Z
zachmurzonego nieba sypał biały puch. Opadał na budynki, które powoli zostały
usłane jedną wielką śnieżnobiałą kołdrą. W oknach mieszkań, bloków i domków
świeciło się światło, a przy oknach można było zauważyć dzieci, które z
niecierpliwością doszukiwały się pierwszej gwiazdki. Niezadowolone z braku
widoczności, wołały rodziców, aby i oni szukali najbardziej wyczekiwanej
gwiazdy, która tylko w ten jeden dzień w roku ma tak wielkie znaczenie, dla
uśmiechniętych maluchów. Świąteczny klimat można było wyczuć już na
kilometr. Na wystawach sklepowych widniały
wizerunki Mikołaja, reniferów, bałwanów i innych dobrze sprzedających się
symboli, w okresie świąt. Gdzieś w
oddali można było dosłyszeć cichy śpiew, który dochodził z pobliskiego domu. W
ten jedyny dzień w roku wszyscy gromadzą się wspólnie przy stole. Rodziny,
które przez resztę dni w roku są zabiegane, znajdują spokój i odpoczynek, przy
kominku, a na ich kolanach siadają ich pociechy. Wszyscy są szczęśliwi i bez
wątpienia pełni nadziei na nowy, lepszy rok. Niestety, główny bohater, który
przemierzał nieodśnieżone zaspy na chodniku, nie podzielał ich radosnych
emocji. Co po chwilę przeklinał pod nosem, gdy kolejna warstwa zimnego śniegu,
przedostała się do środka jego buta. Święta. Dla niego był to najgorsze dni w
roku, które spędzał samotnie, popijając Ognistą. Dziś postanowił zmienić
coroczną tradycję i wyjść z domu, niestety, nie przewidział, że warunki
pogodowe okażą się również niesprzyjające i tak samo ponure jak jego humor. Do
jego uszu doszedł dźwięk uderzenia w dzwoneczek.
-Jeśli to
kolejny dzieciak, który będzie życzył mi wesołych świąt, to… nie pohamuję się-
warknął pod nosem, lecz ku jemu zdziwieniu zza drzewa nie wyłoniło się dziecko,
lecz staruszek.
Ubrany był w
czerwoną marynarkę, z której kieszeni wystawała zielona chustka w choinki, jego
spodnie były w czarnym kolorze, lecz to nie jego dziwny strój przykuwał
najbardziej uwagę. Staruszek miał długą, siwą brodę, która sięgała mu go pasa.
Jedną dłonią bawił się jej końcówką, a drugą machał dzwoneczkiem. Jego dźwięk
ponownie rozległ się w parku. Draco spojrzał na przybysza wrogo i skręcił w
inne przejście, aby uniknąć konfrontacji z tym dziwnym mężczyznom. Czuł się samotny, to fakt, ale nie miał
zamiaru wyżalać się pierwszej napotkanej osobie, która stwierdziła, że w święta
stanie się milutka i pomocna. Fuknął pod nosem.
Chciał mieć już spokój, od przesłodzonych reklam w telewizji, od
świecących ozdób świątecznych i od słów „Wesołych Świąt”, które wszyscy
wymawiają na prawo i lewo. Pragnął, aby jak najszybciej ta szopka się skończyła
i wrócił szary Londyn, w którym ludzie mijają się jak cienie, nie zatrzymując się,
chociaż na chwilę.
-Święta to
nie tylko to, co myślisz…- usłyszał głos za sobą.-To czas, w którym spełniają
się wszystkie marzenia, kiedy wszystkie relacje mogą się poprawić. Czy myślisz,
że w świętach chodzi tylko o prezenty i tradycje? Gdyby o to chodziło, nie
byłby to jeden z najwspanialszych dni w roku. Przemyśl to Draco, a na pewno
zmienisz zdanie.
Jego ciało
momentalnie zastygło w bezruchu, gdy usłyszał swoje imię. Następne słowa
docierały do niego, ale jakby ich nie słyszał. Zacisnął ręce w pięści i
odwrócił się do staruszka.
-Może i
znasz moje imię, lecz nic o mnie nie wiesz… Moje problemy nie są twoim
zmartwieniem, więc odejdź stąd i daj mi spokój!
-Nie odejdę
dopóki ci nie pomogę- uśmiechnął się od ucha do ucha, ukazując białe zęby,
które wyłoniły się spod gęstej brody.
-Znajdź
sobie inną osobę, która potrzebuje pomocy- warknął.- Ja będę najszczęśliwszy
tylko i wyłącznie wtedy, kiedy sobie pójdziesz.
W oczach
staruszka pojawiła się iskierka radości, która wybiła Dracona z rytmu. Spojrzał na nieznajomego jak na wariata, lecz
ten ponownie się uśmiechnął, nic sobie nie robiąc z odmowy blondyna.
-To nie jest
prawdą i dobrze o tym wiesz- odpowiedział po chwili ciszy i ponownie złapał się
za koniec brody.- Najbardziej na świecie pragniesz spędzić te święta z jedną
osobą, o której nie możesz zapomnieć. Nigdy nie chciałeś się z nią rozstawać,
lecz los tak chciał, że musiało się tak stać…
-Co?! Za
kogo ty się w ogóle uważasz?! Ty…
-Hermiona
Granger, tak?-Przerwał mu, a gdy Draco nagle milknie, kontynuuje.- To jest
twoje największe marzenie, a przez to, że uważasz, że nigdy się nie spełni…
nienawidzisz świąt.
-Nic o mnie
nie wiesz!-Upierał się.
-Oh!
Draco-westchnął staruszek.- Przejrzyj na oczy i zrozum, że chce ci pomóc.
Blondyn
przetarł dłonią twarz, na którą spadło kilka płatków śniegu. Chciał zaufać
mężczyźnie, który był dla niego jak stary dobry znajomy. Rozsiewał dookoła siebie ciepłą i pozytywną
aurę, której nawet i on się oparł. Westchnął głośno i spojrzał mu prosto w
oczy.
-Jak chcesz
to zrobić?-Zapytał, poddając się.
Staruszek
zdjął ze swojej dłoni wełnianą rękawiczkę w czerwonym kolorze i włożył ją do
kieszeni. Dłoń ustawił od wewnętrznej strony w góry. Nad jej powierzchnią
pojawił się mały, biały punkcik, który nagle rozbłysnął jasnym światłem. Po chwili na jego dłoń upadła fotografia,
która przedstawiała jego i Hermionę jeszcze z czasów szkolnych. Blondyn przyjrzał
się uważnie zdjęciu i uśmiechnął się smutno, gdy przypomniał sobie moment
zrobienia zdjęcia.
-Skąd je
masz?-Zapytał.
-Poskładałem
ja na nowo, gdy ty wrzuciłeś je do kominka- odpowiedział i wręczył mu je.
Blondyn
przyłożył palec do twarzy szatynki i przejechał po niej delikatnie. Utonął w
jej czekoladowych oczach, które z radością spoglądały w jego stronę, również w
wielkim uśmiechu, który wywołany był przez gilgotki. Potrząsnął głową.
-Czy mogę…
-Zatrzymaj
je- odpowiedział.- Zawsze było twoje.
Draco
schował fotografię do kieszeni spodni. Przyjrzał
się dłoni staruszka, aż w końcu postanowił zadać nurtujące go pytanie:
-Czy to była
magia?
-Czysta,
prawdziwa magia świąt, w którą ty nie wierzysz- odpowiedział z uśmiechem.-
Chociaż po moim przedstawieniu, myślę, że pojawił się w twoim sercu chodź
malutki płomyczek nadziei. Lecz przecież nie przybyłem tutaj, aby dać ci tylko
to zdjęcie! Czas przejść do sedna sprawy…
Odrzekł
tajemniczo i tym razem podniósł obie ręce do góry, wcześniej wsuwając do środka
marynarki dzwonek. Na końcach jego palców pojawił się delikatny blask, który
oświetlił twarz Dracona. Mężczyzna wpatrywał się w nieznajomego z szokiem i
zaciekawieniem. Jego dłonie unosiły się i opadały, a białe wstążeczki, które
wypłynęły z jego palców, powoli otaczały blondyna, sprawiając, że powoli
znikał.
-Czekaj!-
Krzyknął, próbując przekrzyczeć głośny wiatr, który zebrał się w około nich.-
Kim jesteś?!
Staruszek
uśmiechnął się tajemniczo, a gdy ostatnia nitka wyleciała z jego palca, a
blondyn powoli zaczynał zauważać ciemność, w jego głowie pojawił się jego głos.
-Nazywają
mnie świętym Mikołajem.
* * *
Hermiona w pośpiechu krzątała się po kuchni. W piekarniku miała
wstawioną pieczeń, której prześliczny zapach zdążył już obiec cały dom, a w
garnkach podgrzewała zupę. Wszystko miała już dopięte na ostatni guzik,
brakowało tylko… jego. Oparła się o blat i zdjęła czerwony fartuszek.
Westchnęła głośno i odwiesiła go na jeden z haczyków, przybitych koło wejścia
do salonu. Wyjrzała do wnętrza pokoju i uśmiechnęła się widząc cudownie
ozdobioną choinkę, na której wisiały kolorowe bombki, srebrny łańcuch oraz
błyszczały czerwone światełka. Klimat dopełniał ozdobiony skarpetami kominek,
do którego Hermiona włożyła prezent dla jej chłopaka. Niestety, jej nadal
wisiała pusta. Podeszła do stołu i wygładziła śnieżnobiały obrus. Nagle poczuła
jak w jej kieszeni zawibrował telefon, szybko otworzyła jego klapkę, a gdy
zobaczyła nazwę nadawcy smsa jej serce zabiło mocniej. Przeczytała tekst i zamknęła telefon,
rzucając go na stół. Przyłożyła dłonie do twarzy i zajęła miejsce na jednym z
krzeseł. Spodziewała się tego. Kolejne święta musi spędzić sama, ponieważ Ron
musiał zająć się sprawami Ministerstwa. Co, jak co, ale chociaż tego jednego
dnia, mógł dać sobie spokój. Dobrze wiedział, jak ważny jest dla niej ten
czas. Zdawał sobie sprawę nawet z tego,
że zostawia ją samą. Samą w ogromnym domu z wigilijną kolacją. Podniosła wzrok
na świeczkę i przyjrzała się jej malutkiemu płomieniowi. Zdmuchnęła ją i
wróciła do kuchni. W gniewie wyłączyła wszystkie urządzenia kuchenne,
sprawiając, że kilka z garnków i talerzy stojących blisko brzegu blatu,
pospadało na ziemię. Wyjrzała zza okno i przyjrzała się uważnie zachmurzonemu
niebu, gdy nagle poderwał się nagły wiatr, który rozpędził chmury, ukazując
mocno świecący punkcik.
-Nie wesołych świąt, Hermiono!-Pożyczyła sobie i uśmiechnęła się smutno.
Do jej uszu dotarł znajomy dźwięk dzwonka do drzwi, poderwała się
szybko i popędziła do nich. Jej myśli krążyły w niewyobrażalnie szybkim tempie,
miała nadzieję, że to Ron. Na pewno
chciał jej zrobić głupi żart, a teraz pojawi się z bukietem kwiatów i
czekoladkami. Nie spoglądając przez
wizjer, otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem, który znikł tak szybko jak się
pojawił. Mężczyzną, który stał na tarasie nie był Ronald, tylko…
-Malfoy?
-Witaj Granger- odpowiedział, a kąciki jego ust powędrowały w górę.
Kobieta stała jak wmurowana. Próbowała przez tą chwilę przypomnieć
sobie obraz chłopaka, którego zostawiła na peronie w ostatni dzień ich szkolnej
nauki. Wtedy na jego twarzy widniał tylko ironiczny uśmiech, który maskował
inne uczucia. Pragnęła wtedy dowiedzieć się, co myśli, co czuje, lecz on był
taki nieugięty. Pozwolił jej odejść, a ona przystanęła na to. Teraz… stała
przed nią zupełnie inna osoba. Jego oczy patrzyły na nią ze smutkiem, nie było
w nich tego błysku, w którym kiedyś się zakochała. Jego postawa nie była pewna.
Stał skulony, a dłonie schował do kieszeni ciepłej, zimowej kurtki.
-Co tutaj robisz?-Pragnęła, aby zabrzmiało to łagodnie, lecz
dosłyszała w swoim głosie niechcianą nutkę wrogości.
-Ja…- przerwał i opuścił wzrok w podłogę. Chwilę stał tak, jakby
zastanawiając się, co odpowiedzieć, aż w końcu ponownie spojrzał w jej
czekoladowe oczy, w których nie zauważył niechęci, to mu dało odwagę.- Może to
głupie, ale chce, aby chociaż w te święta spełniło się moje największe
marzenie.
Zanim Hermiona otworzyła usta, aby spytać się, o co mu chodzi,
mężczyzna wręczył jej zdjęcie. Wyciągnęła drżącą dłoń i chwyciła delikatnie fotografię.
Przyjrzała jej się dokładnie, od razu przypominając sobie dzień, w którym ją
zrobili.
-Chcę to naprawić- odezwał się, uznając, że nadszedł właściwy moment.-
Chcę naprawić naszerelację. Byłem głupi, gdy pozwoliłem ci odejść. Nie
wiedziałem wtedy jak ważna dla mnie byłaś, lecz od pewnego czasu nie mogę
normalnie funkcjonować…- przerwał i przyjrzał się jej zdziwionej twarzy.- To
jest moje marzenie.
Szatynka przez chwilę wpatrywała się onieśmielona i zdziwiona na
Dracona, lecz kiedy do jej głowy przybyły wszystkie ich wspomnienia z
ostatniego roku, wszystkie pocałunki, słowa, obietnice… odpuściła. Odsunęła się od framugi drzwi i zachęcająco
spojrzała w jego oczy.
-Wejdź- wyszeptała.
Blondyn wszedł do mieszkania Hermiony, po czym rozejrzał się po jego
wnętrzu. Panowała tutaj miła i świąteczna atmosfera, której brakowało mu
zawsze. Dom wypełniony był zapachem pieczeni oraz ciastek. Światło dawały świeczki oraz żarzący się w
kominku ogień. W środku pomieszczenia
stała wysoka, żywa choinka, na której wisiało mnóstwo czerwonych bombek.
-Ślicznie tu- zdołał powiedzieć tylko tyle.
Kobieta uśmiechnęła się subtelnie, zakładając za ucho pasmo swoich
kasztanowych włosów. Na jej alabastrowej skórze pojawiły się czerwone rumieńce,
które dopełniały obraz jego ukochanej. Malfoy przyglądał się jej, nie mogąc
oderwać oczu. Wszystkie wspomnienia wróciły, a on mógł jedynie żałować, że
pozostawił ją i wrócił dopiero po dwóch latach.
-Dziękuję- wyszeptała, po czym podeszła do stołu i wskazała mu
krzesło.-Usiądź. Zaraz wrócę, tylko przygotuję dla nas jedzenie.
-Pomogę ci- od razu zaproponował.
Spojrzała na niego zdziwiona, a w jej głowie pojawił się obraz z dnia,
kiedy obydwoje spóźnili się na kolację i poszli do szkolnej kuchni, aby tam
sobie coś ugotować… nie skończyło się to dobrze.
-Przecież ty nie potrafisz gotować-zaśmiała się.-Pamiętasz, co się
stało ostatnim razem, kiedy chciałeś mi pomóc?
-Nie przypominam sobie-odpowiedział, marszcząc zabawnie czoło i robiąc
minę niewiniątka.
-Oj wiem, że pamiętasz- uśmiechnęła się.- Wtedy w końcu pozbyłeś się
tej ohydnej koszuli.
-Ej!-Oburzył się i oparł się o ścianę, podczas gdy ona zakładała na
siebie fartuszek.- Ona była ładna i to była twoja wina, że sos eksplodował z
garnka. Zrobiłaś to specjalnie i nie zapominaj, że wisisz mi koszulę.
-Moja wina?- Zdziwiła się.- To ty uparłeś się, że jak podkręcimy
bardziej pokrętło, to szybciej się ugotuje.
Podniosła jedną brew do góry i spojrzała na niego dociekliwie. Blondyn
fuknął pod nosem, a Hermiona wiedziała, że tym razem wygrała.
-Ja pamiętam to inaczej- z uśmiechem zakończył temat.- Co nie zmienia
faktu, że w kuchni nie masz szans się ze mną równać.
- Zostaw swoje przechwałki, na kiedy indziej. Mam już wszystko gotowe-
zapaliła światło w kuchni i nagle cofnęła się do tyłu.
Malfoy zaskoczony jej zachowaniem, zerknął do środka.
-Huragan tędy przeszedł czy co?- Zapytał rozbawiony, a gdy zauważył,
że na policzkach jego towarzyszki pojawił się rumieniec, dopowiedział.- Huragan
o nazwie Granger.
Spojrzała na niego srogo i uderzyła go w ramię. Mógł myśleć, że jest
zła za jego komentarz, lecz wszystkiemu przeczył delikatny uśmiech na jej
ustach.
Malfoy kucnął i zaczął zbierać odłamki porcelany. Hermiona natomiast
zabrała szmatkę i ścierała wszystkie zaschnięte plamy, które skapały z mebli na
podłogę. Po chwili w kuchni nie panował już taki chaos. Podłoga była w miarę
czysta, a co najważniejsze nie walały się po niej odłamki stłuczonych talerzy.
-Tworzymy zgraną grupę- skwitował ich pracę, wyrzucając ostatnie
odłamki do kosza.
Szatynka skinęła tylko głową, zerkając, co po chwilę na chłopaka,
który przyglądał się potrawą, próbował ich oraz doprawiał.
-Tutaj może trochę pieprzu, nie sądzisz?-Spytał.
Hermiona przyglądała mu się nadal zaciekawiona, zaschło jej w gardle,
więc zdołała tylko kiwnąć głową. Chłopak dosypał przyprawy, po czym nałożył
trochę na łyżkę i podał jej.
-I jak?
-O wiele lepsze-odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
-A nie mówiłem- zaśmiał się.- Jestem mistrzem w kuchni.
Szatynka fuknęła pod nosem i podeszła do niego. Obydwoje zabrali się
za dopracowywanie prawie gotowych dań. W swoim towarzyskie zachowywali się
swobodnie, jakby czas rozłąki nigdy nie istniał. Dopełniali się oraz idealnie
się rozumieli. Rozmowa toczyła się w miłej atmosferze, poruszali wszystkie
tematy, często się śmiali i żartowali. Nie obyło się bez kilku wrogich spojrzeń
oraz przewracania oczami, lecz to wszystko miało dla nich większe znaczenie.
Właśnie w tym momencie uświadomili sobie, jak bardzo brakowało im ich drugiej
połówki. Obydwoje zagłuszali ból, próbując zapomnieć, lecz gdy osoba, za którą
tak bardzo tęsknili się pojawiła, nie mogli wymazać już tych wspomnień.
Wszystko wróciło. A oni nie chcieli żeby uczucia, które towarzyszyły im w ten
wieczór, zniknęły.
* * *
Po skończonej kolacji rozsiedli się na kanapie, naprzeciwko kominka.
Hermiona wyciągnęła z piwnicy stare wino, a Draco otworzył je i rozlał do
kieliszków. Siedzieli w ciszy, która jednak im nie przeszkadzała. Była
potrzebna, aby każde z nich mogło pozbierać myśli. Hermiona nie mogła wyobrazić sobie lepszych
świąt. Dzień, który miała spędzić samotnie okazał się być dniem, w którym
ponownie poczuła w swoim sercu ciepło. Draco natomiast cieszył się, że spełniło
się jego marzenie. Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie, lecz zdawał sobie
sprawę z tego, że ich historia nie może zakończyć się happy endem. W końcu on
nie zasłużył na jej miłość, uznanie, czy… przerwał, czując jak głowa szatynki
powoli opada na jego ramię. Próbował spojrzeć w jej oczy, odnaleźć w nich
wytłumaczenie jej zachowania, lecz przeszkadzały mu w tym włosy. Odgarnął z jej
czoła niesforne kosmyki i założył za jej ucho. Hermiona spojrzała na niego, a w
jej oczach odnalazł coś, czego nie oczekiwał. Patrzyła na niego z uznaniem,
dobrocią oraz pewnością siebie. Otworzyła usta, lecz szybko je zamknęła. Draco
chcąc wiedzieć, czego boi się powiedzieć, złapał ją za podbródek, tym sposobem
sprawiając, aby ponownie spojrzała w jego oczy.
-Cieszę się, że tu jesteś- wyszeptała i ponownie oparła głowę na jego
ramieniu, nie chcąc, aby wpatrywał się w jej oczy.
Wywoływał w niej tyle uczuć, a ona nie potrafiła nad nimi zapanować.
Wszystko było takie nierealne. Pokręciła głową i upiła łyk wina.
-Dziękuję- odpowiedział.- Dziękuję, że spełniłaś moje marzenie.
Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wyprostowała się i
zdołała spojrzeć w jego oczy. Na jego twarzy tańczyły płomienie ognia, które
padały od strony kominka, powodowały, że w jego oczach pojawiła się iskierka.
Tęskniła z nią tak bardzo…
-Ja…-zaczęła, pesząc się.-Chcę stąd uciec. Gdzieś daleko…
Blondyna zdziwiło jej wyznanie. Gdy otworzył usta, aby powiedzieć,
szybko zaczęła mówić ponownie.
-Chcę wyjechać, gdzieś z tobą. Odnaleźć te uczucia, które wzbudziłeś
we mnie, gdy chodziliśmy do szkoły. Potrzebuję przerwy od życia. Potrzebuję
ciebie.
-Zgadzam się na wszystko- odpowiedział zahipnotyzowany.- Możemy jechać
nawet teraz, gdziekolwiek zechcesz… zabiorę cię wszędzie.
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pogładził ją po zarumienionym policzku.
-Zrobię… zrobię dla ciebie wszystko.
-Dziękuję- wyszeptał mu do ucha.
Zostali jeszcze przez jakiś czas przytuleni do siebie na kanapie w jej
salonie. Wszystko dookoła nie miało dla nich najmniejszego znaczenia. Liczyli się
tylko oni i chwilę, które mogli ze sobą spędzić. Draco spojrzał za okno i
uśmiechnął się, gdy zauważa, że ponownie na polu zaczął sypać śnieg. Wszystko
powoli się zmieniało, pomyślał i przyciągnął do siebie Hermionę. Spojrzał w jej
zamknięte oczy, wyczuwając jej miarowy oddech. Zasnęła. Delikatnie położył ją
na kanapie i przykrył ją kocem. Przez
chwilę stał nad nią, wpatrując się w jej spokojną twarz. Nastała cisza, którą
przerywało tylko spalające się drewno w kominku, gdy nagle Dracon usłyszał
donośne wołanie:
-Ho ho ho! Tylko tego nie zepsuj młodzieńcze.
Wyciągnął z kieszeni zdjęcie, które podarował mu staruszek i przyjrzał
mu się dokładnie. Na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Nie zepsuje tego ponownie.
- Tak jak obiecałam oto krótka świąteczna miniaturka. Mam nadzieję, że się Wam spodobała. Zachęcam do komentowania, ponieważ jak większość pewnie wie, jest to wielka motywacja do dalszego pisania. Na koniec chce życzyć Wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! Mam nadzieję, że wszystko o czym marzycie spełni się w nowym, lepszym roku! :) :*