poniedziałek, 8 września 2014

Miniaturka cz.1 "Strona z mojego życia"

Miłość, to nie pluszowy miś ani kwiaty. 
To też nie diabeł rogaty. 
Ani miłość, kiedy jedno płacze, 
a drugie po nim skacze. 
Miłość, to żaden film w żadnym kinie 
ani róże, ani całusy małe, duże. 
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół, 
drugie ciągnie je ku górze.

Powierzchnia morza delikatnie falowała od podmuchów ciepłego wiatru, który niósł ze sobą kropelki bryzy. Wieczorne powietrze było duszne, lecz to nie przeszkadzało pewnej kobiecie z burzą brązowych loków na spacerowanie boso przez żwirową plażę. Spoglądała przed siebie, podziwiając zarysy oddalonych wysp, nad którymi na niebie powolnie chowała się pomarańczowa powłoka zachodzącego słońca. Z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej, a w miejscu gdzie niebo przybrało już kolor węgla, zaczęły pojawiać się gwiazdy. Migotały i układały się w konstelację, które Hermiona coraz częściej podziwiała, gdy tylko pozwoliła jej na to pogoda. Sprawiały, że mogła na chwilę oderwać się od otaczającego jej świata i zagłębić się w odległą galaktykę, która była dla niej czymś interesującym i niedostępnym. Usiadła na betonowym murku, kładąc obok swoje japonki, nogi zamoczyła w chłodnej wodzie, która dała jej chwilowe orzeźwienie. Wyciągnęła z torby cienką książkę o poniszczonej okładce. Otworzyła ją w miejscu, w którym wczoraj skończyła czytać i wgłębiła się w lekturę. Wodziła wzrokiem po literkach, na które padało słabe światło z pobliskiej latarni. Szatynka ostatni tydzień spędzała swoje wieczory na czytaniu, rozmyślaniu i knuci planów na przyszłość. Jej wspólny wyjazd na wakacje wraz z jej mężem, okazał się być totalną klapą. Wspólny… był raczej osobny. Gdyby nie mieszkali w jednym pokoju i nie jedli wspólnie posiłków, mogłaby pomyśleć, że zafundowała sobie samotne wakacje, aby odpocząć od natłoku pracy. Szybko pokręciła głową, aby odgonić myśli o Rudzielcu i zająć się lekturą. Nie chciała myśleć o złym wyborze, którego konsekwencje będzie przeżywać, aż do końca swojego życia. Jej wzrok zatrzymał się na fragmencie, które ugodziło prosto w jej naruszone serce. Każda chwila z tobą sprawia, że czuję się żywy. Nie widzisz tego, że jestem w tobie szaleńczo zakochany?! Dzięki tobie mam po co budzić się rano. Bo wiem, że gdy cię zobaczę wszystko co było złe zniknie, a zostaniesz tylko ty. Bo to tylko ty się liczysz. Jesteś moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Oderwała wzrok od tekstu, mrugając szybko powiekami, aby pozbyć się łez, które zamgliły jej widoczność.
-Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość- wyszeptała, a gdy ponownie zamrugała z jej oczu poleciało kilka łez.
Opadły na pożółkłe stronnice i pozostawiły po sobie mokre kropki.
Ron był jej pomyłką.
Żałowała, że uświadomiła sobie to dopiero, gdy zostawiła jego. Chciała zrobić mu na złość, sprawić, żeby to on cierpiał tak jak ona cierpiała przez ten głupi incydent. Skąd mogła wiedzieć, że jej chęć zemsty sprawi, że jej plan zagalopuje się, aż tak. Naważyła sobie piwa i musiała je wypić. Kiedy powiedziała Rudzielcowi tak, wiedziała dokładnie, na co się pisze. Wtedy jak głupia marzyła, że blondyn im przeszkodzi. Aż do ostatniego momentu, kiedy stała na ślubnym kobiercu, miała nadzieję, że wpadnie przez drzwi, krzycząc, że się nie zgadza. Jednak ceremonia zakończyła się, a jego nie było. Postąpiła jak naiwna nastolatka i teraz musiała się liczyć, że jej czyny będą miały jakieś konsekwencje. Jedną z nich było to, że ona wyjazd spędzała najczęściej czytając na plaży, albo kąpiąc się w morzu, a jej mąż w towarzystwie ludzi z Ministerstwa ruszał popołudniami na krótką partyjkę golfa.
-Może wynegocjuję z nimi korzystną dla naszego Departamentu umowę…, kto wie. Czuję, że ten wieczór okaże się być kluczowy dla mojej posady-mówił, gdy co wieczór zawiązywał krawat.
Hermiona stała za nim i wpatrywała się smutnym wzrokiem w jego odbicie w lustrze. Mówił tak co wieczór, a ona wiedziała, że ich negocjacje kończą się po dwóch drinkach, po których idą grać, a cały świat nie jest już wtedy ważny. W tym ona.
-Wrócę za chwilę- obracał się do niej i całował ją bez uczucia prosto w czoło.
Szatynka kiwała głową, jednak nawet i ten gest nie zostawał, zauważony przez jej małżonka. Czuła się jak duch, który chodził po pustych korytarzach nawiedzonego domu, krzycząc i rozpaczając nad swoim losem. Jednak nikt go nie widział, nie słyszał… nie pomógł.
Opuściła głowę na tekst z książki. Jej wzrok przykuły dwa słowa Kocham cię. Niby nic, mógłby ktoś pomyśleć. Czemu rozczulasz się na takich słowach?-może by zapytał. Hermiona jednak była świadoma, że ona nigdy nie usłyszy tych słów od swojego męża. Zamknęła z hukiem książkę. Myśli wirowały jej i pchały się, aby wykorzystać swoją chwilę. Jednak ona zawzięcie starała się o niczym nie myśleć… nie czuć. Niestety, gdy tylko przypomniała sobie deszczowy, październikowy dzień, który wprawił w ruch całą maszynę, nie mogła nie wrócić myślami do Hogwartu.

Siedziała po turecku przy olbrzymim dębie na błoniach. Jej oczy błądziły od niechcenia po tafli jeziora, które przybrało czarny odcień. Niebo przysłaniały gęste, burzowe chmury, z których padał deszcz. Kropelki wody spadały na koronę drzewa, a gdy przebiły się przez gęsto rosnące liście, opadały na jej mokre już włosy, które kleiły się do różowych z zimna policzków. Hermiona pierwszy raz nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Gdy pokłóciła się z Ronem, pragnęła chwili spokoju, aby ochłonąć i przemyśleć całe zajście. Było już grubo po ciszy nocnej, dlatego nie mogła udać się do biblioteki ani schować się w którymś z kątów na korytarzu. Była zrozpaczona, lecz nie głupia. Jako Prefekt Naczelny nie mogła sobie pozwolić, aby ktokolwiek ją znalazł. Stary dąb okazał się być idealnym miejscem, które trudno dostrzec ze szkoły. Dodatkowo okropna pogoda działa na jej korzyść. Komu o zdrowych zmysłach chciałoby się wyjść w burzę z Hogwartu? Każdy daleko od deszczu ogrzewał się przy kominku w Pokojach Wspólnych, a ona miała pewność, że dziś jej nikt nie przeszkodzi. Westchnęła i pozwoliła w końcu, by z jej oczu poleciały łzy, które trzymała już od dłuższego czasu. Spływały po jej twarzy, łącząc się z zimnym deszczem, po czym spadały na mokre źdźbła trawy. Ona i Ron? Niemożliwe stało się możliwe, jednak nie było tak jak w bajce, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Od powrotu do szkoły chłopak robił jej wyrzuty. Nie podobało mu się, że rozmawiała z innymi uczniami- płci męskiej. A dzisiejsza kłótnia nie dotyczyła niczego innego. Krótka wymiana zdań z Nevillem o Zielarstwie doprowadziła do tego, że czarnowłosy zwiał do pokoju, mierzony przez Ronalda wzrokiem godnym mordercy, a Hermiona nasłuchała się wyzwisk, które Rudzielec kierował w jej stronę. Przetrwam to, dopomagała sobie w myślach. Próbowała wmówić sobie, że z czasem Ron uświadomi sobie, że nie widzi poza nim nikogo innego, jednak nawet i te słowa wypowiedziane w jej umyśle, nie brzmiały dla niej przekonywująco. Ron był chorobliwie zazdrosny, co czasami przerażało ją nie na żarty. Wybuchał przy wszystkich. Chciał, aby wszyscy słyszeli jak w jego oczach ją widzi. A gdy następnego dnia przepraszał ją, odbywało się to najczęściej w najciemniejszym zaułku w szkole, do którego nawet niejeden Ślizgom bałby się wejść. Szatynka kochała go. Jednak czy da radę nadal ciągnąć coś, co, każdego dnia sprawia jej coraz więcej bólu. Związek powinien opierać się na wspólnym dążeniu do celu, na pomaganiu sobie, a nie na zadawaniu sobie niepotrzebnego bólu. Żadne kwiaty, prezenty, ani miłe słówka nie zmienią, że ten związek stacza się coraz bardziej w dół.
-Nie- wyszeptała twardo.- Koniec.
Szybko przetarła rękawem kurtki łzy i podniosła głowę w górę. Nie pokaże już nigdy swojej słabości, skończy z tym, co ją rujnuje. Na niebie pojawiła się pierwsza błyskawica, swoim uderzeniem przestraszyła Gryfonkę, która zbliżyła się bardziej do konara drzewa. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak jej decyzja była lekkomyślna. Szybko zebrała się ze swojego miejsca i pobiegła do najbliższego wejścia do szkoły. Gdy otwarła drzwi, zardzewiałe zawiasy zapiszczały głośno. Przeklinała w duchu, że zapomniała o drzwiach, które przysporzyły kłopoty uczniom, którzy wymykali się ze szkoły. Modliła się, aby dzisiejszy patrol nie sprawował Filch. Nie zastanawiając się dłużej, ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego, stawiając długie, lecz ciche kroki. W szkole panowała głucha cisza, którą przerywały spadające kropelki deszczu, które uderzały o dach. Gryfonka czuła się jak nieproszony gość, gdy kroczyła po korytarzach. Nie powinna się tutaj znajdować. O tej porze powinna spać w swoim dormitorium, a rano wstać wypoczęta i gotowa do następnych lekcji. Niezmiernie bała się o to, że ktoś ją złapie. Modliła się, aby jej przygoda nie skończyła się szlabanem, a co za tym idzie odebraniem odznaki. O nie! Za ciężko pracowała na tą odznakę, aby teraz się złapać. Skręciła w jeden z mniej odwiedzanych korytarzy i znikła w ciemnościach. Nie odważyła się podnieść różdżki, aby światło nie przyciągnęło nikogo niechcianego. Postanowiła iść po omacku, z końcem różdżki skierowanym na stopy, gdzie dostosowany, słaby płomień oświetlał jej podłogę. Prawą dłonią dotknęła kamiennej ściany szkoły i palcami przesuwała po niej delikatnie i powoli, aby móc znaleźć, chociaż jeden punkt zaczepienia. Serce biło jej jak szalone. Miała nadzieję, że tylko ona słyszy jego mocne uderzenia. Poczuła, że ściana opada w prawą stronę. Uśmiechnęła się niewyraźnie, wiedząc, że już niewiele brakuje jej do wymarzonego łóżka i spokoju. Nagle usłyszała szelest.
-Nox-wyszeptała szybko, a końcówka jej różdżki zgasła.
Zauważyła nikłe światło na końcu korytarza, które z każdą chwilą stawało się bardziej wyraźne. Dosłyszała również cichy głos, którego nie mogła zinterpretować przez dzielącą odległość. Rozejrzała się dookoła, jednak przez panującą ciemność nie mogła zauważyć miejsca, gdzie mogłaby się schować. Przełknęła nagromadzoną ślinę z wysiłkiem i założyła włosy za uszy. Jej myśli krążyły jak szalone, przeklinając ją za głupotę i za to jak łatwo dała się złapać. Jasny punkcik był już kilkanaście metrów przed nią, gdy postać ponowie się odezwała.
-Oj kochaniutka- westchnął.- Myślisz, że to dziś będzie ten szczęśliwy dzień? Te małe gnojki wycwaniły się i wiedzą jak przed nami uciekać…, ale my, my nie poddajemy się tak szybko, co złociutka? Może w końcu, któryś z uczniów wpadnie w nasze łapska, a wtedy… miejmy nadzieję, że Albus przemyślał już moją propozycję. Oj tak… stare sposoby karania od razu dałyby zadawalające efekty. Chodź kochana…
Zakończył, a na potwierdzenie jego słów Hermiona usłyszała ciche miauknięcie jego kotki. Z jej czoła powoli spłynęła kropelka potu, a jej nogi przykleiły się do podłoża jak zamurowane. Czemu musiała być taka nie rozważna?! A jej nieszczęście przyciągnęło tutaj samego Filch’a. To już po mnie, pomyślała. Cały zapał i optymizm opadł z niej, jakby wylano na nią kubeł zimnej wody. Lampa wraz z osobą, która ją niesie przybliżała się wraz z momentem spotkania. Pani Norris ponownie zamiauczała, tym razem w jej tonie słychać było coś oskarżycielskiego.
-Ktoś tam jest kochana?- Zapytał dozorca i podniósł wyżej lampę.
Hermiona zamknęła oczy, oczekując na słowa, których tak bardzo nie chciała usłyszeć. Jednak nie nadeszły. Poczuła jak ktoś łapie ją w pasie, a później jej plecy uderzają o zimną i twardą ścianę. Otwarła oczy ze zdumienia, a gdy zobaczyła osobę, która uratowała ją przed dozorcą… chciała rzucić w niego jak najszybciej jakąś obelgą. Nawet za to, że ją uratował. Jednak, gdy tylko otworzyła usta, chłopak przycisnął do nich swoją dłoń, a palec drugiej ręki podniósł i dotknął nim usta- pokazując, aby zamilkła. Niechętnie zamknęła usta, jednak jej oczy cały czas spoglądały na niego z nienawiścią. Słyszała ciężkie kroki Filch’a oraz jego monolog prowadzony z panią Norris. Rozejrzała się dookoła zauważając, że chłopak schował ich za jedną ze zbroi, ustawionych po lewej stronie korytarza. Jej oddech powoli zwalniał, jednak nadal czuła, że jej serce łopocze. Spojrzała w jego oczy. Szare tęczówki spoglądały, w każdą ze stron, jednak ewidentnie ją omijały. Czuła, że rośnie w niej gniew. Po co ją ratował, jeśli teraz nawet nie chciał na nią spojrzeć? Blondyn jakby odczytując jej myśli, wbił swój wzrok w jej czekoladowe oczy. Nie mogła odczytać żadnych emocji, jednak widziała jak jego klatka piersiowa unosiła się szybko. Ich ciała były zbyt blisko siebie. Ona, jak i on wiedzieli to dokładnie. Jednak najdziwniejsze było to, że nie przeszkadzało im to. Czuli się, że coś, czego dawno potrzebowali stało przed nimi. Kroki ucichły, a światło z lampy zniknęło w innym korytarzu. Oni jednak nadal stali w pozycji, w której schowali się za zbroją. Gryfonka czuła wzrastającą frustrację, czując wpływ blondyna na sobie.
-Odważni Gryfoni- warknął coś pod nosem, jednak nadal nie przestawał spoglądać w jej oczy.
Szatynka oburzyła się, wymawiając wiele niepochlebnych uwag na temat jego zachowania, jednak dźwięki zostały zahamowane przez jego dłoń, powodując, że z jej ust wydobył się bełkot.
-Chyba cię nie rozumiem-odpowiedział, dobrze się bawiąc.
Jednak ona nie miała zamiaru dłużej czuć się przez niego przytłoczona. Może czasami zachowywała się jak szara myszka, jednak przy tym chłopaku budził się w niej instynkt drapieżcy. Otworzyła szeroko usta i z całej siły wbiła się zębami w dłoń blondyna. Chłopak odskoczył od niej jak porażony, trzymając mocno krwawiącą dłoń.
-Tobie już doprawdy odbiło!- krzyknął.- Wariatka!
Szatynka spojrzała na niego obojętnie i wzruszyła ramionami. Żałowała, że nie widziała dokładnie wyrazu jego twarzy, bo była pewna, że maluje się na niej teraz ból. Uśmiechnęła się ironicznie i już otwierała usta, aby rzucić w niego jakąś obelgą, gdy ponownie usłyszała głos dozorcy.
-Nie przesłyszało ci się kochaniutka… ktoś tu był- ton jego głosu, sprawił, że Hermiona od razu wyobraziła sobie jego uśmiech, który odsłaniał zepsute zęby.
Wzdrygnęła się, a przez jej ciało przeszły dreszcze. Spojrzała na Dracona, który uważnie przyglądał się miejscu, z którego dochodził głos Filch’a.
-Chodź!- krzyknął i złapał ją mocno za rękę.
-Zostaw mnie!-Wrzasnęła, próbując wyrwać się z jego uścisku, jednak chłopak nie miał zamiaru jej puścić.
Przebiegli kilka kroków, gdy zatrzymali się przed pustą ścianą. Blondyn puścił jej rękę, a ona poczuła, że dziwnie brakuje jej ciepła jego ciała. Szybko odgoniła te myśli, kierując swoją uwagę na poczynania chłopaka. Nawet w ciemności zauważyła, że uderza we wybrane kamienie ręką, a one usuwają się pod wpływem jego dotyku. Głos charłaka niósł się po pustym korytarzu, powodując, że Hermiona zaczęła obawiać się, że tym razem nie uda się im wymknąć. Nie liczyło się dla niej, że idzie ze swoim wrogiem, jedyną wartością dla niej była odznaka, której nie chciała stracić. Zza rogu pojawiło się słabe światło jego lampy.
-Malfoy! Cokolwiek robisz pośpiesz się- warknęła na niego, próbując, aby nie usłyszał paniki w jej głosie.
Blondyn wymruczał coś pod nosem. Dziewczynie wydawało się, że była to obelga kierowana w jej stronę i pewnie się nie myliła. Gdy dotknął ostatniego kamienia, który wsunął się w głąb, uruchomił jakiś mechanizm. Usłyszeli szczęk kół zębatych i już po chwili ściana przed nimi usunęła się na bok, otwierając przejście przez mroczny korytarz.
-Nie wejdę tam!-Oznajmiła i założyła ręce na piersi.
-No to zostań tu. Droga wolna. Jednak, gdy będziesz odbywać szlaban, przypomnij sobie w jak łatwy sposób dałaś się złapać. A ja…
-Nie mów, że chciałeś pomóc- parsknęła śmiechem.- Nigdy nikomu nie pomagasz. Jesteś egoistycznym dupkiem, który…
-Oni na pewno tu są!- Wykrzyczał dozorca, śmiejąc się do kotki.- W końcu!
Malfoy wzruszył ramionami i wszedł do korytarza. Machnął różdżką, powodując, że płomień z niej rozjaśnił wnętrze pomieszczenia. Korytarz ciągnął się długo prosto. Wyłożony był kamieniem, który porastał mchem. Z sufitu kapała woda, która zbierała się w zagłębieniach w podłodze. Hermiona ponownie pokręciła głową, przełykając ślinę. Jej umysł podzielił się listę na plusy i minusy, jednak nie potrafiła jej rozważyć, słysząc groźne krzyki dozorcy. Malfoy szedł już powoli do przodu, a ona wpatrywała się w jego kroki. Jego chód hipnotyzował, a sama postawa dawała dużo do przemyśleń. Nie szedł dumnie wypięty, jak zawsze zauważała go na korytarzach, szedł z dziwną lekkością, która przedstawiała go w zupełnie innym świetle. Wyciągnął do góry różdżkę, wprawiając w ruch ponownie mechanizm drzwi, które zaczęły się zamykać. Hermiona spojrzała szybko w stronę światła, które było dosłownie przy niej. Czuła na sobie nienawistne spojrzenie Filcha oraz słyszała ciche syki pani Norris. Ponownie zerknęła w stronę tajemniczego korytarza. Drzwi już prawie się zatrzasnęły, jednak ona zwinnie przecisnęła się przez lukę. Chwilę później usłyszała krzyki mężczyzny, który nie mógł nikogo znaleźć. Stała chwilę spoglądając w zamknięte drzwi. Serce biło jej jak szalone, czuła, że adrenalina rozlała się po całym jej ciele. Obróciła się, a gdy nie zauważyła blondyna, przeraziła się, że trafiła do jakiejś pułapki. Pobiegła prosto, a jej nogi ledwo stawiały kroki, trzęsąc się jak z waty. Odetchnęła z ulgą, gdy przed nią pojawiło się nikłe światło z różdżki. Zrównała się krokiem ze Ślizgonem i spojrzała na jego twarz. Na blade czoło opadały rozwalone włosy, a w jego oczach przez moment skakały iskierki, które szybko zakamuflował obojętnością. Kąciki jego ust wygięły się w ironicznym uśmiechu. Hermiona czuła jak buzuje od niego zadowolenie, pewność siebie oraz triumf. Nienawidziła, gdy czuł się tak pewnie, a ona ledwo mogła skleić myśli do kupy. Dzisiejsze wydarzenie przelatywało jej jak szalone przed oczami, a emocje przeżywała dwa razy mocniej, niż dotychczas. Jej oddech się unormował, a serce wróciło do normalnego bicia, jednak nadal się bała. Denerwowała ją postawa chłopaka, jego zachowanie i… cały on, jednak powstrzymała się od uwag i rozpoczynania kłótni. W końcu była teraz na przegranej pozycji, a on dowodził całą akcją-, co najwyraźniej bardzo mu się podobało. Korytarz nadal ciągnął się prosto, a po bokach nie było żadnych rozwidleń. Gryfonka zaciekawiona tym miejscem rozglądała się na boki, próbując zapamiętać każdy szczegół, aby- jeśli będzie to konieczne- wrócić tą samą drogą.
-Dlaczego nikt jeszcze nie znalazł tego korytarza?- Zapytała, a blondyn westchnął poirytowany.
-Myślisz, że ci powiem?-Parsknął śmiechem.- Powinnaś się cieszyć, że tutaj w ogóle jesteś. Powinienem był zostawić cię, abyś radziła sobie sama.
-Ale nie zostawiłeś…
Spojrzała na niego z zainteresowaniem. Jednak on nie pociągnął dalej ich wymiany zdań, gdyż w oddali pojawił się pomarańczowy punkcik. Dracon zgasił różdżkę i wyciągnął z żelaznego uchwytu w ścianie pochodnie, którą oświetlił schody prowadzące w dół. Skierował się w ich stronę, a gdy nie usłyszał kroków dziewczyny, obejrzał się od niechcenia przez ramię.
-Gdzie prowadzi ten korytarz?-Zadała w końcu pytanie, które męczyło ją, od kiedy znalazła się przed otwartymi drzwiami.
-W bezpieczne miejsce- odpowiedział, a gdy ona zmierzyła go wzrokiem, dodał.- Jeśli nie pasuje możesz się wrócić. To jak?
-Masz mi powiedzieć, gdzie prowadzi ten korytarz?!-warknęła i założyła ręce na piersi.
-Do Pokoju Wspólnego Slythenriu- odpowiedział i uśmiechnął się widząc, jej przerażoną minę.
-Bezpieczne miejsce!-Krzyknęła.- To jest twoim zdaniem bezpieczne miejsce?! To jest zbiorowisko żmij, które tylko czekają na okazję, żeby mnie wyśmiać. Gdzie ty masz rozum?!
-Na swoim miejscu- odpowiedział urażony.- Ze mną tam nic ci nie grozi.
Parsknęła pod nosem, lecz poczuła gdzieś głęboko w sercu, że chłopak mówi prawdę i chociaż nie chciała iść z nim, nie widziała innego rozwiązania. Chłopak odwrócił się i zaczął schodzić po schodach. Gryfonka ruszyła w jego ślady, delikatnie i uważnie kładąc nogi na stopniach. Uważała, żeby się nie poślizgnąć, ani nie potknąć się o wystające z nich kamienie. Schody były strome, a po ich stopniach spływały strużki wody, która spadała w sufitu. Gdy już prawie byli na dole, uwagę dziewczyny przykuły ogromne, czarne drzwi, z których biła wielkość i majestat. Nie uważając na kroki, poślizgnęła się i poleciała do przodu. Blondyn obrócił się, gdy tylko usłyszał jej pisk, a ona wpadła wprost w jego ramiona, które złapały ją zdecydowanie. Hermiona przerażona mocno trzymała go w pasie, nie zwracając uwagi na to, że jest jej wrogiem.  Dopiero jego chrząknięcie odłączyło ją od niego. Granger odskoczyła od chłopaka jak poparzona, zdając sobie sprawę z niezręcznej sytuacji, w której się znalazła. Na jej policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce, które tym razem chłopak zauważył. Uśmiechnął się tylko, powstrzymując się od wrednego komentarza. Hermiona ponownie podążyła za nim, narzekając w myślach na swoją głupotę. Gdy klatka schodowa zakończyła się, stanęli przed drzwiami. Chłopak spojrzał na nią.
-Gdy wejdziemy masz się nie odzywać, ani nawet nie patrzeć na osoby będące w salonie, zrozumiano?- Zapytał, a gdy dziewczyna otworzyła usta, aby zapytać go, czemu, odpowiedział.- Potem, Granger.
Otworzył drzwi wpuszczając ją do środka legowiska węży.


  • wiem, długo mnie nie było, ale nie bijcie. Gdy tylko znajdowałam chwilę, zabierałam się za pisanie. Nie myślałam, a raczej nie chciałam dopuścić do świadomości tego, że ten rok szkolny, będzie dla mnie wyjątkowo trudny. Siedzę 7-9 godzin w szkolę i gdy wracam... zanim poćwiczę, zanim odrobię lekcję i nauczę się na następne mija mi mnóstwo czasu i wieczorami zostaje mi niecała godzina do napisania czegoś. Ale macie moje słowo, że będę wykorzystywała każdy moment na pisanie. W weekendy spędzę więcej czasu nad tym i myślę, że bez problemu będę nadal prowadziła tego bloga. A teraz chce przedstawić wam moją pierwszą miniaturkę na tym blogu. Postanowiłam podzielić ją na dwie części, ponieważ wyszła za długa na jedną notkę, a też nie chciałam, abyście czytali ją, myśląc " Kiedy to wreszcie się skończy?!" Mam nadzieję, że się Wam podobało. Pozostaje mi czekać na wasze opinie w komentarzach :* 

30 komentarzy:

  1. Czekam na drugą część:)
    Pozdrawiam
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów. Najlepszy tekst jaki napisałaś. Matko.. Uwielbiam <3 Wspniałe <3 Dalej, Dalej, Dalej!!!:D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne !!! <333
    Jejuu, rozpływam się :*
    Dziś na krótko :C...
    Pięneee !!! :D
    Warto było czekać na coś tak niezwykłego <33

    Pozdrawiam :)

    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi się podobało! Nie mogę się doczekać kolejnej części :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana Onnawen!
    Przeczytałam tą miniaturkę po szkole. Zaczęłam czytać i od razu tak jakby mnie zaczarowała i wciągnęła. DLACZEGO MUSIAŁAŚ SKOŃCZYĆ NA TAKIM MOMENCIE... WKURZYŁAM SIĘ TROCHĘ.
    Ale poza tym ... nie widziałam żadnego błędu. A dzisiaj miałam taką ochotę coś takiego przeczytać <3 nawet nie coś co się ciągnie, tylko o ...miniaturkę.
    Zachwyciłam się twoimi opisami! Są takie realne i sprawiają, że jest mi bardzo łatwo przenieść się w ten inny, magiczny świat. Może dodała byś muzykę? Bo z nią na pewno wszystko jeszcze bardziej by wyszło tak z ... no wiesz, muzyka wzmacnia odczucia. Oczywiście ta odpowiednia!

    Nie przejmuj się, że nie możesz tak często czegoś dodawać. U mnie będzie tak samo... więc musimy mieć wszystkie wyrozumienie do siebie <3.
    Dziękuje ci za tak piękny tekst, i za te prawdziwe opisy. Dziękuje za coś, co może nie jest kompletnie inne...od wszystkiego, (oryginalne) ale ty to napisałaś to tak inaczej, że ... po prostu sam miodzik.
    Czytałam to z rozkoszą. <3
    I nawet się prawie popłakałam,...ach ostatnio za często mi się to zdarza. No cóż.. nie wiem czy wyrobię się u mnie do piątku, ale zobaczymy.
    BYŁO tak uczuciowo. Nie przedstawiłaś Rona jako kogoś złego, tylko bardziej, że oni do sb nie pasują i tyle. :D

    Pozdrawiam i życzę dużo siły i wytrwałości, motywacji i WENY
    Lora :*
    na-skraju-wolnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z muzyką jest ten problem, że niektórym nie odpowiada. Miałam ją na starym blogu, jednak ciężko było dogodzić wszystkim. Niestety, ci którzy lubią czytać z muzyką muszą sobie włączyć coś na yt. :) Dziękuję bardzo za miłe słowa, które są również i motywacją dla mnie. Umiesz pobudzić mnie do dalszej pracy <3

      Usuń
  6. bardzo dobrze wyszła ci miniaturka, jeśli pierwsza jest tak dobra to strach pomyśleć jakie będą kolejne :) ale.... czekam z niecierpliwością na drugą część, chcę wiedzieć więcej na temat znajomości draco i hermiony... no i mam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, kiedy wrócisz z powrotem do teraźniejszości :) nie karz nam czekać długo na następną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękuję :* Na drugą część mam już zarys fabuły... teraz pozostało już tylko napisać :D

      Usuń
  7. Naprawdę pięknie piszesz :*
    Nie mogę się doczekać nowej część

    OdpowiedzUsuń
  8. Ave!
    Skomentuję później, a teraz pragnę Cię nominować do LBA! Chociaż nie wiem, czy się w to bawisz po ostatnich trzech nominacjach x.x
    ~ Potterhead.
    http://people-sometimes-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację :) Na pewno odpowiem na pytania, które dołączę do poprzedniej notki :)

      Usuń
  9. Nie ocenię miniaturki, nawet nie przeczytam... poczekam aż będzie całość! :D
    Tymczasem zapraszam na nowy rozdział :) http://draco-and-diana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super się zaczyna :) Nie mogę się doczekać następnej części :)) Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ave!
    Obiecałam, że wpadnę w najbliższym czasie, czyż nie? No to wpadam. Postanowiłam przeznaczyć jednak osobny komentarz na ten komentarz (lel, dziwna składnia), żeby już nie spamić pod nominacją.
    Jest weekend, a ja siedzę w łóżku z piekielnym bólem gardła, więc w sumie ,,dlaczego nie''. Mogę pisać jednak nieco chaotycznie - stan podgorączkowy, jak go nazywam.

    Nie komentowałam rozdziałów, ale wiedz, iż są przeczytane. Wszystkie. O tej miniaturce dowiedziałam się z jakiejś grupy na facebook'u i chyba Cię tam odnalazłam. A tak wracając do rzeczy, to zaznaczam Ciebie na liście kolejnych, świetnych pisarzy. Jesteś... Ach, wprost fenomenalna. Te opisy mnie zabijają, są takie piękne, prawdziwe, naturalne i szczegółowe... Po prostu ,,awww". W całej tej notce nie zauważyłam ani jednego błędu - zazdroszczę.

    Ech, a tak bardziej poruszając temat miniaturki - wybitna. Nie cierpię Rona, co ty już bardzo dobrze wiesz po tym, co sama wypisuję u siebie. Jest potwornym idiotą, pajacem, palantem, kretynem, bęcwałem i w ogóle >.< Za to Draco to zupełnie inna historia. Jezu, czemu ja lecę na niegrzecznych chłopców? Zaczęłam piszczeć (a raczej chciałam, biorąc pod uwagę moje gardło) gdy ją zaciągnął za tą zbroję. I jeszcze ta wyprawa do Pokoju Wspólnego Slytherinu. O-Bo-Że!

    Weny, podrawiam i tak dalej.
    ~ Potterhead.

    PS: Rozdział 5 już się ukazał :)
    http://people-sometimes-change.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję kochana <3 Zdrowiej mi tu szybko! Obiecuję, że dziś przeczytam... miałam zabiegany tydzień i dopiero dziś mogę sobie na spokojnie przysiąść. :)

      Usuń
  12. Genialne! Czekam na kolejną notkę i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Pff... Wcale mi się nie podobało! I wcale nie próbuję siebie pocieszyć, że nie potrafię tak pisać, bo to nieprawda!
    ...
    Dobra, a tak na serio:
    -miniaturka całkiem, całkiem aczkolwiek pomysł nie jest za bardzo oryginalny (chociaż wejście do Pokoju Ślizgonów? Będzie ciekawie)
    -kiedy będzie rozdział?! (oczywiście bez presji, bo mają być dobre rozdziały, a nie słabe i krótkie odstępy między nimi)
    -wcześniej skończysz miniaturkę czy wstawisz rozdział?
    Pozdrawiam i życzę weny oraz duuużo wolnego czasu,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam napisaną już część rozdziału, ale jak na razie zajmuję się drugą częścią miniaturki. :) Miniaturka będzie wcześniej :). Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  14. Bardzo sympatyczny tekst :) Świetnie mi się go czytało i naprawdę się wciągnęłam. Zaintrygowałaś mnie i to bardzo, a to jest to, co lubię najbardziej :D Już się nie mogę doczekać drugiej części :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest nowy rozdział! :) draco-and-diana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. I'm truly enjoying the design and layout of your website.
    It's a very easy on the eyes which makes it much more pleasant for me to come here and visit
    more often. Did you hire out a developer to create your theme?
    Fantastic work!

    my website :: cheap uk hosting

    OdpowiedzUsuń
  17. Miniaturka u mnie. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O jezu, czego dopiero teraz wpadłam na twojwgo bloga? Genialnie, genialnie, pięknie napisane, dopracowane do ostatniej kropeczki, bardzo interesujące, oryginalne i przede wszystkim pochłonęło mnie w całości, lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział, cudowny blog jesteś cudowną pisarką
    Tak jak moja poprzedniczka dopiero trafił am na twojego bloga niedawno.
    Po prostu cudo.
    Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak to możliwe ze dzięki tym bogom o HP poczuł am to coś. Dzięki temu zakochał am się w tych książkach filmach i blogach. To zdecydowanie moje klimaty lecz bardziej podoba mi się pomysł bycia Hermiony z draco malfoyem niż z rudzielcem.
    Zaprasza na mojego bloga. To jest dopiero początek lecz i tak prosiła bym o jakiś komentarz na ten temat pozdrawia i dużo weny
    my-dual-personality.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń