niedziela, 11 stycznia 2015

—13. Stars are only visible in the darkness


Gdy zatrzasnęła za sobą drzwi, od razu rzuciła się na łóżko. Przytuliła do siebie poduszkę i wtuliła w nią swoją głowę. Jakby to mogło sprawić, że wszystkie jej zmartwienia odejdą. Chciała płakać. Dać upust wszystkim emocjom, które w niej buzują, lecz nie mogła. Coś nakazywało jej być silną, nie okazać słabości. Otworzyła oczy i usiadła na łóżku, opierając swoje plecy o ich drewnianą część. W jej pokoju panowała ciemność. Po chwili jej oczy przyzwyczaiły się i kontury mebli, które się w nim znajdowały, zaczęły stawać się wyraźne. Przykryła się kołdrą, otulając się nią dokładnie. Potrzebowała ciepła i wsparcia. Niestety, Ginny i Harry znajdowali się w wieży Gryffinodru i na pewno już spali. Zatęskniła za tym Draconem, który przybył do niej w nocy i odgonił od niej koszmary. Czemu teraz tego nie zrobi? Czemu nie przybędzie do jej pokoju? Nie może wyważyć drzwi? Spojrzeć na nią tymi wspaniałymi oczami? Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Nie. Ponieważ to wszystko wywołuje właśnie on. To on sprawia, że potrzebuje wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. To on jako jedyny potrafi nakierować jej myśli tak, że całość zajmuje on. Gdy weszła do salonu, buzowała złością. Chciała się wyżyć. Krzyczeć. Rzucać zaklęciami na prawo i lewo. Słysząc jego głos, zapomniała o sprawie z Danielem. Wszystko wyparowało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fuknęła pod nosem i rzuciła poduszką w drzwi. Jasiek odbił się o nie, nie robiąc zbyt dużego hałasu, co jeszcze bardziej ją zdenerwowała. Chciała żeby ją usłyszał!
- Uspokój się Hermiona...- Mówiła do siebie. - Już. Widzisz. Wdech i wydech. Spokojnie.
Opadła zmęczona na łóżko i zwróciła swoją głowę w stronę ściany z oknem. Chciała za nie wyjrzeć, przyjrzeć się niebu, lecz - jak na złość – widok zakrywała jej zasłona, której nie odsłoniła. Zamknęła, więc oczy, wyobrażając sobie przejrzyste niebo. Chciała policzyć na nim gwiazdy, lecz one cały czas zamazywały się pod wpływem łez, które napływały do jej oczu. Otworzyła je, więc z powrotem i skupiła swój wzrok na punkcie w ścianie. Wspomnienia sprzed kilku chwil ponownie zawładnęły jej umysłem, z którego uciekał Dracon. Teraz pojawiła się w mały okrągłym pokoju profesor McGonagall.

Kobieta wpatrywała się na nocnych przybyszy ze zdziwieniem oraz pewną dozą niepokoju. Widok jej najlepszej uczennicy, która za pomocą zaklęcia przyprowadziła do jej gabinetu sparaliżowanego i lewitującego ucznia, znaczyło tylko jedno: kłopoty. Dziwiło ją tylko brak Potter’a i Weasley’a, z którymi zawsze panna Granger wpadała w owe tarapaty. Odsunęła się od drzwi i wpuściła ich do środka. Hermiona przeniosła chłopaka i postawiła go koło biurka. Sama zajęła miejsce, wskazane przez dyrektorkę. Minerwa spojrzała na nią i przetarła oczy, wyraźnie zmęczona niespodziewaną pobudką w środku nocy. Gdy z przyzwyczajenia chciała wygładzić swoją szatę, zdziwiła się, gdy poczuła bawełniany materiał swojej piżamy. Spojrzała na siebie, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które jak najszybciej chciała ukryć przy uczniach.
- Poczekajcie tu chwilę - powiedziała, kierując się w stronę drugich drzwi w gabinecie.- Gdy tylko się przebiorę, zaraz zajme się waszym problemem.
Gdy za nauczycielką zamknęły się drzwi, Hermiona fuknęła pod nosem. Problemem? Przecież ona nie miałaby żadnego problemu i pewnie spałaby teraz smacznie w łóżku, gdyby nie ten kretyn, który musiał urządzać sobie wieczorne spacery po Zakazanym Lesie. Mimo niechęci do chłopaka odwróciła w jego kierunku wzrok i przyjrzała się jemu twarzy. Miał dość bladą karnację, chociaż na jego nosie i policzkach widniały czerwone przebarwienia od mrozu. Jego usta wygięte były w grymasie, a szeroko otwarte oczy, świadczyły o tym, że chłopak nie spodziewał się takiego ruchu po Gryfonce.
- 1: 0 - powiedziała do siebie i uśmiechnęła się złowieszczo.
Wyprostowała się na krześle i spojrzała w stronę drzwi, gdy tylko usłyszała zgrzyt otwieranego zamka. Minerwa w długiej, zielonej szacie wkroczyła do pomieszczenia i usiadła za biurkiem. Wyjęła z rękawa różdżkę i za pomocą zaklęcia zdjęła urok z Daniela.
-… to pożałujesz, że w ogóle…- przerwał i rozejrzał się po pomieszczeniu, wyraźnie zbity z tropu. Jego wzrok zatrzymał się przez moment na Hermionie, lecz szybko odwrócił go w stronę dyrektorki. - Dobry wieczór.
Powiedział i ukłonił się w stronę nauczycielki. Z jego twarzy zniknęła wrogość, którą zastąpił spokój i opanowanie.
- Zajmij proszę miejsce - wskazała mu krzesło obok.
Daniel usiadł, zakładając nogę na nogę, a palce splótł na brzuchu. Spojrzał ponownie na Hermionę i zapytał:
- Czy mógłbym się dowiedzieć się, czemu zostałem przetransportowany do pani gabinetu?-Spytał, a w jego głosie Granger usłyszała nutkę ironii.
- Również chciałabym się tego dowiedzieć. Panno Granger?- Spojrzała na nią.- Opowie nam pani, co takiego się wydarzyło.
Hermiona złączyła ręce i położyła je na swoich kolanach. Próbowała opanować ich drżenie, jednak i tak jej zdenerwowanie zdradził łamiący się głos.
-Spotkałam Daniela na błoniach w momencie, kiedy wychodził z Zakazanego Lasu. Uświadomiłam mu, jaka kara grozi za takie wykroczenie, jednak on mnie nie słuchał. Musiałam skorzystać z pomocy magii…
-Czyli nie dopuścić mnie do głosu, tak?- Przerwał jej z kpiną.
-Zdążyłeś wyrazić swoje zdanie, które w skrócie brzmiało „mam wszystko gdzieś i tak nie poniosę konsekwencji”-oburzyła się.
-Panno Granger!-Upomniała ją nauczycielka.- Danielu, czy byłeś w Zakazanym Lesie tak jak powiedziała Hermiona?
-Nie, pani profesor. Hermiona musiała zauważyć mnie, gdy spacerowałem, jak co wieczór przy jego granicach, lecz nie wkroczyłem na teren zakazany- odpowiedział bez zająknięcia.
-To przecież kłamstwo!-Krzyknęła i poderwała się z krzesła.- Dobrze widziałam jak wychodził z Zakazanego Lasu. Pani profesor proszę mnie wysłuchać…
-Usiądź i uspokój się panienko Granger- powiedziała spokojnie, a Hermiona wykonała jej polecenie.
Cały czas czuła na sobie wzrok Ślizgona, który przyglądał się z satysfakcją jej zdenerwowanej minie. Ścisnęła dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Próbowała skupić swoją uwagę na czymkolwiek innym, niż na jej gniewie.
-W takim wypadku, nie mogę ukarać pana Khala wydaleniem, ponieważ zaprzecza swojej winy…
Szatynka rozszerzyła ze zdziwienia oczy. Już otwierała usta, aby wyrazić swoje zdanie, lecz srogi wzrok dyrektorki zatrzymał się na niej i nakazał jej wstrzymać się z tym. Posłuchała.
-Jednakże nie mogę pominąć faktu, że przebywał on poza swoim dormitorium podczas ciszy nocnej- spojrzała na chłopaka, któremu lekko zrzedła mina.- Slytherin traci 40 punktów, a ty Danielu zgłosisz się jutro po kolacji do pana Filcha. On na pewno znajdzie dla ciebie jakieś zajęcie.
-Oczywiście- odpowiedział z uśmiechem.- Muszę odkupić swoje winy.
Wstał z krzesła i skinął głową w stronę profesor McGonagall. Hermiona poszła w jego ślady, jednak przez złość, która nadal w niej wrzała, od razu skierowała się do wyjścia, nie zwracając uwagi na grzeczności.
-Przepraszamy, że przez taką błahostkę zakłóciliśmy pani noc. Dobranoc- usłyszała jeszcze słowa chłopaka.
Uniosła wzrok ku górze, nie mogąc zrozumieć jak taka mądra kobieta jak ona może nabrać się na gierki tego padalca. Warknęła pod nosem i opuściła pomieszczenie. Nie przeszła nawet kilku kroków, kiedy na jej drodze stanął Daniel.
-Zadowolona?-Spytał, uśmiechając się triumfalnie.- Raczej nie wszystko poszło po twojej myśli.
-Zostaw mnie w spokoju Khal-odpowiedziała i wyminęła chłopaka.
Niestety, szybko powróciła na poprzednie miejsce, ponieważ chłopak przyciągnął ją mocno za rękę. Stali co najmniej kilka centymetrów od siebie. Jej oddech przyśpieszył, mieszając się z jego oddechem. Daniel nadal trzymał ją za ramię, które zaczęło pulsować, przez brak krążenia. Spojrzał prosto w jej oczy, a w jego brązowych stalówkach zobaczyła tylko wrogość.
-1: 1- Wyszeptał.- Miej się lepiej na baczności!
Ostrzegł, puszczając jej ramię. Odszedł od niej na kilka kroków i uniósł ręce do góry. Na jego ustach ponownie pojawił się wielki uśmiech.
-Zapowiada się ciekawy rok, co Granger?- Spytał.- A ty będziesz jego główną atrakcją.

Otworzyła oczy i spojrzała na swoje dłonie. Widniały na nich ślady po wbitych paznokciach, przez co dziewczyna była pewna, że ta sytuacja nie była snem. To wszystko działo się naprawdę, a ona wpakowała się w kolejne kłopoty, które połączone z jej problemami, stanowiły istne apogeum.

***

Po śniadaniu wraz z Harrym ruszyli w stronę szklarni.  Z nieba spadały kropelki deszczu, które moczyły ich włosy i ubrania. Przyjaciołom udało się znaleźć w sali lekcyjnej przed rozpoczęciem się prawdziwej ulewy, która przywędrowała ze wschodu. Hermiona zajęła miejsce przy jednym ze stanowisk i przyjrzała się narzędziom, które stały na drewnianym blacie. Zwykłe gumowe rękawiczki, jakiś płyn w żółtym pojemniku do spryskiwania, pusta doniczka oraz ziemia w worku, który właśnie spadł na jej nogę.
-Ała-warknęła i rozmasowała stopę.
-Uważaj księżniczko- usłyszała za sobą głos Zabiniego.
Na jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
-Mogę zająć miejsce koło ciebie?- Spytał i wskazał na stanowisko, przy którym przed chwilą stał Harry.
Szatynka rozejrzała się po pomierzeniu i zauważyła swojego przyjaciela rozmawiającego przy wejściu wraz z Danielem. Ten drugi opierał się plecami o ściany szklarni i wsłuchiwał się w słowa Harry’ego, jednakże jego wzrok utkwiony był w niej. Po jej plecach przeszły ciarki, gdy podniósł do góry brwi i zaśmiał się pod nosem.
-Pewnie- powiedziała i wymusiła na sobie uśmiech.
O wiele pewniej będzie się czuła w towarzystwie Diabła, który na pewno nie pozwoli, aby Daniel coś jej zrobił. To dziwne, lecz przez wczorajsze pogróżki z jego strony zaczęła żyć w strachu. Nigdy wcześniej nie brała pod uwagę, że głupie gadanie Malfoy’a z przed laty miałoby być prawdą, lecz teraz…, kiedy w jej umyśle pojawiał się obraz rezydencji Malfoy’ów i jej torturowanej przez Bellatrix, wszystko zdawało się być możliwe.  Przełknęła ślinę i związała włosy w kucyka, aby nie przeszkadzały jej podczas zajęć.
-Coś się stało?-Spytał ją Diabeł, a wyraz jego twarzy ukazywał zmartwienie.
Pokręciła głową.
-Po prostu źle spałam-odpowiedziała bez zająknięcia, chociaż w środku zżerały ją wyrzuty sumienia.
Lubiła Diabła. Chciała mu powiedzieć o wszystkim, lecz czy mogła mu zaufać? Jego prawdziwą stronę poznała niedawno i sama nie wiedziała, czy postanowi zatrzymać tą dobrą część siebie. Malfoy już dokonał wyboru. Diabeł uśmiechnął się do niej i złapał ją za jej zimną dłoń.
-Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć, dobrze?- Spytał, a ona skinęła głową.
Uśmiechnął się, lecz nagle puścił jej rękę, gdy jego wzrok skierował się za jej postać. Odwróciła się do tyłu i stanęła oko w oko z Malfoyem. Chłopak patrzył na swojego przyjaciela lodowatym spojrzeniem, ignorując dziewczynę stojącą między nimi.
-Zajęte?-Spytał, w końcu odrywając wzrok od przyjaciela, przerywając tym niezwykle przerażającą ciszę, przez którą w powietrzu można było wyczuć napięcie.
Jego wzrok przeniósł się na Gryfonkę, która ponownie skinęła tylko głową, nie mogąc nic z siebie wydusić. Nie spodziewała się, że dwie godziny Zielarstwa spędzi między Zabinim i Malfoy’em. Jednak miało to również swoje plusy. Czuła się pewniej, mając ich przy boku. Zabini rzucał, co po chwilę jakimś żartem, który rozluźniał atmosferę, a jej pozwalał zapomnieć o ciągłym wzroku ze stanowiska z na przeciwka, którym obrzucał ją Daniel. Draco nie odzywał się do nich przez obydwie godziny lekcyjne. Wydawał się być nieobecny, jakby zamknął się w świecie swoich rozmyślań i nie pozwalał rzeczywistości przejąć pierwszego miejsca. Wykonywał czynności jak robot. Nie zwracał uwagi na kąśliwe uwagi Diabła, ani na jej zmartwiony wzrok, którym co po chwilę go obdarzała. Jej serce biło mocno i mimo tego, że była na niego zła, teraz strasznie się o niego martwiła.

***

Lekcje minęły Hermionie bardzo szybko. Obiad i czas wolny po nim spędziła wraz z przyjaciółmi. Poczuła się tak jak kiedyś. Mogła odpocząć, gdzieś w kąt porzucić wszystkie swoje zmartwienia i spędzić miło czas z ważnymi osobami w jej życiu. Była ciekawa dziwnej znajomości Harry’ego z Danielem, lecz gdy tylko zapytała go o chłopaka, mówił, że Daniel jest naprawdę miłym i porządnym gościem, który wspiera go w jego wyborach.
-Straciliśmy Ron’a-powiedział i opuścił głowę.- Nie chcę żyć myślą, że był moim jedynym kumplem. Daniel pomógł mi po rozstaniu z Ginny, a teraz pomaga mi to wszystko naprawić.
-Pomaga ci?-Zdziwiła się, zerkając w stronę młodszej przyjaciółki, która wesoło rozmawiała z Luną przy wejściu do Wielkiej Sali.
Harry uśmiechnął się i również zerknął w stronę swojej wybranki.
-Tak Hermiono, pomaga mi. Może nie powinnaś go oceniać, przez wieczór w Klubie Ślimaka? W pewnym stopniu zachował się jak kompletny kretyn, ale ja również. Każdemu się zdarza…
-No nie wiem Harry. To nie jest takie proste jak myślisz…- westchnęła, po chwili ciszy.
-Jest. Wystarczy tylko spróbować- odpowiedział entuzjastycznie.- Gdzie się podziała ta dziewczyna, która z ochotą łapała się za rzeczy praktycznie niemożliwe do wykonania?
Opuściła głowę, wpatrując się w swoje dłonie. Zniknęła, chciała mu odpowiedzieć, jednak zabrakło jej odwagi. Tak samo jak chciała opowiedzieć mu o wczorajszym incydencie z Danielem, lecz, gdy widziała jak Harry jest w niego ślepo wpatrzony, nie potrafiła pokazać mu prawdziwej twarzy Ślizgona.  Czy w ogóle Harry uwierzyłby w jej opowiadanie? Wątpiła. Gryfon potrzebował przyjaciela i nie mogła mu zabronić się z nim widywać, lecz musiała trzymać się na baczności, aby i Harry nie stał się jego ofiarą.
-Muszę cię przeprosić, ale mam dziś do odrobienia szlaban- westchnęła i pocałowała przyjaciela w policzek.-Jak się nie pośpieszę to zaraz się spóźnię.
Potter zaśmiał się serdecznie, gdy wpatrywał się w jej zdenerwowaną minę.
-Hermiona Granger nigdy się nie spóźnia, pamiętaj!-Krzyknął za nią.
Na jej ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Ścisnęła mocniej za ucho torby i rzuciła się w szaleńczym biegu w stronę drugiego piętra, gdzie za chwilę rozpoczynała się lekcja dla pierwszaków.  Mijający ją uczniowie przyglądali się jej z zaciekawieniem, lecz bez żadnych sprzeciwów usuwali się jej z drogi. Gdy wpadła do klasy, wzrok zgromadzonych spoczął na niej i z zainteresowaniem przyglądał się niecodziennemu zjawisku, jakim było spóźnienie panny Granger. Poczuła jak na jej policzkach wypływa rumieniec, który zawsze sprawiał, że jej wiara w siebie powoli opadała.
-Witam panno Granger- odezwała się nauczycielka z uśmiechem i wskazała na miejsca w pierwszej ławce.- Do wyboru do koloru…
Dopowiedziała, a Hermiona spojrzała na nią pytająco. Dopiero, kiedy podeszła do przedstawionego przez nauczycielkę stanowiska zrozumiała, że została postawiona przed wyborem. W dwóch oddzielonych od reszty klasy ławkach siedzieli jej współtowarzysze niedoli i wpatrywali się w nią z oczekiwaniem. Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, nie zważając na jej wewnętrzną bitwę z myślami. Malfoy czy Ron? Obydwoje w pewnym sensie przyczynili się do jej cierpienia w tym roku, więc dlaczego miałaby wybierać któregokolwiek?  Fuknęła pod nosem i jednym skinieniem różdżki przemieniła dwa okruszki w stół i krzesło, które z hukiem opadło pomiędzy stolikami chłopców. Cała klasa ponownie skupiła swoją uwagę na Gryfonce, która przeprosiła cicho i zajęła miejsce. Nauczycielka pokręciła głową i podeszła do uczennicy.
-Wasz szlaban nie miał być karą dla mnie, ale dla was-westchnęła, po czym udała się do biurka i wyciągnęła z niego plik kartek. Rozdzieliła go na trzy części i wręczyła, każdemu z nich.- Są to sprawdziany pierwszej klasy, mam nadzieję, że nie sprawią wam one większego problemu, bo na ich poprawę macie czas do końca tej godziny lekcyjnej.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Zapowiada się miła i prosta praca, a gdy tylko upora się z tym zadaniem, będzie mogła w spokoju przygotować się na jutrzejsze zajęcia.  Złapała za pióro i wyjęła pierwszą pracę. Gdy już przykładała końcówkę pióra do pergaminu, na jej blacie pojawił się liścik.

Nadal jesteś zła?
~D.M., ale przecież to na pewno wiesz.

Spojrzała na chłopaka z byka i uniosła brew do góry. Jak on może być taki bezczelny?! Pragnęła mu pomóc, starała się, próbowała, nawet pokazała mu cząstkę siebie, a za to, co zyskała?! Nic. Nawet, jeśli chciała dla niego dobrze. Przychodziła do skrzydła szpitalnego, nie mogła spać, bojąc się o jego stan, a on? Pozbył się jej jakby się mu znudziła. Jakby była starą zabawką, którą już nie warto się bawić.

A ty nadal jesteś skończonym idiotą i gburem?
~Również bardzo dobrze wiesz kto.

Przyglądała się jego reakcji, kiedy papier pojawił się na jego stoliku. Na jego ustach pojawił się uśmiech, a ręce od razu zaczęły pisać odpowiedź.

Zawsze jestem gburem, kochanie. Tylko musisz się do tego przyzwyczaić.
~Niezmienny gbur.

Przeczytała to i fuknęła pod nosem. Jej irytacja sięgała już najwyższego punktu, a jej ręce zaczęły drżeć ze złości, która opanowała jej ciało. Podarła papier, a jego strzępy zrzuciła do swojej torby. Ponownie zabrała się za sprawdziany, próbując opanować swoje emocje i myśli, które ponownie zaczęły krążyć wokół blondyna oraz ciągle pojawiających się na jej stoliku kartek, które tak zawzięcie ignorowała. Jednakże nie było to łatwe, gdy przed jej oczami piętrzyła się górka mały karteczek, zapisanych przez nachalnego sąsiada z ławki. Odwróciła się w stronę blondyna, chcąc go upomnieć, gdy nagle usłyszała stukot obcasów nauczycielki. Kobieta zatrzymała się przy ich stolikach, a swoje ręce skrzyżowała na piersi. Malfoy skinieniem różdżki sprawił, że kartki zniknęły, lecz zapomniał o jednej, która trafiła w ręce nauczycielki. Przyjrzała się jej z zainteresowaniem, lecz gdy przeczytała jej treść, pobladła. Spojrzała na Malfoya przymrużonymi oczami, a później przeniosła wzrok na treść, ponownie czytając liścik. Po chwili jej zachowanie diametralnie się zmieniło, a po klasie rozniósł się jej perlisty śmiech.
-Panie Malfoy- powiedziała, chichocząc.- Proszę nie flirtować z koleżanką na mojej lekcji. I to jeszcze w tak nieudany sposób. Swoje podboje proszę zostawić na czas wolny, dobrze?
Po klasie rozniósł się chichot uczniów. Nauczycielka machnęła dłonią, a pusta kartka wróciła na jego biurko. Hermiona spojrzała na nią podejrzliwie, nie mogąc zrozumieć jej wcześniejszego zachowania. Gdy nauczycielka chciała ponownie rozpocząć przerwaną lekcję, zadzwonił dzwonek i jej słowa zagłuszył entuzjazm uczniów, wychodzących z ostatniej lekcji.
-Skończycie następnym razem- powiedziała do starszej trójki, zabierając ledwie poprawione sprawdziany.
Hermiona położyła swoją torbę na stoliku i spakowała do niej swoje pióro. Czuła na sobie nieprzyjemny wzrok Rudzielca, który przyglądał się jej z grymasem na twarzy i odrazą w oczach. Pokręciła tylko głową, nie komentując jego zachowania. Nie potrzebowała więcej problemów, już i tak zbyt dużo się ich w niej kumulowało.

***

Godzina wspólnego patrolu zbliżała się nieubłagalnie. Hermiona siedziała na swoim łóżku i cicho liczyła mijające minuty. Bała się spotkania z nim. W końcu tylko przy nim potrafiła czuć się tak inaczej. Każda jego cząstka wprowadzała ją w dziwny tras, który powodował, że z chęcią powiedziałaby mu to co myśli. A czasami nasze myśli lepiej zostawić tylko i wyłącznie do naszego wglądu.  Gdy wybiła godzina wyjścia, założyła na siebie sweter i uczesała włosy w wysokiego kucyka. Przyjrzała się w sobie w lustrze, zauważając, że jej twarz jest nienaturalnie blada. Wciągnęła powietrze i szybko je wypuściła. Zaczęła krążyć po pokoju, starając się uspokoić swoje nerwy i przygotować się na spotkanie. Niestety, chłopak przerwał jej rozmyślenia, wkraczając bez pukania do jej pokoju.
-Malfoy!-Krzyknęła i odwróciła się w jego stronę.
-Granger!-Powtórzył jej gwałtowną reakcję i zachichotał pod nosem.- Kiedy już ponownie przypomnieliśmy sobie swoje nazwiska, możemy iść na patrol?
Fuknęła pod nosem, słysząc jego ironiczną uwagę. Ominęła go szybko i wyszła na korytarz. Od razu poczuła zimny powiew wiatru, który przemierzał puste korytarze szkoły, powodując, że płomienie na pochodniach chyliły się pod jego siłą. Nie zwracając uwagi na blondyna, który wołał za nią, przyśpieszyła kroku i sama ruszyła, aby odbębnić swój obowiązek. Założyła ręce na piersiach i warknęła pod nosem, gdy poczuła obecność Dracona po swojej prawej. Chłopak dogonił ją i teraz szedł z nią ramię w ramię. Nie chciała rozpoczynać rozmowy. W ogóle nie chciała z nim rozmawiać. Nie rozumiała jego zachowania i chyba nigdy nie będzie mogła go zrozumieć.
-Możemy porozmawiać?-Spytał.
Wzdrygnęła się. Jego głos brzmiał tak poważnie oraz był przepełniony skrajnymi emocjami. Gdy odwróciła się w jego stronę, nie widziała cwanego Ślizgona, który nie liczy się ze zdaniem innych, teraz… znowu zobaczyła jego prawdziwą twarz, którą zaprezentował jej na początku roku. Poczuła jak coś złapało ją za serce. Może nie powinna być tak łatwowierna i tak szybko się poddać, lecz nie umiała, zrezygnować z tego co zaczęła. Chciała mu pomóc i spróbować za wszelką cenę, dotrzeć w głąb jego serca, gdzie odkryje osobę, która schowała się tam przed otaczającym ją złym światem.
-A mamy o czym rozmawiać?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie do końca wiedząc jak zacząć ich rozmowę.
-Myślę, że wiesz dokładnie o co mi chodzi- zatrzymał się i złapał ją za ramię, aby i ona stanęła.- Nie chciałem cię urazić swoim zachowaniem wtedy w skrzydle szpitalnym. Ja…
-Nie chciałeś?- Oburzyła się, przerywając mu.- Zrobiłeś to z czystą premedytacją i nie wciskaj mi jakiś prostych bajeczek, aby mnie udobruchać, bo ze mną nie ma tak łatwo!
-Uspokój się- westchnął.- Po prostu jest to dla mnie dość ciężki okres i musiałem odpocząć.
-Czyli już odpocząłeś, tak?- Spytała wrednie.- Poukładałeś swoje sprawy i wszystko już u ciebie wspaniale, tak? Ty wiesz, jakie to było samolubne z twojej strony?!- Spojrzała na niego, a ten spuścił wzrok.- Po co ja się w ogóle staram… i tak nic do ciebie nie dotrze.
Wyrwała ramię z jego uścisku i odeszła od chłopaka. Potrzebowała się uspokoić, nie mogła dłużej znieść tego gniewu, który pęczniał w jej środku. Czuła, że jeszcze chwila i eksploduje, a nie chciałaby wtedy powiedzieć czegoś, czego później będzie żałować. Gdy ponownie zauważyła ruch koło swojej prawej, warknęła:
-Daj mi spokój Malfoy!
-Nie-odpowiedział twardo.- Może i postąpiłem samolubnie, ale robiłem to również dla Twojego dobra! Wysłuchaj mnie, …choć przez chwilę i się nie odzywaj, dobrze?
Spytał już łagodniej i stanął naprzeciw niej, ujmując jej podbródek, aby na niego spojrzała. Hermiona poczuła dziwne ciepło rozchodzące się od dłoni chłopaka, które wybiło ją z równowagi. Spojrzała w jego błękitne oczy, w których zauważyła tę iskierkę nadziei, która sprawiła, że zapragnęła dać mu szansę. Kiwnęła tylko głową, a na ustach blondyna pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie chciałem wracać do Hogwartu-wyznał, przerywając na chwilę.- Wypełniałem tym ostatnią wolę swojej matki. Chciała, aby miał szansę wyjść na ludzi, pokazać, że potrafię być inny… Dzięki tobie mogłem dojść, aż tutaj. Przez to, że pomogłaś mi na rozprawie, mogłem rozpocząć nowe życie. Chcę ci podziękować Granger… za to, że dałaś mi szansę. Chciałem to zrobić już wtedy, gdy spotkaliśmy się na odbudowie Hogwartu, lecz wtedy… nadal była we mnie blokada, którą przebiłaś, gdy uświadomiłem sobie, że przeżywasz to samo co ja. Śmierć bliskich nie jest łatwa. Poczułem, że mogę znaleźć w tobie pewnego rodzaju pomoc… Wiem. Powiesz pewnie, że to egoistyczne zachowanie, lecz potrzebowałem tego tak bardzo, że nie zwracałem uwagi na nic poza tym. Wtedy, kiedy krzyczałaś przez sen… nie wiem co się we mnie obudziło. Pomogłem ci, chociaż to ty miałaś być moją pomocą. W tamtą noc uświadomiłem sobie, że możemy działać razem. Razem przeciwko światu. Zachowywaliśmy się jak z przed laty, tylko bez obraźliwych komentarzy, jednak wtedy, gdy przyszłaś do skrzydła, zauważyłem coś w twoich oczach. To była troska- westchnął i opuścił wzrok, jakby bojąc się widzieć jej reakcji.
-Nie potrzebnie boisz się ludzkiego uczucia-odpowiedziała i złapała go za rękę, ściskając ją.
-Nie rozumiesz. Nie chodzi o uczucie, lecz o to do czego ono prowadzi. Przestraszyłem się i zamknąłem się przed tobą, ponieważ nie chciałem cię skrzywdzić. Granger zrozum mnie… jesteś drugą osobą w moim życiu, która się o mnie, aż tak troszczy. Pierwszą była moja matka, która…-przerwał i przełknął ślinę- przeze mnie nie żyje.  Nie chcę żeby ciebie to również spotkało.
-Pomogłam pokonać Voldemorta, Malfoy-odparła i uśmiechnęła się delikatnie, aby rozładować atmosferę.- Myślę, że dam radę się obronić. Nie musisz się o mnie martwić, a tym bardziej zamykać się przede mną. Dla mnie dużą pomocą jest twoja obecność i rozmowa.

-Mam nadzieję Granger, mam nadzieję- odparł tylko, zanim ponownie ruszyli na patrol. 

  • Oto przed wami dość długi rozdział :) Jak na mój gust... nawet wyszedł, chociaż mam do niego trochę zastrzeżeń. Wiem, że końcówka może Wam się wydać trochę przesłodzona, lecz wydawało mi się, że ich problemy trzeba w końcu trochę złagodzić. Bo ile można pisać tylko o tym jak jest źle, co nie? Mam nadzieję, że się Wam spodobało i czekam na Wasze opinie w komentarzach :* 
  • Drugą sprawą, którą chcę poruszyć to konkurs "Blog Roku 2014". Przeszłam pierwszy etap, dzięki Waszym głosom i mam nadzieję, że w drugim równie dobrze sobie poradzę. Zapraszam, więc Was do głosowania na stronę poland-tree.blogspot.com , gdzie po prawej stronie znajdują się dwie ankiety. Proszę o głos na bloga w 1 grupie o numerze 2 :) Mam nadzieję, że uda mi się przejść dalej. Byłoby to wspaniałe wyróżnienie ;* 

33 komentarze:

  1. Dzień dobry! :D
    Rozdział przyjemny, miło się go czyta, choć nie brakuje mu smutnych momentów. Najbardziej zauroczyły mnie liściki wymieniane między Draco i Mioną i ich wspólny patrol. Bardzo dobrze oddałaś charakter Draco i świetnie czytało się ten fragment. Zaraz lecę zagłosować na Ciebie :D
    Pozdrawiam ciepło i również zapraszam do siebie,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :* Już idę czytać Twój nowy rozdział!

      Usuń
  2. Hej ;3
    Dopiero od niedawna zaczęłam czytać twój bloga, ale strasznie mi się spodobał ;3
    Lecę zagłosować na Ciebie!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :3
    http://i-am-a-princess-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! ;)
    Co ta przebrzydła gadzina chce zrobić Hermionie? I jak Mcgonagall mogła mu uwierzyć? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że kłamie! Mogła dać mu veritaserum. Przecież wie, że Hermiona nigdy nie kłamie, więc powinna coś z tym zrobić... Daniel jej grozi... Mam nadzieję, że nic jej nie zrobi.
    Draco nie powinien się tak zamykać w sobie. Przecież ma przyjaciela, któremu może się zwierzyć i ma też Hermione...
    Hermiona powinna powiedzieć Harremu wszystko na temat Daniela. Rozumiem, że stracił przyjaciela i być może zyskał nowego, ale Daniel może się potem zwrócić przeciwko niemu... Nie wiadomo czego ma się spodziewać po tej osobie.
    Draco wreszcie się otworzył i wyjaśnił wszystko Hermionie ;). To bardzo dobry początek. Już myślałam, ze nigdy jej tego nie powie :). Zawsze pozostanie obawa, że może ją zranić, ale gorzej byłoy, gdyby dziewczyna nigdy nie poznała prawdy, to bardziej by ją zraniło :).

    Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Rozdział jest długi, bardzo długi i ciekawy ;). Tylko nie rozumiem dlaczego masz do niego jakieś zatrzeżenia ;). Co prawda końcówka nie wyszła tajemniczo, jak to zazwyczaj robiłaś, ani też nie przesłodzona ;). Wyszło bardzo fajnie :)
    Na pewno zagłosuje na Twój blog ;)
    Pozdrawiam,
    Amy ;)

    PS w wolnym czasie zapraszam na rozdział drugi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :* oczywiście, że do Ciebie zajrzę.

      Usuń
  4. Cudowny rozdział :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. em.. cudo… moim … cudo… skromnym… cudo… zdaniem… cudo… ten… cudo… rozdział… cudo… był… cudo…. cudowny ;D
    Mam nadzieje, że nie zrobiłam dużo powtórzeń. A jak by co wmów sobie ze to specjalne epifory. Bardzo mi sie podobał rozdział jak juz mogłaś dostrzec :D Prawie zapomniałam jakiego kochanego masz Blaise'a. Teraz ja czuje sie w obowiazku zrobienia innego ;D moze coś z moim wymyśle ;D Ciesze sie ze wreszcie jest rozdzial i chcialam tylko powiedziec ze Daniel jest nowym Malfoyem ;D CZEKAM NA T`roJKAT MILOSSSSSSSSSNY :D ;3 <3 Nie Hante ale czekaj. Dramioel - tak! DRAco, herMIOne i daniEL <3
    Poprawiłaś mi dzień ktory kompletnie zepusla lekarka w przychodni, mała szlama. -.-
    ZAPRASZAM NA NOWY ROZDZIAL NA MILOSC JEST ZAPRZECZENIEM ZYCIA XD Nie no żart egoizmu ;D Zaprrraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciała bym takze wyrazic swoją wielką aprobate w sprawie tego ZE SKOMENTOWALAM TO PIERWSZA!!!!
      TAK JA!!!
      PONIEWAZ SKOMENTOWALAM TO PIERWSZA Z NASZEJ GRUPKI :D
      Ja, ty Lupus Lumos,Nela B, Jasper B i Lycheey Lora to nasza grupka bez nazwy <3 ;D I ciesze sie ze wyprzedzilam Nele lub Lorke ;D

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  6. Genialny rozdział!!! Biedny Harry :( nie zdaje sobie sprawy z kim się zadaje ;) Wgl to ten Daniel mnie zaciekawił ;) Z jednej strony taki fajny kumpel a z drugiej taka wredota jedna ;) żeby nawet naszą panią dyrektor wykiwać ;) Zastanawia mnie, czy ma on coś wspólnego z tym, co działo się w Zakazanym Lesie ;)
    No i nasza kochana parka! Te ich liściki były genialne ;) Jestem ciekawa, co było napisane na tym, który wszedł w posiadanie nauczycielki ;) I ta ich rozmowa na patrolu - genialna! Tak bardzo cieszę się, że już się pogodzili ^.^ Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)
    Życzę weny i pozdrawiam ;)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się!
    Genialny jest według mnie Daniel, chciałabym go więcej :)!

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się ten Daniel nie podoba.
    Mam na niego oko. Ale za to rozmowa Hermiony i Draco bardzo C wyszła, naprawdę super ! Wiesz, że ja komentarzy obszernych nie umiem pisać, więc tylko: Genialny rozdział!<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha taaak, niech ta Verrsace się cieszy... trzeba jej dać jakiś powód do czucia się dobrze i lepszym.
    :D
    Przeczytałam rozdział... i hm, spodobał mi się. Zwłaszcza ta scena kiedy wysyłali sobie liściki, a właściwie wtedy kiedy Draco wysyłał jej te wiadomości.
    Teraz właśnie Draco z Danielem jakby zamienili się rolami. Daniel jest teraz taki jak Draco kiedyś. To jest ciekawe.
    Jak czytałam końcówkę... podobała mi się, ale zaczynam zauważać, że robisz z Draco takiego poetyckiego gościa, którego świat nie dostrzegł. To nie jest źle, ale może mniej słów z jego strony też by wystarczyło. No sama nie wiem.

    A tak to, jest przepięknie! Martwię się tylko o Harry'ego.
    PS: Widać, że naprawdę nie możesz znieść Rona. Pomijasz go totalnie. :D Hahaha
    Pozdrawiam mocno
    Lorka

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam pojęcia jakim cudem umknął mi ten rozdział, ale wchodzę, patrzę... a tutaj 13 już dodany! Po prostu wstyd mi za spóźnioną reakcję :< Ale dobra, już koniec o mnie i o tym, że jakimś cudem przegapiłam, bo przynajmniej przeczytałam i mogę teraz wyrazić swoją opinię <3 Ogólnie nie wiem co ten Daniel ma w sobie, że tak potrafi zauroczyć człowieka, bo jednak Harry zapatrzony jest w niego jak w obrazek i nawet nauczycielka zachowała się dość dziwnie... ja tak w duchu liczyłam na to, że może myślodsiewnia poszłaby w ruch czy coś, ale jednak najwidoczniej Daniel w pewnym stopniu jest tak intrygujący, że potrafi wpływać jakoś na decyzje ludzi... nie podoba mi się ten gościu, a jednak podoba, bo jest takim złym charakterem :D Jeśli chodzi o końcówkę to ja uważam, że Draco (nawet - a może szczególnie?) ma uczucia i nie jest w stanie wiecznie ich chować, dlatego też nie uważam, żeby była przesłodzona :) Podobało mi się to wysyłanie liścików, głównie ich treść <3 Oczywiście cały rozdział mi się podobał i chociaż był dość długi, to nawet nie można było tego odczuć, bo jak czyta się coś dobrego i długiego, to... nadal za krótkie! :o Haha :*
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, rozdział był świetny.
    To z Danielem, umie przekonywać ludzi, to trzeba mu przyznać.
    Ahh te liściki, to był chyba mój ulubiony moment tego rozdziału.
    Mi się końcówka podobała, Draco wreszcie coś powiedział.
    Czekam aż wrzucisz coś nowego i zapraszam do mnie na dwa nowe rozdziały :) alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. HEJ ! Zapraszam do siebie na nowy rozdział :) http://magicznymedalion.blogspot.com/
    Kittykat

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział!
    O boże nawet nie wiem co napisać. Daniel mnie wkurza. Zastanawia mnie tylko jak McGonagall mogła uwierzyć jemu, a nie Mionie. O! Albo mogła sprawdzić to w myślodsiewni! No nic... Zachowanie Draco opisałaś świetnie - taki zagubiony w życiu chłopczyk :)
    Ciekawi mnie jak zareaguje Harry gdy dowie się prawdy o swoim nowym "przyjacielu".
    Pozdrawiam i weny życzę
    Invicta ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ooh... Zjebisty rozdział!Uwielbiam Daniela <3 haha:d było sodko, ale nie za suodko:D Piszesz lepiej! Daaalej!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam i komentuję ♥ Super! Pisz daleej !
    Zapraszam do siebie http://xpodroz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* gdy tylko znajdę czas to obiecuję, że do Ciebie zajrzę!

      Usuń
  16. Mam paskudne opóźnienie, ale liczę na wybaczenie :)
    Rozdział naprawdę jest świetny. Daniel coraz mniej mi się podoba, ale zdecydowanie nadaje historii smaczku. Czuję, że namiesza, a już na pewno coś będzie kombinuje. Cóż, pożyjemy zobaczymy.
    Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to niezwykle cieszy mnie fakt, że w końcu jako tako się dogadali. Widać, że w taki, czy inny sposób im siebie brakuje .Chyba jeszcze tego nie mówiłam, ale bardzo mi się podoba, jak budujesz relacje między nimi. Widać tu tworzący się fundament przyjaźni, co jest po prostu mega.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że zostaje Ci wybaczone! ;)
      Cieszę się, że Ci się podoba :*

      Usuń
  17. Ta scena z liścikami jest super. Na ogół fanfikszyn mówię nie, ale to nie zmienia faktu, że jak ktoś fajnie pisze i ma pomysł, to można takie rzeczy czytać. Jestem na tak ( :

    OdpowiedzUsuń
  18. I w tym momencie sprzeprzyłaś, zupełnie jakbyś sama nie wiedziała, jaki ma być Draco. No ale cóż, idę czytać dalej i zobaczymy, co z tego będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bez wulgaryzmów na moim blogu. Postać Dracona jest kreowana na MOIM blogu po MOJEMU, więc przykro mi że Ci się nie spodobało, lecz jego nie zmienię

      Usuń
  19. Nie spodziewałam się tego po McGonagall ... Jak mogła uwierzyć Danielowi ?! Mam nadzieję , że w przyszłości się doigra !
    Mam nadzieję , że znajomość Hermi z Zabinim przerodzi się w najbliższym czasie w przyjaźń ^^ A ten moment w którym siedzieli z Draco po obu jej stronach był mega ! :D Ta jego zazdrość bezcenna :D Tylko brakowało tam jeszcze Rona >:D Cieszyłabym się gdyby to widział i się denerwował .

    Ciekawe czemu tak pobladła ? Teraz już jestem coraz bardziej pewna , że to była ona .. W tym Zakazanym Lesie !
    No i nie musiałam długo czekać !! :D :D Ron się wkuuuurzyyył :D Uwielbiam to <3 Draco kochany <3 Ron to kretyn , i niech widzi , że Miona zasługuje na kogoś lepszego niż on :3
    Ojeeej <3 No nareszcie się przed nią otworzył ! Słodkie to było <3 Jego wyznanie było najpiękniejsze <3
    Uwielbiam cię i te twoje pomysły ♥
    ~Rennervate

    OdpowiedzUsuń