Gdy
zatrzasnęła za sobą drzwi, od razu rzuciła się na łóżko. Przytuliła do siebie
poduszkę i wtuliła w nią swoją głowę. Jakby to mogło sprawić, że wszystkie jej
zmartwienia odejdą. Chciała płakać. Dać upust wszystkim emocjom, które w niej
buzują, lecz nie mogła. Coś nakazywało jej być silną, nie okazać słabości.
Otworzyła oczy i usiadła na łóżku, opierając swoje plecy o ich drewnianą część.
W jej pokoju panowała ciemność. Po chwili jej oczy przyzwyczaiły się i kontury
mebli, które się w nim znajdowały, zaczęły stawać się wyraźne. Przykryła się
kołdrą, otulając się nią dokładnie. Potrzebowała ciepła i wsparcia. Niestety,
Ginny i Harry znajdowali się w wieży Gryffinodru i na pewno już spali.
Zatęskniła za tym Draconem, który przybył do niej w nocy i odgonił od niej
koszmary. Czemu teraz tego nie zrobi? Czemu nie przybędzie do jej pokoju? Nie
może wyważyć drzwi? Spojrzeć na nią tymi wspaniałymi oczami? Powiedzieć, że
wszystko będzie dobrze? Nie. Ponieważ to wszystko wywołuje właśnie on. To on
sprawia, że potrzebuje wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. To on jako jedyny potrafi
nakierować jej myśli tak, że całość zajmuje on. Gdy weszła do salonu, buzowała
złością. Chciała się wyżyć. Krzyczeć. Rzucać zaklęciami na prawo i lewo.
Słysząc jego głos, zapomniała o sprawie z Danielem. Wszystko wyparowało jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fuknęła pod nosem i rzuciła poduszką w
drzwi. Jasiek odbił się o nie, nie robiąc zbyt dużego hałasu, co jeszcze
bardziej ją zdenerwowała. Chciała żeby ją usłyszał!
-
Uspokój się Hermiona...- Mówiła do siebie. - Już. Widzisz. Wdech i wydech.
Spokojnie.
Opadła
zmęczona na łóżko i zwróciła swoją głowę w stronę ściany z oknem. Chciała za nie
wyjrzeć, przyjrzeć się niebu, lecz - jak na złość – widok zakrywała jej
zasłona, której nie odsłoniła. Zamknęła, więc oczy, wyobrażając sobie
przejrzyste niebo. Chciała policzyć na nim gwiazdy, lecz one cały czas
zamazywały się pod wpływem łez, które napływały do jej oczu. Otworzyła je, więc
z powrotem i skupiła swój wzrok na punkcie w ścianie. Wspomnienia sprzed kilku
chwil ponownie zawładnęły jej umysłem, z którego uciekał Dracon. Teraz pojawiła
się w mały okrągłym pokoju profesor McGonagall.
Kobieta
wpatrywała się na nocnych przybyszy ze zdziwieniem oraz pewną dozą niepokoju.
Widok jej najlepszej uczennicy, która za pomocą zaklęcia przyprowadziła do jej
gabinetu sparaliżowanego i lewitującego ucznia, znaczyło tylko jedno: kłopoty.
Dziwiło ją tylko brak Potter’a i Weasley’a, z którymi zawsze panna Granger
wpadała w owe tarapaty. Odsunęła się od drzwi i wpuściła ich do środka.
Hermiona przeniosła chłopaka i postawiła go koło biurka. Sama zajęła miejsce,
wskazane przez dyrektorkę. Minerwa spojrzała na nią i przetarła oczy, wyraźnie
zmęczona niespodziewaną pobudką w środku nocy. Gdy z przyzwyczajenia chciała
wygładzić swoją szatę, zdziwiła się, gdy poczuła bawełniany materiał swojej
piżamy. Spojrzała na siebie, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które
jak najszybciej chciała ukryć przy uczniach.
- Poczekajcie tu
chwilę - powiedziała, kierując się w stronę drugich drzwi w gabinecie.- Gdy tylko
się przebiorę, zaraz zajme się waszym problemem.
Gdy za
nauczycielką zamknęły się drzwi, Hermiona fuknęła pod nosem. Problemem?
Przecież ona nie miałaby żadnego problemu i pewnie spałaby teraz smacznie w
łóżku, gdyby nie ten kretyn, który musiał urządzać sobie wieczorne spacery po
Zakazanym Lesie. Mimo niechęci do chłopaka odwróciła w jego kierunku wzrok i
przyjrzała się jemu twarzy. Miał dość bladą karnację, chociaż na jego nosie i
policzkach widniały czerwone przebarwienia od mrozu. Jego usta wygięte były w
grymasie, a szeroko otwarte oczy, świadczyły o tym, że chłopak nie spodziewał
się takiego ruchu po Gryfonce.
- 1: 0 -
powiedziała do siebie i uśmiechnęła się złowieszczo.
Wyprostowała się
na krześle i spojrzała w stronę drzwi, gdy tylko usłyszała zgrzyt otwieranego
zamka. Minerwa w długiej, zielonej szacie wkroczyła do pomieszczenia i usiadła
za biurkiem. Wyjęła z rękawa różdżkę i za pomocą zaklęcia zdjęła urok z
Daniela.
-… to
pożałujesz, że w ogóle…- przerwał i rozejrzał się po pomieszczeniu, wyraźnie
zbity z tropu. Jego wzrok zatrzymał się przez moment na Hermionie, lecz szybko odwrócił
go w stronę dyrektorki. - Dobry wieczór.
Powiedział i
ukłonił się w stronę nauczycielki. Z jego twarzy zniknęła wrogość, którą
zastąpił spokój i opanowanie.
- Zajmij proszę
miejsce - wskazała mu krzesło obok.
Daniel usiadł,
zakładając nogę na nogę, a palce splótł na brzuchu. Spojrzał ponownie na
Hermionę i zapytał:
- Czy mógłbym
się dowiedzieć się, czemu zostałem przetransportowany do pani gabinetu?-Spytał,
a w jego głosie Granger usłyszała nutkę ironii.
- Również
chciałabym się tego dowiedzieć. Panno Granger?- Spojrzała na nią.- Opowie nam pani,
co takiego się wydarzyło.
Hermiona złączyła ręce
i położyła je na swoich kolanach. Próbowała opanować ich drżenie, jednak i tak
jej zdenerwowanie zdradził łamiący się głos.
-Spotkałam Daniela na
błoniach w momencie, kiedy wychodził z Zakazanego Lasu. Uświadomiłam mu, jaka
kara grozi za takie wykroczenie, jednak on mnie nie słuchał. Musiałam
skorzystać z pomocy magii…
-Czyli nie dopuścić
mnie do głosu, tak?- Przerwał jej z kpiną.
-Zdążyłeś wyrazić swoje
zdanie, które w skrócie brzmiało „mam wszystko gdzieś i tak nie poniosę
konsekwencji”-oburzyła się.
-Panno
Granger!-Upomniała ją nauczycielka.- Danielu, czy byłeś w Zakazanym Lesie tak
jak powiedziała Hermiona?
-Nie, pani profesor.
Hermiona musiała zauważyć mnie, gdy spacerowałem, jak co wieczór przy jego
granicach, lecz nie wkroczyłem na teren zakazany- odpowiedział bez zająknięcia.
-To przecież
kłamstwo!-Krzyknęła i poderwała się z krzesła.- Dobrze widziałam jak wychodził
z Zakazanego Lasu. Pani profesor proszę mnie wysłuchać…
-Usiądź i uspokój się
panienko Granger- powiedziała spokojnie, a Hermiona wykonała jej polecenie.
Cały czas czuła na
sobie wzrok Ślizgona, który przyglądał się z satysfakcją jej zdenerwowanej minie.
Ścisnęła dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Próbowała skupić
swoją uwagę na czymkolwiek innym, niż na jej gniewie.
-W takim wypadku, nie
mogę ukarać pana Khala wydaleniem, ponieważ zaprzecza swojej winy…
Szatynka rozszerzyła ze
zdziwienia oczy. Już otwierała usta, aby wyrazić swoje zdanie, lecz srogi wzrok
dyrektorki zatrzymał się na niej i nakazał jej wstrzymać się z tym. Posłuchała.
-Jednakże nie mogę
pominąć faktu, że przebywał on poza swoim dormitorium podczas ciszy nocnej-
spojrzała na chłopaka, któremu lekko zrzedła mina.- Slytherin traci 40 punktów,
a ty Danielu zgłosisz się jutro po kolacji do pana Filcha. On na pewno znajdzie
dla ciebie jakieś zajęcie.
-Oczywiście-
odpowiedział z uśmiechem.- Muszę odkupić swoje winy.
Wstał z krzesła i
skinął głową w stronę profesor McGonagall. Hermiona poszła w jego ślady, jednak
przez złość, która nadal w niej wrzała, od razu skierowała się do wyjścia, nie
zwracając uwagi na grzeczności.
-Przepraszamy, że przez
taką błahostkę zakłóciliśmy pani noc. Dobranoc- usłyszała jeszcze słowa
chłopaka.
Uniosła wzrok ku górze,
nie mogąc zrozumieć jak taka mądra kobieta jak ona może nabrać się na gierki
tego padalca. Warknęła pod nosem i opuściła pomieszczenie. Nie przeszła nawet
kilku kroków, kiedy na jej drodze stanął Daniel.
-Zadowolona?-Spytał,
uśmiechając się triumfalnie.- Raczej nie wszystko poszło po twojej myśli.
-Zostaw mnie w spokoju
Khal-odpowiedziała i wyminęła chłopaka.
Niestety, szybko
powróciła na poprzednie miejsce, ponieważ chłopak przyciągnął ją mocno za rękę.
Stali co najmniej kilka centymetrów od siebie. Jej oddech przyśpieszył,
mieszając się z jego oddechem. Daniel nadal trzymał ją za ramię, które zaczęło
pulsować, przez brak krążenia. Spojrzał prosto w jej oczy, a w jego brązowych
stalówkach zobaczyła tylko wrogość.
-1: 1- Wyszeptał.- Miej
się lepiej na baczności!
Ostrzegł, puszczając
jej ramię. Odszedł od niej na kilka kroków i uniósł ręce do góry. Na jego
ustach ponownie pojawił się wielki uśmiech.
-Zapowiada się ciekawy
rok, co Granger?- Spytał.- A ty będziesz jego główną atrakcją.
Otworzyła
oczy i spojrzała na swoje dłonie. Widniały na nich ślady po wbitych
paznokciach, przez co dziewczyna była pewna, że ta sytuacja nie była snem. To
wszystko działo się naprawdę, a ona wpakowała się w kolejne kłopoty, które
połączone z jej problemami, stanowiły istne apogeum.
***
Po
śniadaniu wraz z Harrym ruszyli w stronę szklarni. Z nieba spadały kropelki deszczu, które moczyły
ich włosy i ubrania. Przyjaciołom udało się znaleźć w sali lekcyjnej przed
rozpoczęciem się prawdziwej ulewy, która przywędrowała ze wschodu. Hermiona
zajęła miejsce przy jednym ze stanowisk i przyjrzała się narzędziom, które
stały na drewnianym blacie. Zwykłe gumowe rękawiczki, jakiś płyn w żółtym
pojemniku do spryskiwania, pusta doniczka oraz ziemia w worku, który właśnie
spadł na jej nogę.
-Ała-warknęła
i rozmasowała stopę.
-Uważaj
księżniczko- usłyszała za sobą głos Zabiniego.
Na
jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
-Mogę
zająć miejsce koło ciebie?- Spytał i wskazał na stanowisko, przy którym przed
chwilą stał Harry.
Szatynka
rozejrzała się po pomierzeniu i zauważyła swojego przyjaciela rozmawiającego
przy wejściu wraz z Danielem. Ten drugi opierał się plecami o ściany szklarni i
wsłuchiwał się w słowa Harry’ego, jednakże jego wzrok utkwiony był w niej. Po
jej plecach przeszły ciarki, gdy podniósł do góry brwi i zaśmiał się pod nosem.
-Pewnie-
powiedziała i wymusiła na sobie uśmiech.
O
wiele pewniej będzie się czuła w towarzystwie Diabła, który na pewno nie
pozwoli, aby Daniel coś jej zrobił. To dziwne, lecz przez wczorajsze pogróżki z
jego strony zaczęła żyć w strachu. Nigdy wcześniej nie brała pod uwagę, że
głupie gadanie Malfoy’a z przed laty miałoby być prawdą, lecz teraz…, kiedy w
jej umyśle pojawiał się obraz rezydencji Malfoy’ów i jej torturowanej przez
Bellatrix, wszystko zdawało się być możliwe.
Przełknęła ślinę i związała włosy w kucyka, aby nie przeszkadzały jej
podczas zajęć.
-Coś
się stało?-Spytał ją Diabeł, a wyraz jego twarzy ukazywał zmartwienie.
Pokręciła
głową.
-Po
prostu źle spałam-odpowiedziała bez zająknięcia, chociaż w środku zżerały ją
wyrzuty sumienia.
Lubiła
Diabła. Chciała mu powiedzieć o wszystkim, lecz czy mogła mu zaufać? Jego
prawdziwą stronę poznała niedawno i sama nie wiedziała, czy postanowi zatrzymać
tą dobrą część siebie. Malfoy już dokonał wyboru. Diabeł uśmiechnął się do niej
i złapał ją za jej zimną dłoń.
-Pamiętaj,
że możesz na mnie liczyć, dobrze?- Spytał, a ona skinęła głową.
Uśmiechnął
się, lecz nagle puścił jej rękę, gdy jego wzrok skierował się za jej postać.
Odwróciła się do tyłu i stanęła oko w oko z Malfoyem. Chłopak patrzył na swojego
przyjaciela lodowatym spojrzeniem, ignorując dziewczynę stojącą między nimi.
-Zajęte?-Spytał,
w końcu odrywając wzrok od przyjaciela, przerywając tym niezwykle przerażającą
ciszę, przez którą w powietrzu można było wyczuć napięcie.
Jego
wzrok przeniósł się na Gryfonkę, która ponownie skinęła tylko głową, nie mogąc
nic z siebie wydusić. Nie spodziewała się, że dwie godziny Zielarstwa spędzi
między Zabinim i Malfoy’em. Jednak miało to również swoje plusy. Czuła się
pewniej, mając ich przy boku. Zabini rzucał, co po chwilę jakimś żartem, który
rozluźniał atmosferę, a jej pozwalał zapomnieć o ciągłym wzroku ze stanowiska z
na przeciwka, którym obrzucał ją Daniel. Draco nie odzywał się do nich przez
obydwie godziny lekcyjne. Wydawał się być nieobecny, jakby zamknął się w
świecie swoich rozmyślań i nie pozwalał rzeczywistości przejąć pierwszego
miejsca. Wykonywał czynności jak robot. Nie zwracał uwagi na kąśliwe uwagi Diabła,
ani na jej zmartwiony wzrok, którym co po chwilę go obdarzała. Jej serce biło
mocno i mimo tego, że była na niego zła, teraz strasznie się o niego martwiła.
***
Lekcje
minęły Hermionie bardzo szybko. Obiad i czas wolny po nim spędziła wraz z
przyjaciółmi. Poczuła się tak jak kiedyś. Mogła odpocząć, gdzieś w kąt porzucić
wszystkie swoje zmartwienia i spędzić miło czas z ważnymi osobami w jej życiu.
Była ciekawa dziwnej znajomości Harry’ego z Danielem, lecz gdy tylko zapytała
go o chłopaka, mówił, że Daniel jest naprawdę miłym i porządnym gościem, który
wspiera go w jego wyborach.
-Straciliśmy
Ron’a-powiedział i opuścił głowę.- Nie chcę żyć myślą, że był moim jedynym
kumplem. Daniel pomógł mi po rozstaniu z Ginny, a teraz pomaga mi to wszystko
naprawić.
-Pomaga
ci?-Zdziwiła się, zerkając w stronę młodszej przyjaciółki, która wesoło
rozmawiała z Luną przy wejściu do Wielkiej Sali.
Harry
uśmiechnął się i również zerknął w stronę swojej wybranki.
-Tak
Hermiono, pomaga mi. Może nie powinnaś go oceniać, przez wieczór w Klubie
Ślimaka? W pewnym stopniu zachował się jak kompletny kretyn, ale ja również.
Każdemu się zdarza…
-No
nie wiem Harry. To nie jest takie proste jak myślisz…- westchnęła, po chwili
ciszy.
-Jest.
Wystarczy tylko spróbować- odpowiedział entuzjastycznie.- Gdzie się podziała ta
dziewczyna, która z ochotą łapała się za rzeczy praktycznie niemożliwe do
wykonania?
Opuściła
głowę, wpatrując się w swoje dłonie. Zniknęła,
chciała mu odpowiedzieć, jednak zabrakło jej odwagi. Tak samo jak chciała
opowiedzieć mu o wczorajszym incydencie z Danielem, lecz, gdy widziała jak
Harry jest w niego ślepo wpatrzony, nie potrafiła pokazać mu prawdziwej twarzy
Ślizgona. Czy w ogóle Harry uwierzyłby w
jej opowiadanie? Wątpiła. Gryfon potrzebował przyjaciela i nie mogła mu zabronić
się z nim widywać, lecz musiała trzymać się na baczności, aby i Harry nie stał
się jego ofiarą.
-Muszę
cię przeprosić, ale mam dziś do odrobienia szlaban- westchnęła i pocałowała
przyjaciela w policzek.-Jak się nie pośpieszę to zaraz się spóźnię.
Potter
zaśmiał się serdecznie, gdy wpatrywał się w jej zdenerwowaną minę.
-Hermiona
Granger nigdy się nie spóźnia, pamiętaj!-Krzyknął za nią.
Na
jej ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Ścisnęła mocniej za ucho torby i
rzuciła się w szaleńczym biegu w stronę drugiego piętra, gdzie za chwilę
rozpoczynała się lekcja dla pierwszaków.
Mijający ją uczniowie przyglądali się jej z zaciekawieniem, lecz bez
żadnych sprzeciwów usuwali się jej z drogi. Gdy wpadła do klasy, wzrok
zgromadzonych spoczął na niej i z zainteresowaniem przyglądał się
niecodziennemu zjawisku, jakim było spóźnienie panny Granger. Poczuła jak na
jej policzkach wypływa rumieniec, który zawsze sprawiał, że jej wiara w siebie
powoli opadała.
-Witam
panno Granger- odezwała się nauczycielka z uśmiechem i wskazała na miejsca w
pierwszej ławce.- Do wyboru do koloru…
Dopowiedziała,
a Hermiona spojrzała na nią pytająco. Dopiero, kiedy podeszła do
przedstawionego przez nauczycielkę stanowiska zrozumiała, że została postawiona
przed wyborem. W dwóch oddzielonych od reszty klasy ławkach siedzieli jej
współtowarzysze niedoli i wpatrywali się w nią z oczekiwaniem. Nauczycielka
zaczęła prowadzić lekcje, nie zważając na jej wewnętrzną bitwę z myślami.
Malfoy czy Ron? Obydwoje w pewnym sensie przyczynili się do jej cierpienia w
tym roku, więc dlaczego miałaby wybierać któregokolwiek? Fuknęła pod nosem i jednym skinieniem różdżki
przemieniła dwa okruszki w stół i krzesło, które z hukiem opadło pomiędzy
stolikami chłopców. Cała klasa ponownie skupiła swoją uwagę na Gryfonce, która
przeprosiła cicho i zajęła miejsce. Nauczycielka pokręciła głową i podeszła do
uczennicy.
-Wasz
szlaban nie miał być karą dla mnie, ale dla was-westchnęła, po czym udała się
do biurka i wyciągnęła z niego plik kartek. Rozdzieliła go na trzy części i
wręczyła, każdemu z nich.- Są to sprawdziany pierwszej klasy, mam nadzieję, że
nie sprawią wam one większego problemu, bo na ich poprawę macie czas do końca
tej godziny lekcyjnej.
Hermiona
uśmiechnęła się pod nosem. Zapowiada się miła i prosta praca, a gdy tylko upora
się z tym zadaniem, będzie mogła w spokoju przygotować się na jutrzejsze
zajęcia. Złapała za pióro i wyjęła
pierwszą pracę. Gdy już przykładała końcówkę pióra do pergaminu, na jej blacie
pojawił się liścik.
Nadal jesteś zła?
~D.M., ale przecież to
na pewno wiesz.
Spojrzała
na chłopaka z byka i uniosła brew do góry. Jak on może być taki bezczelny?! Pragnęła
mu pomóc, starała się, próbowała, nawet pokazała mu cząstkę siebie, a za to, co
zyskała?! Nic. Nawet, jeśli chciała dla niego dobrze. Przychodziła do skrzydła
szpitalnego, nie mogła spać, bojąc się o jego stan, a on? Pozbył się jej jakby
się mu znudziła. Jakby była starą zabawką, którą już nie warto się bawić.
A ty nadal jesteś skończonym
idiotą i gburem?
~Również bardzo dobrze
wiesz kto.
Przyglądała
się jego reakcji, kiedy papier pojawił się na jego stoliku. Na jego ustach
pojawił się uśmiech, a ręce od razu zaczęły pisać odpowiedź.
Zawsze jestem gburem,
kochanie. Tylko musisz się do tego przyzwyczaić.
~Niezmienny gbur.
Przeczytała
to i fuknęła pod nosem. Jej irytacja sięgała już najwyższego punktu, a jej ręce
zaczęły drżeć ze złości, która opanowała jej ciało. Podarła papier, a jego
strzępy zrzuciła do swojej torby. Ponownie zabrała się za sprawdziany, próbując
opanować swoje emocje i myśli, które ponownie zaczęły krążyć wokół blondyna
oraz ciągle pojawiających się na jej stoliku kartek, które tak zawzięcie
ignorowała. Jednakże nie było to łatwe, gdy przed jej oczami piętrzyła się
górka mały karteczek, zapisanych przez nachalnego sąsiada z ławki. Odwróciła
się w stronę blondyna, chcąc go upomnieć, gdy nagle usłyszała stukot obcasów
nauczycielki. Kobieta zatrzymała się przy ich stolikach, a swoje ręce
skrzyżowała na piersi. Malfoy skinieniem różdżki sprawił, że kartki zniknęły,
lecz zapomniał o jednej, która trafiła w ręce nauczycielki. Przyjrzała się jej
z zainteresowaniem, lecz gdy przeczytała jej treść, pobladła. Spojrzała na
Malfoya przymrużonymi oczami, a później przeniosła wzrok na treść, ponownie
czytając liścik. Po chwili jej zachowanie diametralnie się zmieniło, a po
klasie rozniósł się jej perlisty śmiech.
-Panie
Malfoy- powiedziała, chichocząc.- Proszę nie flirtować z koleżanką na mojej
lekcji. I to jeszcze w tak nieudany sposób. Swoje podboje proszę zostawić na
czas wolny, dobrze?
Po
klasie rozniósł się chichot uczniów. Nauczycielka machnęła dłonią, a pusta kartka
wróciła na jego biurko. Hermiona spojrzała na nią podejrzliwie, nie mogąc
zrozumieć jej wcześniejszego zachowania. Gdy nauczycielka chciała ponownie
rozpocząć przerwaną lekcję, zadzwonił dzwonek i jej słowa zagłuszył entuzjazm
uczniów, wychodzących z ostatniej lekcji.
-Skończycie
następnym razem- powiedziała do starszej trójki, zabierając ledwie poprawione
sprawdziany.
Hermiona
położyła swoją torbę na stoliku i spakowała do niej swoje pióro. Czuła na sobie
nieprzyjemny wzrok Rudzielca, który przyglądał się jej z grymasem na twarzy i
odrazą w oczach. Pokręciła tylko głową, nie komentując jego zachowania. Nie
potrzebowała więcej problemów, już i tak zbyt dużo się ich w niej kumulowało.
***
Godzina
wspólnego patrolu zbliżała się nieubłagalnie. Hermiona siedziała na swoim łóżku
i cicho liczyła mijające minuty. Bała się spotkania z nim. W końcu tylko przy
nim potrafiła czuć się tak inaczej. Każda jego cząstka wprowadzała ją w dziwny
tras, który powodował, że z chęcią powiedziałaby mu to co myśli. A czasami
nasze myśli lepiej zostawić tylko i wyłącznie do naszego wglądu. Gdy wybiła godzina wyjścia, założyła na
siebie sweter i uczesała włosy w wysokiego kucyka. Przyjrzała się w sobie w
lustrze, zauważając, że jej twarz jest nienaturalnie blada. Wciągnęła powietrze
i szybko je wypuściła. Zaczęła krążyć po pokoju, starając się uspokoić swoje
nerwy i przygotować się na spotkanie. Niestety, chłopak przerwał jej rozmyślenia,
wkraczając bez pukania do jej pokoju.
-Malfoy!-Krzyknęła
i odwróciła się w jego stronę.
-Granger!-Powtórzył
jej gwałtowną reakcję i zachichotał pod nosem.- Kiedy już ponownie
przypomnieliśmy sobie swoje nazwiska, możemy iść na patrol?
Fuknęła
pod nosem, słysząc jego ironiczną uwagę. Ominęła go szybko i wyszła na
korytarz. Od razu poczuła zimny powiew wiatru, który przemierzał puste
korytarze szkoły, powodując, że płomienie na pochodniach chyliły się pod jego
siłą. Nie zwracając uwagi na blondyna, który wołał za nią, przyśpieszyła kroku
i sama ruszyła, aby odbębnić swój obowiązek. Założyła ręce na piersiach i
warknęła pod nosem, gdy poczuła obecność Dracona po swojej prawej. Chłopak
dogonił ją i teraz szedł z nią ramię w ramię. Nie chciała rozpoczynać rozmowy.
W ogóle nie chciała z nim rozmawiać. Nie rozumiała jego zachowania i chyba
nigdy nie będzie mogła go zrozumieć.
-Możemy
porozmawiać?-Spytał.
Wzdrygnęła
się. Jego głos brzmiał tak poważnie oraz był przepełniony skrajnymi emocjami.
Gdy odwróciła się w jego stronę, nie widziała cwanego Ślizgona, który nie liczy
się ze zdaniem innych, teraz… znowu zobaczyła jego prawdziwą twarz, którą
zaprezentował jej na początku roku. Poczuła jak coś złapało ją za serce. Może
nie powinna być tak łatwowierna i tak szybko się poddać, lecz nie umiała,
zrezygnować z tego co zaczęła. Chciała mu pomóc i spróbować za wszelką cenę,
dotrzeć w głąb jego serca, gdzie odkryje osobę, która schowała się tam przed
otaczającym ją złym światem.
-A
mamy o czym rozmawiać?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie do końca wiedząc
jak zacząć ich rozmowę.
-Myślę,
że wiesz dokładnie o co mi chodzi- zatrzymał się i złapał ją za ramię, aby i
ona stanęła.- Nie chciałem cię urazić swoim zachowaniem wtedy w skrzydle
szpitalnym. Ja…
-Nie
chciałeś?- Oburzyła się, przerywając mu.- Zrobiłeś to z czystą premedytacją i
nie wciskaj mi jakiś prostych bajeczek, aby mnie udobruchać, bo ze mną nie ma
tak łatwo!
-Uspokój
się- westchnął.- Po prostu jest to dla mnie dość ciężki okres i musiałem
odpocząć.
-Czyli
już odpocząłeś, tak?- Spytała wrednie.- Poukładałeś swoje sprawy i wszystko już
u ciebie wspaniale, tak? Ty wiesz, jakie to było samolubne z twojej strony?!-
Spojrzała na niego, a ten spuścił wzrok.- Po co ja się w ogóle staram… i tak
nic do ciebie nie dotrze.
Wyrwała
ramię z jego uścisku i odeszła od chłopaka. Potrzebowała się uspokoić, nie
mogła dłużej znieść tego gniewu, który pęczniał w jej środku. Czuła, że jeszcze
chwila i eksploduje, a nie chciałaby wtedy powiedzieć czegoś, czego później
będzie żałować. Gdy ponownie zauważyła ruch koło swojej prawej, warknęła:
-Daj
mi spokój Malfoy!
-Nie-odpowiedział
twardo.- Może i postąpiłem samolubnie, ale robiłem to również dla Twojego
dobra! Wysłuchaj mnie, …choć przez chwilę i się nie odzywaj, dobrze?
Spytał
już łagodniej i stanął naprzeciw niej, ujmując jej podbródek, aby na niego
spojrzała. Hermiona poczuła dziwne ciepło rozchodzące się od dłoni chłopaka,
które wybiło ją z równowagi. Spojrzała w jego błękitne oczy, w których
zauważyła tę iskierkę nadziei, która sprawiła, że zapragnęła dać mu szansę.
Kiwnęła tylko głową, a na ustach blondyna pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie
chciałem wracać do Hogwartu-wyznał, przerywając na chwilę.- Wypełniałem tym
ostatnią wolę swojej matki. Chciała, aby miał szansę wyjść na ludzi, pokazać,
że potrafię być inny… Dzięki tobie mogłem dojść, aż tutaj. Przez to, że
pomogłaś mi na rozprawie, mogłem rozpocząć nowe życie. Chcę ci podziękować
Granger… za to, że dałaś mi szansę. Chciałem to zrobić już wtedy, gdy
spotkaliśmy się na odbudowie Hogwartu, lecz wtedy… nadal była we mnie blokada,
którą przebiłaś, gdy uświadomiłem sobie, że przeżywasz to samo co ja. Śmierć
bliskich nie jest łatwa. Poczułem, że mogę znaleźć w tobie pewnego rodzaju
pomoc… Wiem. Powiesz pewnie, że to egoistyczne zachowanie, lecz potrzebowałem
tego tak bardzo, że nie zwracałem uwagi na nic poza tym. Wtedy, kiedy krzyczałaś
przez sen… nie wiem co się we mnie obudziło. Pomogłem ci, chociaż to ty miałaś
być moją pomocą. W tamtą noc uświadomiłem sobie, że możemy działać razem. Razem
przeciwko światu. Zachowywaliśmy się jak z przed laty, tylko bez obraźliwych
komentarzy, jednak wtedy, gdy przyszłaś do skrzydła, zauważyłem coś w twoich
oczach. To była troska- westchnął i opuścił wzrok, jakby bojąc się widzieć jej
reakcji.
-Nie
potrzebnie boisz się ludzkiego uczucia-odpowiedziała i złapała go za rękę,
ściskając ją.
-Nie
rozumiesz. Nie chodzi o uczucie, lecz o to do czego ono prowadzi.
Przestraszyłem się i zamknąłem się przed tobą, ponieważ nie chciałem cię
skrzywdzić. Granger zrozum mnie… jesteś drugą osobą w moim życiu, która się o
mnie, aż tak troszczy. Pierwszą była moja matka, która…-przerwał i przełknął
ślinę- przeze mnie nie żyje. Nie chcę
żeby ciebie to również spotkało.
-Pomogłam
pokonać Voldemorta, Malfoy-odparła i uśmiechnęła się delikatnie, aby rozładować
atmosferę.- Myślę, że dam radę się obronić. Nie musisz się o mnie martwić, a
tym bardziej zamykać się przede mną. Dla mnie dużą pomocą jest twoja obecność i
rozmowa.
-Mam
nadzieję Granger, mam nadzieję- odparł tylko, zanim ponownie ruszyli na patrol.
- Oto przed wami dość długi rozdział :) Jak na mój gust... nawet wyszedł, chociaż mam do niego trochę zastrzeżeń. Wiem, że końcówka może Wam się wydać trochę przesłodzona, lecz wydawało mi się, że ich problemy trzeba w końcu trochę złagodzić. Bo ile można pisać tylko o tym jak jest źle, co nie? Mam nadzieję, że się Wam spodobało i czekam na Wasze opinie w komentarzach :*
- Drugą sprawą, którą chcę poruszyć to konkurs "Blog Roku 2014". Przeszłam pierwszy etap, dzięki Waszym głosom i mam nadzieję, że w drugim równie dobrze sobie poradzę. Zapraszam, więc Was do głosowania na stronę poland-tree.blogspot.com , gdzie po prawej stronie znajdują się dwie ankiety. Proszę o głos na bloga w 1 grupie o numerze 2 :) Mam nadzieję, że uda mi się przejść dalej. Byłoby to wspaniałe wyróżnienie ;*
Dzień dobry! :D
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny, miło się go czyta, choć nie brakuje mu smutnych momentów. Najbardziej zauroczyły mnie liściki wymieniane między Draco i Mioną i ich wspólny patrol. Bardzo dobrze oddałaś charakter Draco i świetnie czytało się ten fragment. Zaraz lecę zagłosować na Ciebie :D
Pozdrawiam ciepło i również zapraszam do siebie,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz :* Już idę czytać Twój nowy rozdział!
UsuńHej ;3
OdpowiedzUsuńDopiero od niedawna zaczęłam czytać twój bloga, ale strasznie mi się spodobał ;3
Lecę zagłosować na Ciebie!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :3
http://i-am-a-princess-forever.blogspot.com/
Witaj! ;)
OdpowiedzUsuńCo ta przebrzydła gadzina chce zrobić Hermionie? I jak Mcgonagall mogła mu uwierzyć? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że kłamie! Mogła dać mu veritaserum. Przecież wie, że Hermiona nigdy nie kłamie, więc powinna coś z tym zrobić... Daniel jej grozi... Mam nadzieję, że nic jej nie zrobi.
Draco nie powinien się tak zamykać w sobie. Przecież ma przyjaciela, któremu może się zwierzyć i ma też Hermione...
Hermiona powinna powiedzieć Harremu wszystko na temat Daniela. Rozumiem, że stracił przyjaciela i być może zyskał nowego, ale Daniel może się potem zwrócić przeciwko niemu... Nie wiadomo czego ma się spodziewać po tej osobie.
Draco wreszcie się otworzył i wyjaśnił wszystko Hermionie ;). To bardzo dobry początek. Już myślałam, ze nigdy jej tego nie powie :). Zawsze pozostanie obawa, że może ją zranić, ale gorzej byłoy, gdyby dziewczyna nigdy nie poznała prawdy, to bardziej by ją zraniło :).
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Rozdział jest długi, bardzo długi i ciekawy ;). Tylko nie rozumiem dlaczego masz do niego jakieś zatrzeżenia ;). Co prawda końcówka nie wyszła tajemniczo, jak to zazwyczaj robiłaś, ani też nie przesłodzona ;). Wyszło bardzo fajnie :)
Na pewno zagłosuje na Twój blog ;)
Pozdrawiam,
Amy ;)
PS w wolnym czasie zapraszam na rozdział drugi :)
Dziękuję bardzo za komentarz :* oczywiście, że do Ciebie zajrzę.
UsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :D
em.. cudo… moim … cudo… skromnym… cudo… zdaniem… cudo… ten… cudo… rozdział… cudo… był… cudo…. cudowny ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nie zrobiłam dużo powtórzeń. A jak by co wmów sobie ze to specjalne epifory. Bardzo mi sie podobał rozdział jak juz mogłaś dostrzec :D Prawie zapomniałam jakiego kochanego masz Blaise'a. Teraz ja czuje sie w obowiazku zrobienia innego ;D moze coś z moim wymyśle ;D Ciesze sie ze wreszcie jest rozdzial i chcialam tylko powiedziec ze Daniel jest nowym Malfoyem ;D CZEKAM NA T`roJKAT MILOSSSSSSSSSNY :D ;3 <3 Nie Hante ale czekaj. Dramioel - tak! DRAco, herMIOne i daniEL <3
Poprawiłaś mi dzień ktory kompletnie zepusla lekarka w przychodni, mała szlama. -.-
ZAPRASZAM NA NOWY ROZDZIAL NA MILOSC JEST ZAPRZECZENIEM ZYCIA XD Nie no żart egoizmu ;D Zaprrraszam
Chciała bym takze wyrazic swoją wielką aprobate w sprawie tego ZE SKOMENTOWALAM TO PIERWSZA!!!!
UsuńTAK JA!!!
PONIEWAZ SKOMENTOWALAM TO PIERWSZA Z NASZEJ GRUPKI :D
Ja, ty Lupus Lumos,Nela B, Jasper B i Lycheey Lora to nasza grupka bez nazwy <3 ;D I ciesze sie ze wyprzedzilam Nele lub Lorke ;D
Dziękuję za komentarz :**
UsuńGenialny rozdział!!! Biedny Harry :( nie zdaje sobie sprawy z kim się zadaje ;) Wgl to ten Daniel mnie zaciekawił ;) Z jednej strony taki fajny kumpel a z drugiej taka wredota jedna ;) żeby nawet naszą panią dyrektor wykiwać ;) Zastanawia mnie, czy ma on coś wspólnego z tym, co działo się w Zakazanym Lesie ;)
OdpowiedzUsuńNo i nasza kochana parka! Te ich liściki były genialne ;) Jestem ciekawa, co było napisane na tym, który wszedł w posiadanie nauczycielki ;) I ta ich rozmowa na patrolu - genialna! Tak bardzo cieszę się, że już się pogodzili ^.^ Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)
Życzę weny i pozdrawiam ;)
Maggie Z.
Dziękuję za komentarz :D
UsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńGenialny jest według mnie Daniel, chciałabym go więcej :)!
Dziękuję :)
UsuńA mi się ten Daniel nie podoba.
OdpowiedzUsuńMam na niego oko. Ale za to rozmowa Hermiony i Draco bardzo C wyszła, naprawdę super ! Wiesz, że ja komentarzy obszernych nie umiem pisać, więc tylko: Genialny rozdział!<3
Dziękuję :*
UsuńHahahaha taaak, niech ta Verrsace się cieszy... trzeba jej dać jakiś powód do czucia się dobrze i lepszym.
OdpowiedzUsuń:D
Przeczytałam rozdział... i hm, spodobał mi się. Zwłaszcza ta scena kiedy wysyłali sobie liściki, a właściwie wtedy kiedy Draco wysyłał jej te wiadomości.
Teraz właśnie Draco z Danielem jakby zamienili się rolami. Daniel jest teraz taki jak Draco kiedyś. To jest ciekawe.
Jak czytałam końcówkę... podobała mi się, ale zaczynam zauważać, że robisz z Draco takiego poetyckiego gościa, którego świat nie dostrzegł. To nie jest źle, ale może mniej słów z jego strony też by wystarczyło. No sama nie wiem.
A tak to, jest przepięknie! Martwię się tylko o Harry'ego.
PS: Widać, że naprawdę nie możesz znieść Rona. Pomijasz go totalnie. :D Hahaha
Pozdrawiam mocno
Lorka
Dziękuję za komentarz :**
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jakim cudem umknął mi ten rozdział, ale wchodzę, patrzę... a tutaj 13 już dodany! Po prostu wstyd mi za spóźnioną reakcję :< Ale dobra, już koniec o mnie i o tym, że jakimś cudem przegapiłam, bo przynajmniej przeczytałam i mogę teraz wyrazić swoją opinię <3 Ogólnie nie wiem co ten Daniel ma w sobie, że tak potrafi zauroczyć człowieka, bo jednak Harry zapatrzony jest w niego jak w obrazek i nawet nauczycielka zachowała się dość dziwnie... ja tak w duchu liczyłam na to, że może myślodsiewnia poszłaby w ruch czy coś, ale jednak najwidoczniej Daniel w pewnym stopniu jest tak intrygujący, że potrafi wpływać jakoś na decyzje ludzi... nie podoba mi się ten gościu, a jednak podoba, bo jest takim złym charakterem :D Jeśli chodzi o końcówkę to ja uważam, że Draco (nawet - a może szczególnie?) ma uczucia i nie jest w stanie wiecznie ich chować, dlatego też nie uważam, żeby była przesłodzona :) Podobało mi się to wysyłanie liścików, głównie ich treść <3 Oczywiście cały rozdział mi się podobał i chociaż był dość długi, to nawet nie można było tego odczuć, bo jak czyta się coś dobrego i długiego, to... nadal za krótkie! :o Haha :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny! :)
Dziękuję bardzo za komentarz:*
UsuńWow, rozdział był świetny.
OdpowiedzUsuńTo z Danielem, umie przekonywać ludzi, to trzeba mu przyznać.
Ahh te liściki, to był chyba mój ulubiony moment tego rozdziału.
Mi się końcówka podobała, Draco wreszcie coś powiedział.
Czekam aż wrzucisz coś nowego i zapraszam do mnie na dwa nowe rozdziały :) alex2708.blogspot.com
HEJ ! Zapraszam do siebie na nowy rozdział :) http://magicznymedalion.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKittykat
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńO boże nawet nie wiem co napisać. Daniel mnie wkurza. Zastanawia mnie tylko jak McGonagall mogła uwierzyć jemu, a nie Mionie. O! Albo mogła sprawdzić to w myślodsiewni! No nic... Zachowanie Draco opisałaś świetnie - taki zagubiony w życiu chłopczyk :)
Ciekawi mnie jak zareaguje Harry gdy dowie się prawdy o swoim nowym "przyjacielu".
Pozdrawiam i weny życzę
Invicta ;)
Dziękuję za komentarz :*
UsuńOoh... Zjebisty rozdział!Uwielbiam Daniela <3 haha:d było sodko, ale nie za suodko:D Piszesz lepiej! Daaalej!!!:D
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :*
UsuńCzytam i komentuję ♥ Super! Pisz daleej !
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://xpodroz.blogspot.com/
Dziękuję :* gdy tylko znajdę czas to obiecuję, że do Ciebie zajrzę!
UsuńMam paskudne opóźnienie, ale liczę na wybaczenie :)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę jest świetny. Daniel coraz mniej mi się podoba, ale zdecydowanie nadaje historii smaczku. Czuję, że namiesza, a już na pewno coś będzie kombinuje. Cóż, pożyjemy zobaczymy.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to niezwykle cieszy mnie fakt, że w końcu jako tako się dogadali. Widać, że w taki, czy inny sposób im siebie brakuje .Chyba jeszcze tego nie mówiłam, ale bardzo mi się podoba, jak budujesz relacje między nimi. Widać tu tworzący się fundament przyjaźni, co jest po prostu mega.
http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Oczywiście, że zostaje Ci wybaczone! ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba :*
Ta scena z liścikami jest super. Na ogół fanfikszyn mówię nie, ale to nie zmienia faktu, że jak ktoś fajnie pisze i ma pomysł, to można takie rzeczy czytać. Jestem na tak ( :
OdpowiedzUsuńI w tym momencie sprzeprzyłaś, zupełnie jakbyś sama nie wiedziała, jaki ma być Draco. No ale cóż, idę czytać dalej i zobaczymy, co z tego będzie. :)
OdpowiedzUsuńProszę bez wulgaryzmów na moim blogu. Postać Dracona jest kreowana na MOIM blogu po MOJEMU, więc przykro mi że Ci się nie spodobało, lecz jego nie zmienię
UsuńNie spodziewałam się tego po McGonagall ... Jak mogła uwierzyć Danielowi ?! Mam nadzieję , że w przyszłości się doigra !
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że znajomość Hermi z Zabinim przerodzi się w najbliższym czasie w przyjaźń ^^ A ten moment w którym siedzieli z Draco po obu jej stronach był mega ! :D Ta jego zazdrość bezcenna :D Tylko brakowało tam jeszcze Rona >:D Cieszyłabym się gdyby to widział i się denerwował .
Ciekawe czemu tak pobladła ? Teraz już jestem coraz bardziej pewna , że to była ona .. W tym Zakazanym Lesie !
No i nie musiałam długo czekać !! :D :D Ron się wkuuuurzyyył :D Uwielbiam to <3 Draco kochany <3 Ron to kretyn , i niech widzi , że Miona zasługuje na kogoś lepszego niż on :3
Ojeeej <3 No nareszcie się przed nią otworzył ! Słodkie to było <3 Jego wyznanie było najpiękniejsze <3
Uwielbiam cię i te twoje pomysły ♥
~Rennervate