Trójka
przyjaciół niechętnie żegna Gryfonkę. Dziewczyna zakłada na ramię torbę, a do
ręki bierze tosta z dżemem. Wychodząc z
wielkiej sali, przegryza parę razy kromkę. Kilka ciekawskich spojrzeń mierzy ją
do momentu, aż znika za drzwiami. Spogląda na zegarek. Kolacja skończy się
dopiero za dwadzieścia minut, a ona już postanowiła wyjść. Zatrzymuje się, a
jej wzrok przykuwa fontanna, przy której uczniowie zatrzymują się, gdy
organizowane są wyjścia do Hogsmeade.
Siada na zimnym murku i spogląda w niebo, które przykryły czarne chmury. Z
zakazanego lasu dobiega ją głośne wycie wilkołaków, które zmieniły się przez
trwającą pełnię. Powiewa lekki wiaterek, który rozwiewa jej włosy. Do jej nosa
dobiega zapach perfum blondyna, które pewnie wsiąknęły w jej ubranie. Ponownie
wraca myślami do chłopaka o blond włosach. Czy się zmienił? Dziś gdyby go nie
znała, powiedziałaby, że jest to miły chłopak, z którym warto rozpocząć
znajomość. Jednak przeszkadza jej w tym przeszłość, która atakuje ją z każdej
strony. Wojna zmieniła zarówno ją, jak i jego. Nikt nie jest już taki sam jaki
był. Przecież dowiedziała się o tym tego dnia, kiedy spotkali się po wojnie.
Poczuła się wtedy… inaczej. Wszystkie jej smutki zniknęły, a ona skupiła całą
swoją nienawiść na nim. Pomogło. Przestała martwić się co będzie jutro, gdy
tylko widziała jego twarz w myślach. Poczuła się wtedy jak dziś, kiedy Ginny
rozbiła w niej kamienną barierę.
~*~
Brunetka delikatnie stąpa po rozwalonej
posadzce, na której wala się mnóstwo kamieni i innych szczątków budynku szkoły. W dłoni
trzyma różdżkę, z której końca wydobywa się biały dymek, oświetlający drogę. Próbuje
usunąć przeszkodę spod swoich nóg, jednak jest za bardzo rozkojarzona, przez co
kilka małych odłamków głazu uderza ją w stopy. Przeklina pod nosem i rozmasowuje
obolałe miejsca.
- Pomóc ci? - słyszy głos.
Odskakuje przerażona i upada na zimną
posadzkę, tłukąc sobie resztę ciała. Podnosi wzrok i szybko go spuszcza, gdy zauważa
kim jest osoba, przez którą będzie musiała stosować maści na siniaki przez
miesiąc. Blondyn, niezrażony jej zachowaniem, wyciąga do niej rękę.
- Nie, dziękuję - odpowiada i samodzielnie
podnosi się z ziemi, nie korzystając z jego pomocy. - Doskonale radzę sobie
sama.
- Właśnie widzę Granger - odpowiada i chowa
ręce do kieszeni.
- Odwal się Malfoy! - podnosi głos.
Spogląda na niego przez chwilę, a później
odchodzi od chłopaka, otrzepując się z kurzu, który przyległ do jej ubrania.
- Granger! - krzyczy. - Zaczekaj.
Odwraca się, a on mocno wbija palce w jej
ramiona, chcąc ją zatrzymać.
- To boli - warczy i wymyka się z jego
uścisku.
Twarz Ślizgona zmienia swój wyraz. Przez
ułamek sekundy można było na niej zobaczyć skruchę, jednak teraz ponownie
przybiera postać chłopaka, z którego nie da odczytać się żadnych uczuć.
- Co tu robisz? - pyta, przerywając
niezręczną ciszę pomiędzy uczniami.
- Pomagam odbudować Hogwart - oznajmia. -
Tak samo jak ty, lecz z większym zapałem.
Uśmiecha się ironicznie. Hermiona rumieni
się na twarzy, ale nie ze wstydu tylko ze złości.
- Ja go nie zniszczyłam! - warczy. - Tylko
ty… ze swoimi przebrzydłymi koleżkami.
- Nie masz pojęcia jak było! Nic nie wiesz… -
unosi się.
- To mi wytłumacz, albo nie… twoje słowa są
dla mnie nic nie warte.
Ponownie chce odejść, lecz zatrzymuje ją
jego dłoń, która mocno zaciska się na jej. Kiedy próbuje ją odwrócić, Gryfonka
potyka się o kamień i spada wprost w jego ramiona, a on mocno przyciska ją do
siebie. Przez ciało dziewczyny
przechodzi dreszcz, a jej nogi miękną pod wpływem dotyku jego ramion. Draco
zakłada za jej ucho pasmo włosów, po czym szepcze:
- Czy mogłabyś wybaczyć osobie, która
zrobiła wiele złych rzeczy?
- Zależy od osoby, tych złych rzeczy oraz
jego starań – odpowiada i odzyskuje świadomość.
Szybko odpycha od siebie wroga. Jej policzki wróciły już do swojego
naturalnego koloru, a cała złość nagle
wyparowała gdzieś daleko. Draco uśmiecha się tajemniczo i po chwili znika z
charakterystycznym dźwiękiem teleportacji. Szatynka styka się plecami ze ścianą,
powodując, że zimno przechodzi przez jej ciało. Serce bije jej jak szalone, a
myśli ponownie rozbiegają się na kilka stron, przez co nie może się skupić na
tak prostych czynnościach jak sprzątanie szkoły. Opada na posadzkę i obejmuje
się ramionami. Chowa głowę w dłonie, a w ciemności swego
umysłu zauważa jego stalowe oczy, które patrzą na nią z zainteresowaniem.
~*~
Zastanawia
się do dziś, czemu tak zareagowała. Może brakowało jej czułości, okazania jakichkolwiek
uczuć. Po wojnie w Norze było cicho. Nikt się nie śmiał, nie pocieszał. Temat
wojny został przykryty grubą warstwą cierpienia, przez co wszyscy stali się
inni. To już nie był ten sam dom, w którym życie toczyło się od rana do nocy.
Wzdycha, gdy kilka kropel deszczu spada na jej rękę. Szybko czaruje ochronną
tarczę, przez którą ani jedna kropla nie może się przedostać.
Każdy
się zmienił, stwierdza po chwili namysłu. Porównuje Rona, który był dla niej
jedyną miłością, postrzegała ten związek z wielką przyszłością, a teraz nie wie
na czym stoi. A Malfoy?
Dorósł. Tak samo jak ona, uświadomił sobie wiele ważnych spraw, które przedtem
były dla nich błahostkami. Uśmiecha się pod nosem, gdy przypomina sobie te wszystkie
kłótnie, które tak zawzięcie prowadzili. Zauważa, że dziś ani razu nie nazwał
ją szlamą. Macha różdżką, a obok niej pojawiają się małe, pomarańczowe ptaszki,
które ćwierkają radośnie. Wpatruje się w nie, nie zauważając, że zza kolumny
ktoś obserwuje ją od kilku minut. Draco z zaciekawieniem przyglądał się
Gryfonce, która rozmyślała, zamknięta w swoim świecie. Zauważył, że jej policzki
przybierają wtedy śliczny, różowy kolor, a czekoladowe oczy znikają za
powiekami.
Podchodzi
do niej bliżej, aż w końcu zajmuje miejsce po jej prawej stronie. Dziewczyna
wzdryga się, gdy czuje obecność drugiej osoby. Otwiera oczy i przygląda mu się
podejrzliwie. Po chwili ponownie spogląda na ptaki, które zbliżyły się do
uczniów i krążą wokół nich. Obydwoje czują, jak ich problemy powoli odpływają,
a na usta pcha się delikatny uśmiech. Myślą, że spowodowały to pomarańczowe
zwierzątka, jednak są w wielkim błędzie.
Nagle
duch pociąga za linę, przez co z wieży rozbrzmiewa bicie dzwonu. Wymyślona
przez nich obojga iluzja spokoju nagle znika. Wraz z nią powróciła szara
rzeczywistość, a ptaki zniknęły. Gryfonka wciąga powietrze, ignorując zapach
jej towarzysza i powoli wstaje z murku.
-
Gdzie idziesz? - pyta ją.
Gdy
odchodziła poczuł dziwną pustkę, lecz nie mógł wytłumaczyć sobie czemu i
dlaczego ta dziewczyna tak na niego podziałała. Ona jest jego wrogiem. Przez
nią musiał spędzić miesiąc w Azkabanie, ale również dzięki niej został z niego
uwolniony.
~*~
- Podejrzany Draco Malfoy! - po sali roznosi
się wysoki głos Ministra Magii, a do pomieszczenia pod eskortą dwóch
czarodziei, zostaje wprowadzony blondyn.
Hermiona zbiera się w sobie i zerka w jego
stronę. Jego szata jest potargana, a ciało umazane jakąś czarną mazią i błotem.
Kiedy zostaje usadzony na krześle pośrodku sali rozpraw, zauważa jego twarz. W
oczach kryje się obłęd, a na policzkach widać coraz bardziej wystające kości
policzkowe oraz fioletowe siniaki i kilka ran z zaschniętą krwią.
Szatynka spogląda na swoich przyjaciół.
Harry ma taką samą minę jak ona, lecz Ron… uśmiecha się złośliwie w stronę
oskarżonego. Minister zabiera głos.
- Rozpoczynam sprawę Dracona Lucjusza
Malfoy’a, który zostanie osądzony o pomaganie Voldemortowi oraz odpowie za
śmierć dwóch uczniów podczas bitwy o Hogwart. Czy oskarżony ma coś na swoją
obronę?
Draco spuszcza głowę. Widać, że nie ma siły
poruszyć palcem, a co dopiero wyznać prawdy. Hermiona postanawia interweniować,
wstaje, a wszyscy czarodzieje spoglądają na nią. Oprócz jednych stalowych oczu,
które nadal mierzą swym wzrokiem posadzkę. Jednak Gryfonka czuje, że jest
zainteresowany nagłym poruszeniem.
- Oskarżony nie może złożyć zeznań… jest
niedysponowany, dlatego ja chciałam wstawić się za nim jako jego obrońca.
- Hermiona! Co ty wyprawiasz! - warczy Ron.
- To co powinniśmy zrobić - szepcze do
niego.
Ponownie odwraca się do publiczności,
nawiązuje z każdym kontakt i kontynuuje.
- Jak każdemu wiadomo, Draco Malfoy został
skazany na miesiąc pozbawienia wolności w
Azkabanie. Czy to już nie wystarczająca kara za wstąpienie do szeregów
Voldemorta? Z zeznań
oskarżonego wynika, że został do tego przymuszony, więc moim zdaniem jego kara
była nawet aż za długa. Co do oskarżenia o morderstwo. Brałam udział w bitwie.
Draco Malfoy również, jednak wiele osób zezna, że nie zabił tych uczniów. Tak
samo zeznaję ja. Proszę więc o to, aby oskarżony z dniem dzisiejszym został
uniewinniony oraz aby jego akta zostały wyczyszczone z zarzutów, które mogą
zaszkodzić mu w przyszłości. Dziękuję za wysłuchanie.
Na sali rozeszły się szepty, niektórzy
głośno nie zgadzali się ze zdaniem uczennicy. Jednak gdy Minister ponownie
zabrał głos, wszystko ucichło.
- Zeznania Hermiony Granger nie mogą być
pominięte - zaczyna. - Inni świadkowie ani rodzina nie zgłosili się na rozprawę,
tak więc jest ona jedyną ze stron, która może obronić Dracona. Zacznijmy więc
głosowanie. Kto jest za tym, aby oskarżony wrócił do Azkabanu do końca swojego
życia?
Kilku czarodziei spogląda na swoich
towarzyszy i podnosi ręce. W tym Ronald, który nadal mierzy swoją dziewczynę
spojrzeniem. Widać, że ta sprawa nie potoczyła się po jego myśli.
- Kto jest za oczyszczeniem oskarżonego ze
wszystkich zarzutów?
Do góry wystrzeliło o wiele więcej rąk, niż
za pierwszym razem. Hermiona uśmiecha się do siebie.
- Oczyszczony ze wszystkich zarzutów -
oznajmia i stuka młotkiem, aby zakończyć rozprawę.
~*~
-
Bu! Ziemia do Malfoy’a! – śmieje się.
- Mamy spotkanie prefektów zapomniałeś?
-
Ja? Ja o wszystkim pamiętam - odpowiada i podnosi głowę do góry.
Hermiona
chichocze pod nosem, lecz szybko przestaje, karcąc się za to w myślach.
-
Jasne, uważaj bo uwierzę - stwierdza i odchodzi.
Blondyn
przewraca oczami, po czym powoli rusza za nią, oglądając każdy jej idealny
krok.
* * *
Kiedy setne hasło do gabinetu dyrektorki okazuje się być
właściwie, uczniowie stają przed drewnianymi drzwiami. Hermiona puka w nie
delikatnie i już po chwili słyszą pogodny głos Minerwy, która zaprasza ich do
środka. Draco przepuszcza szatynkę w drzwiach, po czym siada na krześle obok
niej. W pomieszczeniu nie zmieniło się nic, oprócz nowego portretu, na którym
teraz smacznie chrapie Albus oraz zamiast miejsca, gdzie wylegiwał się feniks,
umieszczona została duża poduszka, na której śpi obśliniony, włochaty kot.
- Niestety nie mamy dużo czasu, ponieważ mam spotkanie odnośnie balu z
dyrektorami innych szkół. Myślę, że dla was wszystko jest jasne? Jeśli nie, to
skrócę wam to szybko. Macie przywilej dodawania i odejmowania punków, lecz
ostrzegam, że macie to robić tylko i wyłącznie w momentach, gdy
uczniowie sobie na to zasłużyli. Dobrze?Obydwoje kiwają zgodnie głową, lecz na ustach Malfoy’a dodatkowo pojawia się wredny uśmieszek.
- Panie Malfoy, mówię poważnie - karci go dyrektorka, a on podnosi ręce w geście kapitulacji. – Wasze patrole będą się odbywać raz w tygodniu. Innymi dniami zajmuje się pan Filch albo prefekci o niższej randze. Przed każdym patrolem dostaniecie wiadomość jaki teren patrolujecie, więc myślę, że tutaj nie będzie żadnego problemu, ani wątpliwości.
Kobieta przewraca kartkę w swoim notatniku i poprawia okulary, które cały czas spadają jej z nosa.
- Dobrze. Teraz kwestia waszego dormitorium.
- Czy ja dobrze usłyszałam naszego? - powtarza szatynka.
- Tak panno Granger. Waszego dormitorium - kontynuuje. - Tutaj macie mapę z dokładnymi instrukcjami jak do niego dotrzeć i hasło w tej kopercie, które zniknie kilka sekund po jej otwarciu. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Dwa pokoje, salon i łazienka. Niestety, nie można było zrobić inaczej. Oczywiście do dyspozycji macie również łazienkę prefektów.
Uśmiecha się niezręcznie do swojej wychowanki. Ponownie przerywa swój monolog, aby spojrzeć w notatki. Uczniowie posyłają sobie szybkie spojrzenie. Obydwoje nie wiedzą co mają na ten temat sądzić. Kolejna dodatkowa sprawa, która będzie atakować ich i tak już słabe umysły.
- I… ostatnia sprawa do omówienia to bal. Myślałam nad klasycznym balem, bez żadnych przebieranek ani tym podobnych. Eleganckie suknie dla uczennic, a dla uczniów garnitury. Jeśli będziecie mieć jakieś pomysły jestem na nie otwarta. Zadania do wykonania będę wam wysyłała pocztą. Ale nie martwicie się… mamy jeszcze dużo czasu i na pewno bez problemu się z nim uporamy.
Kończy swoją wypowiedź i uśmiecha się do dwójki z tajemniczym błyskiem w oku.
- Och! Rany jak późno - patrzy na zegarek na swoim nadgarstku i szybko wstaje z krzesła. - Idźcie już i nie zgubcie mapy oraz siebie. Dobrze?
- Jasne - odpowiada blondyn i wraz z Gryfonką wychodzą z gabinetu.
* * *
- To coś miało zawierać dokładne
informacje - narzeka blondyn, próbując ponownie zerknąć na kartkę, którą
trzyma w dłoniach dziewczyna.
- I takie zwiera - odpowiada.- Ja tu widzę jakieś szlaczki, które prowadzą do nikąd - oznajmia, gdy zatrzymują się przy ścianie, w której powinno być wejście.
- Z mapy wynika, że to tutaj - szepcze Gryfonka i podnosi różdżkę, aby oświetlić miejsce przed nimi.
- Jesteś pewna? - pyta i korzystając z momentu nieuwagi koleżanki, wyrywa jej mapę.
- Ej! - krzyczy. - Oddaj ją!
- Od początku wiedziałem, że nie można tobie powierzyć nawigacji - odpowiada i uśmiecha się ironicznie.
- Malfoy - warczy. - Jesteśmy w dobrym miejscu, więc oddaj mi tę mapę!
Krzyczy ponownie i skacze, aby dostać kawałek papieru. Chłopak wyciąga rękę do góry, przez co Hermiona nie może jej dosięgnąć. W końcu zmęczona podskakiwaniem patrzy na niego gniewnie i zakłada ręce na piersi.
- To prowadź panie mądraliński - warczy.
Blondyn uśmiecha się triumfalnie i przygląda się mapie. Przelatuje wzrokiem trasę spod gabinetu, aż do miejsca gdzie powinno znajdować się ich dormitorium. Niestety musi przyznać, że Gryfonka ma rację.
- I co? - mówi zadowolona z siebie.
- Nie odzywaj się kobieto - warczy wkurzony.
Na twarzy Miony pojawia się szeroki uśmiech, po czym pokazuje blondynowi język. Odsuwa go na bok i wpatruje się w ścianę, rozmyślając.
- Podaj mi kopertę z hasłem - nakazuje mu.
Draco niechętnie podaje jej biały świstek papieru nadal obrażony o sprawę sprzed chwili. Szatynka rozrywa górę od koperty i wyjmuje z niego małą karteczkę.
- Ogień i lód - mówi nagłos. - Zapamiętaj lepiej, bo nie będę zawsze przy tobie, aby ci pomóc.
- Pilnuj swojego nosa Granger - odpowiada.
Miona chichocze cicho. Nagle ściana przed nimi zaczyna migotać i pojawiają się w niej duże, drewniane drzwi z metalową kołatką, przy której wyryte zostały dwa zwierzęta: lew i wąż. Blondyn spogląda na dziewczynę i dotyka okrągłej klamki. Drzwi uchylają się z lekkim zgrzytem, a prefekci wchodzą do swojego nowego dormitorium.
- rozdział krótki... za krótki, lecz dodaję, aby zachować dobry i nie za długi odstęp między rozdziałami. Dodany jest jednak z jednym dniem opóźnienia, a to tylko dlatego , że moje bety nie miały zbytnio czasu. Co do treści; mamy w nim trochę retrospekcji, lecz one będą nam towarzyszyły jeszcze kilka razy w opowiadaniu . Mam nadzieję, że się spodobał i ocenicie go w komentarzach :) Dziękuję za tak dużą aktywność :*
Rozdział bardzo dobry, przyjemny, fajnie się go czytało. Momentami mi się dłużył, ale tam ;P Jedną rzeczą, która mnie raziła, to sprawa z wilkołakami, jeżeli one były... Powinna się raczej bać, a nie siedzieć spokojnie. Ok - jest bezpieczna w zamku, ale wilkołaki to wilkołaki. Dalej... rozprawa w sądzie. Trochę dziwne, że Miona się za nim wstawiła... Za szybko podjęła decyzję, to nie w jej stylu.
OdpowiedzUsuńA teraz ta lepsza część. Piękne zdanie - ,,a w ciemności swego umysłu zauważa jego stalowe oczy, które patrzą na nią z zainteresowaniem.'' no i oczywiście retrospekcje były całkiem niezłe. Pomysł na wspólne dormitorium typowy, ale na swój sposób interesujący i dający pole do popisu. Jestem ciekawa co dalej ;) Tylko nie zrób z Malfoya cieniasa! :D
Pozdrawiam ciepło,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Wilkołaki były wprowadzone bardziej jako opis. Do Hogwartu raczej by się nie dostały xd :D Co do rozprawy... wszystko się wyjaśni w dalszych rozdziałach :) Nigdy! Malfoy , to Malfoy , a nie jakiś cienias ( chociaż u mnie w końcu zacznie okazywać uczucia) <3
UsuńUdany rozdział :)
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo udany, krótki, ale ja tego nie odczułam czytając, zawierał bardzo wiele akcji i informacji, chyba przez te retrospekcje, które jak dla mnie były chyba najlepszymi momentami :) no i sytuacja pomiędzy hermioną i draco, niby złośliwi, a jednak coś się dzieje, uwielbiam takie napięcie :)
OdpowiedzUsuńHej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział. Mi się podoba i to bardzo :)
Czekam na kolejny i oddaj go szybko
Pozdrawiam
Nuśka
Trzyma w napięciu. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo uwielbiam Twojego bloga. Muszę przyznać, że nie mam Ci nic do zarzucenia odnośnie tego posta. Świetny jest. I uzależnia ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam :)
Trybutka
Podoba mi się! Dobrze, że Draco i Hermiona jeszcze się ze sobą droczą, jakby się tak od razu zaprzyjaźnili, pokochali, a po kilku rozdziałach lu do łóżka.. to by było zbyt tęczowo. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
Zapraszam do mnie (nowy rozdział)
http://taksobiewymyslam.blogspot.com/
Jestem jak najbardziej na tak. Niby nic takiego się nie dzieje, ale rozdział ma w sobie "to coś". Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Bardzo ciekawy wpis. Mało jest takich o uczuciach. Super, postaram się wpadać tu jak najczęściej. Pozdrawiam i życzę powodzenia :) zapraszam serdecznie do mnie, dopiero zaczynam http://www.megly.pl :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekaw rozdział. Naprawdę. Jestem pod dużym wrażeniem, czekam na kolejny :), zapraszam do siebie http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/p/blog-page_16.html ( jutro kolejny rozdział) :*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Nela
Hm zapomniałam skomentować...więc tylkodwa słowa. UWIELBIAM TO♥Ta sprawa w sądzie mnie zaintrygowała;d idem czytać dalej:D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPonownie zaskoczenie! Bardzo...dobry rozdział,choć słowo dobry to wręcz za mało powiedziane. Fajnie że dodałaś retrospekcję,bo wyjaśniają ważne sprawy.A były idealne...nie za długie i nie za krótkie.
OdpowiedzUsuńMalfoy jest ....no ...nie wiem jak to opisać,brak mi słów ...na to z jaką naturalnością przedstawiasz bohaterów. Hermiona również! To jest tak ...prawdziwe...że uśmiechałam się przez pół rozdziału :D Bo już lepiej się nie da!!!!
Nie wiem co jeszcze napisać,bo naprawdę słów mi BRAK.
To z wspólnym dormitorium dosyć często pojawia się w blogach,ale za to u ciebie jest to ...jakoś racjonalnie przedstawione!
Pozdrawiam..nie mogę się doczekać co dalej!
xD
na-skraju-wolnosci.blogspot.com
Po tym co tu przeczytałam jestem mile zaskoczona że zainteresowałaś się moim opowiadaniem!
Czytałam wcześniej, ale nie skomentowałam. Chciałam Ci tylko napisać jak bardzo lubię czytać Twoje opowiadania i zagłębiać się w tą historię! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Dziękuję :)
UsuńFajny! Ale Malfoy by chyba inaczej zareagował na to że ma z nią mieszkać, To wrogowie, pamiętaj :D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Ale trochę się pogubiłam, jak rozumiem Hermiona głosowała przeciw? Ciekawe jak im się będzie mieszkało razem? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
Pomyśl z dormitorium pojawia się w wielu opowiadaniach ale wiem ze można z niego zrobić coś ciekawego. Bo są takie historie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze nie dasz im wspólnego pokoju bo w końcu w hogwarcie chłopcy nie mieli wstępu do dormitoria dziewczyn i to raczej nie zmieniło się przy prefektach naczelnych.
Rozdział przyjemny i nawet długi. Nie mogę doczekać się kruma na balu!! Mam nadzieje ze się pojawi
Mi się bardzo podobają te retrospekcje :) Jeśli chodzi o rozprawę w Ministerstwie to bardziej bym się chyba spodziewała po Harrym takiego wystąpienia, chociaż z drugiej strony Hermiona mimo nienawiści do Malfoy'a nie była głupia, a poza tym pozbawiona serca, więc z drugiej strony do niej też właściwie byłoby to podobne. Tym bardziej, że jednak coś dobrego Malfoy'owie zrobili (mam głównie na myśli Narcyzę albo chociaż fakt, że Draco ich nie wydał :)). Lecę dalej! :)
OdpowiedzUsuń