity
zapach gofrów, który dochodził z kuchni. Po chwili kobieta o brązowych włosach,
spiętych w piękny
długi warkocz, położyła przed nią talerz i szklankę z sokiem pomarańczowym.
Gryfonka podziękował jej, a starsza kobieta wróciła za chwilę z kubkiem gorącej
kawy. Usiadła naprzeciwko uczennicy i przyjrzała się jej uważnie, popijając napój.
- Coś się
stało? -spytała ją Hermiona.
Ciotka uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i pokręciła głową.
- Nic, nic
Hermionko - powiedziała i westchnęła. - Gdyby mama i tata mogli być w tej chwili z nami,
na pewno byliby z ciebie tacy dumni, tak jak ja teraz.
- Oj ciociu -
przybliżyła się do niej i przytuliła ją z całej siły.
Hermiona poczuła, że
coś w jej środku właśnie pękło. Wspomnienie o rodzicach przywołały łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach. W wakacje próbowała ich odnaleźć... jednak bez
skutku. Przepadli jak igła w stogu siana, a ona straciła wiarę w to, czy
kiedykolwiek ich odnajdzie.
Ciotka jakby
czytając w jej myślach, powiedziała:
- Teraz
najważniejsza jest szkoła. Twój ostatni rok Hermionko, spraw aby był wyjątkowy.
- Tak zrobię
ciociu - obiecała jej.
Ściana z
czerwonych cegieł przepuściła ją bez żadnych problemów. Uśmiechnęła się
delikatnie, przypominając sobie z jakim problemem musieli się zmagać Harry i
Ron na drugim roku w Hogwarcie. Rozejrzała się i w oddali zauważyła dwie rude czupryny,
które kłóciły się ze sobą, gestykulują nerwowo. Harry stał z boku, próbując
załagodzić sytuację. Kiedy Gryfonka podbiegała do nich, rozmowy nagle
ucichły.
- Coś się
stało? - spytała..
- Nie, nie -
zaczął Ron. - Wszystko dobrze.
Spojrzał na
siostrę wrogim spojrzeniem, lecz Hermiona tego nie zauważyła. Rudzielec przyciągnął ją
do siebie, całując mocno i namiętnie w usta. Gryfonkę zdziwiła się nagłym okazaniem uczuć
przez jej chłopaka, lecz nic nie powiedziała. Oddała się chwili. Przez wakacje nie mieli ze
sobą kontaktu. Miona szukała rodziców, a Ron mocno przeżył stratę brata.
Gryfonka myślała, że miłość, która między nimi była wyparuje, ale teraz kiedy
stała w jego objęciach i wysłuchiwała jak minęły im wakacje, stwierdziła, że jej
przypuszczenia były nieprawdziwe. Zaczął się rok szkolny, a oni mogą być ze
sobą razem.
Ginny cały czas
posyłała w stronę brata wrogie spojrzenie, lecz gdy Harry zabrał ją za rękę, uspokoiła się.
- Ginny! - krzyk
pani Weasley rozbrzmiał na peronie 9 i 3/4.
Ruda zaczerwieniła się po same czubki uszu i opuściła głowę. Molly podbiegała i przytuliła córkę.
Wręczyła jej do rąk duże, brązowe pudło.
- Zapomniałaś
swojej sukienki - upomniała ją. - Jak to dobrze, że zdążyłam wrócić po nią do
domu. Wiesz jak bardzo jest ona dla mnie ważna.
Pocałowała w czoło córkę, po czym rozejrzała się po pozostałych. Jej wzrok zatrzymał się na Hermionie.
- Oh Hermiono,
jak ja cię dawno nie widziałam - uśmiechnęła się i zamknęła Gryfonkę w misim uścisku.
- Ja również
dawno pani nie widziałam.
- Wyładniałaś
przez wakacje - oznajmiała i złapała ją za policzki, po czym klepnęła je delikatnie. -
Ron to prawdziwy szczęściarz.
Wyszeptała jej do
ucha, niestety, zbyt głośno. Hermiona zaczerwieniła się na policzkach i spojrzała na rudzielca, który
uśmiechnął się do niej pocieszająco. Nagle z pociągu rozbrzmiał pierwszy
gwizdek, który oznajmił, że trzeba zająć już miejsca. Molly pożegnała się z
wszystkimi, po czym odeszła.
- Wspaniale! - warknęła ruda. - Teraz będę musiała pójść w tej obrzydliwej sukience.
- Na pewno nie
jest aż taka zła - pocieszyła ją przyjaciółka.
Ruda otworzyła pudełko i pokazała jej starą szatę, z wieloma przeżółkniętymi koronkami.
- Ooo Weasley,
czyżbyś podziwiała swój nowy kostium klauna? - uśmiechnął się kpiąco jeden z
goryli Malfoy'a.
- Odwal się
Nott, bo nie ręczę za siebie - rzuciła się w jego stronę, lecz Miona złapała ją za
ramiona i powstrzymała, przed wydrapaniem chłopakowi oczu.
- Uuuuhuhu... Wiewiórka
ma pazurki - zaśmiał się Zabini.
- Zostaw ją w
spokoju! - warknął Harry, podchodząc do niego i celując różdżką w jego
szyję.
- Zostawcie ich
- nagle z tłumu wyłonił się Draco.
Szedł z dłońmi
w kieszeniach, a jego wzrok bezczelnie spoczywał na Hermionie. Ron widząc to, zaczerwienił się
ze złości.
- Nie odzywaj
się śmierciożerco - warknął.
- Nie mówię do
ciebie Wieprzlej - odwrócił wzrok i ponownie spojrzał na Gryfonkę.
Hermiona ponowie zastygła ze zdziwienia. Próbowała jakoś zrozumieć zachowanie blondyna, jednak żadna z opcji nie pasowała to tego arystokratycznego dupka. Jego usta
wykrzywiłysię w grymasie.
- Twój chłoptaś
Granger zaczął pyskować - powiedział z kpiną. - Czyżby nauczył się tego od
ciebie?
Spytał i mrugnał do niej okiem. Odchodząc uderzył ramieniem w Rona. Śmiech jego paczki rozniósł się po pustoszejącym peronie.
- Jak śmiał
wrócić do Hogwartu! - krzyknął rudzielec. - Po tym co zrobił, powinni go zamknąć w Azkabanie.
- Uspokój się Ron! – Hermiona podeszła do niego i złapała go za rękę. - Ludzie patrzą.
- Hermiona, czy
ty go bronisz?
- Nie. Po
prostu nie rób scen - warknęła zdenerwowana, po czym wyswobodziła swoją dłoń z uścisku i skierowała się w stronę pociągu, rzucając przez ramię ostatnie słowa. - Porozmawiamy w pociągu.
Uczniowie
powoli zajmowali miejsca. Wszyscy zajęci byli wesołymi rozmowami, lecz jedna Gryfonka nie potrafiła się skupić. W głowie buszowały jej myśli o blondynie. Ron cały czas zerkał na nią nerwowo, oczekując, aż zacznie rozmowę. Nie wytrzymał dłużej cichy pomiędzy nimi i złapał ją za rękę.
- Mionka
wiesz, że jesteś dla mnie ważna - zaczął. - Dlatego musiałem się odezwać.
Widziałem jak na ciebie patrzy.
- No jak
? - spytała go, wyrywając dłoń i zakładając ręce na piersi. - Przestań wymyślać sobie jakieś
niestworzone historie. We wszystkim szukasz drugiego dna!
- Nic nie
rozumiesz Miona. Patrzył się na ciebie jak na kolejną zdobycz! Ja nie pozwolę
na to, żeby cię tak potraktował. Będę cię bronić.
- Potrafię się
obronić sama! - warknęła. - Nie mam kilku lat i wiem jak radzić sobie z takimi jak on.
- Ja to robię
dla twojego dobra - odpowiedział speszony.
- Gdzie byłeś
przez całe wakacje? -spytała, a jej twarz przybrała czerwony odcień.
Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Nie mogła tutaj dłużej siedzieć. Nie przy nim. Pomimo tego, że cieszyła się z jego obecności, w środku nadal odczuwała ból. Wstała z kanapy
i zwinęła palce w pięści. Kiedy chłopak nie odpowiedział, Hermiona westchnęła zrezygnowana.
- No właśnie
Ron - stwierdziła dobitnie. - Nie było cię przy mnie przez całe wakacje. Sama pojechałam szukać
rodziców, bo tobie nie chciało się ruszyć tyłka!
Wszyscy w
przedziale wodzili wzrokiem za uczennicą, która wyszła z przedziału, trzaskając drzwiami.
- Ron! Nie
dość, że ukrywasz przed nią prawdę to jeszcze robisz jej scenki zazdrości! -
krzyknęła jego młodsza siostra.
- Ty nic nie
rozumiesz Ginny - wyszeptał i spojrzał za okno.
- A właśnie, że
rozumiem! - warknęła. - Obiecałam tobie i Harry'emu, że nie powiem chociaż wiecie
jak ważna jest dla mnie ta przyjaźń. Teraz wasza kolej! Prędzej czy później się
dowie. A co wtedy? Nie lepiej jej powiedzieć teraz?
- Nie dowie się
- powiedział pewnie.
- Kłamstwo ma
krótkie nogi - wysyczała i ponownie usiadła koło Harry'ego, pozwalając mu objąć się ramieniem.
* * *
Idąc korytarzem próbowała skupić swoje myśli na wszystkim, ale nie na Ronie. Szła patrząc w
podłogę, kiedy wpadła na kogoś. Zderzenie spowodowało, że upadała na podłogę.
- Przepraszam,
nie zauważyłam - zaczęła szybko i spojrzała na jej przeszkodę.
- Uważaj jak
łazisz Granger -wysyczał Ślizgon o platynowych włosach.
- I vice versa
fretko! - podniosła się.
Chłopak
uśmiechnął się pod nosem i złapał ją za ramię, przyciskając do ściany przedziału.
- Granger to jest
nasz ostatni rok, czy na prawdę chcesz żeby był dla ciebie nieprzyjemny? - spytał.
Na twarzy
kobiety mimowolnie pojawił się grymas.
- Nie musiałeś
wracać do szkoły - warknęła. - Tak więc teraz nie stawiaj mi jakiegoś ultimatum.
- Nie chciałem
wracać do szkoły - odpowiedział - A więc, przemądrzała kobieto, ułatw mi życie w tym
roku i nie wchodź mi w drogę.
- To samo się
tyczy ciebie - zmierzyła go wzrokiem, przepełnionym groźnymi
błyskawicami.
- Co tu się
dzieje!? - głos dyrektorki robrzmniał na korytarzu. - Panie Malfoy i Panno
Granger, wchodźcie szybko do przedziału! Pociąg zaraz ruszy.
- Właśnie
szukałam wolnego.. - Gryfonka zaczęła się tłumaczyć, lecz dyrektorka przerwała jej zdenerwowana. Najwidoczniej pierwsze dni na nowej postacie były dla niej stresujące.
- O tu jest! -
wskazała na pomieszczenie za uczniami. - Wchodzić i nie protestować.
McGonagall wepchnęła uczniów do przedziału i zatrzasnęła za nimi drzwi, mamrocząc coś niezrozumiałego
pod nosem.
- Czy może być
jeszcze gorzej!? - warknęła Miona.
- Cicho kobieto
- blondyn usiadł na przeciwko niej, nie zaszczycając jej ani jedynym spojrzeniem.
Kobieta przeklęła pod nosem swój los, po czym wyciągnęła z torby jedną z książek. Zaczęła czytać i całkowicie
zatopiła się w lekturze, nie zwracając uwagi na towarzysza, który przyglądał się jej
dokładnie. Widział jak bardzo zmieniła się po wojnie. Z wesołej Gryfonki, którą
pamiętał została tylko cząstka. Ogniki w oczach, które właśnie teraz były widoczne. Kiedy była w swoim wymyślonym świecie. Doskonale ją rozumiał. Jemu
też było ciężko. Wyjrzał za okno. Na niebie pojawiły się szare chmury, a za nimi słońce,
które próbuje przedostać się przez nie. Chce funkcjonować. Tak samo jak on i
tak samo jak ona. Dziewczyna, która siedzi przed nim. Dziwne, jeszcze rok temu
wydawała być się inna od niego. W końcu był szanowanym arystokratą. Czy dopiero
teraz jak stracił wszystko, jest w stanie to sobie uświadomić? Ona jest taka
sama jak on. Powrócił wzrokiem na jej twarz. Niesforny kosmyk włosów spadł jej na
czoło. Miał ochotę podejść i założyć jej go za ucho. Jednak szybko trzeźwiał i
przybrał postać nieskruszonego chłopaka.
* * *
- Wstawaj - usłyszał kobiecy głos. - No wstawaj! Malfoy do cholery!
Chłopak nagle otworzył oczy i szybko odrywał się od zagłówka, przez co brunetka poleciała do tyłu.
Wylądowała na podłogę. Była czerwona ze złości. Blondyn uśmiechnął się do niej, lecz po
chwili szybko przyjął beznamiętny wyraz twarzy. Pomimo tego podał jej dłoń, a ona chwyciła ją po krótkiej chwili. Wstała i wytrząsnęła brud ze swojej szaty.
- Ubieraj się - warknęła, zaciskając zęby. - Dojeżdżamy do Hogwartu.
Chłopak popatrzył za okno i szybko wyjął ze swojej torby przenośnej czarną szatę z godłem Slytherinu. Przyjrzał mu
się bliżej, zastanawiając się co by było, gdyby tiara nie przydzieliła go
do tego domu, a na przykład do Gryffindoru. Może byłby jednym z wybawicieli
świata magicznego jak Granger, a nie jednym z tych, przez których ten świat
mógłby istnieć pod władzą tyrana. Westchnął i ponownie usiał na kanapie. Zauważył, że oczy Gryfonki
bacznie mu się przyglądają, lecz nic nie mówił. Kiedy pociąg zatrzymał się na
peronie, Hermiona wstała bez słowa i wyszła z przedziału. W połowie drogi coś
ją zatrzymało. Jego silna ręka złapała ją za ramię i przyciągnęła ją w swoją stronę.
- Dziękuję, że
mnie obudziłaś - powiedział prawie niesłyszalnie.
- Co? - zdziwiła się dziewczyna. - Draco Malfoy dziękuje? Trzeba to gdzieś zapisać.
Obydwoje
uśmiechnęli się do siebie delikatnie. Prawdziwie.
- Pamiętaj,
moja propozycja jest nadal aktualna - przypomniał jej.
Hermiona zatrzymała na
nim przez chwilę swój wzrok, zastanawiając się czy chodzi mu o nowy start czy też wyłącznie
o to, aby nie wchodzili sobie w drogę.
- Zastanowię
się - odpowiedziała.
Ponownie
spróbowała wyjść, lecz tym razem zatrzymał ją tylko jego głos.
- Pamiętaj, że
każdy może zmienić kierunek. Nawet jeśli szedł złą ścieżką, nadal otwarta jest przed
nim ta dobra.
Hermiona nie spodziewała się takiego wyznania. Zatrzymała się i odwróciła, posyłając w jego stronę szczery uśmiech.
- W końcu
chociaż raz powiedziałeś coś z sensem Malfoy - przyznała i po chwili zniknęła wraz z tłumem uczniów.
- na początek chce podziękować mojej wspaniałej becie za poprawienie rozdziału. Gabuś jesteś wielka ! <3 Mam nadzieję, że się podobało. Historia jak historia dopiero się rozkręca :) Myślę, że kolejny rozdział dodam za jakiś tydzień lub dwa. Zobaczymy jak to będzie z nauką. Dziękuję za wszystkie opinie i pamiętajcie; czytasz = komentuj :D