niedziela, 14 grudnia 2014

—12.Pretty face; electric soul.

Rozdział nie jest poprawiony. Mogą pojawić się błędy. 
Muzyka 

Zatrzasnął za sobą drzwi. Spojrzał w głąb niewielkiego pokoju, który wypełniony był przez ciemność.  Jedynym źródłem światła stał się księżyc, który oświetlał swoim blaskiem podłogę oraz biurko przy łóżku Dracona. Chłopak czuł się okropnie, miał wrażenie, że wszystko, do czego dążył, jednej nocy rozprysło, jak przy użyciu magii. Nie potrafił sobie wybaczyć swojego zachowania, chociaż w głębi duszy cały czas powtarzał sobie, że zrobił słusznie, że tak właśnie musiało być. Nie chciał… nie mógł dać jej nadziei, że się zmienił. W jej oczach musiał pozostać jego starym odbiciem, którego tak bardzo nienawidził, które kojarzyło mu się z najgorszą i najokrutniejszą osobą na świecie… z jego ojcem.  Nie chciał być widziany tak jak on, lecz nie mógł również dać jej nadziei. Nie może mu ufać. Nie może myśleć, że go rozumie. Nie może mu współczuć. Wtedy… wszystko się pokruszy. Mur runie, a on ukarze jej prawdziwego siebie. Powie co tak naprawdę się wydarzyło podczas wojny, powie jak bardzo nie chciał tego zła, które wyrządził i powie… jak bardzo chciał być wtedy po ich stronie. Walczyć przy jej boku, mieć nadzieję, czuć, że walczy za coś co jest dobre i właściwe.
-Nie…nie…nie- powtarzał, kręcąc głową.
Musiał ją do siebie zniechęcić… to było jedyne, właściwe wyjście, dzięki któremu zachowa siebie oraz znajdzie rozwiązanie na niewytłumaczone zjawisko w lesie. Westchnął i opadł na fotel przy biurku. Miał dość cierpienia, dość tych wszystkich uczuć, które w nim buzują. Jego nowa odsłona dawała mu tylko ból. Wspomnienia zdołały się przedostać przez postawiony mur w jego głowie, a uczucia rozgrzały jego zamrożone serce.  Zacisnął pięści i zamknął oczy. W ciemności swojego umysłu zauważył posadzkę w jego domu. Wielką kałużę krwi, w której leżała ona. Blada, zimna i bez życia. Jej szaroniebieskie oczy wpatrywały się w niego, lecz to nie były te same oczy.  Kiedyś przepełnione miłością, dające mu nadzieję na lepsze jutro, wtedy zimne, nieruchome. Nadal utkwione w jego twarzy, jednak patrzące gdzieś daleko, jakby nie zauważały jego osoby.  Pamiętał dobrze, każdą chwilę, którą spędził nad jej ciałem. Upadł na kolana, złapał ją za lodowatą rękę i splótł z nią swoje palce. Cierpiał. To wtedy poczuł, że w jego sercu nie gości tylko nienawiść. To wtedy poczuł, że tylko ona mogła wprowadzić do jego życia jakąś zmianę. Mama, mamusia…, która teraz już nie żyła.  Położył głowę na jej niepodnoszącej się klatce i próbował wychwycić, chociaż jedno uderzenie serca. Nic. Tylko śmiertelna cisza, którą przerywały uderzenia piorunów za oknem. Otworzył oczy.   Otworzył jedną z szuflad w biurku i wyjął pakunek, na którym widniała pieczęć ministerstwa.  Na początku zabrał do ręki list, spojrzał na niego i szybko przełamał pieczęć.

Szanowny Panie Malfoy,
Pragniemy poinformować, że pańska prośba została rozpatrzona pozytywnie, a po wykonaniu obowiązkowych badań odsyłamy różdżkę Narcyzy Malfoy w pańskie ręce.
Ohanala Hugtarns

Oderwał wzrok od listu i położył go na blacie biurka. Przyjrzał się teraz kwadratowemu pudełku, które sprawiało, że jego serce zaczęło bić szybciej. Pakunek czekał już tak długo, a on nie chciał go nigdy otworzyć.  Był wdzięczny, że Granger skupiła jego uwagę, ponieważ mógł zwlekać z rozpakowaniem pudełka, które skrywało w sobie jedynie bolesne wspomnienia. Do jego głowy przybył obraz Gryfonki. Burza kasztanowych włosów, które jak małe sprężynki skaczą w górę i w dół, gdy tylko poruszy swoją głową. Blada cera, na której doskonale widać jej czerwone policzka, które zmieniają swoje odcienie wraz z przypływem złości albo niepewności, czy wstydu. Kilka piegów na jej drobnym nosie i pełne usta, które często wyginają się w delikatny uśmiech. Wszystko jest niczym w porównaniu z jej oczami, które są odbiciem jej prawdziwej osoby. Można wyczytać z nich wszystko, jeśli tylko ktoś wpatrzy się głębiej. Wszystko ulegnie zmianie…
Westchnął. Koniec wspominania, postanowił, rozdzierając papier.
-Czas w końcu zmierzyć się z przeszłością- dopowiedział, gdy powolnie z brązowego papieru wyciągał drewnianą różdżkę.
Wiąz. 14 cali. Włos z ogona jednorożca. Obrócił ją między palcami czując w niej małe, pulsujące zasoby magii. Z jej końca wydobyło się nikłe światło, które oświetliło jego przerażoną twarz. Szybko opuścił kawałek drewna na biurko. Różdżka potoczyła się po blacie i z hukiem spadła na podłogę.  Czuł nadal rozchodzące się po jego ramieniu ciepło magii, którą przelała na niego różdżka matki. Przez moment wydawało mu się, że jej dłoń ściska mu rękę, a jakiś szmer szepcze mu do ucha słowa pocieszenia. Przetarł dłonią swoją twarz i ponownie podniósł różdżkę. Nic się nie wydarzyło.  Drżącymi dłoni zapakował przedmiot w kawałek materiału i odłożył go w najgłębszy zakamarek szuflady. Nie tak miało wyglądać jego pożegnanie z przeszłością. Zapoczątkował tym sposobem więcej pytań, które nie miały odpowiedzi.

* * *
Następnego wieczora Hermiona, gdy tylko wyszła z biblioteki, wybrała się na błonia.  Zachodzące słońce, sprawiało, że chmury przybrały różową barwę. Wiał delikatny, lecz mroźny wiatr. Liście, które zdążyły opaść z drzew, tańczyły wraz z jego powiewami. Dziewczyna otuliła się mocniej swoim płaszczem, a do czyi docisnęła czerwony szalik z godłem Gryffindoru. Westchnęła głośno i zamknęła oczy. Czuła jak jej włosy rozwiewają się we wszystkie strony, a na jej policzkach tworzą się rumieńce, które zaczynają delikatnie szczypać, przez panujący chłód. Zbliża się zima, a wraz z nią… bal.  Przedtem myślała, że to wspaniały pomysł. Wybierze się tam z przyjaciółmi, z… chłopakiem. Teraz wszystkich straciła. Chociaż o jedną relację będzie starała się walczyć to o tą drugą niekoniecznie. Gdy tylko jej umysły przywoływał obraz Rona, w jej sercu czuła ból, pewne ukłucie, które z każdym kolejnym razem rosło. Miała mu za złe, że ją tak potraktował. Zostawił ją w najgorszym momencie… samą, bez nadziei i wsparcia. Gdy zobaczyła go pierwszego dnia na peronie była zdolna mu to przebaczyć, w końcu również stracił ważne dla niego osoby, lecz teraz…, gdy prawda wyszła na jaw. Nie mogła. Nie chciała.  Przepełniała ją tylko i wyłącznie nienawiść, która była dla niej zgubnym uczuciem. Jeszcze nigdy nie czuła się tak wypełniona tym zwodniczym uczuciem. Nawet wkurzający Malfoy nie mógł wywołać u niej tak skrajnych emocji. Bo on… nie był przyjacielem, nie był chłopakiem.  Czyż nie boli najbardziej zdrada bliskiej osoby? Ron był dla niej najważniejszy. Kochała go, uważała go za przyjaciela, w którym pokładała nadzieję. A on? Zniszczył to wszystko. Przez jego cholerne wybryki ucierpiało wiele osób. Nie tylko ona, również związek Ginny i Harry’ego, którzy musieli się rozstać, nawet głupia Lavender, która musiała patrzeć, gdy na początku roku Ron wyznawał jej miłość.
-Przecież to nie ludzkie- westchnęła i zatrzymała się przy jeziorze.
Jego tafla delikatnie falowała, a gdzieś w oddali zauważyła dwie wystające głowy trytonów, którzy przyglądali się jej ze zdziwieniem. Uśmiechnęła się pod nosem i usiadła na końcu kładki. Gdyby było cieplej, pewnie zamoczyłaby swoje w stopy w jeziorze, jak zwykła to robić. Teraz musiała oddać się innej przyjemności, którą również uwielbiała. Ze swojej torby wyciągnęła jedną z książek, którą wypożyczyła z biblioteki i przejechała dłonią po jej skórzanej okładce.  Otworzyła ją, a do jej nosa dodarł przyjemny zapach pergaminu.  Spojrzała na spis treści i gdy już chciała otworzyć na wybranej stronie, coś zwróciło jej uwagę. Trytony szybko skryły się pod tafle wody, wydając przy tym okropne jęki. Podniosła głowę, zauważając, że ktoś właśnie wyszedł z Zakazanego Lasu. Szybko wstała i zarzuciła na ramię swoją torbę. Zbiegła z kładki i szybkim krokiem ruszyła w stronę obrzeży lasu. Jej serce biło jak szalone, a w jej żyłach buzowała adrenalina. Jako prefekt naczelna musiała zareagować, w końcu wstęp do Zakazanego Lasu był wzbroniony, co sprawiało, że ten uczeń będzie musiał się zmierzyć z nią, a później z wyznaczonymi przez dyrektorkę konsekwencjami. Hermiona coraz bardziej zbliżała się do nieznajomej postaci,a z postury mogła już wywnioskować, że był nim dość wysoki i dobrze zbudowany chłopak. Przeklęła pod nosem. Nienawidziła pewnych siebie chłoptasiów, którzy myślą, że wszystko im wolno. Przez ułamek sekundy pojawił się w niej niepokój, lecz szybko zagłuszyła go pewnością siebie, powtarzając sobie, kim jest i do czego jest zdolna. Niestety, do jej głowy doleciały obrazy wojny, jej niemoc, gdy ginęli niewinni ludzie, przez coraz bardziej jej postawiona ściana pewności rozpadała się.  Gdy chłopak przystanął ona przyśpieszyła swojego kroku. Już po chwili stała z nim twarzą w twarz i niestety poznała, z kim ma do czynienia. Na jej policzkach pojawił się rumieniec, który zamaskowała nadchodząca noc.
-Pani prefekt?- Zapytał, uśmiechając się zniewalająco.- To zaszczyt spotkać panią w ten piękny wieczór, lecz czy nie boisz się przebywać o tak późnej porze, tak blisko Zakazanego Lasu? Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że chciałaś tam wejść…a przecież- zniżył głos i przybliżył swoją twarz do jej ucha.- To wbrew zasadą.
-Które właśnie złamałeś- odsunęła się od niego z grymasem na ustach.- Nie wywiniesz się Khal. Idziesz ze mną do dyrektorki, a ona z radością pozbędzie się ciebie ze szkoły.
-Pozbędzie?- Zaśmiał się szyderczo.- Co najwyżej mogę dostać miesiąc pracy z cherłakiem. A uwierz mam sposoby na tego niemagicznego głupka, żebym spędziły ten czas nie tak jak sobie to wyobrażasz.
Na jego ustach pojawił się ironiczny uśmiech, który działał Gryfonce na nerwy. Miała go dość, każda cząsteczka jej ciała nienawidziła chłopaka i krzyczała, aby jak najszybciej odejść i mieć od niego spokój, jednakże sprzeciwiał się temu rozum, który aż wrzeszczał o wyciągnięcie konsekwencji z zachowania chłopaka.
-Twoja kara będzie zależała od profesor McGonagall, nie ode mnie-odpowiedziała, starając się uspokoić swój głos.- A teraz za mną!
-A jeśli odmówię?
Zmarszczyła czoło i odwróciła się w jego stronę, mierząc go nienawistnym spojrzeniem. Zbliżyła się do niego, podnosząc jedną rękę, z której jeden palce wskazywał prosto w jego uśmiechniętą twarz.  Hermiona czuła, że chłopak był zbyt pewny siebie. Emanowała od niego dziwna aura, która dawała jej dużo do myślenia.
-Będę zmuszona użyć innych środków, aby zaprowadzić cię do gabinetu dyrekcji…- uśmiechnęła się cwanie, wprowadzając chłopaka w zakłopotanie.
-Co złapiesz mnie za rączkę i zaciągniesz mnie na dywanik?- Zaśmiał się i spojrzał prosto w jej oczy, sprawiając, że po jej plecach przeszły ją ciarki.-Jestem od ciebie silniejszy, sprytniejszy i mądrzejszy. Jeśli spróbujesz chodźmy jakiejkolwiek sztuczki na mnie, to…
Gryfonka w końcu znalazła w swojej torbie różdżkę, którą teraz trzymała skierowaną wprost na wkurzonego Ślizgona.  Westchnęła i odgarnęła ze swojego czoła pasmo włosów, które przykleiło się do niego. Uśmiechnęła się pod nosem i wyszeptała pod nosem zaklęcie. Bezwładne ciało chłopaka podniosło się o kilka centymetrów nad ziemię.
-Chyba jednak nie wywiniesz się od tej kary- odpowiedziała i ruszyła wraz z lewitującym obok niej kolegą do gabinetu dyrektorki.

*  * *
Blondyn był zły. Nadzieja, która przed chwilą w nim gościła, rozpłynęła się w powietrzu.  Mógł przysiąść, że przeszukał każdy kawałek tej cholernej ziemi w miejscu, w którym był świadkiem tego dziwnego zjawiska. Nic. Jakby nic nigdy się tu nie wydarzyło. Oparł się plecami o pień drzewa i przetarł spoconą twarz. Dochodziła północ, a on zaczął powoli odczuwać skutki braku snu. Jego myśli zaprzątało tyle spraw, że gdy zasnął chwilę później musiał wstać na lekcje, na których również nie mógł skupić swoich myśli na niczym innym niż na szukaniu dowodów, czy na pewnej nieznośnej Gryfonce, która za wszelką cenę starał się go unikać. Rozumiał jej zachowanie i powinien czuć się zadowolony, że zostawiła go w spokoju, lecz nie potrafił. Czasami ich wzrok się spotykał, lecz ona zawsze pierwsza opuszczała go i kręciła głową, jakby próbując wymazać ze wspomnień osobę, którą uważała za godną jej zaufania. Bolało. Jednak czy ważniejszy był jego ból, czy późniejszy zawód, gdy okaże się, że nie podoł jej wymaganiom. Zawiał zimny wiatr, który sprawił, że na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Postanowił spróbować jeszcze raz, wypowiedział zaklęcie i z końcówki różdżki wyłoniła się nikła smuga światła, która oświetlała ziemię pod jego stopami. Szedł powoli, rozglądając się i wytężając wzrok. Przeszedł pod zwalonym drzewem i gdy już miał się wyprostować coś zwróciło jego uwagę. Koło korzeni konaru znajdowała się dziura, w której błyszczał pewien przedmiot. Zwrócił w tamtą stronę różdżkę i przyjrzał się zostawionemu w szczelinie skarbowi. Był to śliczny, przeźroczysty kryształ, który wyglądem przypominał diament. Draco zabrał go do ręki i obejrzał dokładnie.
-Jak to możliwe, że wcześniej cię nie znalazłem?- Uśmiechnął się zadowolony.
Podrzucił kryształ w górę, złapał go i ścisnął mocno, przyglądając się mu z zaciekawieniem.  Poczuł ogromną satysfakcję, lecz wraz z nią pojawiły się pytania:, Co to jest? Do czego służy? I dlaczego komuś zależało na ukryciu tego? Włożył znalezisko do kieszeni i jeszcze raz skierował strugę światła do dziury. Przekopał dłonią trochę ziemi, lecz nie znalazł już nic więcej.  Westchnął i skierował strumień światła w miejsce, gdzie wydarzyło się spotkanie z nim i nieznajomą osobą. Zmarszczył czoło, gdy uświadomił sobie, że w ziemi znajdują się nieregularne wgłębienia, które mogły wytworzyć tylko i wyłącznie oderwana gałęź, która leżała kilka kroków od niego. Odszedł i przyjrzał się jej dokładnie. Na jej listkach znalazło się dużo ziemi, a mniejsze patyki były połamane, prawdopodobnie od zacierania śladów. Ktoś musiał to dotrzeć przed nim. Wszystko stanęło pod większym znakiem zapytania niż było przedtem, lecz on obiecał sobie, że się nie podda. Postanowił pokazać matce, że potrafi znaleźć w sobie odrobinę pewności siebie oraz uwierzyć w swoje możliwości. To dla niej stanie się bohaterem. Uśmiechnął się, uświadamiając sobie, że Narcyza starałaby się teraz go wesprzeć, przytulić, chodź pewnie chciałby ją odepchnąć, ona uparcie dążyłaby do celu.
-Tęsknię- wyszeptał i wyprostował się, ściskając mocniej różdżkę w jego dłoni. -Znajdę osobę odpowiednią za ten atak oraz dowiem się, czemu rozmawiała z Bellatrix. Dla ciebie mamo.

* * *

Wrócił do dormitorium około godziny pierwszej. Rozsiadł się na kanapie, a jednym ruchem różdżki sprawił, że w kominku rozpalił się ogień, który oświetlił pomieszczenie. Również za pomocą magii przywołał do siebie butelkę z Ognistą i szklankę. Nalał sobie do niej bursztynowego trunku i wypił go za jednym razem. Jego ciało powoli się ogrzewało, przez krążący w jego organizmie alkohol oraz ciepło rozchodzące się z kominka. Za głowę założył poduszę i oparł się o nią. Spojrzał w sufit. Czuł, że jego powieki powoli opadają, lecz coś nie dawało mu spokoju. Wydawało mu się, że w pomieszczeniu jest za cicho. Nie zauważył również na wieszaku płaszcza jego współlokatorki.  Gdy postanowił sprawdzić, czy jest w pokoju, drzwi do salonu otworzyły się i weszła przez nie jego zguba.  Jej włosy stały we wszystkie strony, na twarzy widniało zmęczenie i zdenerwowanie, co jeszcze bardziej zaciekawiło blondyna. Gryfonka zdjęła płaszcz i powiesiła go na haczyku, po czym nie podnosząc głowy, skierowała się w stronę łazienki.
-Nie chciałbym ci zaleźć za skórę Granger- powiedział, nie kontrolując przepływu myśli.
Dziewczyna zdziwiona podniosła wzrok i zmierzyła chłopaka morderczym spojrzeniem.
-Nie patrz się tak na mnie-podniósł ręce do góry.- Bo serio zaczynam się ciebie bać. Mów, kto jest, aż takim debilem żeby z tobą zadzierać?
Alkohol spowodował, że do jego ust cisnęły się wszystkie jego myśli. Wiedział, że lepiej dla niego było by zakończyć z nią rozmowę, lecz nie mógł się powstrzymać. Widok jej wkurzonej miny, był dla niego, chociaż jednym dowodem, że Gryfonka nie stała się wobec niego obojętna. Nienawiść przecież też jest w pewnym sensie uczuciem.
-Nie twoja sprawa Malfoy i radzę ci się zamknąć, jeśli i ty nie chcesz podpaść- warknęła.
-No nie bądź taka- uśmiechnął się i podniósł jedną brew do góry.- Jakiś pierwszak chodził minutę po ciszy nocnej po korytarzu? Nie… to nie to! A może… Już mam! Tajemna schadzka zakochanych w składziku na miotły. Tak to mogło się zdenerwować, przecież…
-Zamknij się!- Wybuchła, a na jej policzkach pojawiły się czerwone od złości wypieki.- Problem jak zawsze tkwi w Ślizgonach. Myślicie, że wszystko wam wolno! Jesteście w wielkim błędzie! Rozumiesz? Jeśli jeszcze raz ktokolwiek z twojego domu przekroczy choćby jedną stopą granicę Zakazanego Lasu to obiecuję, że dopilnuję, aby został uziemiony!
Draco ze zdziwienia rozszerzył oczy, a pusta szklanka po kolejnym trunku upadła na podłogę, roztrzaskując się na kawałki. Przyglądał się zezłoszczonej Grofonce, której jeszcze nigdy nie widział, aż tak bardzo przejętej jakąś sprawą. Zakazany Las. Ktoś był w Zakazanym Lesie? Ktoś, kto pozbył się śladów, ale ominął jedną dziurę, która może kosztować go bardzo wiele.
-Kto to był?-Zapytał, podnosząc się z kanapy.
-Nie twój zakichany interes!-Krzyknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając jeszcze bardziej zmobilizowanego do okrycia prawdy blondyna.

* * *

Minęło kilka dni od tej feralnej nocy. Poranek był pochmurny i nieprzyjemny. Na niebie kłębiły się deszczowe chmury, które skutecznie zniechęcały uczniów od spędzenia czasu na błoniach. Wszyscy postanowili spędzić wolny czas przed obiadem w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, grając w gry, rozmawiając z przyjaciółmi, czy tak jak Hermiona wpatrując się z trzaskający ogień w kominku. Chciała spędzić dzisiejszy dzień z dala od ich… dormitorium.  Nie chciała spotkać Malfoya na swojej drodze, dlatego uciekła tam gdzie jego sidła nie mogły jej dopaść. Dawniej uwielbiała przebywać w tym pomieszczeniu wraz z przyjaciółmi.  Wspólne wieczory przemijały w jej głowie jak przyśpieszony film. Sceny były pełne śmiechu i radości. Wszystko było naturalne. Łączyła ich szczera przyjaźń, która teraz została wystawiona na wielką próbę. Nagle do pomieszczenia wpadła para wcześniej skłóconych ze sobą przyjaciół. Na ich ustach jawił się wielki uśmiech, przez który Hermiona poczuła przyjemne ciepło w jej wnętrzu. Tak bardzo jej tego brakowało. Ich wzrok powędrował w stronę skulonej na kanapie dziewczyny, która próbowała uniknąć z nimi kontaktu wzrokowego. Harry i Ginny przystanęli na chwilę, a w ich głowach panowała zacięta walka o to czy odważyć się zrobić pierwszy krok. Rudowłosa delikatnie pociągnęła za ramie Harry’ego, który zaczerwienił się przy tym okropnie.  Zajęła miejsce po lewej stronie Hermiony, a Harry po prawej. Złapała ją za rękę i ścisnęła najmocniej jak potrafiła. Przez ten gest chciała przekazać jej wszystkie uczucia, które przez te kilka dni buzowały w niej po kłótni. Chciała, aby w niewytłumaczalny sposób Hermiona zrozumiała, że wszystko starali się zrobić dla jej dobra, chociaż od początku wiedzieli, że nie będzie to w stosunku do niej fair.
-Cieszę się, że wszystko sobie wytłumaczyliście- niespodziewanie odezwała się pani prefekt.
Spojrzała na przyjaciół, a kąciki jej ust powędrowały odrobinę w górę. Ginny uznała ten gest za wybawicielski i rzuciła się przyjaciółce w ramiona.
-Hemiona… ja cię tak bardzo, bardzo przepraszam- zaczęła, ściskając ją coraz to mocniej, jakby obawiając się, że jej przyjaciółka zaraz odejdzie.
-Spokojnie Rudzielcu- wyszeptała jej do ucha i również objęła ją ramionami.- Nie gniewam się na was. Ja po prostu…czułam się oszukana…-przerwała i później dodała już trochę głośniej-…, ale już sobie to wszystko przemyślałam. Już wszystko dobrze. Nie powinnam działać tak pochopnie. Nie chce was stracić przez błąd Ronalda…
-Tak bardzo się cieszę!-Krzyknęła Ruda i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki, odrywając się od niej.- Obiecuję ci, że nigdy przenigdy więcej nie będę przed tobą nic ukrywała.
-Podpisuję się pod tym- dopowiedział czarnowłosy.- Ron to palant. Byłem głupi słuchając jego usprawiedliwień i co najgorsze wierząc w nie. 
Hermiona wtuliła się w Harry’ego. Poczuła, że wszystko powoli wraca do normalności. Ponownie zjednoczyła się z przyjaciółmi, którzy byli dla niej najważniejszymi osobami w życiu. Gdy została sama, zauważyła jak bardzo jest od nich uzależniona, jak bardzo uwielbia ich wygłupy i że tak naprawdę jej życie toczy się wraz z nimi. Razem tworzą historię, która miała swoje wzloty i upadki, jednakże zawsze znalazł się sposób, aby naprawić to co zepsute oraz polepszyć to co dobre.
-Byłbym zapomniał!-Krzyknął nagle Potter i odsunął się od szatynki.- Zaraz wrócę.
Rzucił, gdy zaczął wspinać się po schodach w stronę dormitorium mężczyzn.  Gryfonka spojrzała na swoją rudowłosą przyjaciółkę ze zdziwieniem, a ta tylko uśmiechnęła się do niej tajemniczo.
-I ty jesteś wplątana w to co wymyślił Harry?-Spytała zrezygnowana, a gdy Ginny kiwnęła głową, westchnęła głośno.
Rudzielec zachichotał po nosem i przysunęła się bliżej Hermiony. Na jej ustach cały czas widniał wielki uśmiech, który łączył się z błyszczącą iskierką w jej oczach. Po chwili do pokoju wpadł Harry. Za swoimi plecami trzymał niewielki pakunek ozdobiony czerwonym papierem i złotą wstążką.
-Wszystkiego najlepszego-powiedziała Ginny i jeszcze raz przytuliła przyjaciółkę z całej swojej siły.
Harry wręczył jej pakunek i zajął miejsce na fotelu obok. Dokładnie śledził jak kąciki ust przyjaciółki powoli podnoszą się do góry, a jej oczy szklą się od łez szczęścia. Chciał, aby ten dzień był dla Hermiony idealny. Nie wszystko wyszło tak jak powinno, ale dzięki zgodzie i niespodziance, był pewny, że dziewczyna na pewno będzie zadowolona.  Długo starali się z Ginny zrobić prezent, który miał pokazać dziewczynie jak ważna jest dla nich oraz miał pokazać również odrobinę mugolskiego świata. Hermiona jednym, sprawnym ruchem rozerwała papier i wyciągnęła ze środka wielką czarną ramkę, w której mieściły się mniejsze. Każda z nich przedstawiała ważne chwilę z ich życia.  Ruchome magiczne zdjęcia, mieszały się z mugolskimi. Był to piękny i osobisty prezent, który sprawił, że do jej oczu napłynęły łzy. Ponownie przytuliła swoich przyjaciół, szepcząc:
-Dziękuję.

  • Chyba dziś nie macie co narzekać na długość rozdziału. W końcu wróciła do mnie wena i zaowocowało tym o to rozdziałem. Mam nadzieję, że się Wam spodobał, liczę na Wasze opinię w komentarzach.Wiem, że trochę się tutaj dzieję i jakoś... sama nie wiem, mi nie podoba  się ten rozdział, no ale może Wam przypadnie do gustu. Głównie chciałabym bardzo podziękować Lycheey Lora za motywację oraz nakłanianie mnie do pisania. To dzięki Tobie wyrobiłam się z rozdziałem oraz wpadłam na pomysł na miniaturkę świąteczną ( możecie się jej spodziewać jeszcze w tym miesiącu). 

28 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? Nieźle ;)
    Rozdział był... Szczerze mówiąc nie wiem jaki. Momentami czułam smutek, lekkie rozbawienie lub ulgę. Co prawda było dość dużo błędów i literówek, ale tam, da się przeżyć. Czekam na ciąg dalszy (oczywiście też na miniaturkę).
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Jeśli wychwyciłaś jakieś błędy to proszę napisz mi je, poprawię :D

      Usuń
  2. No to jestem jedną z pierwszych komentujących, tym razem mi się udało :) Draco wciąż nie może się pozbierać po śmierci matki, ojca nie chcę pamiętać. Zniechęca od siebie Hermione co nie jest najlepszym pomysłem, z całego serca pragnie się zmienić ale i tak tego nie robi, twój blog jest oryginalny w większości blogów jest ''O Hermiono zawszę cię kochałem, musimy być razem'' Twój blog taki nie jest za co bardzo go uwielbiam. Gryfonka wybaczyła im z czego jestem bardzo szczęśliwa, więc rozdział cudowny jak zawszę :)
    Zapraszam na nowy rozdział alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :* Już idę do Ciebie!

      Usuń
  3. Rozdział dobry, długi.
    podobało mi się, wciągnął i zachęcił do 13 części.
    Liczę, że niebawem się pojawi.
    Obserwuję już od jakiegoś czasu, dodałam Cię do zakładki blogów, które czytam i polecam!
    Życzę weny
    I zapraszam do siebie ;)
    http://skryte-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że widzę tu nowe twarze!

      Usuń
  4. Jejku.... aż nie wiem co powiedzieć. Przeczytany rozdział wzbudził we mnie dość mieszane uczucia, choć oczywiście przeważa to, że bardzo mi się spodobał :)
    Choć troszkę, troszeńkę za mało się dzieje. I mam nadzieję, że ta akcja z Khalem :)))
    No coż... A! I czekam na rozwinięcie z udziałem twojego talentu więcej momentów z Dramione.
    Pozdrawiam Lora <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja powoli się rozkręca to dopiero początki :) Spokojnie... Będą pojawiały się malutkie wątki, które można by nazwać mini akcjami oraz jedna wielka akcja, która zaczęła się od wypadku Dracona. Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  5. Świetny rozdział! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj! :)
    Draco powinien się trochę otworzyć... Zrobić wszystko, aby mur cynizmu zniknął...
    Nie chce zniszczyć życia Hermionie, co jest zrozumiałe, ale już w nie wniknął, a jeśli z niego wyjdzie wszystko zaprzepaści i będzie jeszcze gorzej... Już się nie może wycofać.
    Nie powinien tez żyć przeszłością...
    To źle, że Hermiona sama się wybrała na obrzeża Zakazanego lasu... Powinien jej ktoś towarzyszyć. W końcu Khal ma więcej sił, niż ona i może zrobić co mu się podoba... Grożenie, że dostanie szlaban nic nie przyniesie, spłynie mu to, jak woda po kaczce...
    A jednak jej się udało :D
    Draco powinien szczerze porozmawiać z Hermioną... Mimo że się boi powinien to zrobić.
    Czyżby ktoś specjalnie podłożył ten kryształ, chcąc, aby chłopak go znalazł, czy wręcz odwrotnie?
    Draco pewnie będzie cały czas za nią chodzić, aby się dowiedzieć kto to jest :D. Będzie ją doprowadzał do szewskiej pasji dopóki mu tego nie powie :D.
    Dobrze, że Hermiona pogodziła się z Ginny i Harrym, jednak Ronowi za pewne tak szybko nie odpuści ;).
    Świetny prezent :). Hermiona naprawdę ma wspaniałych i prawdziwych przyjaciół :)
    Mi też się rozdział nie podobał, jak mi wracała wena :). To jest naturalne, ale mi się wydaje, że jest ciekawy. Coś się dzieje, nie ma nudy, wiec nie masz co się przejmować :).
    W takim bądź razie z wielką niecierpliwością czekam na świąteczną miniaturkę! :D
    Wesołych Świąt!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Onnawen prawie jak Ottawen? Znaczy w mojej głowie czasami tak się pojawia. Ale to nie moja winna bo to dysleksja choroba ułomnych :D
    2.Weszłam na latopa bo pisze rozdział i WOW nie poznałam twojego bloga. całkiem inaczej wygląda na tablecie. Nie widać Draco i w sumie tła :D Jest Hermiona a raczej połowa Hermiony i fioletowa obwódka :3
    3. przepraszam! Wiesz ze dawno to przeczytałam :D W czwartek w nocy skończyłam ale w piątek na wagarach dosiadl się taki chłopak i nie wypadało pisać przy nim komentarza. A szczególnie biedak gadał ze mną mimo ze mnie nie znał bo widział jak bardzo źle czułam się z tą ciszą.
    4. A poza tym znowu dopadł mnie syndrom dorosłości. :C
    W wakacje miałam depresje bo nie chciałam mieć siedemnastu lat, a teraz mam depresje że moja mama tak olewa przygotowanie wigili i wszystkiego że aż mnie trzepie. W sumie to nic złego ale kto to musi robić? JA! mnie jedyną to obchodzi i mi smutno że ponieważ mam te siedemnaście lat to musze to robić. Jak dobrze było mieć szesnaście :C
    Skoro już robie z tego zbiór moich narzekań to jestem chora, gardło mnie boli a mama kazala mi iść do teatru :( Czy ona nie rozumie że rozdział sam się nie napisze...
    5. Finally.O co chodzi z różdżką Matki Draco? Czuje się troche jak bym nie czytała poprzedniego rozdziału ale tak zerkam i czytałam. Ten Khal mój boże kolejny Bad boy <3 ^^ On ma coś wspólnego z tym kamieniem to jest pewne tylko czy jest to dobre powiązanie czy złe. TO jak Hermiona sobie z nim poradziła było takie piękne że Katniss była by dumna... Serio haha. Czytałam to kilka razy bo myślałam że a tylko to widze ;D
    Wyobraź sobie Emme Watson z lewitującym obok facetem <3 Pisze ten komentarz już godzine :D Zaczęłam go ale później wróciłam do rozdziału :D
    Mimo iż ja w swoim Dramione kreuje Rona jako dobrego Rona to podoba mi się w innych opowiadaniach ta kłótnia ronmione i ta złość. Ale ja zrobie cos innego :D

    Podobał mi się rozdział. Ja błędów nie widze bo sama robie tyle że już sie uodporniam.
    A tak wgl

    ZAPRASZAM NA ROZDZIAL NA http://milosc-jest-zaprzeczeniem-egoizmu.blogspot.com

    -Verrsace

    p.s zapraszam też na theeternalexile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :* I wracaj do zdrowia!
      Jeśli chodzi o różdżkę Narcyzy, przyszła ona wraz z listem, który był w tym rozdziale, co Hermiona przyszła do Dracona i zmieniła mu Ognistą w wodę :D

      Usuń
    2. Aaaaaaaaaaaa pamiętam <3

      Usuń
  8. Mnie rozdział istotnie bardzo się podoba. Sporo się w nim dzieje, ale to dobrze, bo czym że są opowiadani bez akcji? Dobrze, że Hermiona pogodziła się z najbliższymi, szczególnie teraz gdy Malfoy postanowił, że tak powiem ją odpuścić. Mam nadzieję, że blondas się opamięta i zrozumie, że takie zachowanie do niczego nie prowadzi.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział przeczytałam już dawno temu, ale niestety nie miałam czasu go skomentować :(

    Zastanawia mnie wątek związany z Bellatrix. I tak bardzo było mi żal Draco w tym rozdziale :( Mam nadzieję, że on i Hermiona zjednoczą się i razem odkryją o co w tym wszystkim chodzi ;) takie tam moje wymysły ;)
    I bardzo podoba mi się prezent dla Hermiony :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)
    No i oczywiście:
    Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :)

    Maggie Z.
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to mam w zwyczaju, kiedy zaczynam czytać blogi z pewnym już zasobem rozdziałów, pod każdym piszę jakąś drobną uwagę (czasami "drobną" trochę inaczej, bo dłuższą, ale generalnie wiadomo o co mi chodzi haha :D). Tym razem oczywiście nie zrobiłam wyjątku, chociaż mimo wszystko teraz należałoby to jakoś zebrać i podsumować :). Najpierw może pójdę tropem pisania opinii na temat rozdziału i przyczepię się do jednego. Właściwie to nie jest uwaga w kierunku do Ciebie, najwidoczniej tak chciałaś wykreować Harry'ego. Chłopak przecież niemal odwrócił się od Hermiony, kiedy usłyszał co powiedział o niej Ron i o tej "bliższej znajomości" z Malfoy'em, a także o fakcie, że niby Hermiona woli Draco, bo jest bogatszy... a Potter jednak cały czas był świadom wagi sekretu, który - niestety - był jednocześnie ciężkim brzemieniem. Tym bardziej jednak trochę mi ta jego postać psuje dobre imię Harry'ego, ale przecież to Ty jesteś autorką tego opowiadania i kreujesz je według uznania, więc nie mogę Ci zarzucać jakiegoś nietrzymania się reguł, bo takowe przecież nie istnieją :). Cieszę się jednak, że jednak Hermiona pogodziła się z Ginny i Harry'm. W sytuacji, w której się znalazła... no cóż, brak wsparcia napewno nie pomaga. Jak już wspomniałam, lubię kiedy Dramione nie jest tylko Dramione (przepraszam za brak logiki w niektórych zdaniach, to tak z góry już :D), ale dzieją się jakieś dziwne przygody, kiedy jest coś do rozwikłania, jakieś walki... no po prostu jakieś fajne tło, które nie czyni opowiadania tylko romansidłem :) U Ciebie zaczyna się coś dziać i jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało :) Wbrew wszystkiemu przypadł mi do gustu Daniel, może niekoniecznie w tym znaczeniu, że Hermiona powinna od razu się z nim zaprzyjaźnić czy coś, ale wprowadza do opowiadania jakiś zamęt, bo jest dość inteligentny, ogólnie dość podobny do Draco jeśli chodzi o usposobienie, a jednocześnie inny... ta postać jak najbardziej na plus :) (oczywiście kiedy został spetryfikowany czy jak to tam [haha] to śmiałam się, próbując wyobrazić sobie tą scenę). Moja ogólna ocena na temat opowiadania jest dość wysoka, bo Twój styl nie jest banalny, wręcz przeciwnie - potrafisz urzeczywistnić wszystko tak, że czytając każde słowo jest się w stanie wyobrazić najdrobniejszy szczegół :) Wykreowana przez Ciebie postać Draco jest dość intrygująca, bo najpierw pozwala się Hermionie do siebie zbliżyć, a później jakby ją odpycha...
    Jako, że opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu, to byłabym wdzięczna, gdybyś mnie powiadamiała o kolejnych rozdziałach :)
    W spamie zostawię również "kontakt" do siebie, zawsze to jednak miło, kiedy ktoś wyrazi opinię na temat Twojej twórczości :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wspaniałe komentarze, które podbudowały mnie oraz zachęciły do dalszej pracy. Rozumiem jak ważna jest czyjaś opinia i jak dużo zmienia ona w dalszym zarysie pisania, więc na pewno zajrzę na Twojego bloga. Jeszcze raz dziękuję za komentarze i również życzę weny :*

      Usuń
  11. Wszystko mi szwankuje i chyba zaraz zwariuje:D rozdział cuuudny:D Świetnie opisane, dużo przemyśleń, a te pokazane uczucia ah i oh:D brakowało mi trochr dialogów, ale to ten jedyny szczegół:D Cudoo:3

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś mi śmierdzi tym Danielem...
    Jest taki mroczny i tajemniczy. Ciekawe, jak doszło do poznania przez niego Harry'ego.
    Wydaje mi się, że Draco nie łączyły aż tak silne relacje z Narcyzą, a jeśli spodobała mu się Hermiona, nienawidziłby Bellatrix (która swoją drogą nie żyje, tak jak Lavender).
    Ale mimo to rozdział świetny - jak każdy do tej pory :)
    Pozdrowienia śle
    Emilia Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :* W moim blogu jak już nadmieniałam Lavender i Bellatrix żyją. Narcyza jednak była jego matką, która wprowadzała ciepło i dobro do jego życia- jak każda matka. Zobaczenie jej śmierci, dla każdego było by trudne.

      Usuń
  13. Dzisiaj w nocy już tak na prawdę skończyłam czytać, ale postanowiłam poczekać do rana z komentarzem, żeby napisać coś w miarę sensownego i spójnego. Szczerze powiedziawszy wczoraj gdy skończyłam czytać miałam ochotę płakać (serio). Najchętniej od razu przeczytałabym całe opowiadanie, ale nie ma tak dobrze — teraz muszę czekać na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że nie będziesz nam kazała długo czekać i zlitujesz się w końcu, dodając kolejny rozdział.
    Może zacznę najlepiej od początku. Wczoraj trafiłam na Twojego bloga przez Stowarzyszenie, a że potrzebowałam przeczytać jakieś dramione, postanowiłam przeczytać Twoje; i dziękuję samej sobie, że to zrobiłam, bo dzięki temu mogę czytać kolejną wspaniałą historię Draco i Hermiony. I to nie prawda, że teraz dobrego opowiadania dramione to jak szukać igły w stogu siana; jest mnóstwo dobrych opowiadań, tylko trzeba je znaleźć — i ja bez wątpienia takie opowiadanie znalazłam. Już od prologu mnie bardzo zaciekawiłaś i miałam ochotę czytać, czytać, czytać, aż tak do końca. Zaintrygowało mnie to, że pisałaś w czasie teraźniejszym, a to dość spory wysiłek. Kiedyś czytałam pewne opowiadanie w czasie teraźniejszym i nie przypadło mi do gustu; wszystko się ciągnęło, a ja skakałam po tekście. Kurczę, u Ciebie jest za to zupełnie odwrotnie, bo ja naprawdę nie mogłam się oderwać od czytania. Wręcz podwójnie przeżywałam wszystko razem z bohaterami, czułam te dreszcze na ciele, kiedy coś się nagle działo. Przez Ciebie zdrapałam cały lakier z paznokci, ale mniejsza z tym. :P
    Spodobało mi się, że nie przedstawiłaś Draco jako zimnego drania, który wyzywa Hermionę już od początku; widać w nim tę przemianę, ten ślad, jaki odcisnęła na nim wojna. Bardzo mi się to podoba. Hm, poza tym jego uzależnienie od alkoholu, mam nadzieję, że nie będzie miał kłopotów z odstawieniem Ognistej. Akcja w lesie, po treningu, dała mi dużo do myślenia, a że czytałam akurat ten rozdział już przy zgaszonym świetle, na prawdę się bałam, haha. :D Szkoda, że Draco chce działać na własną rękę, a nie woli powiedzieć o tym wszystkim McGonagall...
    Wykreowanie takiej postaci Hermiony również wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Chce dać Draco szansę, co prawda ma jakieś obawy, ale któż by ich nie miał na jej miejscu? Co prawda Malfoy zachował się teraz jak ostatni dupek... Ugh, na prawdę miałam ochotę wejść do ekranu i mocno go czymś uderzyć, aby zaczął rozsądnie myśleć! Już byli na dobrej drodze do przyjaźni; mam nadzieję, że zacznie myśleć i jego nastawienie do Hermiony znowu będzie takie jak wcześniej. Szczególnie spodobała mi się scena, kiedy Hermionie śnił się koszmar, a Draco-bohater ruszył jej na ratunek. Słodko. Poza tym te spojrzenia, rzucane ukradkiem, rozmowy na błahe tematy, nieśmiałe uśmiechy — sama uśmiechałam się jak głupia do telefonu.
    Współczuję Hermionie, że Ron okazał się takim dupkiem i działał na dwa fronty. Nie wiem co chciał tym osiągnąć, ale zrobiło mi się strasznie szkoda Hermiony; jej przyjaciele, mimo że wiedzieli co się dzieje, nie powiedzieli jej o tym. Na szczęście pogodzili się ze sobą i mogę już odetchnąć z ulgą.
    Daniel jest taką postacią, która nadaje... hm, opowiadaniu mroczny, tajemniczy charakter. Wydaje się osobą dość nieprzewidywalną i niewiadomo jaki może być jego ruch. Martwi mnie to, że interesuje się Harrym; co od niego chce? Poza tym czyżby atak na Draco był jakoś powiązany z Danielem? Już sama nie wiem co o tym myśleć. Jak na razie snuję swoje własne domysły.
    Ogólnie bardzo podoba mi się jak piszesz. Jest dużo opisów, zgrabnie napisanych, które nadają tekstowi odpowiedni charakter. Do dialogów także nic nie mam, wszystko ze sobą współgra i jest na prawdę dobrze. Kilka razy przewinęły mi się podczas czytania drobne błędy, ale nikt nie jest na tyle idealny, aby je wszystkie wyłapać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Mam nadzieję, że pojawi się szybko. :)
    Jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam do siebie: niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/ - także dramione.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku. Nawet nie wiesz jaką przyjemność zrobiłaś mi pisząc ten komentarz. Serio... zaraz się poryczę :P Dziękuję bardzo za Twoją opinię i strasznie się cieszę, że Ci się spodobało :* Oczywiście, że odwiedzę Twojego bloga.

      Usuń
  14. Już koniec ? Jeju, ale to szybko przeleciało. Piszesz tak lekko i płynnie, że nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca. Jakże się cieszę, że wreszcie skończyłam czytać u Ciebie rozdziały, nie mam już tylu zaległości. Rozdział był genialny, nie mam pojęcia jak Ty to robisz...Wrodzony talent czy kilkuletnia wprawa ? Masz niezwykłe wyczucie do uczuć- Twoje opisy są bogate i barwne. Chciałabym nauczyć się tak pisać. Fabuła...Oryginalnie. Ta cała sprawa z Zakazanym Lasem niezwykle mnie zaintrygowała i jeżeli chodzi o różdżkę Narcyzy...żal mi Dracona, te wspomnienie dotyczące jego mamy ;C.
    Hmm. Więc tak ; Ron to debil, cieszę się że Miona jest w zgodzie z Gin i Harry'm. Bardzo mi się spodobało w jaki sposób pisałaś o ich przyjaźni, wzloty i upadki...
    No i mam nadzieję, że Draco pokaże prawdziwą twarz Gryfonce...;3
    Pozdrawiam ;)

    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :* Cieszę się, że wróciłaś!

      Usuń
  15. Biedny Draco ;c Szkoda mi go bardzo ;cc W pewnym momencie miałam łzy w oczach ;c
    O co chodzi z tym Danielem ? Czemu on tam był ? Wiedziałam , że jest zły .. Hermiona ma co do niego racje .. Mam nadzieje że McGonagall go ukara.
    Z jednej strony dobrze , że Hermiona trzyma Draco na dystans , ale z drugiej źle , że mu nie powiedziała kto to był .. Może to by mu jakoś pomogło.
    No i po raz kolejny łzy mi stanęły w oczach . To "tęsknie" już w ogóle mnie jeszcze bardziej wzruszyło .. Tak bardzo mi go szkoda ;c
    Cieszę się , że się Hermiona z nimi pogodziła <3
    Kolejny świetny i wzruszający rozdział <3 :*
    ~Rennervate

    OdpowiedzUsuń