niedziela, 29 czerwca 2014

— 8. Everytime I look at you.. I know what I want.



Hermionę obudziły promienie słońca, które przedostały się przez zasłony. Grzeją ją delikatnie w twarz, powodując, że nie może ponownie zapaść w błogi sen. Szybko wczołguje się pod kołdrę, mając jeszcze nadzieję na chwilę snu, lecz tym razem przeszkadza jej w tym budzik. Zatykanie uszu poduszką nic nie pomogło. Gryfonka uderza ze złością w jego górną część dłonią, narzekając pod nosem. Szybko wciska się w czarną sukienkę, a na nią zarzuca szatę. Przeczesuje szybko włosy i wybiega z pomieszczania. Przez salon przechodzi szybkim marszem, nie widząc w nim żadnej żywej duszy. Na wspomnienie wczorajszych wydarzeń uśmiech wykwita na jej twarzy. Z dnia na dzień coraz bardziej ją zaskakuje, zadziwia…Ciekawi swoją tajemniczą osobą. Dziewczyna chce posmakować słodycz jego charakteru. Poznać każdą cząstkę jego duszy. Pomóc udzielać rad w każdej sprawie. Nawet nie wie, kiedy blondyn stał się dla niej kimś więcej niż kolegą. Nie boi się przy nim zrobić głupoty, śmiać się niepohamowanie, powiedzieć wszystko co jej ślina przyniesie na język. Czuje się przy nim bezpiecznie. Coraz częściej porównuje go z Harry'm. Jej przyjaciel również zmienił się po wojnie. Boli ją to, że tak łatwo uwierzył Ron'owi, chociaż bardzo dobrze wiedział, że podczas napadów złości chłopak mówi historie wyssane z palca. Kręci energicznie głową, próbując odgonić myśli. Popycha drzwi wielkiej sali i wchodzi do niej. Zauważa tylko kilku uczniów, którzy z niewyraźnym wzrokiem dłubią widelcem w talerzu. Szatynka siada przy swoim stole i nalewa do kufla trochę soku pomarańczowego. Nagle obok niej siada dwóch chłopaków; obydwoje uśmiechnięci od ucha do ucha, mimo że na ich obliczach przemykał cień zmęczenia.
- Na Merilna...Co wy robicie o tak wczesnej porze w Wielkiej Sali - śmieje się pod nosem.
- Mionka…Wszystko tłumaczy jedno słowo…
- Quidditch. - Dopowiada Ron i chwyta za skrzydełko kurczaka, aby za chwilę wgryźć się w nie z niemałą pasją. Hermiona przewraca oczami i ponownie upija kilka łyków napoju.
- Zarezerwowaliśmy na dziś boisko. Termin był tylko rano, więc musimy to jakoś przetrwać, ale czego się nie robi dla pucharu, co? – mówi Harry, nakładając jajko z bekonem na talerz.
- W tym roku będziemy niezniszczalni. Nawet Slytherin będzie się bał wyjść ze swojej szatni, żeby z nami grać. – mówi Ron pewny siebie.
- Będę was wspierała w tym przekonaniu - odpowiada szatynka, powstrzymując się od chichotu.
- No oczywiście, że tak. – mówi Harry - Może przyjdziesz dziś na trening? Popatrzysz na prawdziwych graczy. – puszcza oko do Rona, który wyprostował się dumnie.
- Pewnie. – odpowiada - Tylko Ron będziesz musiał się śpieszyć, bo później idziemy na lekcje z pierwszakami.
- Prawie zapomniałem! - podnosi głos - Co ja bym bez ciebie zrobił!
Hermiona lekko rumieni się na policzkach, uśmiecha się do chłopaka.
-Czytałeś materiały?

* * *
Draco przeciąga się i po chwili wstaje ze swojego łóżka. Niedbale przeczesuje dłonią włosy i spogląda do lustra. Uśmiecha się, gdy nie widzi pod swoimi oczami wielkich worów. Kolejna spokojna noc bez jego ani jej koszmarów. Ubiera na siebie czarne spodnie, białą koszulę, a na nią szary sweter bez rękawów. Zawiązuję na szyi zielony krawat i już jest gotowy. Na koniec tylko spryskuje się perfumami, które rozchodzą się po całej sypialni i wychodzi z niej. Od razu jego wzrok zatrzymuje się na drzwiach, prowadzących do pokoju Hermiony. Co ta jedna osoba mogła z nim zrobić? Niby nic...A jednak on czuje swoją wewnętrzną zmianę. Sam nie wie, czy cieszyć się, że w jego życiu zagościła taka dziewczyna. W zakamarkach swojej pamięci widzi matkę, która czekała, aż w końcu się odmieni. Wspierała go nawet świadoma, że bawi się uczuciami innych.
Pochodzi szybko do barku i nalewa sobie ognistej. Pociąga ze szklanki duży łyk i odstawia ją na stolik. Jeszcze raz zerka na drzwi, a jakaś niewidzialna moc ciągnie go w ich stronę. Podnosi rękę i puka do nich. Tłumaczy sobie swoje zachowanie czystą ciekawością, chęcią dokuczenia jej, czy obrażenia. Jednak to tylko złudzenie. Po prostu chce sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Stoi jeszcze parę chwil, lecz nadal nie słyszy odpowiedzi, cisza. Zaczyna się denerwować i martwić. Naciska na klamkę, która bez problemu ustępuje. Wchodzi niepewnym krokiem do środka, nie znajdując tam Gryfonki. Patrzy na zegarek i zauważa, że śniadanie trawa już od dobrych dziesięciu minut. Długimi susami pokonuje hol, by wrócić się do pokoju po torbę oraz książkę, którą wczoraj „pożyczył” od swojej współlokatorki. Odkłada ją na biurko na stos innych, uśmiechając się z satysfakcją, że zdążył wczoraj znaleźć to, co chciał. Teraz musi tylko oddać ją tak, aby dziewczyna tego nie zauważyła.
- Szczęście się mnie trzyma - śmieje się cicho, wypijając resztki bursztynowego napoju. Wychodzi z dormitorium i pustymi korytarzami szkoły idzie w stronę Wielkiej Sali. Otwiera drzwi, a wszystkie pary oczu spoglądają na niego. Nic sobie z tego nie robiąc, szuka tych, na których widoku najbardziej mu zależy. Spogląda na niego ukradkiem, podczas rozmowy z Potter'em i Weasley'em. Uśmiecha się delikatnie i siada przy stole Slytherinu. Po chwili dosiada się do niego Zabini, radując się jak szaleniec.
- Nic nie mów... - warczy do niego na powitanie.
- Stary! I tak powiem! - podnosi głos - Wpadłeś po uszy…
- Zabini, proszę… Zamknij się!
- Ale taka prawda - odpowiada i nakłada na swój talerz sporą ilość jajecznicy - No cóż... Muszę przyznać, że chyba ci się radar wyostrzył. W końcu jakiś dobry wybór. Granger jest niczego sobie. Ładna, mądra i słodka. – szturchnął Dracona konspiracyjnie.
- Diable... Czy ty coś brałeś? - pyta, a przyjaciel przewraca oczami.
- Nic, a nic - szczerzy się beztrosko - To co mamy jakiś plan na nią?
- Blaise! Jaki plan?! Na jaką ją?! Kompletnie ci odbiło!
- Plan na zdobycie Hermiony Granger głupku - syczy mu do ucha, lecz po chwili ponownie kąciki ust Blaise’go uniosły się - A to niby ty jesteś ten mądrzejszy...
- Nie będzie żadnego planu...- opowiada zmęczonym głosem.
- Jak to? To już nic na niej nie zależy? – dziwi się - A myślałem, że zabawię się w kupidyna.
- Nadal zastanawiam się czy czegoś nie brałeś - kręci głową z dezaprobatą - Z każdą chwilą przekonujesz mnie, że miałem rację.
- Już ci mówiłem przyjacielu, że nie. A ty jak zwykle mnie nie słuchasz - mówi - No ale jeśli ty nie bierzesz się za słodką Gryfoneczkę to z chęcią ja to zrobię.
Diabeł spogląda w stronę Hermiony, która tłumaczy coś Ronaldowi, upijając kilka łyków soku. Zabini uśmiecha się podstępnie, a Draco zaciska pod stołem swoje dłonie w pięści. W myślach próbuje się uspokoić, jednak wie, że jeszcze jedno słowo przyjaciela, a on wybuchnie i nikt nie powstrzyma go, żeby dołożyć koledze.
- Nie przeszkadza ci to, że ona jest Gryfonką, przyjaciółką Potter'a... No i…
- Szlamą- dopowiada za niego - Nic, a nic. Wojna się skończyła. Nie muszę żyć według zasad mojej rodziny. Nie przeszkadza mi to. A dodatkowo Hermiona wydaje się być miłą dziewczyną, więc ty powinieneś się liczyć ze słowami.
Twarz blondyna przybiera czerwony odcień w okolicach policzków, lecz usiłuje, by jego twarz wyglądała neutralnie. Czuje, że jego paznokcie powoli wbijają się w jego skórę i jeszcze chwila, a z ran zacznie lać się krew.
- Co.. Przecież ja… - jąka się.
- Już się nie tłumacz – kończy Zabini.
Dwaj uczniowie spoglądają na szatynkę. Właśnie żegna się z przyjaciółmi i rusza do wyjścia. Zabini klepie w plecy Dracona, wypija ostatni łyk soku i raduje się od ucha do ucha.
- Życz mi szczęścia – mówi - Aaa i w sobotę u ciebie! Przyniosę co nieco.
Już po chwili wybiega za Gryfonką, zostawiając zdenerwowanego blondyna w sali. W środku aż kipi ze złości. Jak on mógł! Przecież to moja Hemiona! Moja! Nie. Nie jest moja, a Zabini o tym wie... I teraz chce poderwać mu dziewczynę, na której na prawdę zaczyna mu zależeć, rozmyśla Draco. Chłopak czuje, że ona sprawia, że chce być dobry. Każda jego cząstka woła, aby ją zobaczyć, aby ją spotkać. A jak będzie z jego przyjacielem, to każdego dnia będzie musiał oglądać, jak pozwolił jej odejść. Hermiona. Pierwsza dziewczyna, która pokazała mu, że ważniejsze jest wnętrze człowieka, a nie wygląd, pieniądze czy pochodzenie. Docenia w nim zmianę. Kręci głową. Musi w końcu wyrwać się z krainy marzeń i zacząć działać, bo najlepsze zgarną mu sprzed nosa i to właściwie za jego zgodą. Zakłada torbę i wybiega z sali w ślady za parą. Za nią...Tą, która dała mu drugą szansę.
* * *
Zabini wypadł z sali i rozgląda się na boki. Zauważa burzę brązowych loków, które znikają właśnie za jedną z kolumn. Podbiega szybko w jej stronę, łapie za łokieć i obraca ją do siebie, jednak zbyt mocno. Książki, które trzymała w dłoniach wypadają jej z rąk i lądują na podłodze oraz na nogach Ślizgona, który wydobywa z siebie zgłuszony jęk bólu.
- Ojej... Nic się nie stało? Ja przepraszam… - zaczyna szatynka.
- Nie, to ja przepraszam. - Kuca i zbiera księgi z podłogi - Proszę. Miło cię znowu widzieć. Na zajęciach niestety nam przerwano. - Gryfonka uśmiecha się słabo i zakłada nieśmiało kosmyk włosów za ucho. - Gdzie się wybierasz? – zagaił Ślizgon.
- Myślałam na biblioteką, muszę się przygotować do prowadzenia lekcji...Wiesz, szlaban. A potem idę na trening pooglądać chłopaków.
- Draco coś tam wspomniał – mówi - Jednak muszę cię na chwilę wyrwać na błonia. Przesiadywanie w taką pogodę w bibliotece powinno być zabronione! - Szatynka spogląda przez okno na niebo, które jest w prześlicznym odcieniu błękitu. Nie ma na nim ani jednej chmurki, a słońce widnieje na jego środku i ogrzewa swoimi pierwszymi tchnieniami okolicę.
- Rzeczywiście. Piękna pogoda – odzywa się gryfonka.
- Co powiesz na spacer?- pyta po chwili milczenia chłopak.
- Yyy... Ja, ja sama nie wiem - odpowiada trochę zaskoczona.
- Nie gryzę. - mówi i ofiaruje jej swoje ramię, zachęcając Hermionę - Bardziej bałbym się smoczków. -Dziewczyna chichocze pod nosem i łapie za jego ramię, przyjmując ofertę spaceru. Powoli kierują się w stronę wyjścia, nie zauważając blondyna, który uważnie przygląda się ich każdemu ruchowi. Na jego twarzy widnieje grymas niezadowolenia, a swoje dłonie ponownie zaciska w pięści, którymi po chwili uderza w ścianę.
Para uczniów spaceruje po zielonej trawie przy jeziorze. Wciąga do płuc słodki zapach, zwiastujący końcówkę lata. Delektują się delikatnymi powiewami wiatru, który owiewa ich twarze i chłodzi w ten upalny poranek. Słyszą śpiewy ptaków, które jeszcze nie postanowiły zostawić swoich gniazd i uciec do ciepłych krajów. Rozmawiają ze sobą bez rzadnych przeszkód, jakby znali się do lat. Zachowują się jak rodzeństwo. Dogryzają sobie i często wybuchają niepohamowanym śmiechem, który za każdym razem kończy się dla Hermiony czkawką. Po przechadzce siadają pod drzewem. Wielki dąb daje dużo cienia, pod którym chowają się przed gorącymi promieniami.
- Dziękuję ci za miły spacer - mówi szatynka.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiada i uśmiecha się do niej szczerze – Mam do ciebie pytanie.
- Tak? - spogląda na chłopaka, oczekując.
- Mojemu koledze podoba się dziewczyna i on nie wie jak zwrócić na jej uwagę na siebie – przerywa, spoglądając na wyraz jej twarzy.
- Znam ich? – pyta. Brunet kiwa głową, lecz nic nie odpowiada. - Każda osoba jest inna. Nie ma reguły, która jest dobra. To on musi czuć co i jak powiedzieć. Powiedz kto to...Może jakoś pomogę. - Nagle słyszą jakiś szmer i zza krzaków wychodzi dobrze znany obojgu blondyn.
- Wam przypadkiem nie za dobrze? - pyta z wyrzutem, spoglądając na obojga.
- Draco...Jak miło, że do nas dołączyłeś - odpowiada ironicznie Diabeł. Miona mierzy go wzrokiem, a po chwili spogląda na niespodziewanego gościa i przesuwa się, aby mógł się dosiąść.
- Dziękuję - uśmiecha się do niej uprzejmie. - Szkoda, że inni nie umieją się zachować.
- A może umieją, lecz za to inni nie potrafią wykorzystać danej im okazji, a ci drudzy chcą pomóc - warczy brunet.
- Pomóc?! Chyba odebrać tę okazję! – podnosi głos Malfoy.
- HA! Przyznałeś się, że jednak nie jest tak jak mówiłeś! - Diabeł szczerzy się triumfalnie.
- Możecie mi powiedzieć o co tutaj chodzi? - denerwuje się Hermiona. Zerka raz na jednego, raz na drugiego.
- O nic - odpowiada Draco - Diabeł i jego myśli...Tego nigdy nie zrozumiesz.
- Wypraszam sobie!- przerywa mu. - To ty wtrąciłeś się w PRYWATNĄ rozmowę. – ciśnienie krwi Zabini’ego podniosło się.
-Ej! Chłopcy spokojnie - przerywa im i kładzie ręce na ich ramionach, by ukoić sytuację - Może ja pójdę i porozmawiacie sobie na spokojnie?
- Nie! - krzyczą obydwoje równocześnie.
- Jesteście już dorośli, a zachowujecie się jak dzieci – gani ich.
- Może – ucina krótko brunet. Hermiona mierzy ich wzrokiem, a od kolejnej wymiany zdań między chłopakami ratuje ją bicie dzwona, który oznacza rozpoczęcie się lekcji. Wstaje z ziemi i żegna się z chłopakami, zostawiając ich samych, aby mogli wytłumaczyć sobie swój wymyślony spór. Zabini spogląda na swojego przyjaciela.
- Wiedziałem, że pójdziesz za nami - uśmiecha się prowokująco do niego. - Powtórzę... wpadłeś po uszy. -  Zaczyna się śmiać, a po chwili również na Draco przechodzi dobry humor bruneta.
- Zabije cię, jeśli znowu odwalisz taki numer- ostrzega go, po czym ramię w ramię wracają do szkoły.

* * *

Szatynka idzie ciemnymi korytarzami szkoły, które oświetlają tylko słabo żarzące się pochodnie, przywieszone do ścian. Osoby z obrazów wesoło gawędzą ze sobą o nowościach. Czasami niektórzy uśmiechają się do Gryfonki i życzą jej miłego dnia. Gdy w końcu podchodzi do drzwi sali lekcyjnych zauważa, że pierwszoroczni czekają już na otwarcie wejścia. Jedyną osobą, która nie rozmawia zawzięcie o lekcji i nowych zaklęciach , jest Ron. Rudzielec wyróżnia się wzrostem i swoją naburmuszoną postawą. Usta ma wygięte w grymasie, ręce założone na piersi, a twarz całą czerwoną ze złości. Gdy dziewczyna podchodzi do niego prycha pod nosem i odwraca się do niej bokiem. Spogląda prosto na ścianę ignorując jej osobę. Hermiona podchodzi do niego i również spogląda w ścianę.
-Nie widzę tu nic ciekawego- stwierdza z uśmiechem.- Wytłumaczysz mi swoje zachowanie?
Próbuje rozluźnić sytuację, lecz chłopak robi się jeszcze bardziej czerwony.
-Pomyśl Hermiono- rzuca od niechcenia i odchodzi od niej na kilka kroków.
Gryfonka opiera się o ścianę, obserwując jak Ron siada na parapecie, spoglądając na wszystko oprócz na nią. Przez krótką chwilę dziewczyna zastanawia się, o co może chodzić przyjacielowi i olśniewa ją. Powoli podchodzi do niego i spogląda na jego twarz. Jej spojrzenie nawołuje chłopaka, aby i on spojrzał w jej oczy. Po chwili to robi, lecz Szatynka zauważa w nich iskierki złości.
-Chodzi o trening?- dopytuje się.
Gdy twarz chłopaka odwraca się od niej, wie, że trafiła w sedno.
- Ja przepraszam… Zapomniałam. Ale obiecuję, że na następny przyjdę!
Gryfon śmieje się ironicznie.
-Nie wierzę ci Hermiono. Znalazłaś sobie nowych znajomych, to zostawiłaś starych.
-Ron… Chwila! Co?! Jakich nowych znajomych? O czym ty mówisz?
-Colin cię widział. Siedziałaś sobie nad jeziorem z Zabinim i Malfoyem. Myślałaś, że się nie dowiemy?
-Tak byłam z nimi nad jeziorem. Ale to nie znaczy, że o was zapominam.
-Właśnie dziś to pokazałaś!
-Przecież to tylko jeden trening!- podnosi głos.
Ron kręci głową z niedowierzaniem. Jednak nic nie odpowiada, bo drzwi sali się otwierają. Nauczycielka wychodzi i prosi uczniów, aby zajęli swoje miejsca. Spogląda na Gryfonów i macha do nich ręką, aby przyszli. Hermiona delikatnie uśmiecha się, gdy nauczycielka zaczyna opowiadać o swoich lekcjach. Gdy dochodzi do nich Malfoy, przerywa historię ze swojej innej szkoły i zaczyna;
-Jak jesteśmy już wszyscy to możemy przejść do rzeczy.
Spogląda w stronę Hermiony.
-Postanowiłam, że to ty dziś poprowadzisz lekcję-uśmiecha się.- Miałam dla ciebie notatki, lecz postanowiłam dać ci swobodę wyboru tematu. Macie wspólnie wybrać coś co zainteresuje naszych małych czarodziei, którzy na pewno zdadzą mi relację z prowadzonych zajęć.
-Ale…Czy to jest zgodne z regulaminem?- pyta Gryfonka.
-Nie, ale rozmawiałam z profesor Mcgonagall i zgodziła się na taki układ. Oczywiście z jasnych powodów, to jest szlaban. Co byście z tego mieli, gdybym dała wam zadania do poprawiania? Zupełnie nic. Jedynie życzylibyście mi źle po kątach. Nawet nie próbujcie zaprzeczyć, nikt nie lubi poprawiać zadań.
Blondynka chichocze pod nosem, widząc wyrazy min uczniów.
-Pan Malfoy i Pan Weasley będą ci pomagali Hermiono. Na kolejnych zajęciach będziemy wymieniać rolę nauczyciela.
Ponownie chichocze, lecz próbuje to zatuszować chowając usta dłonią.
-Zostawiam was i lecę załatwić ważne sprawy dla Hogwartu.
-Ale pani profesor… Ja nie wiem czy sobie poradzę- zaczyna Hermiona.- Ja nie wiem…
-Na pewno dasz sobie radę- uśmiecha się do niej i klepie ją w ramię.- Jest was trójka, musicie się w końcu nauczyć współpracować.
Gdy oddala się, dzwoni dzwonek, więc trójka uczniów wchodzi do sali. Wszystkie oczy spoglądają, na każdy ich krok. Hermiona staje na środku sali. Wsłuchuje się w głuchą ciszę, którą po chwili przerywa zatrzaśnięcie się drzwi przez poryw silnego wiatru. Ron szybko podchodzi do okna i zamyka je na zasuwkę. Hermiona przenosi wzrok z rudzielca ponownie na klasę. Każde dziecko patrzy na nią wyczekująco, przez co na jej policzkach pojawiają się dwa wielkie rumieńce. Chce uciec, lecz nie potrafi się ruszyć. Cały ten stres sprawił, że nie może nawet ruszyć palcem. Zdobywa się na otwarcie ust, lecz żaden dźwięk z nich nie wylatuje. Przez sale przechodzą ciche pomruki i chichoty. Hermiona czuje, że dłużej nie wytrzyma, gdy chce już wziąć nogi za pas, ktoś łapie ją za ramiona. Jego błękitne oczy spoglądają wprost w jej.
-Dajesz, kobieto-szepcze jej do ucha i odchodzi, odprowadzony wrogim spojrzeniem Ronalda.
Szatynka uśmiecha się delikatnie i wciąga do płuc trochę świeżego powietrza.
-Dzień dobry-zaczyna łamiącym się głosem.- Wraz z moimi kolegami trochę narozrabialiśmy, przez co dziś będziemy prowadzić lekcję w ramach szlabanu.
W sali rozbrzmiewają się głośniejsze śmiechy, a Gryfonka rozluźnia się, gdy słyszy głos Dracona, który chwali ją za początek.
-Jako, że nie mam pomysłu na zaklęcie, które możemy dziś przećwiczyć, to zdam się na moich kolegów, którzy na pewno wybiorą coś ciekawego, co dziś przerobimy.
Spogląda na chłopaków, mierząc ich wzorkiem wypełnionym prośbą o pomoc. Obydwoje wyglądają jakby przed chwilą siłą zostali ściągnięci z łóżka. Wpatrują się w szatynkę z niewyraźnym wyrazem twarzy. Nie byli przygotowani, że to na nich spadnie odpowiedzialność za zadowolenie uczniów. Pierwszoklasiści pomimo, że są młodzi i niedoświadczeni, potrafią być naprawdę uciążliwi i wymagający.
-Może zaklęcie Patronusa?- proponuje rudzielec.
Draco spogląda na niego i prycha pod nosem. Stuka się palcem w czoło, pokazując mu jego głupotę. Wiedział, że Wieprzlej nie często przejawia chęć do nauki i że nie grzeszy mądrością, lecz jego wypowiedź wybiła blondyna z rytmu.
-Patronusa? W pierwszej klasie?- pyta ironicznie.
-A czemu by nie?
-To może pochwal się Weasley co ty umiałeś w pierwszej klasie? Hmm… Co? Język ci ucięli?- śmieje się pod nosem.- Pakowałeś się tylko w kłopoty, z których wyciągał cię zawsze Potter albo Granger. Nie chce przypominać jak nawet Wingardium Leviosa nie potrafiłeś wyczarować.
Przerywa przez chwilę, napawając się tym jak Ron robi jest jeszcze bardziej czerwony. Odwraca się do dzieci i kontynuuje.
-Sam Salazar Slytherin, czy Godryk Gryffindor nie potrafił wyczarować prawidłowo Patronusa , gdy miał tyle lat co wy. A nazywają ich potężnymi czarodziejami. Zaklęcie to wymaga doświadczenia oraz dużej wiedzy i koncentracji.
-To już wiadomo czemu nie umiesz go wyczarować.
Blondyn prycha pod nosem, wciąga do płuc kilka porządnych wdechów, aby uspokoić swoje myśli. Po chwili wyciąga różdżkę z kieszeni.
-Nie umiem?- pyta i podnosi jedną brew do góry.- To spójrz.
Zamyka oczy, podnosi magiczny patyk, a ze swojego umysłu próbuje wygrzebać najszczęśliwsze momenty w swoim marnym życiu. Już po chwili do jego nosa dolatuje zapach świeżo skoszonej trawy ze swojego ogrodu, w którym przebywał większość swojego dzieciństwa, pomagając matce przy roślinach. Widzi jej obraz, kiedy podlewa róże, dotyka ich płatków i śpiewa im piosenkę, którą on tak bardzo uwielbiał. Dodawała mu zawsze nadziei, że tak samo jak te róże będzie silny. W jego uszach rozbrzmiewa głos matki. Pełen miłości, ciepła…To ten głos sprawiał, że chciał  być lepszy. Jednak, nie udało się jej mu pomóc. Nie dała rady przeciwstawić się mężowi, śmierciożercom i Czarnemu Panu. On… Podporządkował się ojcu, a ona wypłakiwała się przez nich tyle razy, że aż serce się ściska, gdy Draco sobie o tym przypomina. Sceneria z ogrodu znika, teraz przechodzi przez wielkie drzwi w Hogwarcie, gotowy rozpocząć swoje nauczanie. Spogląda zafascynowany na sufit oraz na nią. Od początku wiedział, że Hermiona Granger nie będzie cichą myszką, że zrobi coś dla świata. Wtedy miał nadzieję, że on będzie u jej boku ze wsparciem, lecz gdy ojciec dowiedział się jakiego jest pochodzenia, zakazał mu jakikolwiek kontaktów z nią. Więc skrywał uczucia pod warstwą zimnego i nieczułego arystokraty, dla którego głównym celem było wyśmiewanie jej. Aż do teraz… Obraz ponownie się zmienia. Zauważa jej roześmianą twarz. Włosy, które sterczą we wszystkie strony, rozwiewane przez podmuchy ciepłego wiatru. Jej śmiech jest zaraźliwy, a oczy spoglądają na niego z taką dobrocią, czułością i zaufaniem, jak nigdy dotąd. Jakąś jego cząstka skacze z radości, że wysiłki jego matki nie poszły na marne, że wreszcie okazał swoje emocje. Jednak on nadal ze sobą walczy, aby nikt nie dowiedział się , że jest kruchy jak skała, która po kilku uderzeniach runie. Rozsypie się przez wspomnienia, tęsknotę i przez ból, którego doświadczał od małego. Uczył się z nim żyć, ale jak długo można? Nagle z końca różdżki wylatuje biała mgiełka. Czuje jak zaklęcie przepływa przez jego ciało, wyciągając z niego wspomnienia. Skupia się na tych najszczęśliwszych i wreszcie udaje mu się. Mgła przeistacza się w wielkiego smoka, który zaczyna szaleć po klasie. Skacze na ławki, chodzi po ścianach i rozbawia dzieciaki, które wpatrują się w niego z wielkim zaciekawieniem. Klaszczą, wiwatują, podziwiając stworzenie. W ich główkach każdy chce, aby ich Patronus wyglądał dokładnie tak samo jak ten.  Próbują go dotknąć, złapać, jednak smok zawsze im ucieka. Zwierzę nagle zatrzymuje się prosto przed Gryfonką, spogląda głęboko w jej czekoladowe oczy. Po chwili przekręca łebek w bok i powoli, niepewnym krokiem podchodzi do dziewczyny. Szatynka patrzy z nadzieją i zdenerwowaniem na Draona, lecz ten jest tak zapatrzony w bestię i skoncentrowany na zaklęciu, że nie próbuje go przerwać. Ron natomiast skacze nerwowo z nogi na nogę, a jego twarz przybiera kolor buraka. Był święcie przekonany, że temu śmierciożercy się nie uda. A teraz? Co to ma być?! Jakiś tani podryw na smoka?!
-Draco, zrób z nim coś- mówi szatynka.
Blondyn, jakby pod wpływem jej głosu, budzi się z transu i spogląda w jej stronę. Widzi swojego Patronusa, którego od dziewczyny dzielą już tylko dwa małe kroczki. Uśmiecha się delikatnie.
-Nic ci nie zrobi- dodaje jej otuchy.
Na potwierdzenie jego słów, smok wtula swój łebek w jej ramię, a ogon zaplata między jej nogami. Hermiona, gdy czuje na swojej skórze delikatną mgiełkę, zamyka oczy.
-Otwórz - słyszy rozbawiony głos blondyna- Nic ci nie zrobi.
Szatynka uchyla powieki i wpatruje się w smoka, który patrzy na nią niepewnym spojrzeniem. Ponownie wtula się w jej ramię, a Gryfonka chichocze, gdy jego oddech łaskocze ją po szyi. Wyciąga rękę i dotyka jego pyszczka. Po jej palcach przebiegają dreszcze, gdy mgła łaskocze jej opuszki.
-Koniec tego dobrego, stary- śmieje się blondyn i jednym obrotem różdżki powoduje, że smok znika.
W sali rozbrzmiewają brawa. Dzieciaki podbiegają do blondyna prosząc, aby i ich nauczył tego zaklęcia. Draco spogląda na Hermionę, jednak ta tylko wzrusza ramionami i chichocze radośnie.
-Może na początku coś łatwiejszego?- pyta.- Spróbujemy z zaklęciem Lumos?



* * *


Zmęczona Gryfonka rzuca swoją torbę na łóżko. Wzdycha pod nosem, mamrocząc obelgi w stronę szkoły. Jest tak wykończona, że najchętniej poszła by spać i przespała kolejne dni. Jednak , gdy rzuca się na łóżko, zauważa na nim koperty, które jeszcze dziś wraz z Draconem muszą skończyć i odesłać do dyrektorki. Leży jeszcze przez chwilę, wciągając przepiękny zapach jaśminu, którym pachnie jej kołdra i w końcu wstaje. Z szuflady wyciąga swoje najlepsze pióro oraz ozdobny atrament – specjalny na takie zadania. Do ręki zabiera również papeterię i mocnym kopniakiem otwiera drzwi jej pokoju, aby móc wejść do salonu. W pomieszczeniu panuje półmrok , dlatego gdy tylko Szatynka kładzie rzeczy na stoliczku, zapala jednym skinieniem różdżki świece i później powoduje, że w kominku wybuchają jasne płomienie, które sprawiają , że w salonie robi się przyjemnie ciepło. Przez chwilę przytrzymuje swoje dłonie przy ogniu, aby stały się cieplejsze oraz, aby ona nie drżała z zimna, które panuje w całej szkole. Kończy się już lato, a jesień wydaje się, że przyjdzie  naprawdę mroźna. Coraz mniej uczniów spaceruje bo błoniach, a większość spędza czas w Pokojach Wspólnych, grając w szachy czy Eksplodującego Durnia. Spogląda na zegarek na ścianie i stwierdza, że nie może odwlekać dłużej spotkania z blondynem. Zatrzymuje się przy drzwiach , prowadzących do jego pokoju, a w głowie powtarza sobie plan, który wymyśliła zeszłej nocy. Dziś jest odpowiedni dzień, aby wprowadzić go w życie. W końcu chce, aby ich współpraca była owocna, a nie jak za pierwszym razem. Zadanie jest proste, musi pozbyć się ognistej. Wciąga do płuc świeże powietrze, aby oczyścić swój umysł i w końcu postanawia zapukać. Nie słyszy żadnego odzewu i powoli zaczyna się denerwować, że chłopaka nie ma. Jednak po chwili drzwi otwierają się przed nią. Wchodzi do środka i nie zauważa nikogo w pokoju. Szybko rozgląda się jeszcze raz i dopiero teraz widzi światło , które wydostaje się z łazienki.
-Rozgość się- słyszy głos chłopaka.- Zaraz wejdę.
Gryfonka uśmiecha się pod nosem i szybko wyciąga różdżkę. Myślała, że będzie ciężej, jednak najwidoczniej ma szczęście. Pod nosem wypowiada krótką formułkę, a butelki z alkoholem zaczynają delikatnie drżeć. Gdy Draco wchodzi do pokoju, ona zdąża schować magiczny przedmiot, kamuflując tym swoją zbrodnię. Blondyn zerka podejrzliwie na dziewczynę, która dopiero teraz zadaje sobie sprawę co blondyn ma na sobie. Na wąskich biodrach zawiązany ma biały ręcznik. Po jego klatce piersiowej spływają jeszcze kropelki wody, a jego włosy całe mokre przeczesane są do tyłu. Hermiona otwiera buzię, aby coś powiedzieć, jednak wszystkie słowa wylatują jej z głowy. Draco jest niebezpiecznie blisko niej, powoduje tym, że jej policzki przybierają czerwony odcień, a ręce zaczynają się delikatnie trząść. Na jego usta wypływa uśmiech, który Gryfonka nie umie ugrupować do żadnych innych. Jeszcze nigdy nie wiedziała żeby chłopak się tak uśmiechał. W jego oczach błyszczą iskierki, które powodują u Hermiony dreszcze. Jej wróg? Zapomniała, że kiedyś był dla niej okropny… Teraz się zmienił. Udawania jej to codziennie, nie przestając jej zadziwiać. Dziś niestety, uświadomiła sobie ponownie, że jest przystojny. Cholernie przystojny.
-Czyżby pierwszy raz Granger zabrakło słów?- pyta.- Trzeba to gdzieś zapisać.
Jego słowa są jak kubeł zimnej wody. Dziewczyna szybko trzeźwieje z tej dziwnej hipnozy. Od razu zakłada ręce na piersi i marszy czoło.
-Nie złość się- śmieje się blondyn.- Każdej w takiej chwili brakuje słów.
Hermiona jeszcze bardziej czerwieni się na policzkach.
-Jesteś obrzydliwy!- warczy , a po chwili dodaje szybko.- Ubierz się i przyjdź do salonu, musimy skończyć pracę dla Mcgonagall.
Myślała, że umie utrzymać swoje emocje na wodzy. Jednak, jak zawsze przy nim, coś z nią się dzieje… Przestaje panować nad swoim zachowaniem. Postanawia odejść zanim zrobi jeszcze większą głupotę. Nie pozwoli sobie już na taką chwilę słabości. Przy chłopaku czuje się bezbronna, skazana na niego i - co najgorsze- wszystko idzie na inny plan. Odwraca się, próbując nie zwracać uwagi na Dracona, który oczywiście poszedł za nią. Nagle czuje uścisk na swoim nadgarstku. Chłopak przyciąga ją do siebie, powodując , że jej ciało dotyka jego. Kropelki wody przenoszą się na jej bluzkę, ziębiąc ją gorzej niż ściany Hogwartu. Jednak ona nie zwraca na to uwagi. Kolejny raz tego wieczoru wszystko staje w miejscu. Nic innego nie jest ważne. Tylko oni… Wpatrujący się sobie głęboko w oczy, poszukujący czegoś co pozwoli im odczytać emocje drugiego. Uczucia, które ciągną ich do siebie są silne, lecz żadne nie chce się do nich przyznać. Chłopak kładzie swoje ręce na jej talii , powodując u niej dreszcze, które przebiegają po całym jej ciele. Ich wzrok ponownie się spotyka, a twarze zaczynają zmniejszać dystans między sobą. Gryfonka nagle trzeźwieje, gdy słyszy stukanie w szybę. Szybko odskakuje od chłopaka, który oszołomiony całym zajściem, nie zauważa dostojnego puchacza za swoim oknem.
-Przyjdź za chwilę- szepcze dziewczyna.- Mamy obowiązki.
Wychodzi szybko z pokoju chłopaka, nie odwracając się do tyłu. Czuje cały czas na plecach jego wzrok, który pobudza w jej ciele każdą cząsteczkę. Opada na kanapę i zaczyna pisać listy. Już po chwili dosiada się do niej chłopak ubrany w szare dresy i czarny podkoszulek. W swojej dłoni ma butelkę z alkoholem, którą kładzie na stole. Hermiona spogląda na chłopaka, powstrzymując się od uśmiechu. Ich spojrzenia ponownie się spotykają.
-Kup sobie swoją ognistą, a nie polują na moją- mówi do niej.
-Moja na pewno byłaby mocniejsza od twojej- stwierdza, gdy już nie może się powstrzymać.
Blondyn patrzy na nią nagannym wzrokiem. Otwiera butelkę i wypija z niej łyk. Po chwili wypluwa go, krzywiąc się jak gdyby usłyszał krzyk mandragory.
-Coś ty zrobiła?!
-Zamieniłam ci ognistą we wodę- uśmiecha się wrednie.
-Słońce ci dogrzało kobieto!- krzyczy.- Czemu?
-Po pierwsze jesteś uzależniony, a po drugie za karę. Mam nadzieję, że już więcej nie zrobisz takich scen jak w Wielkiej Sali.
-To przez ten pocałunek zmieniłaś mi ognistą?!
-Tak- uśmiecha się.- Zrobiłeś to bez mojej zgody, więc mogę się zemścić.
-A więc z twoją zgodą mogę to robić?- pyta i podnosi jedną brew do góry.
Przybliża się do niej, uśmiechając się w dziwny sposób. Hermiona wstaje z kanapy.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo Malfoy- warczy i przenosi się na fotel wraz ze swoimi listami.- Weź się do roboty! 
Draco kręci głową z niedowierzaniem. Gryfonka chce się pobawić w zemstę… Szkoda, że zadarła z nim. Uśmiecha się pod nosem.
-Masz minutę , aby zmienić ją z powrotem w ognistą- mówi, próbując opanować swoje nerwy.
-A jak nie to co?- pyta i podnosi głowę , uśmiechając się cwanie.
-Granger, Granger ze mną się nie zadziera- ostrzega ją.
-A ja zadzieram-odpowiada.
Blondyn wstaje z kanapy, przechodzi dwa kroki i jest już przy Gryfonce. Swoimi dłońmi chwyta za ramiona fotela  . A swoim wzrokiem wodzi po jej twarzy. Uśmiecha się, gdy zauważa rumieńce.
-Jesteś tego pewna?- pyta, a gdy nie uzyskuje odpowiedzi , rzuca się na dziewczynę , łaskocząc bo brzuchu.
Po pomieszczeniu rozniósł się szczery śmiech. Gryfonka jeszcze bardziej czerwieni się na twarzy, powtarzając, aby chłopak przestał.
-Ale zdejmiesz zaklęcie?- pyta , nie przestając.
-Tak!-krzyczy i po chwili wciąga świeże powietrze do płuc.
Mierzy go wrednym spojrzeniem, wyciągając różdżkę. Szybko wypowiada zaklęcie i w butelce pojawia się bursztynowy płyn. 
-I czy nie było to prostsze rozwiązanie?- śmieje się do niej.
-Jesteś uzależniony- stwierdza ponownie.
Draco pociąga z butelki duży łyk, podczas gdy Hermiona prycha głośno pod nosem. Może naprawdę jest uzależniony? Kiwa przecząco głową. To jest jego mała odskocznia od wspomnień. Nic więcej. Chwyta pergamin i po chwili zabiera się do pracy.

  • Ufff jest i rozdział. Był dla mnie problemem , bo jak wiecie borykałam się z problemem braku weny. Dziękuję za pomoc Sofi oraz mojej Serafincę <3 Dzięki nim 8 notka zobaczyła światło dzienne. Oczywiście dziękuję również tym, którzy pisali komentarze ze słowami pomocy dla mnie. Jesteście wspaniali! Kolejnym problemem jest to, że w środę wyjeżdżam na obóz i nie będzie mnie 2 tygodnie. Tak , więc nie mam pojęcia kiedy pojawi się notka. Wszystko zależy od tego czy znajdę czas na wyjeździe i coś napiszę. Oczywiście, po powrocie nadrobię wszystkie nowe rozdziały u was <3  Trzymajcie za mnie kciuki :) Wszystkim życzę udanych wakacji! :)

24 komentarze:

  1. Oh !; d nie ma za co ;* szkoda, że taka zemsta ; c mimo, że śmieszna, liczyłam na bardziej widowiskową. Lecz zrekompensowałaś to, tym jak prawie się pocałowali *,* Ta scena była tak szczegółowo opisana...po prostu boska <3 ♥Ta, ich lekcja mnie powaliła ;D Czekam na dalszą część;*

    Pozdrowiam Sofii♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :D Zemsta nie była Twoja wymarzona, lecz do planu tej pierwszej jakoś nie mogłam znaleźć zaczepienia... i wychodziło to nijak. xd
      Dziękuję ;*

      Usuń
  2. Czyzby pierwsza? :D Wiec tak.. Dzis odkryklam twojego bloga i od razu go przeczytalam ^^ Piszesz swietnie! Rozdzialy sa dlugie i zawieraja duzo informacji i opisow no i oczywiscie Dramione <3 Nie dajesz tego za duzo tylko w sam raz i nie jest tak nudno i cukierkowo xd Postanowilam ze wejde sobie bo taki mam nawyk ze kiedy jakis blog mi sie spodoba to potrafie wchodzic z 5 razy dziennie ale mniejsza z tym.. xd no wiec weszlam..a tu? 8 rozdzial! :D Wielkie i mile zaskoczenie. To chyba wszystko.. no i mam nadzieje ze nastepny pojawi sie jak najszybciej ;)
    Pozdrawiam
    P.J.M
    Ps. Sory za jakiekolwiek bledy ale pisze z telefonu :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdobyłam nowego czytelnika i co najważniejsze, że Ci się podobało :)

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle genialny. Blaise... wreszcie mój kochany kupidyn <3 Co więcej pisać? Akcja z naszym Dramione coraz bardziej się rozkręca więc z tego powodu cieszę się jak glupia. Ogólnie wszystko fajnie się czytało i czekam z nieciefpliwością na kolejny.
    Trzymam kciuki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diabełek jeszcze trochę namiesza :3 Dziękuję ;*

      Usuń
  4. Diabełek, mój cudowny robi za uświadamiacza Dracona xD Kupidynowskie zapędy to on posiada i to w dużej mierze.
    Mam pytanie: kiedy Ron się ogarnie? Nie lubię gościa ;-;
    Rozdział ogólnie fajny. Hermiona zamieniająca ognistą w wodę- bezcenna xD
    Weny :)
    Pozdrawiam
    ~Vichi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie Rona na pewno będzie wkurzać jeszcze długi czas :D Dziękuję :*

      Usuń
  5. Ej, końcówka Ci wyszła :D A najlepszy moment był w pokoju Draco ;3
    Proszę bardzo. Dla mnie to przyjemność <3
    Czekam na rozdział po obozie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo kogo moje oczy widzą <3 Dziękuję miśku! :)

      Usuń
  6. Rozdział boski :D Intrygi Diabła jak zawsze mistrzostwo :D Naprawdę strasznie podoba mi się ta notka. poza tym, że Miona ma rację i Draco serio za dużo chla :p Tak czy siak, weny i udanego obozu życzę :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diabełek jeszcze trochę da im popalić :) Dziękuję ;*

      Usuń
  7. Świetny blog <3 Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeeej, świetny rozdział ! Cieszę się, że w Twoim opowiadaniu nie jest tak, że jest dopiero 2 rozdział a Smok i Miona są już parą. Świetny ♥ Udanych wakacji :*
    / Paulaaa ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojejku :D cudo. Chciałam skomentować wczoraj ale zasnęłam :/głupia ja :3 no cóż, w każdym razie rozdział super i w ogóle nie wiem co powiedzieć. Podobało mi się bardzo :) miłego obozu i wakacji
    pozdrawiam i życzę weny
    J.M.M. (pod nową nazwą) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie skomentowałam ? ;o
    O rany, wybacz !
    Rozdział cudny, scena z patronusem niezwykła ! Sama bym chciała wyczarować takiego <3. Świetnie opisałaś tego smoka hah <3
    No i potem w pokoju Dracona. Myślałam, że się pocałują ! :O Było naprawdę romantycznie !
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. ACH! i wszystko mi się zmazało! Jedno głupie kliknięcie... i nie ma.
    Ciężko m teraz w tych dniach w ogóle jakoś dorwać do internetu, teraz jestem na nie swoim laptopie i tak to jest.
    KOCHANA.... zakochałam się w tej scenie z patronusem. i ten smok, taki zwinny i niedostępny ... a jednak. Ach, patronus to takie nie zwykłe zaklęcie.
    BARDZO ci się to udało. Pięknie!
    a później ta scenka w pokuju malfoya... nie przesadziłaś i BARDZO ci za to dziękuje! :) bo właśnie było idealnie...w brzuchu latały mi mnóstwo motyli ... och i ach prostu!
    teraz pisz, pisz dalej kochana!

    PS: Napisałaś mi komentarz... na moim blogu i zrozumiałaś, że hermiona jest siostrą dracona... ale NIE JEST! hahah więc się nie martw. Wszystko się wyjaśni niebawem! :)
    Pozdrawiam cię... i będzie Dramione, a Hermiona zostanie w Gryffindorze. ahahha ale za to ktoś inny będzie przydzielony. xd Pozdrawiam cię mocno...i ach ten rozdział twój zaiskrzyło i to mocno! A ty w notatkach napisałaś, że będzie się działo!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej bardzo się cieszę , że Ci się spodobało :* Ufff czyli będzie Dramione oł jeeeee <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału u Ciebie. Dodaj szybko! <3

      Usuń
  12. A ja się nie zgodzę z Zabini. Oni oboje wpadli po uszy ;) A nie tylko Draco. Ale Blaise miał plan! Tylko Draco musiał wszystko zepsuć ;/ Jak widzę pan Weasley jest zazdrosny i jak zwykle uprzedzony ;(
    Dlaczego ona uciekła?! Jednak mam nadzieję, że się pocałują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Nie no pocałunek tak szybko? Nie ma mowy! :D

      Usuń
  13. Aww wszystko zaczyna być takie słodkie i idealne <3 cudowne!!! a<3 kocham twojego Draco <3. Szkoda ze masz tak mało rozdziałów :c tak wiesz..... 100 było by okej :D
    Hahaha
    Zapraszam do mnie
    -Verrsace
    Www.theeternalexile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Chociaż doskonale wiedziałam, jak zareaguje Draco na wieść o rzekomych podbojach pana Zabiniego do Hermiony, to jednak nie mogłam się nie uśmiechać. Rozbawiłaś mnie tym... wiadomo, Malfoy to Malfoy, on to się akurat specjalnie mocno dzielić nie lubi haha :D Urocza w zasadzie scena z tym smokiem... chociaż właściwie to trochę dziwnie przyjęła to moja wyobraźnia, bo raczej smoki to wiadomo, jakie są... duuuże, groźne itd. haha, a tu taki uroczy egzemplarz się trafił :D + wybuch śmiechu przy "Jakiś tani podryw na smoka?! " :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ahh ten Blaise <3 Mam nadzieję że w przyszłych rozdziałach znajdzie sobie kogoś ♥
    Najbardziej podobała mi się scena prowadzenia lekcji ^^ Te spory Rona i Draco są świetne :D
    A co do Rona .. Denerwuje mnie .. I to jak -,- Mam nadzieję , że jakoś go ukarasz :D
    Nie mogę się doczekać momentu aż Hermiona da mu to jej "pozwolenie" :D
    ~Rennervate

    P.S.: Wiem , że komentuje po czasie , i dopiero od tego rozdziału.. Wcześniej jakoś nie miałam możliwości . Ale mam nadzieję , że nawet taki spóźniony komentarz sprawi ci przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń