Jako, że już jutro wyjeżdżam na wakacje, a rozdział nie jest w pełni skończony, chcę Wam zaprezentować jego część, abyście wiedzieli, że nadal z Wami jestem i nie zawieszam bloga na stałe. Na koniec pragnę życzyć udanych wakacji i mam nadzieję, że pod tym fragmentem zbierze się grupka moich czytelników, dzięki którym nadal chcę pisać to opowiadanie. Dziękuje Wam! :*
Postawiła
kropkę, która przez nowo nabyty atrament, rozpłynęła się, tworząc dziwaczny kształt. Westchnęła zdenerwowana, lecz szybko za pomocą różdżki pozbyła się
kleksu i poprawiła go na idealną kropkę. Odłożyła pergamin z wypracowaniem i
zamknęła wszystkie książki, które później zabrała ze sobą. Podeszła do swojej
osobistej biblioteczki i odłożyła księgi na miejsce. Jej uwagę zwróciły
promienie słońca, które oświetlały jej zbiory. Odwróciła głowę w kierunku okna,
a na jej ustach pojawił się ogromny uśmiech. Złapała szybko za płaszcz, który w
biegu ubrała na siebie i wybiegła ze szkoły. Gdy tylko znalazła się na
błoniach, jej włosy porwał wiatr, który niósł ze sobą ciepłe powietrze,
wypełnione zapachami jesieni. Pomimo tego, że zbliżała się zima, pogoda płatała
uczniom figle. Niektórzy z utęsknieniem czekali na śnieg, lecz on jak na złość
nie chciał spaść. Hermiona jednak należała do mniejszości, która cieszyła się
każdym, nawet delikatnym, promieniem słońca, który przebijał się przez szare,
gęste chmury. Dziewczyna usiadła na jednej z kamiennych ławek. Jej wspomnienia
zawędrowały do momentu, gdy pocałowała tutaj Dracona i jej uśmiech zrzedł. Nie
wiedziała, czemu czuła dziwne ukłucie w klatce, czemu jej oczy zaszkliły się
mgłą i łzami, a już na pewno nie wiedziała, czemu poczuła pustkę. Nie
wiedziała, na czym stoi, to było najgorsze uczucie, którego mogła doświadczyć.
Już nawet wolałaby, aby powiedział jej, wprost, że po prostu się znudził, lecz
z jego strony nie wypłynęły żadne słowa… Nic. Zamknęła oczy i skierowała swoją
twarz w stronę słońca, które delikatnie ogrzewało jej policzki.
-Witaj
Aniele- usłyszała znajomy głos.
Uśmiechnęła
się delikatnie, nie otwierając oczu. Nie musiała. Poczuła obecność jego ciała
koło niej, a jego zapach uniósł się w powietrzu.
-Witaj
natrętny towarzyszu- odpowiedziała, a kąciki jej ust wykrzywiły się we wrednym
uśmiechu.
-Natrętny?-
Spytał, odgrywając zdziwionego.- Nie chcę być nieuprzejmy i przypominać, kto
zajął się tobą wczoraj oraz wysłał ci dzisiaj eliksir.
Hermiona
otworzyła oczy i spojrzała w jego ciemne oczy, marszcząc czoło. Założyła ręce
na piersi i fuknęła głośno.
-Nie
prosiłam cię o żadną z tych rzeczy, więc nie zachowuj się jakbyś teraz
oczekiwał czegoś w zamian- odwarknęła.
-Widzisz
Granger- zaczął, a jego ramię dotknęło jej, sprawiając, że po ciele dziewczyny
przeszedł dziwny dreszcz.- To się nazywa „dobroć”.
Nie
mogła opanować śmiechu, który owładnął całym jej ciałem. Daniel spojrzał na nią
i podniósł brwi, oczekując odpowiedzi.
-Dobroć?-
Powtórzyła.- Ty w ogóle wiesz co to znaczy? Przykro mi, lecz jakoś nie mogę
uwierzyć w twoją nagłą przemianę. Kombinujesz coś Khal i można to wyczuć na
kilometr. Mam tylko jedną prośbę, nie wciągaj mnie w twoje chore intrygi. Jeśli
chcesz się zemścić to się proszę, czekam!
Wstała
oburzona i spojrzała na niego z góry. Bariera, która nie pozwoliła jej uczuciom pokazać się światu, pękła, a ona wyznała wszystko, co od dawna siedziało jej na sercu. Chłopak rozłożył się na ławce, opierając
swoje dłonie na jej końcach. Cały czas po jego twarzy błąkał się chytry
uśmieszek. Hermiona powoli traciła cierpliwość. Jej ciało wrzało ze złości,
oczekując na odpowiedź, która nie nadchodziła. Fuknęła pod nosem zdenerwowana.
-Wiedziałam-
odburknęła.- Potrafisz tylko mówić, a jak przyjdzie, co, do czego stajesz się
nikim…
Daniel
wstał nagle i złapał ją za ramię, ściskając je mocno. Próbowała nie okazać mu
swojej słabości i zatuszować ból, który wywoływał. Spojrzała w górę, wprost w
jego oczy i spoglądała tak, próbując udawać nieugiętą. W jego oczach jednak
panowała istna burza nienawiści. Chłopak ciskał w jej stronę błyskawice , które sprawiły, że Hermionę oblały jeszcze większy strach. Był nieobliczalny, lecz nagle wszystko
zniknęło. Jego oczy stały się ponownie puste, a jego dłoń puściła jej ramię.
Cofnął się o krok, nadal nie spuszczając jej z oczu.
-Zemsta
nie zawsze musi być taka jak ci się wydaje- powiedział bez emocji.- Mogę się
tobą posłużyć w każdym momencie, jesteś moją zabawką Granger. Pionkiem w mojej
grze, w której jesteś tylko i wyłącznie nagrodą.
Odwrócił
się szybko i zniknął między kolumnami, w drodze powrotnej do szkoły.