sobota, 24 stycznia 2015

—14.Don't let me go, hold me in your beating heart...

W kościele panowała głucha cisza. Wzrok garstki zgromadzonych wpatrywał się tępo w podłogę, a ich usta poruszały się prawie niewidocznie, szepcząc regułki modlitwy.  On stał przed trumną. W samym środku kamiennego budynku, w którym czuł się nieswojo. Ściany i sufit sprawiały wrażenie, jakby zaraz miały się zapaść, a przy tym bił od nich wielki majestat, który przytłaczał przybyłych.  W powietrzu czuć było napiętą atmosferę, a jedynym dźwiękiem, którym było słychać do szloch z tyłu kościoła. Malfoy nie miał siły nawet obrócić się i spojrzeć na osobę, która cierpiała po stracie Narcyzy. Stał wyprostowany, wpatrując się w zdjęcie zmarłej. Nie mógł przestać. Było to dla niego ostatnie pożegnanie…, po którym już nigdy więcej jej nie zobaczy. Msza skończyła się, a ludzie powoli opuszczali kościół. Ich wzrok spoczywał przez moment na chłopaku, lecz szybko kręcili głową i odchodzili za tłumem. Chcieli mu pomóc, lecz znali jego charakter jeszcze lepiej… on nie potrzebował wsparcia, uścisku, słowa pocieszenia. Nie było mu to potrzebne. Uważali, że najlepiej będzie dla niego, jeśli sam poradzi sobie ze stratą. Nie miał im tego za złe. Nie spodziewał się nawet, że ktokolwiek przyjdzie z zaproszonych na pogrzeb jego matki. Mimo, że przybyła tylko jej najbliższa rodzina, Malfoy i tak czuł, że Narcyza byłaby zadowolona. Zawsze starała się wyplewić kłamstwo z ich domu, nienawidziła ludzi, którzy podlizywali się, aby coś osiągnąć. Może właśnie, dlatego poróżnili się tak bardzo z ojcem. Westchnął zdając sobie sprawę, że dwóch mężczyzn przyszło właśnie, aby zabrać trumnę. Kiwnął tylko głową i odsunął się od wzniesienia. Mężczyźni wynieśli jego matkę, lecz on został wpatrując się w puste miejsce, na którym pozostało już tylko zdjęcie.  Podszedł do niego i po raz ostatni spojrzał w oczy swojej matki.  Na jego ustach pojawił się smutny uśmiech.
-Pragnęłaś dla mnie jak najlepiej- westchnął i objął dłonią ramkę.- I co za to dostałaś?
Przewrócił zdjęcie dołem do blatu. Pozostały mu już tylko wspomnienia. Chwile, które sprawiały, że mógł poczuć się kochany. Tylko ona napełniała jego życie miłością, dzięki której znalazł w sobie siłę, aby dalej funkcjonować. Przyłożył dłoń do twarzy i pokręcił głową. Poczuł jak w środku jego ciała zaczęła buzować złość, którą spowodowały myśli o mordercy Narcyzy. 
-Chciałeś zemsty…-wyszeptał i odwrócił się, kierując swoje kroki do wyjścia z kościoła.- Dostałeś ją, lecz teraz czekaj na mój ruch.

-Draco!-Usłyszał głos, który wybudził go ze wspomnień.
Spojrzał w górę i z przymrużonymi oczami, zauważył swoich przyjaciół, którzy przyglądali się mu ze zmartwionymi minami. Musiał pewnie spędzić w takiej pozycji dość długi czas. Zasłonił dłonią padające zza nich światło z kuli ognia, która wisiała w szklanej kuli na suficie w szatni. Rozszerzył powieki, a usta rozciągnął w wymuszonym uśmiechu.
-Gotowe księżniczki?-Spytał, próbując zbić ich z tropu.- To dobrze!
Odpowiedział, nie otrzymując wcześniejszego potwierdzenia. Wstał, ignorując ich spojrzenia i zajął miejsce na środku niewielkich rozmiarów przebieralni.  Zagwizdał, a wzrok zgromadzonych tam uczniów, momentalnie skierował się w jego stronę.
-Mamy przed sobą dość ciężki mecz- rozpoczął. – Nie oszukujmy się, że Krukoni to łatwa do pokonania drużyna, ponieważ taka nie jest.  Ich atutem będzie taktyka, będą próbowali grać nieprzewidywalnie i będą chcieli nas za wszelką cenę wybić z naszego ułożenia. A jaka jest główna reguła?!
-Zostań na miejscu, choćby nie wiem co!- Krzyknęli chórem.
Na ustach Dracona pojawił się uśmiech. Chwycił trzonek swojej miotły i poniósł ją do góry.
-Kto dzisiaj wygra?!-Krzyknął.
-Slytherin!-Odpowiedzieli.

* * *

Hermiona, gdy tylko zjadła obiad, zostawiła wesoło rozmawiających przyjaciół i ruszyła w stronę błoń. Cieszyła się, że Harry i Ginny ponownie się dogadują. Wróżyła im jak najlepiej i miała nadzieję, że gdy wszystko sobie wyjaśnią, ponownie do siebie wrócą. Wiedziała, że to tylko i wyłącznie kwestia czasu, jeśli oczywiście Harry odważy się ponownie przyznać się do swoich uczuć przed Rudzielcem. Jej myśli zaprzątał również Daniel. Miała mieszane uczucia co do tej jego pomocy, lecz musiała przyznać, że jeśli to on pomaga czarnowłosemu, to jego rady są bardzo przydatne i co najważniejsze działają. Nie chciała się wtrącać pomiędzy ich znajomość, lecz jeśli kiedykolwiek zauważy, że zagraża ona Harry’emu, wtedy na pewno będzie interweniowała. Pchnęła mocno drzwi wyjściowe, a na jej ustach pojawił się wielki uśmiech. Na niebie widniało okrągłe słońce, nieprzysłonięte przez żadną z chmur, które kłębiły się na niebie. Wiał delikatny, ciepły wiatr, który poruszał pożółkłymi liśćmi na drzewach. Kilka z nich oderwało się od gałęzi i wraz z powiewami, wzlatywało i spadało, jakby poruszały się w swoistym tańcu jesieni. Przyroda powoli opadała w stan letargu, oczekując na zimę, która miała pokryć ją grubą warstwą puszystego śniegu.  Swoje kroki skierowała w stronę jeziora. Twarz wystawiała w stronę słońce, które swoimi ciepłymi promieniami, ogrzewało jej policzka.  Jej blada cera nabrała różowych kolorów, a włosy pokręciły się przez panująca przy jeziorze wilgoć. Przysiadła na brzegu jeziora, wpatrując się na lekko falowaną taflę, która ciągnęła się dalej i dalej. Skrzyżowała nogi, rękami oparła się za plecami, a twarz uniosła do góry, zamykając oczy. Wsłuchiwała się odgłosy przyrody, która ją otaczała. Słyszała ćwierki ptaków, szum dochodzący spod tafli jeziora oraz ciche szelesty, spowodowane przez poruszane przez wiatr liście. Nagle do jej uszu doleciał głośny śmiech. Otworzyła powieki i rozejrzała się dookoła. Jej uwagę przykuło boisko do Quidditcha, na którym odbywał się mecz. Wzruszyła ramionami i wróciła do swojej czynności, którą ponownie przerwał donośny, dziewczęcy śmiech. Podenerwowana wstała i ruszyła brzegiem rzeki, kierując się za usłyszanym wcześniej dźwiękiem. Gdy tylko podeszła do wielkiego dębu, przy którym tak bardzo uwielbiała siedzieć, zauważyła osobę, przez którą jej idealny dzień, został zniszczony. W jej środku zaczęła buzować czysta nienawiść. Wszystkie moment związane z tą dziewczyną powróciły do jej głowy, domagając się zemsty. Hermiona jeszcze nigdy nie czuła, aż tak okropnych emocji, które teraz ciągnęły ją do najgorszego.
-Hermiona?-Usłyszała swoje imię, wypowiedziane przez niego.
Jego głos brzmiał inaczej niż się spodziewała. Był jakiś dziwny, słyszała w nim zdziwienie, zaciekawienie, lecz nie wrogość.  Oderwała wzrok od zdezorientowanej Lavender i spojrzała na Rona, który szybko próbował pozbyć się z kolan niezadowolonej blondynki. Obydwoje wstali i ustawili się przed szatynką. Brown westchnęła teatralnie i chwyciła pasmo swoich włosów, które zaczęła kręcić na palcu.
-Nie wiesz co to jest prywatność?-Syknęła, a jej głos przepełniony był wrogością. Jej zachowanie nawet w najmniejszym stopniu nie zaskoczyło Gryfonki.
-Bardzo dobrze wiem, co to jest prywatność i umiem ją uszanować, lecz gdy jakaś piszcząca paniusia przeszkadza mi odpoczywać, muszę zainterweniować- warknęła, zbliżając się na niebezpieczną odległość do blondynki.
Ta rozumiejąc, że nie wskóra nic wrogim nastawieniem, złapała Rona za rękę i cofnęła się o krok.
-Ona mi grozi!-Poskarżyła się, robiąc smutną minę.
Hermiona fuknęła pod nosem.
-Ja tylko ładnie proszę, aby umieć zachować, choć odrobinę ciszy i przyzwoitości- przerwała i zmierzyła ją wzrokiem.- Wiem, że w twoim wypadku to będzie bardzo trudne.
Nie mogła powstrzymać się od końcowego komentarza. Miała po dziurki w nosie zachowania dziewczyny. Panoszyła się po szkole jak jakaś wielka diwa, która uważa, że wszystkim rządzi.
-Coś ty powiedziała?!-Uniosła się.
-To co słyszałaś-odwarknęła szybko i spojrzała na Rona. Jego oczy wodziły po obydwóch dziewczynach ze zdezorientowaniem, a jego dłoń mocno ściskała dłoń blondynki. Hermiona pokręciła głową.- Przetłumaczysz swojej dziewczynie, aby zachowywała się ciszej?
Chłopak spojrzał prosto w kasztanowe oczy Gryfonki, od których biła wrogość.
-Możemy porozmawiać?-Spytał.
-Jeśli tylko ona sobie pójdzie- odpowiedziała, chcąc jak najszybciej pozbyć się z widoku tej ropuchy.
-Nie ma mowy!-Krzyknęła i usiadła na kamieniu przy drzewie.-Ja i Ron nie mamy przed sobą tajemnic, prawda Ron?
Pokiwał tylko głową, lecz to wystarczyło, aby blondynka posłała Hermionie triumfalny uśmiech.
-Dobra- poddała się.- I tak nie zajmie nam to dużo czasu…
-Czemu taka jesteś?
-Jaka?-Zapytała zdezorientowana.- Zła, wredna, bezczelna? O to ci chodzi tak? Niech pomyślę…
Przyłożyła palec do podbródka, a wzrok skierowała do nieba.  Pstryknęła nagle palcami i wskazała palcem na Lavender.
-Właśnie przyłapałam cię na obściskiwaniu się z dziewczyną, z którą mnie zdradziłeś we wakacje, pamiętasz? Czy może mam ci to przypomnieć? Wspaniale udawałeś na peronie miłość do mnie, aż prawie ci uwierzyłam. Zapewniałeś mnie, że chcesz dla mnie jak najlepiej, strzegłeś przed Malfoyem jak prawdziwy rycerz… szkoda tylko, że wszystkim tym kierowały twoje egoistyczne pobudki!
Nastała cisza. Wzrok Rona spoczął na ziemi, a swoje palce złączył, aby nie bawić się nimi nerwowo. Dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo zranił dziewczynę. Może to głupie i idiotyczne, że dopiero teraz, ale wcześniej… nie zdawał sobie sprawy z tego co robi. Żył chwilą. Pragnął mieć je dwie dla siebie. Wszystko się pozmieniało… Widział wzrok Malfoy’a, który posyłał jej wtedy na peronie. Właściwie nie mógł od niej go oderwać. Czuł się wtedy niewidzialny.Wiedział, że to nie usprawiedliwia jego wcześniejszego wybryku, lecz… miał głupią nadzieję, że Hermiona nigdy się o nim nie dowie.
-Jesteś żałosna!- Zaśmiała się blondynka.
-Może i jestem, ale przynajmniej nie puszczam się na prawo i lewo!-Odpowiedziała zdenerwowana.
-Ron!-Krzyknęła i wstała ze swojego dotychczasowego siedzenia.
Chłopak spojrzał na Hermione i pokręcił głową. Ze swoich wspomnień nie mógł wymazać Malfoya, przez to rosła w nim tylko i wyłącznie chora zazdrość
-Idź do swojego Malfoya-warknął tylko i ponownie złapał za rękę swoją dziewczynę.
Gryfonka spojrzała na swojego byłego chłopaka ze zdziwieniem. Chciała zapytać się go, czemu przytacza do ich rozmowy Malfoya. Pragnęła odpowiedzi.  Jego dziwne zachowanie, wyraz zniesmaczenia, podczas, gdy widział ich razem… Wszystko to nagle połączyło się w jedną całość, którą Gryfonka uważała za zbyt nierealną, aby mogła być prawdziwa. Lecz była to prawda. Poczuła złość. Ron myślał, że coś łączy ją z Draconem. Zachowywał się jak zazdrosny dzieciak, któremu ktoś zabrał zabawkę, lecz nawet, gdy dostał nową, nie potrafił zapełnić pustki po starej. Pragnął, aby poczuła się winna.  Chciał sprawić, żeby problemy w ich związku spadły tylko na nią, lecz ona na to nie pozwoli. Uśmiechnęła się delikatnie, obrzucając ich dumnym spojrzeniem.
-Oczywiście, że pójdę- odpowiedziała, podnosząc do góry podbródek.
 
***

Grupka Ślizgonów wracała po wygranym meczu do szkoły. Między nimi panowała wspaniała atmosfera, która spowodowana była wysokim zwycięstwem nad Krukonami.
-Zmiażdżyliśmy ich!-Krzyknął po raz setny Diabeł i zaśmiał się szaleńczo.- Nie było co z nich zbierać. A ty Dracze tak się przejmowałeś!
-Zawsze wolę być ubezpieczony- odpowiedział z uśmiechem.
-Cały on!- Usłyszał przesłodzony głos Pansy.- Obserwowałam cię.
Podeszła i przyłożyła dłoń do jego klatki piersiowej, a palcem zaczęła kreślić na niej kółka.
-Może urządzimy małą imprezę po zwycięstwie?-Zapytała i przybliżyła się do niego, szepcząc mu.- Tylko ja i ty…
Blondyn spojrzał z paniką w oczach na przyjaciół, którzy wymienili ze sobą rozbawione spojrzenia. Pierwszy zareagował Nott, który głośno klasną w ręce.
-To wspaniały pomysł!-Krzyknął, a wszyscy zwrócili swoją uwagę na niego. Draco wykorzystując moment nieuwagi zdezorientowanej dziewczyny, odsunął się od niej na bezpieczną odległość.
-Pansy zgłosiła się do organizacji dzisiejszej imprezy z okazji wygranej- uśmiechnął się do dziewczyny, a ta spojrzała na niego zdziwiona.- Wierzymy w twój wspaniały gust i mamy nadzieję, że wieczorem będziemy mogli odpowiednio świętować ten wspaniały dzień.
Dziewczyna spojrzała na Dracona, który westchnął i wzruszył ramionami.
-Tylko musisz się śpieszyć- dopowiedział Zabini.- Nie zostało ci dużo czasu.
Ślizgonka jeszcze raz rzuciła wzrokiem w stronę blondyna i uśmiechnęła się, gdy w jej głowie zagościł wspaniały pomysł. Urządzi tę imprezę, że nawet za kilka lat żadna inna nie będzie mogła się z nią równać. Będzie potrzebowała dużo Ogniestej… a jak wiadomo nawet Draco po Ognistej nie jest odporny na jej zaloty.
-Chodź Zabini!-Złapała czarnoskórego pod ramię.- Będę potrzebowała twojej pomocy.
Chłopak nie zdążył nawet zaprotestować, gdy już zniknęli za zakrętem w stronę lochów. Theo zaśmiał się szczerze i poklepał Dracona po plecach.
-Tobie się udało, ale jakaś ofiara zawsze musi być- westchnął.
-Diabeł da sobie radę- odpowiedział i zawtórował przyjacielowi śmiechem.
Odwrócił głowę w stronę okna, które wychodziło na błonia. Przy wejściu do szkoły, na jednej z kamiennych ławek siedziała ona. W swoich dłoniach trzymała jakąś książkę, a jej skupiony wzrok skakał po tekście, pochłaniając każdą literę z dużą pasją.
-Wrócę później- powiedział do kolegi, który powędrował za jego wzorkiem. Uśmiechnął się i podniósł jedną brew do góry.
-Mam powiedzieć Pansy, że nie będzie cię na imprezie?- Spytał, dobrze wiedząc, że przyjaciel o wiele bardziej woli towarzystwo Gryfonki niż księżniczki Slytherniu.
-Czytasz mi w myślach przyjacielu?- Zaśmiał się.- Czy jestem, aż tak bardzo przewidywalny?
-Do drugie kochasiu- powiedział, za co oberwał w ramię.- Idź do niej, a ja jakoś delikatnie przekażę Pansy, że cię nie będzie. Co powiesz, że nagle złapała cię biegunka?
-Wymyśl coś lepszego, bo znając ją… będzie chciała jeszcze przyjść do mnie i pomóc mi dojść do zdrowia.
Na ustach Theo pojawił się szczery uśmiech. Poklepał Dracona po plecach, po czym chłopak odszedł, kierując się do wyjścia ze szkoły. Ślizgon wpatrywał się jeszcze przez chwilę w korytarz, w którym przed chwilą zniknął blondyn. Cieszył się. Cieszył się, że Draco w końcu zaufał mu bardziej. Ich przyjaźń była inna od wszystkich. Zaczęła się tak samo jak jego przyjaźń z Diabłem. W szeregach Voldemorta byli dla siebie wsparciem. Pewnego rodzaju ekipą, która zawsze trzymała się razem. Tak pozostało, aż do teraz. Przeżyli ze sobą te dobre jak i te złe chwilę, które tylko umocniły ich w przekonaniu, że ich przyjaźń jest czymś więcej. Bez niej żaden z nich nie będzie już taki sam. Spojrzał za okno i uśmiechnął się na widok zezłoszczonej Hermiony, której Malfoy zabrał książkę.
-Jak dzieci- westchnął, gdy Gryfonka zaczęła gonić blondyna po błoniach, z celem odzyskania swojej własności.

***

- Malfoy!- Wrzasnęła po raz setny, a jej głos poniósł się wraz z wiatrem i odbił echem.
Przystanęła i złapała się za brzuch. Czuła rosnący i kłujący ból, który spowodował morderczy bieg za tym idiotą. Wypuściła z płuc powietrze i wciągnęła świeże, które trochę ukoiło jej rozgrzane ciało. Podniosła wzrok z ziemi i uspokoiła swój oddech.  Zauważyła uśmiechniętego blondyna, który opierał się o drzewo, w ręce trzymał jej książkę i wymachiwał nią, zadowolony ze swojej zdobyczy. Gryfonka warknęła pod nosem i uniosła wzrok ku górze.
-Merlinie… daj mi cierpliwość!
-Co tam mamroczesz?!-Krzyknął do niej.-Chyba się nie poddajesz, co Granger?
Na jej policzkach pojawiły się rumieńce złości, spojrzała na chłopaka spod byka. Warknęła pod nosem i ruszyła w przeciwną stroną. Miała już dość tej jego zabawy. Nie wiedziała co chce tym osiągnąć. Cała ta sytuacja była dla niej przedziwna i nie chciała ciągnąć jej dalej. Doskonale zrozumiała aluzję z poddaniem się, wiedziała, że później nawiązałby do odwagi Gryfonków, ale ona nie miała siły się z nim kłócić, cały czas, bowiem miała w swojej pamięci kłótnie z Ronem. Usiadła na ławce i spojrzała w stronę Malfoy’a, który ze zdziwieniem kierował się w jej stronę. Przysiadł obok niej, a na jej kolana położył zabraną wcześniej książkę. Hermiona złapała ją do ręki i uderzyła twardą okładką w ramię blondyna.
-Jak ty mi działasz na nerwy!- Warknęła i odwróciła od niego wzrok.
-Taka moja rola Granger- westchnął i położył swoją dłonie na końcach ławki. Jedna znajdowała się niebezpiecznie blisko jej pleców.- Beze mnie było by nudno…
Hermiona zaśmiała się i pokiwała głową.
-W to nie wątpię- odpowiedziała z ironią, a na jej ustach nadal widniał uśmiech.
-Narażasz się Granger, oj narażasz- powiedział i spojrzał na jej profil.
Promienie słońca oświetlały jej alabastrową karnację, dzięki czemu mógł zauważyć na jej nosie kilka piegów. Oczy miała zamknięte, a jej powieki drgały, gdy tylko czuła, że spogląda prosto w nie. W końcu je otworzyła, a jej czekoladowe tęczówki, spojrzały na niego z rozbawieniem.
-Czemu mi się przyglądasz?-Spytała.
Blondyn wzruszył ramionami. Jego wzrok nagle przeskoczył na osoby znajdujące się za plecami szatynki. Na jego ustach pojawił się cwany uśmiech.
-Nie tylko ja się tobie przyglądam-odpowiedział, a Hermiona odwróciła się.
Zauważyła Rona, który szedł powolnym krokiem, trzymając za rękę Lavender i przyglądając się jej z irytacją. Widziała, że jego policzki przybrały kolor purpury, a wolna ręka zwinęła się w pięść. Nie wiedziała  wtedy nią kieruje, lecz chciała, aby cierpiał tak jak ona cierpiała przez niego. Odwróciła się w stronę Malfoya i wbiła się w jego wargi. Zaskoczony chłopak, na początku nie oddał pocałunku dziewczyny, lecz po chwili przyciągnął ją do siebie, a w jej włosy wplótł swoje dłonie. Czuł przyjemne ciepło, które powędrowało z ciała dziewczyny do niego. Czuł jej delikatne usta, które muskały jego. Wszystko zwolniło. Nie liczyło się nic dookoła. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jakaś niewidzialna siła zbliża ich do siebie coraz bardziej i bardziej. Nagle. Ustało. Hermiona odsunęła się od niego, a jej policzki poróżowiały ze wstydu. Od środka zżerały ją wyrzuty sumienia, które nie pozwoliły spojrzeć chłopakowi w oczy. Bała się. Jego reakcja mogła być przeróżna, a ona nie wiedziała, na co ma się przygotować. Na gniew? W końcu Malfoy wiedział, czemu to zrobiła. Na zadowolenie? Pragnęła tego bardzo, ale również obawiała się tego. Kiedy go pocałowała, chciała, aby był to nic nieznaczący całus, jakim i on obdarował ją na początku roku, aby rozbudzić zazdrość Rona. Lecz poczuła coś więcej... 
-Poszli już sobie- odezwał się pierwszy, a z tonu jego głosu nie potrafiła, odczytać jego uczuć.-Udało ci się. Wieprzlej był naprawdę zły.
W końcu odważyła się podnieść wzrok. Na jego ustach pojawił się sztuczny uśmiech, lecz to oczy, mówiły za niego wszystko. Widać w nich było smutek, który chciał za wszelką cenę przed nią ukryć, jednakże marnie mu to wychodziło.
-Powiedzmy, że jesteśmy kwita-powiedziała szybko, aby przerwać niezręczną ciszę pomiędzy nimi.
-Kwita?- Zaśmiał się i podniósł do góry swoją brew.- O nie kochana! Ty już się na mnie zemściłaś za pocałunek w Wielkiej Sali…teraz moja kolej.
Uśmiechnął się cwanie, a po jej plecach przeszły ciarki.
-Ale spokojnie…- odpowiedział, widząc jej zdziwioną i przestraszoną minę zarazem.- Znaj moją dobroć… będziesz moją dłużniczką.
-To chyba wolę zemstę- odpowiedziała, na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-Oj uwierz- przerwał i odwzajemnił jej uśmiech-… nie wolisz.


  • O to 14! Wiem, wiem pewnie wszyscy są zdziwieni, że dodaję drugi rozdział w tym samym miesiącu, ale muszę przyznać, że początek pisałam w przypływie weny, która spowodowała, że prawie skończyłam ten rozdział. Boje się waszej opinii co do końcówki, ale mam skrytą nadzieję, że przypadnie Wam do gustu! :) Pozdrawiam! ;*

niedziela, 11 stycznia 2015

—13. Stars are only visible in the darkness


Gdy zatrzasnęła za sobą drzwi, od razu rzuciła się na łóżko. Przytuliła do siebie poduszkę i wtuliła w nią swoją głowę. Jakby to mogło sprawić, że wszystkie jej zmartwienia odejdą. Chciała płakać. Dać upust wszystkim emocjom, które w niej buzują, lecz nie mogła. Coś nakazywało jej być silną, nie okazać słabości. Otworzyła oczy i usiadła na łóżku, opierając swoje plecy o ich drewnianą część. W jej pokoju panowała ciemność. Po chwili jej oczy przyzwyczaiły się i kontury mebli, które się w nim znajdowały, zaczęły stawać się wyraźne. Przykryła się kołdrą, otulając się nią dokładnie. Potrzebowała ciepła i wsparcia. Niestety, Ginny i Harry znajdowali się w wieży Gryffinodru i na pewno już spali. Zatęskniła za tym Draconem, który przybył do niej w nocy i odgonił od niej koszmary. Czemu teraz tego nie zrobi? Czemu nie przybędzie do jej pokoju? Nie może wyważyć drzwi? Spojrzeć na nią tymi wspaniałymi oczami? Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Nie. Ponieważ to wszystko wywołuje właśnie on. To on sprawia, że potrzebuje wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. To on jako jedyny potrafi nakierować jej myśli tak, że całość zajmuje on. Gdy weszła do salonu, buzowała złością. Chciała się wyżyć. Krzyczeć. Rzucać zaklęciami na prawo i lewo. Słysząc jego głos, zapomniała o sprawie z Danielem. Wszystko wyparowało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fuknęła pod nosem i rzuciła poduszką w drzwi. Jasiek odbił się o nie, nie robiąc zbyt dużego hałasu, co jeszcze bardziej ją zdenerwowała. Chciała żeby ją usłyszał!
- Uspokój się Hermiona...- Mówiła do siebie. - Już. Widzisz. Wdech i wydech. Spokojnie.
Opadła zmęczona na łóżko i zwróciła swoją głowę w stronę ściany z oknem. Chciała za nie wyjrzeć, przyjrzeć się niebu, lecz - jak na złość – widok zakrywała jej zasłona, której nie odsłoniła. Zamknęła, więc oczy, wyobrażając sobie przejrzyste niebo. Chciała policzyć na nim gwiazdy, lecz one cały czas zamazywały się pod wpływem łez, które napływały do jej oczu. Otworzyła je, więc z powrotem i skupiła swój wzrok na punkcie w ścianie. Wspomnienia sprzed kilku chwil ponownie zawładnęły jej umysłem, z którego uciekał Dracon. Teraz pojawiła się w mały okrągłym pokoju profesor McGonagall.

Kobieta wpatrywała się na nocnych przybyszy ze zdziwieniem oraz pewną dozą niepokoju. Widok jej najlepszej uczennicy, która za pomocą zaklęcia przyprowadziła do jej gabinetu sparaliżowanego i lewitującego ucznia, znaczyło tylko jedno: kłopoty. Dziwiło ją tylko brak Potter’a i Weasley’a, z którymi zawsze panna Granger wpadała w owe tarapaty. Odsunęła się od drzwi i wpuściła ich do środka. Hermiona przeniosła chłopaka i postawiła go koło biurka. Sama zajęła miejsce, wskazane przez dyrektorkę. Minerwa spojrzała na nią i przetarła oczy, wyraźnie zmęczona niespodziewaną pobudką w środku nocy. Gdy z przyzwyczajenia chciała wygładzić swoją szatę, zdziwiła się, gdy poczuła bawełniany materiał swojej piżamy. Spojrzała na siebie, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które jak najszybciej chciała ukryć przy uczniach.
- Poczekajcie tu chwilę - powiedziała, kierując się w stronę drugich drzwi w gabinecie.- Gdy tylko się przebiorę, zaraz zajme się waszym problemem.
Gdy za nauczycielką zamknęły się drzwi, Hermiona fuknęła pod nosem. Problemem? Przecież ona nie miałaby żadnego problemu i pewnie spałaby teraz smacznie w łóżku, gdyby nie ten kretyn, który musiał urządzać sobie wieczorne spacery po Zakazanym Lesie. Mimo niechęci do chłopaka odwróciła w jego kierunku wzrok i przyjrzała się jemu twarzy. Miał dość bladą karnację, chociaż na jego nosie i policzkach widniały czerwone przebarwienia od mrozu. Jego usta wygięte były w grymasie, a szeroko otwarte oczy, świadczyły o tym, że chłopak nie spodziewał się takiego ruchu po Gryfonce.
- 1: 0 - powiedziała do siebie i uśmiechnęła się złowieszczo.
Wyprostowała się na krześle i spojrzała w stronę drzwi, gdy tylko usłyszała zgrzyt otwieranego zamka. Minerwa w długiej, zielonej szacie wkroczyła do pomieszczenia i usiadła za biurkiem. Wyjęła z rękawa różdżkę i za pomocą zaklęcia zdjęła urok z Daniela.
-… to pożałujesz, że w ogóle…- przerwał i rozejrzał się po pomieszczeniu, wyraźnie zbity z tropu. Jego wzrok zatrzymał się przez moment na Hermionie, lecz szybko odwrócił go w stronę dyrektorki. - Dobry wieczór.
Powiedział i ukłonił się w stronę nauczycielki. Z jego twarzy zniknęła wrogość, którą zastąpił spokój i opanowanie.
- Zajmij proszę miejsce - wskazała mu krzesło obok.
Daniel usiadł, zakładając nogę na nogę, a palce splótł na brzuchu. Spojrzał ponownie na Hermionę i zapytał:
- Czy mógłbym się dowiedzieć się, czemu zostałem przetransportowany do pani gabinetu?-Spytał, a w jego głosie Granger usłyszała nutkę ironii.
- Również chciałabym się tego dowiedzieć. Panno Granger?- Spojrzała na nią.- Opowie nam pani, co takiego się wydarzyło.
Hermiona złączyła ręce i położyła je na swoich kolanach. Próbowała opanować ich drżenie, jednak i tak jej zdenerwowanie zdradził łamiący się głos.
-Spotkałam Daniela na błoniach w momencie, kiedy wychodził z Zakazanego Lasu. Uświadomiłam mu, jaka kara grozi za takie wykroczenie, jednak on mnie nie słuchał. Musiałam skorzystać z pomocy magii…
-Czyli nie dopuścić mnie do głosu, tak?- Przerwał jej z kpiną.
-Zdążyłeś wyrazić swoje zdanie, które w skrócie brzmiało „mam wszystko gdzieś i tak nie poniosę konsekwencji”-oburzyła się.
-Panno Granger!-Upomniała ją nauczycielka.- Danielu, czy byłeś w Zakazanym Lesie tak jak powiedziała Hermiona?
-Nie, pani profesor. Hermiona musiała zauważyć mnie, gdy spacerowałem, jak co wieczór przy jego granicach, lecz nie wkroczyłem na teren zakazany- odpowiedział bez zająknięcia.
-To przecież kłamstwo!-Krzyknęła i poderwała się z krzesła.- Dobrze widziałam jak wychodził z Zakazanego Lasu. Pani profesor proszę mnie wysłuchać…
-Usiądź i uspokój się panienko Granger- powiedziała spokojnie, a Hermiona wykonała jej polecenie.
Cały czas czuła na sobie wzrok Ślizgona, który przyglądał się z satysfakcją jej zdenerwowanej minie. Ścisnęła dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Próbowała skupić swoją uwagę na czymkolwiek innym, niż na jej gniewie.
-W takim wypadku, nie mogę ukarać pana Khala wydaleniem, ponieważ zaprzecza swojej winy…
Szatynka rozszerzyła ze zdziwienia oczy. Już otwierała usta, aby wyrazić swoje zdanie, lecz srogi wzrok dyrektorki zatrzymał się na niej i nakazał jej wstrzymać się z tym. Posłuchała.
-Jednakże nie mogę pominąć faktu, że przebywał on poza swoim dormitorium podczas ciszy nocnej- spojrzała na chłopaka, któremu lekko zrzedła mina.- Slytherin traci 40 punktów, a ty Danielu zgłosisz się jutro po kolacji do pana Filcha. On na pewno znajdzie dla ciebie jakieś zajęcie.
-Oczywiście- odpowiedział z uśmiechem.- Muszę odkupić swoje winy.
Wstał z krzesła i skinął głową w stronę profesor McGonagall. Hermiona poszła w jego ślady, jednak przez złość, która nadal w niej wrzała, od razu skierowała się do wyjścia, nie zwracając uwagi na grzeczności.
-Przepraszamy, że przez taką błahostkę zakłóciliśmy pani noc. Dobranoc- usłyszała jeszcze słowa chłopaka.
Uniosła wzrok ku górze, nie mogąc zrozumieć jak taka mądra kobieta jak ona może nabrać się na gierki tego padalca. Warknęła pod nosem i opuściła pomieszczenie. Nie przeszła nawet kilku kroków, kiedy na jej drodze stanął Daniel.
-Zadowolona?-Spytał, uśmiechając się triumfalnie.- Raczej nie wszystko poszło po twojej myśli.
-Zostaw mnie w spokoju Khal-odpowiedziała i wyminęła chłopaka.
Niestety, szybko powróciła na poprzednie miejsce, ponieważ chłopak przyciągnął ją mocno za rękę. Stali co najmniej kilka centymetrów od siebie. Jej oddech przyśpieszył, mieszając się z jego oddechem. Daniel nadal trzymał ją za ramię, które zaczęło pulsować, przez brak krążenia. Spojrzał prosto w jej oczy, a w jego brązowych stalówkach zobaczyła tylko wrogość.
-1: 1- Wyszeptał.- Miej się lepiej na baczności!
Ostrzegł, puszczając jej ramię. Odszedł od niej na kilka kroków i uniósł ręce do góry. Na jego ustach ponownie pojawił się wielki uśmiech.
-Zapowiada się ciekawy rok, co Granger?- Spytał.- A ty będziesz jego główną atrakcją.

Otworzyła oczy i spojrzała na swoje dłonie. Widniały na nich ślady po wbitych paznokciach, przez co dziewczyna była pewna, że ta sytuacja nie była snem. To wszystko działo się naprawdę, a ona wpakowała się w kolejne kłopoty, które połączone z jej problemami, stanowiły istne apogeum.

***

Po śniadaniu wraz z Harrym ruszyli w stronę szklarni.  Z nieba spadały kropelki deszczu, które moczyły ich włosy i ubrania. Przyjaciołom udało się znaleźć w sali lekcyjnej przed rozpoczęciem się prawdziwej ulewy, która przywędrowała ze wschodu. Hermiona zajęła miejsce przy jednym ze stanowisk i przyjrzała się narzędziom, które stały na drewnianym blacie. Zwykłe gumowe rękawiczki, jakiś płyn w żółtym pojemniku do spryskiwania, pusta doniczka oraz ziemia w worku, który właśnie spadł na jej nogę.
-Ała-warknęła i rozmasowała stopę.
-Uważaj księżniczko- usłyszała za sobą głos Zabiniego.
Na jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
-Mogę zająć miejsce koło ciebie?- Spytał i wskazał na stanowisko, przy którym przed chwilą stał Harry.
Szatynka rozejrzała się po pomierzeniu i zauważyła swojego przyjaciela rozmawiającego przy wejściu wraz z Danielem. Ten drugi opierał się plecami o ściany szklarni i wsłuchiwał się w słowa Harry’ego, jednakże jego wzrok utkwiony był w niej. Po jej plecach przeszły ciarki, gdy podniósł do góry brwi i zaśmiał się pod nosem.
-Pewnie- powiedziała i wymusiła na sobie uśmiech.
O wiele pewniej będzie się czuła w towarzystwie Diabła, który na pewno nie pozwoli, aby Daniel coś jej zrobił. To dziwne, lecz przez wczorajsze pogróżki z jego strony zaczęła żyć w strachu. Nigdy wcześniej nie brała pod uwagę, że głupie gadanie Malfoy’a z przed laty miałoby być prawdą, lecz teraz…, kiedy w jej umyśle pojawiał się obraz rezydencji Malfoy’ów i jej torturowanej przez Bellatrix, wszystko zdawało się być możliwe.  Przełknęła ślinę i związała włosy w kucyka, aby nie przeszkadzały jej podczas zajęć.
-Coś się stało?-Spytał ją Diabeł, a wyraz jego twarzy ukazywał zmartwienie.
Pokręciła głową.
-Po prostu źle spałam-odpowiedziała bez zająknięcia, chociaż w środku zżerały ją wyrzuty sumienia.
Lubiła Diabła. Chciała mu powiedzieć o wszystkim, lecz czy mogła mu zaufać? Jego prawdziwą stronę poznała niedawno i sama nie wiedziała, czy postanowi zatrzymać tą dobrą część siebie. Malfoy już dokonał wyboru. Diabeł uśmiechnął się do niej i złapał ją za jej zimną dłoń.
-Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć, dobrze?- Spytał, a ona skinęła głową.
Uśmiechnął się, lecz nagle puścił jej rękę, gdy jego wzrok skierował się za jej postać. Odwróciła się do tyłu i stanęła oko w oko z Malfoyem. Chłopak patrzył na swojego przyjaciela lodowatym spojrzeniem, ignorując dziewczynę stojącą między nimi.
-Zajęte?-Spytał, w końcu odrywając wzrok od przyjaciela, przerywając tym niezwykle przerażającą ciszę, przez którą w powietrzu można było wyczuć napięcie.
Jego wzrok przeniósł się na Gryfonkę, która ponownie skinęła tylko głową, nie mogąc nic z siebie wydusić. Nie spodziewała się, że dwie godziny Zielarstwa spędzi między Zabinim i Malfoy’em. Jednak miało to również swoje plusy. Czuła się pewniej, mając ich przy boku. Zabini rzucał, co po chwilę jakimś żartem, który rozluźniał atmosferę, a jej pozwalał zapomnieć o ciągłym wzroku ze stanowiska z na przeciwka, którym obrzucał ją Daniel. Draco nie odzywał się do nich przez obydwie godziny lekcyjne. Wydawał się być nieobecny, jakby zamknął się w świecie swoich rozmyślań i nie pozwalał rzeczywistości przejąć pierwszego miejsca. Wykonywał czynności jak robot. Nie zwracał uwagi na kąśliwe uwagi Diabła, ani na jej zmartwiony wzrok, którym co po chwilę go obdarzała. Jej serce biło mocno i mimo tego, że była na niego zła, teraz strasznie się o niego martwiła.

***

Lekcje minęły Hermionie bardzo szybko. Obiad i czas wolny po nim spędziła wraz z przyjaciółmi. Poczuła się tak jak kiedyś. Mogła odpocząć, gdzieś w kąt porzucić wszystkie swoje zmartwienia i spędzić miło czas z ważnymi osobami w jej życiu. Była ciekawa dziwnej znajomości Harry’ego z Danielem, lecz gdy tylko zapytała go o chłopaka, mówił, że Daniel jest naprawdę miłym i porządnym gościem, który wspiera go w jego wyborach.
-Straciliśmy Ron’a-powiedział i opuścił głowę.- Nie chcę żyć myślą, że był moim jedynym kumplem. Daniel pomógł mi po rozstaniu z Ginny, a teraz pomaga mi to wszystko naprawić.
-Pomaga ci?-Zdziwiła się, zerkając w stronę młodszej przyjaciółki, która wesoło rozmawiała z Luną przy wejściu do Wielkiej Sali.
Harry uśmiechnął się i również zerknął w stronę swojej wybranki.
-Tak Hermiono, pomaga mi. Może nie powinnaś go oceniać, przez wieczór w Klubie Ślimaka? W pewnym stopniu zachował się jak kompletny kretyn, ale ja również. Każdemu się zdarza…
-No nie wiem Harry. To nie jest takie proste jak myślisz…- westchnęła, po chwili ciszy.
-Jest. Wystarczy tylko spróbować- odpowiedział entuzjastycznie.- Gdzie się podziała ta dziewczyna, która z ochotą łapała się za rzeczy praktycznie niemożliwe do wykonania?
Opuściła głowę, wpatrując się w swoje dłonie. Zniknęła, chciała mu odpowiedzieć, jednak zabrakło jej odwagi. Tak samo jak chciała opowiedzieć mu o wczorajszym incydencie z Danielem, lecz, gdy widziała jak Harry jest w niego ślepo wpatrzony, nie potrafiła pokazać mu prawdziwej twarzy Ślizgona.  Czy w ogóle Harry uwierzyłby w jej opowiadanie? Wątpiła. Gryfon potrzebował przyjaciela i nie mogła mu zabronić się z nim widywać, lecz musiała trzymać się na baczności, aby i Harry nie stał się jego ofiarą.
-Muszę cię przeprosić, ale mam dziś do odrobienia szlaban- westchnęła i pocałowała przyjaciela w policzek.-Jak się nie pośpieszę to zaraz się spóźnię.
Potter zaśmiał się serdecznie, gdy wpatrywał się w jej zdenerwowaną minę.
-Hermiona Granger nigdy się nie spóźnia, pamiętaj!-Krzyknął za nią.
Na jej ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Ścisnęła mocniej za ucho torby i rzuciła się w szaleńczym biegu w stronę drugiego piętra, gdzie za chwilę rozpoczynała się lekcja dla pierwszaków.  Mijający ją uczniowie przyglądali się jej z zaciekawieniem, lecz bez żadnych sprzeciwów usuwali się jej z drogi. Gdy wpadła do klasy, wzrok zgromadzonych spoczął na niej i z zainteresowaniem przyglądał się niecodziennemu zjawisku, jakim było spóźnienie panny Granger. Poczuła jak na jej policzkach wypływa rumieniec, który zawsze sprawiał, że jej wiara w siebie powoli opadała.
-Witam panno Granger- odezwała się nauczycielka z uśmiechem i wskazała na miejsca w pierwszej ławce.- Do wyboru do koloru…
Dopowiedziała, a Hermiona spojrzała na nią pytająco. Dopiero, kiedy podeszła do przedstawionego przez nauczycielkę stanowiska zrozumiała, że została postawiona przed wyborem. W dwóch oddzielonych od reszty klasy ławkach siedzieli jej współtowarzysze niedoli i wpatrywali się w nią z oczekiwaniem. Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, nie zważając na jej wewnętrzną bitwę z myślami. Malfoy czy Ron? Obydwoje w pewnym sensie przyczynili się do jej cierpienia w tym roku, więc dlaczego miałaby wybierać któregokolwiek?  Fuknęła pod nosem i jednym skinieniem różdżki przemieniła dwa okruszki w stół i krzesło, które z hukiem opadło pomiędzy stolikami chłopców. Cała klasa ponownie skupiła swoją uwagę na Gryfonce, która przeprosiła cicho i zajęła miejsce. Nauczycielka pokręciła głową i podeszła do uczennicy.
-Wasz szlaban nie miał być karą dla mnie, ale dla was-westchnęła, po czym udała się do biurka i wyciągnęła z niego plik kartek. Rozdzieliła go na trzy części i wręczyła, każdemu z nich.- Są to sprawdziany pierwszej klasy, mam nadzieję, że nie sprawią wam one większego problemu, bo na ich poprawę macie czas do końca tej godziny lekcyjnej.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Zapowiada się miła i prosta praca, a gdy tylko upora się z tym zadaniem, będzie mogła w spokoju przygotować się na jutrzejsze zajęcia.  Złapała za pióro i wyjęła pierwszą pracę. Gdy już przykładała końcówkę pióra do pergaminu, na jej blacie pojawił się liścik.

Nadal jesteś zła?
~D.M., ale przecież to na pewno wiesz.

Spojrzała na chłopaka z byka i uniosła brew do góry. Jak on może być taki bezczelny?! Pragnęła mu pomóc, starała się, próbowała, nawet pokazała mu cząstkę siebie, a za to, co zyskała?! Nic. Nawet, jeśli chciała dla niego dobrze. Przychodziła do skrzydła szpitalnego, nie mogła spać, bojąc się o jego stan, a on? Pozbył się jej jakby się mu znudziła. Jakby była starą zabawką, którą już nie warto się bawić.

A ty nadal jesteś skończonym idiotą i gburem?
~Również bardzo dobrze wiesz kto.

Przyglądała się jego reakcji, kiedy papier pojawił się na jego stoliku. Na jego ustach pojawił się uśmiech, a ręce od razu zaczęły pisać odpowiedź.

Zawsze jestem gburem, kochanie. Tylko musisz się do tego przyzwyczaić.
~Niezmienny gbur.

Przeczytała to i fuknęła pod nosem. Jej irytacja sięgała już najwyższego punktu, a jej ręce zaczęły drżeć ze złości, która opanowała jej ciało. Podarła papier, a jego strzępy zrzuciła do swojej torby. Ponownie zabrała się za sprawdziany, próbując opanować swoje emocje i myśli, które ponownie zaczęły krążyć wokół blondyna oraz ciągle pojawiających się na jej stoliku kartek, które tak zawzięcie ignorowała. Jednakże nie było to łatwe, gdy przed jej oczami piętrzyła się górka mały karteczek, zapisanych przez nachalnego sąsiada z ławki. Odwróciła się w stronę blondyna, chcąc go upomnieć, gdy nagle usłyszała stukot obcasów nauczycielki. Kobieta zatrzymała się przy ich stolikach, a swoje ręce skrzyżowała na piersi. Malfoy skinieniem różdżki sprawił, że kartki zniknęły, lecz zapomniał o jednej, która trafiła w ręce nauczycielki. Przyjrzała się jej z zainteresowaniem, lecz gdy przeczytała jej treść, pobladła. Spojrzała na Malfoya przymrużonymi oczami, a później przeniosła wzrok na treść, ponownie czytając liścik. Po chwili jej zachowanie diametralnie się zmieniło, a po klasie rozniósł się jej perlisty śmiech.
-Panie Malfoy- powiedziała, chichocząc.- Proszę nie flirtować z koleżanką na mojej lekcji. I to jeszcze w tak nieudany sposób. Swoje podboje proszę zostawić na czas wolny, dobrze?
Po klasie rozniósł się chichot uczniów. Nauczycielka machnęła dłonią, a pusta kartka wróciła na jego biurko. Hermiona spojrzała na nią podejrzliwie, nie mogąc zrozumieć jej wcześniejszego zachowania. Gdy nauczycielka chciała ponownie rozpocząć przerwaną lekcję, zadzwonił dzwonek i jej słowa zagłuszył entuzjazm uczniów, wychodzących z ostatniej lekcji.
-Skończycie następnym razem- powiedziała do starszej trójki, zabierając ledwie poprawione sprawdziany.
Hermiona położyła swoją torbę na stoliku i spakowała do niej swoje pióro. Czuła na sobie nieprzyjemny wzrok Rudzielca, który przyglądał się jej z grymasem na twarzy i odrazą w oczach. Pokręciła tylko głową, nie komentując jego zachowania. Nie potrzebowała więcej problemów, już i tak zbyt dużo się ich w niej kumulowało.

***

Godzina wspólnego patrolu zbliżała się nieubłagalnie. Hermiona siedziała na swoim łóżku i cicho liczyła mijające minuty. Bała się spotkania z nim. W końcu tylko przy nim potrafiła czuć się tak inaczej. Każda jego cząstka wprowadzała ją w dziwny tras, który powodował, że z chęcią powiedziałaby mu to co myśli. A czasami nasze myśli lepiej zostawić tylko i wyłącznie do naszego wglądu.  Gdy wybiła godzina wyjścia, założyła na siebie sweter i uczesała włosy w wysokiego kucyka. Przyjrzała się w sobie w lustrze, zauważając, że jej twarz jest nienaturalnie blada. Wciągnęła powietrze i szybko je wypuściła. Zaczęła krążyć po pokoju, starając się uspokoić swoje nerwy i przygotować się na spotkanie. Niestety, chłopak przerwał jej rozmyślenia, wkraczając bez pukania do jej pokoju.
-Malfoy!-Krzyknęła i odwróciła się w jego stronę.
-Granger!-Powtórzył jej gwałtowną reakcję i zachichotał pod nosem.- Kiedy już ponownie przypomnieliśmy sobie swoje nazwiska, możemy iść na patrol?
Fuknęła pod nosem, słysząc jego ironiczną uwagę. Ominęła go szybko i wyszła na korytarz. Od razu poczuła zimny powiew wiatru, który przemierzał puste korytarze szkoły, powodując, że płomienie na pochodniach chyliły się pod jego siłą. Nie zwracając uwagi na blondyna, który wołał za nią, przyśpieszyła kroku i sama ruszyła, aby odbębnić swój obowiązek. Założyła ręce na piersiach i warknęła pod nosem, gdy poczuła obecność Dracona po swojej prawej. Chłopak dogonił ją i teraz szedł z nią ramię w ramię. Nie chciała rozpoczynać rozmowy. W ogóle nie chciała z nim rozmawiać. Nie rozumiała jego zachowania i chyba nigdy nie będzie mogła go zrozumieć.
-Możemy porozmawiać?-Spytał.
Wzdrygnęła się. Jego głos brzmiał tak poważnie oraz był przepełniony skrajnymi emocjami. Gdy odwróciła się w jego stronę, nie widziała cwanego Ślizgona, który nie liczy się ze zdaniem innych, teraz… znowu zobaczyła jego prawdziwą twarz, którą zaprezentował jej na początku roku. Poczuła jak coś złapało ją za serce. Może nie powinna być tak łatwowierna i tak szybko się poddać, lecz nie umiała, zrezygnować z tego co zaczęła. Chciała mu pomóc i spróbować za wszelką cenę, dotrzeć w głąb jego serca, gdzie odkryje osobę, która schowała się tam przed otaczającym ją złym światem.
-A mamy o czym rozmawiać?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie do końca wiedząc jak zacząć ich rozmowę.
-Myślę, że wiesz dokładnie o co mi chodzi- zatrzymał się i złapał ją za ramię, aby i ona stanęła.- Nie chciałem cię urazić swoim zachowaniem wtedy w skrzydle szpitalnym. Ja…
-Nie chciałeś?- Oburzyła się, przerywając mu.- Zrobiłeś to z czystą premedytacją i nie wciskaj mi jakiś prostych bajeczek, aby mnie udobruchać, bo ze mną nie ma tak łatwo!
-Uspokój się- westchnął.- Po prostu jest to dla mnie dość ciężki okres i musiałem odpocząć.
-Czyli już odpocząłeś, tak?- Spytała wrednie.- Poukładałeś swoje sprawy i wszystko już u ciebie wspaniale, tak? Ty wiesz, jakie to było samolubne z twojej strony?!- Spojrzała na niego, a ten spuścił wzrok.- Po co ja się w ogóle staram… i tak nic do ciebie nie dotrze.
Wyrwała ramię z jego uścisku i odeszła od chłopaka. Potrzebowała się uspokoić, nie mogła dłużej znieść tego gniewu, który pęczniał w jej środku. Czuła, że jeszcze chwila i eksploduje, a nie chciałaby wtedy powiedzieć czegoś, czego później będzie żałować. Gdy ponownie zauważyła ruch koło swojej prawej, warknęła:
-Daj mi spokój Malfoy!
-Nie-odpowiedział twardo.- Może i postąpiłem samolubnie, ale robiłem to również dla Twojego dobra! Wysłuchaj mnie, …choć przez chwilę i się nie odzywaj, dobrze?
Spytał już łagodniej i stanął naprzeciw niej, ujmując jej podbródek, aby na niego spojrzała. Hermiona poczuła dziwne ciepło rozchodzące się od dłoni chłopaka, które wybiło ją z równowagi. Spojrzała w jego błękitne oczy, w których zauważyła tę iskierkę nadziei, która sprawiła, że zapragnęła dać mu szansę. Kiwnęła tylko głową, a na ustach blondyna pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie chciałem wracać do Hogwartu-wyznał, przerywając na chwilę.- Wypełniałem tym ostatnią wolę swojej matki. Chciała, aby miał szansę wyjść na ludzi, pokazać, że potrafię być inny… Dzięki tobie mogłem dojść, aż tutaj. Przez to, że pomogłaś mi na rozprawie, mogłem rozpocząć nowe życie. Chcę ci podziękować Granger… za to, że dałaś mi szansę. Chciałem to zrobić już wtedy, gdy spotkaliśmy się na odbudowie Hogwartu, lecz wtedy… nadal była we mnie blokada, którą przebiłaś, gdy uświadomiłem sobie, że przeżywasz to samo co ja. Śmierć bliskich nie jest łatwa. Poczułem, że mogę znaleźć w tobie pewnego rodzaju pomoc… Wiem. Powiesz pewnie, że to egoistyczne zachowanie, lecz potrzebowałem tego tak bardzo, że nie zwracałem uwagi na nic poza tym. Wtedy, kiedy krzyczałaś przez sen… nie wiem co się we mnie obudziło. Pomogłem ci, chociaż to ty miałaś być moją pomocą. W tamtą noc uświadomiłem sobie, że możemy działać razem. Razem przeciwko światu. Zachowywaliśmy się jak z przed laty, tylko bez obraźliwych komentarzy, jednak wtedy, gdy przyszłaś do skrzydła, zauważyłem coś w twoich oczach. To była troska- westchnął i opuścił wzrok, jakby bojąc się widzieć jej reakcji.
-Nie potrzebnie boisz się ludzkiego uczucia-odpowiedziała i złapała go za rękę, ściskając ją.
-Nie rozumiesz. Nie chodzi o uczucie, lecz o to do czego ono prowadzi. Przestraszyłem się i zamknąłem się przed tobą, ponieważ nie chciałem cię skrzywdzić. Granger zrozum mnie… jesteś drugą osobą w moim życiu, która się o mnie, aż tak troszczy. Pierwszą była moja matka, która…-przerwał i przełknął ślinę- przeze mnie nie żyje.  Nie chcę żeby ciebie to również spotkało.
-Pomogłam pokonać Voldemorta, Malfoy-odparła i uśmiechnęła się delikatnie, aby rozładować atmosferę.- Myślę, że dam radę się obronić. Nie musisz się o mnie martwić, a tym bardziej zamykać się przede mną. Dla mnie dużą pomocą jest twoja obecność i rozmowa.

-Mam nadzieję Granger, mam nadzieję- odparł tylko, zanim ponownie ruszyli na patrol. 

  • Oto przed wami dość długi rozdział :) Jak na mój gust... nawet wyszedł, chociaż mam do niego trochę zastrzeżeń. Wiem, że końcówka może Wam się wydać trochę przesłodzona, lecz wydawało mi się, że ich problemy trzeba w końcu trochę złagodzić. Bo ile można pisać tylko o tym jak jest źle, co nie? Mam nadzieję, że się Wam spodobało i czekam na Wasze opinie w komentarzach :* 
  • Drugą sprawą, którą chcę poruszyć to konkurs "Blog Roku 2014". Przeszłam pierwszy etap, dzięki Waszym głosom i mam nadzieję, że w drugim równie dobrze sobie poradzę. Zapraszam, więc Was do głosowania na stronę poland-tree.blogspot.com , gdzie po prawej stronie znajdują się dwie ankiety. Proszę o głos na bloga w 1 grupie o numerze 2 :) Mam nadzieję, że uda mi się przejść dalej. Byłoby to wspaniałe wyróżnienie ;* 

niedziela, 4 stycznia 2015

WAŻNE OGŁOSZENIE!

Wystartowałam w konkursie blog roku 2014 i potrzebuję Waszych głosów! :) Zapraszam, więc na tę stronę http://poland-tree.blogspot.com . Po prawej stronie jest kilka kolumn -wchodzicie w kolumnę "Opowiadania" , zapraszam do głosowania na numer 19, czyli bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

Bardzo dziękuję, za każdy oddany głos :) :*

piątek, 2 stycznia 2015

Liebster Award 4 ( 2 nominacje)



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Chciałam podziękować za nominację od Sofi oraz od Marine Rze. Jest to dla mnie duże wyróżnienie i cieszę się, że mogę po raz kolejny brać w nim udział. Taki prezent na Nowy Rok! :D

Pytania od Sofi:


1. Która postać, najlepiej do Ciebie pasuje?
Jeśli chodzi tutaj o postać z HP, to mam ciężki wybór. Chcę się utożsamiać z Hermioną. Podziwiam jej zawziętość, mądrość oraz chęć niesienia pomocy. Myślę, że jest to postać, którą chciałabym być. 
2.Ulubiona część Harry'ego ?
Książka- 1 część, a film- 6 :)
3. Największe marzenie?
Nadal moim największym marzeniem jest wydanie mojej własnej książki, jednak do listy marzeń muszę dodać jeszcze spotkanie się z Tomem Hiddlestonem.
4. Gdybyś mogła spotkać się z dwoma osobami, które grały w filmie, o Harry'm, to kogo byśwybrała?
Myślę, że byłby to Draco oraz Fred :)
5. Kogo najbardziej nie lubisz z bohaterów HP?
Bellatrix zawsze działała mi na nerwy, ale kobieta której nienawidzę ( pewnie jak większość osób) to Dolores Umbridge.
 6. Do jakiego domu należysz?
Wydaje mi się, że najlepiej będę się czuła w Slytherinie. 
7. Co cenisz w ludziach?
Szczerość.
8. Czemu piszesz blog?
W sumie nie wiem. Jest to już mój nawyk. Takie małe zainteresowanie, które wpłynęło na moje życie i diametralnie je zmieniło. Nie wyobrażam sobie zakończyć tej przygody, więc można powiedzieć, że jest to też już takie moje uzależnienie. Piszę bo to uwielbiam. 
9. Czego nigdy byś nie zrobiła?
W sumie nic teraz nie przychodzi mi do głowy. Ale myślę, że na pewno nigdy bym nie zjadła ślimaków. Fuj!
10. Robisz impreze, kogo zapraszasz z HP ? ( 3 osoby )
Trio ze Slytherinu: Draco, Zabini i Theo. 

Teraz pytania od Martine Rze:

1. Jak myślisz: czy przemiana kogoś takiego jak Draco Malfoy, gdyby był żyjącym wśród nas człowiekiem, byłaby możliwa? Czy ktoś o podobnym usposobieniu (oczywiście "w przełożeniu" na nie magiczny świat) mógłby pod wpływem miłości zmienić się do tego stopnia, że wyrzekłby się nawet rodziny?
Muszę przyznać, że ciężkie pytanie. Jeśli chodzi o zmianę zachowania Dracona to wydaje mi się, że w "naszym" świecie byłoby to trudniejsze. Stawiając Dracona na miejscu normalnego nastolatka, który przesiaduje w gronie tych "sławnych inaczej" trudno by mu było odejść od nich dla jednej z dziewczyn, z której się wyśmiewa. Oczywiście jeśli działałby różne czynniki, które ciągnęły by ich ku sobie... to czemu nie? Może tak, może nie. Jeśli chodzi o rodzinę, nie umiem ich przenieść do tego świata. Musieliby być przestępcami, w których ślady poszedłby Draco. Historia raczej skończyłaby się tragicznie. 
2. Czego nie jesteś w stanie znieść u innych ludzi?
Kłamstwa w żywe oczy. 
3. Czy to co piszesz jest dokładnie takie samo, jak Twoje pierwotne wyobrażenie o Twojej historii? Jeśli nie, to dlaczego?
Dużo się pozmieniało od pierwotnego zarysu. Przychodzą nowe pomysły, które zmieniają fabułę, jednak ogólny zarys tej historii jest nadal taki sam jak był na początku. 
4. Co najbardziej w sobie lubisz?
Że jestem inna. Kiedy inne dziewczyny wolą obejrzeć pokaz mody czy coś innego, ja wolę Iron Man'a, czy Wikingów. Myślę racjonalnie i śmieje się z głupoty wszystkich bohaterek filmów, które, niestety, są przedstawiana zawsze jako bezbronne dziewczynki. W takich momentach dziękuję Martinowi za stworzenie Aryi - jest postacią, która daje mi nadzieję. 
5. Jak wiele jesteś w stanie znieść w imię miłości i przyjaźni?
Myślę, że dużo. Zależy przed jaką sprawą zostanę postawiona i jak ona będzie oddziaływała na moje życie.
6. Najlepszy film, jaki udało Ci się obejrzeć to...?
Ostatnio oglądam dość dużo filmów, jednak Pompeje zapadły mi w pamięć. ( Nie to wcale nie przez to, że gra tam Jon Snow... nie... nie. No dobra! Tak :D)
7. Masz jakieś postanowienia noworoczne? Jeśli tak, to jakie jest najważniejsze?
Kontrolować swoje emocje i nie działać pod ich wypływem. Oczywiście, jak co roku chcę zabrać się do ćwiczeń i diety, ale ten temat przemilczę. 
8. Jak widzisz siebie za piętnaście lat?
Z gromadką psów, dwójką dzieci i kochającym mężem. Mieszkalibyśmy w moim wymarzonym domu, a ja najczęściej siedziałabym w wielkiej bibliotece, w której niektóre z książek byłby mojego autorstwa :) 
9. Co wyprowadza Cię z równowagi?
Dużo rzeczy. Łatwo mnie wkurzyć :) 
10. Gdybyś miała możliwość przeprowadzić wywiad z kimś sławnym, to bez wątpienia byłby/byłaby to... (dlaczego?)
Myślę, że byłby to Tom Hiddleston. Cenię go jako osobę oraz jako aktora. Uwielbiam jego humor oraz pogodę ducha. Pomimo tego, że ma już swoje lata jest osobą, która ciężko pracuje, aby spełnić się w swoim zawodzie. Chce spełnić swoje marzenia :) 
11. Jak myślisz - jak postrzegają Cię inni?
Jako osobę specyficzną. Raczej muszę się spytać innych, bo sama nie mam pojęcia jak mogę być postrzegana. 


Moje nominacje: 

1. KittyKat ,aby się nie poddawała i dążyła do doskonałości, ponieważ ma wielki talent i bogatą wyobraźnie, którą trzeba tylko delikatnie podszlifować
2. Vanillia  za swój ogromy talent i wspaniałe pomysły, które przelewa na papier. Jesteś moją wielką konkurentką, więc nawet nie wiem czemu Cię tu nominuję. Nie no żartuję, życzę Ci jak najlepiej i żebyś dalej pisała tak jak piszesz teraz! 
3. Layls za oryginale i pełne miłości opowiadanie, w którym się zakochałam :) 
4. Eunice za to, że ponownie wprowadziła mnie w świat Pamiętników Wampirów.
5. Delistia  może to tylko początek Twojej historii, jednak jest w niej to coś, które mi się bardzo podoba. 
6. Verrasace Ciebie również słońce nie mogło tutaj zabraknąć. Kolejna wspaniała osóbka, którą poznałam dzięki blogom. Uwielbiam Twój styl pisania oraz Twoje pomysły. Chce Ci również podziękować za to, że zawsze mnie wspierasz. 
7. Ress niedawno Cię poznałam i zakochałam się w Twoim stylu pisania. Blog, do którego podałam linka jest moim ulubiony. Wspaniałe opisy, oryginalny pomysł i dobrze prowadzona akcja, to coś co można spodziewać się po tej genialnej historii. 
8. Maggie Z. za wspaniałą i słodką historię Dramione, która już na zawsze zostanie w moim sercu. 
9. Luthien  za coś co można już nazwać dziełem. Wspaniały blog, którym wszystkim serdecznie polecam. Masz wielki talent, który uwydatniasz w swoich rozdziałach. 
10. Nagini za filmiki Dramione, które dodaje do każdego rozdziału, ponieważ dzięki niej w końcu mogę obejrzeć coś dobrze zrobionego. Również za genialną historię, która wciągnęła mnie bezgranicznie. 
11. Lycheey Lora na koniec zostawiłam prawdziwą perełkę. Lora jestem na Twoim blogu od samego początku i jestem z Ciebie cholernie dumna. Miałaś w swoim stylu to coś, które wskazywało, że ta historia będzie miała jaja i, że powali mnie na kolana, tak się stało. Wielkie brawa! Bo na tym blogu można spotkać wspaniały talent, który ja chciałabym mieć :) 


Moje pytania:

1. Czy masz jakieś postanowienia noworoczne? ( jak tak to jakie?)
2. Kiedy zaczęłaś swoją przygodę z HP( lub inną historią, którą opisujesz)?
3. Masz jakieś marzenie/a?
4. Jeśli miałabyś wybrać jakiegoś aktora, z którym spędziłabyś tygodniowy pobyt na Karaibach, kim by on był? ( lub aktorkę)
5. Wymień swój ulubiony parring ( nie musi być z HP) i napisz dlaczego to właśnie on.
6. Wyobrażasz sobie życie bez swojego bloga? Myślisz, że byłoby takie same?
7.  Jakbyś miała możliwość posiadania jakiejś magicznej mocy, jaka moc by to była?
8. Masz już jakieś plany na przyszłość?
9. Ulubiona piosenka?
10. Co najbardziej cenisz sobie u innych ludzi?
11. Na co zwracasz uwagę, gdy wchodzisz na bloga? :)

  • Zaczynam Nowy Rok nominacją... wow. Chyba lepszego początku nie mogłam sobie wymarzyć. Teraz dość krótko chcę Wam jeszcze raz życzyć szczęśliwego nowego roku! Mam nadzieję, że spełnią się wasze najskrytsze marzenia oraz wytrwacie w swoich postanowieniach.