wtorek, 20 maja 2014

— 4. Night, black and white



Oczy obydwu uczniów powiększają się do wielkości galeonów. Nie spodziewali się, że zastaną tak olbrzymi salon i to z takimi udogodnieniami. Hermiona wchodzi dalej i okręca się dookoła, oglądając swoje nowe miejsce zamieszkania. Porównuje je do pokoju wspólnego  Gryffinoru i musi stwierdzić, że od niego salon jest o wiele, wiele większy. Opada na czarną, skórzaną sofę, która stoi pośrodku pomieszczenia.
- No nieźle - tylko tyle jest w stanie powiedzieć.
Na jej ustach ciągle widnieje wielki uśmiech. Draco siada koło Gryfonki i spogląda na nią. W jej oczach wirują wesołe ogniki, a policzki różowieją. Co się dziwić… W końcu dormitorium jest wspaniałe. Koło sofy stoi mały, drewniany stolik ze szklaną wstawką  w blacie. Na nim zaś leży kilka książek, które od razu wzbudzają zainteresowanie Hermiony. Za nimi, między dwoma oknami, wstawiona została biblioteczka, zrobiona z tego samego drewna co stolik i barek, który znajduje się przed sofą obok kilku zielonych foteli. Nieopodal  wbudowany został kominek, a na nim kilka zapalonych świec, które oświetlają ciemne pomieszczenie. Na prawo od sofy znajdują się drzwi. Jedne prowadzą do pokoju Hermiony; pośrodku nich znajduje się dumny, wyrzeźbiony lew, a obok nich pokój Dracona, na których również wisi rzeźba, lecz pełzającego węża. Pomiędzy nimi stoi wielkie, czarne pianino. Prefekci spoglądają na nie ukradkiem, lecz żadne nie nadmienia o nim nic, a nic.
Gryfonka nagle wstaje z kanapy i podchodzi do okien, odsuwa zielone zasłony, tak, aby do pomieszczenia wleciało trochę słońca. Jakaż jest jej mina, gdy zauważa widok zza okna. Siada na parapecie i rozmarzonym wzrokiem zaczyna wyłapywać każdy element krajobrazu. Tafla jeziora jest lekko wzburzona przez chłodny wietrzyk, a księżyc zachodzi za jedną   z deszczowych  chmur.
- No nieźle - powtarza jej słowa i zajmuje miejsce naprzeciwko.
- Tego się nie spodziewałeś, co? - pyta i uśmiecha się, gdyż wie, że to będzie jedno z jej ulubionych miejsc w Hogwarcie.
Blondyn kręci głową, zaprzeczając. Ona chichocze pod nosem. Również nie wiedziała, że tak będzie wyglądało jej nowe lokum. Owszem, wiele razy słuchała zachwalania Percy’ego, jednak brała to przez pół. W końcu brat Ron’a nie jest zbyt prawdomówną osobą.
- Chodźmy zobaczyć pokoje - blondyn przerywa ciszę.
Gryfonka kiwa głową i zeskakuje z parapetu. Rusza do drzwi z herbem jej domu i łapie za klamkę. Chwilę się wacha… nie wie czy tam również będzie tak wspaniale jak tu. Jednak, gdy Malfoy spogląda w jej oczy, obydwoje naciskają rączkę  i wchodzą do środka. Dziewczyna na początku zerka nieśmiało, a po chwili na jej twarzy ponownie pojawia się wielki uśmiech. Naprzeciwko niej stoi olbrzymie łóżko z baldachimem w odcieniu czerwieni, w niektórych miejscach można zauważyć również złotą nitkę. Na kamiennych ścianach wiszą flagi z herbem jej domu, a przy nich kilka pustych ramek, czekających na wypełnienie ich zdjęciami. Do łóżka dołożone są dwa stoliki nocne, a każdy z nich ma kilka szufladek. Po prawej stronie w ścianie wbudowane zostało wielkie okno z widokiem tak wspaniałym, jak w salonie. Parapet wyściełany jest brązowym kocem, a na nim położone są kolorowe poduszki we wzory. Koło niego stoi niewielka biblioteczka zapełniona różnymi dziełami. Na lewo od niej spora szafa, przy której czekają na nią bagaże. Prawie całą podłogę zajmuje wielki, brązowy dywan o delikatnych włóknach. Ostatnią rzeczą, która rzuca jej się w oczy są drzwi, przez które właśnie wchodzi Dracon. Uśmiech szybko zamienia się w grymas.
- Myślałem, że to moja garderoba - narzeka.
- Co? Księżniczka nie zmieści się w szafie? - odgryza mu.
Draco chce powiedzieć coś jeszcze, jednak powstrzymuje się i zachowuje swoją uwagę dla siebie. Jego stan konta powoli zmniejsza się z dnia na dzień. Wszystko przez ojca, który narobił tyle długów, że trudno mu teraz je spłacić. Po Hogwarcie od razu zacznie pracować, by wyjść na prostą i przeszłość zostawić daleko w tyle.
Wkłada ręce do kieszeni i rozgląda się po pomieszczeniu.
- Ale tu… gryfońsko - stwierdza, po czym zostaje uderzony jedną z poduszek. - Ej!
- No co? - pyta niewinnie. - Czego się spodziewałeś? Jestem Gryfonką. Myślałam, że minęło już tyle lat, że w końcu sobie to uświadomiłeś.
- Ha, ha - wykrzywia usta w grymasie. - Naszej kujonce coś się język wyostrzył.
- Może troszeczkę - śmieje się.
Mija go, delikatnie uderzając ramieniem. Gdy wchodzi do pomieszczenia, przez które wszedł blondyn, zapiera jej dech w piersiach. Jej oczom ukazuje się olbrzymia i przestronna łazienka w morskich kolorach.  W pomieszczeniu uwagę przykuwa wanna, którą można już zaliczyć do basenu. Pośrodku niej znajduje się metalowa rura, a z niej wychodzą małe kraniki, każdy odpowiada za inny zapach, kolor bąbelków, piany czy też balsamu.
- Zmieniłbym kolor na trochę ciemniejszy… Ten wygląda jakby ktoś tu zwymiotował - mówi jej do ucha, a dziewczyna prycha pod nosem.
Obraca się do niego, a za ucho zakłada pasmo włosów, które opadło jej na twarz.
- Zawsze na wszystko patrzysz tak negatywnie? – pyta, a ręce kładzie na biodra.
- Taka już moja natura, kobieto - uśmiecha się. – A teraz wyjdź bo mam zamiar zrelaksować się w tej oto wannie, a mi ty przeszkadzasz.
 - To także moja łazienka, Malfoy - warczy.
- Jeśli chcesz, to możesz zostać - mówi i przybliża się do niej tak, że ich ciała prawie się stykają.
Wpatrują się przez moment w swoje oczy, lecz Gryfonka przerywa to głośnym prychnięciem.
- Nie myśl sobie za dużo - mówi i wychodzi z pomieszczanie, trzaskając drzwiami.
- A może ja właśnie to lubię - śmieje się do siebie, gdy dziewczyna znika z jego pola widzenia.


* * *

Budzi ją dźwięk zaczarowanego budzika, który gra dla niej jedną z najbardziej wkurzających, mugolskich piosenek, jakie słyszała w życiu. Przeciera oczy i uśmiecha się delikatnie, gdy przypomina sobie, gdzie się znajduje. Własne dormitorium. Pierwsza nos spędzona  w Hogwarcie. I pomyśleć, że minęła ona bez niechcianych koszmarów, które prześladują ją od czasu wojny.
- Może nie będzie aż tak źle - szepcze i powoli wstaje ze swojego łóżka.
Bierze szybki prysznic, ubiera się w spodnie oraz szarą bluzę, a na to zakłada szatę z godłem jej domu oraz przypinką prefekta. Gdy otwiera drzwi, przypomina sobie, że jej życie ma jednak pewien mały szczegół, który nie jest jej na rękę: Malfoy. Szybko przelatuje wzorkiem po salonie, niestety, jej spojrzenie zatrzymuje się na jego blond włosach, które wystają znad oparcia kanapy. Idzie kilka kroków i zauważa, że jej towarzysz trzyma w ręce szklankę, wypełnioną do połowy bursztynowym płynem.  Przeklina w myślach, że akurat teraz Malfoy musiał urządzić sobie cichą libację ze swoją przyjaciółką Ognistą. Szatynka prostuje się jak najszybciej. Chce przejść obok blondyna niepostrzeżenie, lecz jej plan już chwilę później kończy się fiaskiem.
- Nie gryzę - śmieje się ironicznie.
- Zawsze wolę być przygotowana na wszystko - odpowiada, a na jej ustach pojawia się grymas.
- No tak… wróciła nudna Granger - warczy. - Chwalcie niebiosa, bo już myślałem, że trzeba będzie cię wysłać do Munga.
- O mnie się nie martw - odpowiada mu.
- Załatwione - uśmiecha się i wypija zawartość szklanki. - Przyłączysz się, czy nadal będziesz próbowała wyjść niepostrzeżenie?
- Nie mam zamiaru towarzyszyć ci w twoich mini imprezach - mówi. - Mam tylko jedną sprawę, na której zależy nam obojgu.
- Mów, mów - chichocze. - Zaciekawiłaś mnie…
- Przemyślałam twoją propozycję…- zaczyna. - Chcę żeby ten rok był w końcu normalny. Nie wchodźmy sobie w drogę. Chwilowe zawieszenie broni, co ty na to?
- Chwilowe powiadasz - uśmiecha się. - Mnie pasuje.
Szatynka uśmiecha się delikatnie, spogląda jeszcze przez chwilę na chłopaka, który znów zapełnia swą szklankę. Obraca się i odchodzi na korytarz, szybkim krokiem rusza w stronę Wielkiej Sali. Trochę myślała nad tą decyzją. Musiała zrezygnować z „nowej” znajomości Granger-Malfoy, ponieważ każdy dobrze to wie… Nie wróży to nic dobrego. Jedynym rozwiązaniem będzie unikanie siebie i to właśnie postawi sobie jako pierwszy punkt w liście spraw do wykonania.

Draco wypija napój, który zaczyna piec go w przełyku. Cholerny nawyk, który podczas wojny dawał mu ukojenie. Dziś nawet gdyby wypił kilka butelek ognistej, jego umysł nie zdoła pozbyć się tej upierdliwej panny-wszystko-wiem-wszystko-umiem. Jego oczy mierzą cały czas zamknięte drzwi, przez które przed chwilą ona wyszła. Czuje w środku, że coś mu nie pasuje. Wie, że sam zaproponował jej ten układ w pociągu, ale teraz… Jakoś nie wszystko zbiera mu się do kupy. Cały rok bez dokuczania świętej Granger. Mają się omijać… Jak?! Mieszkają w jednym pomieszczeniu. Skończy się na tym, że ta księżniczka wystawi grafik odnośnie pobytu w łazience czy w salonie. O nie! Na to nie pozwoli. Wstaje szybko z kanapy i idzie w ślady swojej współlokatorki, a w myślach układa plan.



* * *

 Wchodzi do wielkiej sali i zauważa swoich przyjaciół, którzy wesoło gawędzą przy stole. Siada koło Ron'a, a chłopak delikatnie całuje ją w policzek i uśmiecha się do dziewczyny. Hermiona chwilę milczy. Zachowanie jej chłopaka zawsze było dziwne. Na początku wpadał w złość, osądzał ją o zdradę, a potem jak gdyby nigdy nic, zawsze całował  ją w policzek, aby wybadać grunt. Szatynka przypomina sobie dzień rozprawy Dracona, na której pierwszy raz była świadkiem takiego zachowania swojego chłopaka.





Zebranie kończy się, a ona jak najszybciej opuszcza salę. Chce przemyśleć niektóre wątki                 w swoim życiu i osądzić samą siebie za takie zachowanie na rozprawie. Gdy minister wydał werdykt, nagle pojawiły się w niej wyrzuty sumienia. Czy dobrze zrobiła ratując ich wroga przed Azkabanem? Zrobiła to tak pochopnie... Nawet nie pomyślała jakie mogą być tego skutki. Ona, Hermiona Granger, pierwszy raz w życiu niczego nie przemyślała kilka razy, tylko od razu postanowiła działać. Ma nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze. 
Znajduje ławkę koło wejścia do Departamentu i wzdycha. W ministerstwie nie widać ani żywej duszy. Każdy czarodziej po wojnie jest tak zajęty naprawianiem szkód, że nie ma czasu nawet na kilka minut przerwy na kremowe piwo. Nigdy by nie pomyślała, że w takim miejscu może być tak cicho…A jednak jest. Nagle ktoś się do niej przysiada. Ruda czupryna skrywa całą czerwoną twarz, dzięki której Hermiona wie, że Ron nadal jest zły.
- Coś ty najlepszego zrobiła?! - warczy, przerywając ciszę.
- Uratowałam mu życie - odpowiada ze spokojem, chociaż w środku jej wnętrzności robią fikołka. 
- Powinien zginąć, Hermiona. Zgnić w Azkabanie tak jak jego ojciec. W końcu rodzina mogłaby się szczycić tą "sławą" , którą mieli przez swoje marne życie. Ile razy nas obrażał? Ile razy cierpiałaś przez jego słowa? Nie widzisz, że jest nic nie warty. Nawet jego matka wolała się nadal ukrywać, niż przyjść na jego rozprawę. Mieliśmy ustanowić sprawiedliwość! Po to była ta rozprawa! A teraz...
- Skończ! - podnosi głos. - Ty nic nie rozumiesz...
Wzdycha i wstaje z ławki. Staje naprzeciwko rudzielca i mierzy go wzrokiem. W oczach chłopaka zauważa ogniki złości, co oznacza, że ich kłótnia będzie trwała, aż któraś ze stron powie o kilka słów za dużo. 
- Nie chcę się kłócić - odpowiada, aby rozluźnić atmosferę. - Wiesz, że...
- Nie! - przerywa jej. - Tu jest o co się kłócić. Zawaliłaś... I to po całości. 
Hermiona zerka z niedowierzaniem na swojego chłopaka. Jej podświadomość uderza się otwartą dłonią w czoło i narzeka na jego głupotę. Hermiona warczy pod nosem. 
- On uratował Harry'ego. Nie wydał nas... Dobrze wiesz, że moje zaklęcie nie było aż tak dobre, aby zatuszować bliznę czy rysy twarzy. Wiedział, że to my... Że to Harry… - robi przerwę, aby pozbyć się łez, które napływają jej do oczu. - Życie za życie. 
- Nigdy nie byliśmy mu nic winni - unosi głos. - Przez niego zginął Fred, Remus, Tonks... wymieniać dalej? Czy reszty już nie pamiętasz... zachowujesz się jakby ich śmierć nic dla ciebie nie znaczyła. To były bliskie mi osoby, a ty ich mordercę  puszczasz wolno! 
- Opanuj się, Ron. Zapędzasz się za daleko...- wciąga powietrze. - Myślisz, że nie mam uczuć, czy co?! A tu cię zaskoczę... Mam! Każdą stratę bliskich odczułam tak samo jak ty! Moi rodzice zaginęli, nie mogę ich odnaleźć, a ty mi mówisz, że nic to dla mnie nie znaczy. Przesadzasz! Śmierć ich wszystkich spowodował Voldemort, a nie Malfoy. On nikogo nie zabił. 
 - Miona... Czy ty siebie w ogóle słyszysz? - kręci głową. - Masz chyba klapki na oczach, że nie zauważasz jakim on jest człowiekiem... Nawet nie wiem czy zasługuje na to miano. To jest potwór, Hermiono. Nie zmieni się! Kompletnie cię nie rozumiem. Obiecał ci coś... Pieniądze? A może wolisz go ode mnie?
- Przesadziłeś - warczy. - Jak możesz mnie podejrzewać o takie rzeczy! To już jest chore Ronald... Chore! Kocham cię, a ty... Zawsze szukasz drugiego dna! Mam już tego dość... 
Podnosi ręce do góry w geście poddania. Odwraca się od chłopaka i odchodzi. Słyszy za sobą jego nawoływania. Ignoruje je. Jej podświadomość chodzi w kółko i powtarza - "szybko się opamiętał". Szatynka zgadza się z nią, a  z jej oczu powoli zaczyna spadać coraz większa ilość łez. W jej głowie krąży jedno, natarczywe pytanie: czy było warto?
Uświadamia sobie, że znajduje się w wielkiej sali, do której właśnie wchodzi Malfoy. Jego wzrok mierzy ją w dziwny sposób, że aż po jej plecach przechodzą dreszcze. Kręci głową, aby pozbyć się jego widoku. Przecież każda jej kłótnia z rudzielcem była właśnie przez niego. Każdy zarzut zdrady zawsze zmierzał w kierunku blondyna, a wszystko przez tą cholerną rozprawę. Nie wie, czy była dla Rona za dobra, gdy zawsze kiedy przychodził do niej  z kwiatami i całował ją w policzek, wybaczała mu. Słabość? Nie chciała kłótni, ale i tak jej przebaczanie dużo nie zmieniło.
- Halo! Ziemia do Hermiony - ktoś krzyczy jej do ucha.
- Przepraszam, zamyśliłam się - odpowiada, a na jej policzkach pojawiają się dwa szkarłatne rumieńce. - Coś mnie ominęło?
- Ogłosili nabory do drużyn oraz zarządzili grafik treningów i meczy - mówi   z podekscytowaniem ruda. - Już nie mogę się doczekać meczu ze Slytherinem!
Ron śmieje się głośno.
- Będzie to dla nas bułka z masłem. Wczoraj opracowaliśmy strategię, która da nam przewagę od pierwszej minuty.
Hermiona uśmiecha się jedynie i kiwa głową. Nie chce być niemiła, jednak quidditch to nie jej bajka. Nakłada sobie na talerz trochę jajecznicy i dłubie w niej widelcem.
- A właściwie to czemu nie wróciłaś wczoraj do wieży Gryffindoru? - pyta Harry.
- Martwiliśmy się o ciebie. Chcieliśmy pójść już do Mcgonagall, ale gdy tylko otworzyliśmy wyjście, przybyła kotka Filch'a. Chyba się na nas uwzięła...- kończy swoją wypowiedź Ron, po czym gryzie duży kęs kiełbaski.
Podświadomość Gryfonki przewraca oczami oraz zawzięcie powtarza, że Ron najbardziej martwił się ze wszystkich. Oczywiście z drobną nutką ironii w głosie.
- Tak bardzo was przepraszam. Kompletnie zapomniałam wam powiedzieć. Dyrektorka przydzieliła mi osobne dormitorium. Byłam tak zmęczona, że od razu położyłam się spać.
Ponownie na jej policzkach pojawiają się rumieńce.
- To wspaniale! - klaszcze ruda. - To kiedy robimy imprezę?
Hermiona chce już odpowiedzieć, że nie jest to możliwe, gdy przerywa jej Ron.
- Szkoda, że tylko prefekci naczelni mogą mieć takie udogodnienia - warczy. - Przecież ja... Jako prefekt również powinienem mieć osobne dormitorium.
- Ty się lepiej zajmij nauką Ron, a nie rozmyślaniem - śmieje się Ginny.
- Ale poczekaj. Jeśli prefekci naczelni dostają osobne pokoje... To znaczy, że..
- Brawo! - słyszą ironiczny głos za sobą.
Wszyscy jak na komendę odwracają się do tyłu. Mierzą Malfoy'a wrogim spojrzeniem, jedynie Miona nie rozumie tej sytuacji. Przecież miał być spokój! Każda cząstka jej ciała chce mu o tym przypomnieć, lecz w ostatniej chwili się powstrzymuje.
- Czego tu szukasz? - warczy Ron. - Chyba pomyliły ci się stoły.
- Nie, Weasley - odpowiada i uśmiecha się wrednie. - Wszystko czego szukam jest tutaj.
Swoje spojrzenie kieruje na szatynkę,  która już któryś raz z kolei strzela buraka. Ron wstaje od stołu i uderza dłonią w klatkę blondyna.
- Zostaw ją w spokoju! - warczy, a cała sala nagle cichnie, aby przyjrzeć się nowej sprzeczce Złotego Tria przeciwko królowi Slytherinu.
- Och! To wasza kochana Granger wam nic nie powiedziała? - śmieje się i ponownie spogląda na Gryfonkę. - Tu będzie problem... Mamy wspólne dormitorium... więc przykro mi Wpierzlej, ale twoją miłością będziesz musiał się podzielić.
Ron czerwienieje na twarzy jeszcze bardziej. Widać, że jeszcze słowo, a zaraz nie wytrzyma.
- Zostaw go - podchodzi do Gryfona, łapie go za ramię i delikatnie ściska. - Przecież wiesz, że on to robi specjalnie...
- No właśnie.. Robię to specjalnie - śmieje się. - Aby pokazać ci jak naprawdę powinno obchodzić się z dziewczyną. Jeszcze chwila, a twoja ukochana wyfrunie od ciebie wprost  w moje ramiona.
W rudzielecu w końcu puszczają wszystkie blokady. Uderza blondyna w twarz. Chłopak  upada  na posadzkę wielkiej sali, a z jego nosa zaczyna lać się krew. Hermiona jak skamieniała spogląda na całe zamieszanie. Widzi kątem oka, że podąża do nich kilka nauczycieli ze srogimi minami.
- Wspaniale! - warczy do swojego chłopaka. - Po co to zrobiłeś?! Musisz nad sobą panować.
Szatynka kuca przy blondynie i jednym zaklęciem naprawia mu złamany nos. Ich spojrzenia się łączą, przez ułamek sekundy próbują rozszyfrować zachowanie drugiego. Jednak Malfoy ma inny plan. Szybko przybliża się do Gryfonki i wbija się w jej usta. Hermiona przez chwilę nie rusza się zdziwiona, lecz gdy odzyskuje rozum, odsuwa się od blondyna i uderza go w twarz. Chłopak ponownie łapie się  za nos. Po chwili do uczniów podchodzi dyrektorka, która widząc całe zajście, od razu chciała interweniować, gdyby nie tłumy uczniów, którzy ustawili się naokoło bójki . Jej oczy mierzą trójkę uczniów i posyłają w ich stronę groźne błyskawice.
- Malfoy, Weasley, Granger - warczy. - Do mojego gabinetu... już!




  • huhuhu... rozdział na czas. Dodałam do niego dużo poprawek , a część odjęłam. Mój zamysł tej historii się trochę zmienił i wpadłam na kilka nowych pomysłów. Jeden z nich mogliście przeczytać w ostatniej scenie. Bójka zawsze spoko :) Dziękuję wam za wszystkie komentarze , które pewnie jak sami wiecie są bardzo ważne! 



 

36 komentarzy:

  1. Świetna robota! Wyczaiłam jakieś drobne błędziki, ale to nieistotne. Momentami tak mi się podobało, że nie chciałam, aby się kończyło, a jak już miało to happy endem, całuskami i całą gamą innych słodkości (poniosło mnie). Rozdział udany, naprawdę fajny i lekki. Przydał mi się po tym ciężkim dniu. Czekam na kolejny
    Pozdrawiam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złe bety oj złe ;p muszę je opieprzyć. hahha dziękuję ;**cieszę sie , że Ci sie podobało.

      Usuń
  2. Naprawdę dobra robota :D
    Rozdział mimo że nieco krótki, a może tak mnie wciągną to jest fantastyczny. Bójka zawsze spoko :D
    Nie wiem co ci napisać , po prostu strasznie mi się podoba
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Nuśka

    OdpowiedzUsuń
  3. A to niby u mnie za szybko nastąpiło pokazanie uczuć... Shame on you! :D
    Rozdział bardzo interesante, bardzo maravilloso, bardzo bueno i czekam na kolejny. Z autentycznym zainteresowaniem.
    Pozdrawiam, życzę weny i więcej takich rozdziałów! ;)

    http://taksobiewymyslam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pokazanie uczuć...to plan ;) diabelski plan naszego Smoczka ;3 Dziękuję ;* ja również czekam na rozdział u Ciebie.

      Usuń
  4. no, no, no... się dzieje, wiadomym jest, że bardzo łatwo wyprowadzić rona z równowagi; tak jak sama napisałaś, bójka zawsze spoko :D a końcowe zagranie malfoy'a? bezbłędne; ogólnie świetny rozdział; też bym chciała już coś u siebie dodać, ale nie mogę znaleźć chwili czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* znajdź chwilę bo już się nie mogę doczekać kolejnego

      Usuń
  5. Wciągająca akcja ! Masz świetny styl pisania, miło się czyta :)).
    Zapraszam :
    http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/2014/05/2-twarza-w-twarz-z-wrogiem.html :)
    / Nela

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta bójka nadała rozdziałowi odpowiedni charakter :) Bardzo mi się podobał ten wątek. Pozdrawiam i życzę weny :D
    ~ Trybutka

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przynać że zaskoczył mnie styl i narracja którą piszesz.
    Cholernie mnie denerwuje ale u Ciebie wychodzi to naprawdę świetnie.
    Widać ze masz talent i umiesz pokazać to bardzo dobrze.
    I wspaniale pokazujesz kreacje bohaterów.
    Osobiście jestem zadowolona że tu weszłam i przeczytałam rozdział.
    Widać również że pomysłów ci nie brakuje.
    pozdrawiam serdecznie i w wolenj chwili zapraszam na :
    http://amara-ultionis.blogspot.com
    moja własna historia dramione.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa :* zaraz spojrzę na Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko!: D ale ten Malfoy wredny. Czyli taki jak ma być xDzałoże się, że Ron się wścieknie xd Mam nadzieję, że Miona da mu nauczkę! :D Pozdrawiam<3

    I zapraszam na swój blog http://po-prostu-ty-i-ja.blogspot.com/ już jutro nowy rozdział; d

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Życzę weny ~ pozdrawia Anioł ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Z góry przepraszam za spam, ale zauważyłam, że twój blog jest stosunkowo nowy, a więc z chęcią zapraszam na Blogową Sferę, jest to miejsce stworzone dla ciebie. Możesz tam dodać swój blog do katalogu, zamówić na niego zwiastun itp.
    Zapraszam
    http://blogowasfera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski noo <3
    Nie wiem co mam napisać nawet.
    Weny kotek chociaż tobie jej nie brak... ZAZDRO

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    Twój blog został pomyślnie dodany do katalogu, przepraszam za zaistniałe niedogodności z regulaminem.

    Pozdrawiam i życzę weny :)

    PS: Nie dodałaś opisu bloga i jeżeli chcesz to możesz w komentarzu go napisać, a ja poprawię, ale nie jest to wymagane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam w odpowiedzi ;) Dziękuję za informacje ;*

      Usuń
  14. A to Malfoy cwana bestia :D Już mi się podoba to co robi. bez wątpienia nie będziemy się tu nudzić. Rozdział oczywiście jest świetny, a cała historia wciąga coraz bardziej :) Gratuluję.
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Na moim blogu pojawił się nowy rozdział:

    http://hermiona-snape-corka-severusa.blogspot.com/2014/05/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcesz przeżyć przygodę taką jak w Hogwarcie? Jeśli tak, to zapraszamy do zapisów! http://ramesville.xaa.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej! No! Onnawen!!!! Ty mnie po prostu rozbrajasz! Jak można napisać taki genialny rozdział,gdzie Malfoy dopiero co się zmienie i nagle całuję Hermionę,na dodatek wyszło ci to tak naturalnie...jak zawsze u ciebie.Nic nie było wymuszone...co zazwyczaj często spotyka się w blogach o Dramione,ponieważ szybko chcę się wprowadzić akcję ...
    To co Malfoy zrobił mogłabym zinterpretować tak ,że po prostu chciał nie źle wkurzyć Rona ...po cichu nie chcąc się sam do tego przyznać że Miona go zafascynowała.
    Genialnie...co jeszcze tutaj pisać...nic.
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ

    BRAWO Hermionie że dała mu w policzek,należało mu się w pewnym sensie.
    Hahah

    Super.Super.Super.
    Chcę więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na-skraju-wolnosci.blogspot.com Zapraszam wszystkich !

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za miłe słowa <3 Cieszę się, że Ci się podobało :)

      Usuń
  18. Znalazłam Twojego bloga dzięki Nie kłamstwa, lecz miłóśc zabija nadzieję. I jestem szczęśliwa :D boskie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dopiero teraz znalazłam Twojego bloga i jestem zachwycona! Pisz, pisz, pisz! ;*
    Życzę weny i dodaję do linków ♥
    http://chodz-ze-mna-w-ogien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Cóż mogę powiedzieć?
    Jest świetnie!

    Zamiast się uczyć nadrabiam zaległości i rozkoszuję się czytaniem Twojego bloga. Mam nadzieję, że niedługo dostanę porcję nowych wrażeń. Nie mogę się już doczekać wspólnego mieszkania Hermiony i Draco ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://magiczne-listy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Już przeczytałam nowy rozdział.

      Usuń
  21. Wydawało mi się, że skomentowałam, a tu takie coś :(
    Zarąbisty rozdział <3
    Pozdrawiam
    Layls
    Zapraszam na nowy rozdział :)
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  22. Ron jest debilem! Teraz przez nie go Hermiona będzie miała kłopoty!

    OdpowiedzUsuń
  23. No toś się pospieszyła No xd
    Hahahahah.
    Rozdział dobry jak zwykle z reszta. Zaskoczyłaś mnie, nie wiem czy pozytywnie czy negatywnie ale zaskoczyłaś

    OdpowiedzUsuń
  24. Haha, biedny Malfoy, a właściwie jego nos ;D Lubię go takiego, kiedy prowokuje ludzi, a jednocześnie sam jest opanowany i w ten sposób bawi się własnym osiągnięciem, a także trudem w powstrzymywaniu się przez jego "ofiary" :D Nie wiem czemu zawsze Ron jest złym charakterem i z reguły zachowuje się w podobny sposób... ja tam go nawet lubiłam (i nadal lubię, o :)), ale w opowiadaniach jakoś nigdy nie pałam do niego zbytnią sympatią właśnie przez kreowanie go na takiego kretyna, grr... Chociaż szczerze to jakoś naciągane było stworzenie pary z niego i Hermiony mimo, że - jak już wspomniałam - do niego samego nic nie mam :D. Zdziwiło mnie, że Malfoy "ubożeje". To właściwie duży plus, bo z reguły jest przedstawiany jako niezwykle bogaty arystokrata, a tymczasem mam okazję przeczytać coś nowego - że jednak życie nawet pod tym kątem go nie oszczędza.

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam moja droga :D
    Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteś!
    Otóż Twoje dzieło było moim pierwszym Dramione w życiu. Znalazłam je ponad pół roku temu.
    Teraz tu wracam, bogatsza dzięki Tobie o własne ff (nie Dramione) oraz zwarta i gotowa do komentowania każdego Twojego rozdziału.
    Jeśli jesteś tutaj, to pokaż się! :)
    Pozdrawiam i lecę patrzeć, jak miewa się Twój blog <3

    OdpowiedzUsuń